lipca 20, 2024

16. Niedziela Zwykła (B) - Odpocznijcie nieco..., ale jak?


Ludzkie troski. Któż ich nie zna. Można je oglądać bliska i z daleka. Dobrze, że o tych ludzkich troskach i ich zrozumieniu mówią dzisiaj teksty liturgiczne. Troski swego ludu najlepiej zna Pan Jezus. Św. Jan zapisał słowa Jezusa: „Ja przyszedłem po to, aby (owce) miały życie i miały je w obfitości" (J 10, 10). Jezus daje obficie - to znaczy więcej niż trzeba, ponad miarę. Czy pamiętamy o tym, ile Bóg nam już dał i ile wciąż nam daje? Ile razy przebaczył nam grze­chy, nie wyrzucił nas i nie zdenerwował się nasza niewiernością. Bóg daje obficie i trzeba pamiętać, że daje więcej, niż się spodzie­wamy. Temu, kto przychodzi do Niego utrudzony pracą, mówi: „Pójdźcie na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco". Co mamy na myśli mówiąc: ..miejsce pustynne"? .Zieloną szkołę", ukryty wolontariat, pokorną i cichą posługę, pełne skupienia milczenie, chwile poświęcone Bogu i modlitwie...

Współczesny człowiek ciągle się spieszy: od jednej pracy do drugiej. Nie ma czasu na odpoczynek i na refleksje nad swoim ży­ciem. W tym zabieganiu często się gubi. Roztropne kierowanie swo­im zakrzątaniem to wielka umiejętność. Nie łatwo o to nawet w mo­dlitwie, w zgiełku słów, przystanków, gestów, odpowiedziach, ludz­kich twarzach, własnych zamyśleniach, poprawności i niepokoju. Istnieje niesamowita cywilizacja ludzi zakrzątanych aż do zniewole­nia. Całe rodziny krzątają się tak serdecznie około tylu spraw, i waż­nych i niepotrzebnych. Zajęci całą duszą. Obyśmy się czasem nie spostrzegli, że życie minęło nam na krzątaniu.

Dlatego ten Jezusowy nakaz „odpocznijcie nieco" skierowany do Apostołów, którzy wrócili do Jezusa zmęczeni ewangelizacyjną pracą, ale skierowany jest również do nas. Chrystus zachęca do od­poczynku, wytchnienia, bo to przecież są ludzkie sprawy i dlatego są potrzebne wakacje i jest potrzebny odpoczynek fizyczny. Św. Marek zaznacza, że tak dużo ludzi przychodziło do uczniów Jezusa, że nie mieli czasu na posiłek (Mk 6, 13).

Ale Jezus nie powiedział tylko: śpijcie i odpoczywajcie. Jest to pytanie i dla chrześcijanina. Jak spędzam wolny czas? Czas, w któ­rym moje ludzkie ,,ja" aktualizuje się przecież o wiele bardziej in­tensywnie, a więc i odpowiedzialnie, niż w ciągu obowiązkowej pracy. Bo jakkolwiek by było, to mam świadomość, że ani praca, ani odpoczynek nie są celem same w sobie. Nie po to żyjemy, by wy­łącznie pracować i nie po to, by się wyłącznie bawić i odpoczywać. Jedno i drugie jest środkiem, który ma człowiekowi umożliwić pra­widłowe wykorzystanie życia i rozwinięcie własnej osobowości. Praca i odpoczynek nie stoją z sobą w sprzeczności, dopełniają się i uzupełniają. Dopiero ich harmonijne współdziałanie daje satysfak­cję i radość. Odpoczywamy, by móc pracować. Po dobrym odpo­czynku jest ochota do dalszej pracy a praca jest bardziej owocna.

Jezusowi chodzi także o odpoczynek duchowy. Odpoczynek du­chowy pozwala wejść w siebie, uciszyć swoją duszę, przybliżyć się do Boga, nauczyć lepiej rozumieć siebie i bliźnich. Wielcy chrześci­jańscy przywódcy duchowni stawiali wypoczynek na równi z pracą i modlitwą. Właśnie wypoczynek jest okazją do modlitwy. Sam Jezus często po pracy usuwał się na ubocze i tam modlił się w samotności. Kontemplował Oblicze Boga. Do przyjmowania postawy kontemplacyjnej wezwał Jan Paweł II wszystkich ludzi, którzy pragną budować nową kulturę życia. Słowo kontemplacja może wywoływać różne skojarzenia: dla jednych jest to przeżycie artystyczne, dla innych termin ten kojarzy się z religiami Dalekiego Wschodu, dla jeszcze innych - pojęcie to oznacza rodzaj modlitwy chrześcijańskiej, reali­zowanych przede wszystkim w zgromadzeniach zakonnych, szcze­gólnie w zakonach kontemplacyjnych. Ale kontemplację należy ro­zumieć szerzej - jako życiową postawę. Można na kontemplację patrzeć w wymiarze czysto ludzkim, naturalnym.

Słowo - contemplari - przyglądać się, oglądać, rozważać. W filo­zofii kontemplacja oznacza badawczą relację świata, podziw dla piękna, oznacza wysiłek poznania tajemnicy, dochodzenie do głębi rzeczywistości. Postawa kontemplacji pozwala człowiekowi dążyć do tego co wyższe, co wykracza poza świat materialny, umożliwia także uchwycenie głębi i sensu życia. Dlatego w encyklice Evangelium vitae, Jan Paweł II mówi, że kontemplacja jest to postawa tego, kto widzi życie w całej jego głębi, kto dostrzega jego bezinteresow­ność i piękno. Kto zachowuje taką postawę, nie poddaje się zniechę­ceniu, nawet wtedy gdy widzi człowieka chorego cierpiącego. Po­stawę kontemplacji człowiek może przyjąć nie tylko w górach, czy w muzeum, ale także przy łóżku terminalnie chorego. Kontemplacja więc rodzi się z wiary w Boga, który „stworzył człowieka i cudow­nie go ukształtował" (Ps 139, 14). Zatem kontemplacja nie jest jakąś ..techniką" modlitwy, lecz konkretnym sposobem odniesienia do Boga; jest odkryciem, uświadomieniem i przeżyciem Boga. Ewan­gelie wielokrotnie ukazują Jezusa, który miał czas zarówno na mo­dlitwę, jak i bliźniego. W kontemplacji mamy czas dla siebie. Ale wakacje to także czas dla drugich. Dostrzec drugiego człowieka.

Chrystus daje tego przykład. „Gdy Jezus wysiadł z łodzi ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać" (Mk 6, 34). Nie odrzucił, nie oddalił od siebie, nie zbył byle jakim słowem, ale zaczął ich nauczać. Nawet nie czekał jak go poproszą o pomoc, ale sam wychodził naprzeciw ich potrzebom. Pomoc Jezusa była ukierunkowana na potrzeby do­czesne. Jest tak bardzo ludzki dla człowieka. Właśnie taka wizja Boga jest potrzebna naszym czasom i ludziom naszej epoki, tym więcej im bardziej człowiek jest bezradny, jak owca bez pasterza... Chrystus naprawdę jest nam potrzebny... Zwróćmy jeszcze uwagę na mocne słowa Św. Pawła: „On (Chrystus) uczynił ludzkość jedno­ścią bo zburzył rozdzierający mur - wrogość. A przyszedłszy zwia­stował pokój..." (Ef 2,13n).

Jak pięknie wyglądałby świat, gdyby ludzie przejęli się do końca i umieli wyciągnąć wnioski w życiu. Aby nastał jeden Pasterz. Gdy­by ludzie byli dobrzy i uprzejmi. Popularny, zmarły już aktor filmo­wy Michale Londyn - znany w Polsce z takich chociażby seriali Bonanza, Droga do nieba wracał pewnego piątkowego popołudnia do swojego domu, jadąc samochodem. Aktor zastanawiał się, dlaczego jest wszędzie tyle nieuprzejmości, złości, gniewu. Dlaczego ludzie potrafią się nienawidzić. Dlacze­go tak wiele ludzi traci energię na złość... Gdyby ludzie wykorzy­stywali energię w kierunku uprzejmości, szacunku, miłości. I przy­szła mu myśl, aby nakręcić serial filmowy poświęcony idei dobrą wzajemnego szacunku.

Kochani moi, z tych jego rozważań powstał serial: Droga do nieba. Każdy odcinek tego serialu zachęcał ludzi do okazywania sobie wzajemne­go szacunku. A tymczasem nam tak łatwo w tym codziennym zabieganiu podeptać wiele, nie zauważyć słabszych, odepchnąć nieśmiałych, zniszczyć delikatniejszych, przejść obok gnębionych, zlekceważyć ludzką udrękę.

Warto więc uciszyć się chwilą wakacyjną, nieco przysłonić roz­biegane oczy. Zatrzymać się spokojnie na modlitwie, na niedzielnej Mszy Świętej, nad mądrą książką. W tym świecie tyle jest ważnych treści, które przenikają tylko z duszy do duszy. Jako uczniowie Chrystusa mamy sami uczyć się u swego Mistrza dobrej postawy wobec drugiego człowieka. Jakie to potrzebne - zwłaszcza w tych dniach, w naszej ukochanej Ojczyźnie. Bo uczyć się - to znaczy kształtować prawe sumienie, a to jest początek działania apostolskiego. Polska, jak uczył św. Jan Paweł II, potrzebuje dziś ludzi sumienia. Bądźmy dziś, tu i teraz, ludźmi sumienia, by świat, w którym przyszło nam żyć, stawał się lepszym i człowiek piękniał dzięki Temu, którego dziś przyjmiesz do swego serca w Komunii świętej. 

Idź z Nim do swego środowiska, zanieś Go do swej rodziny, wnieś Go w miejsce swej pracy i odpoczynku, by ten świat lepszym się stawał, by stawał się drogą do nieba! Amen.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger