Jezus wysłał swoich apostołów do pracy misyjnej. Poszli więc tak jak polecił im Pan, po dwóch. Obdarzył ich na drogę potrzebnymi władzami duchowymi, udzielił im kilku istotnych wskazówek. Wyszli i wzywali do nawrócenia. O tym wszystkim słyszeliśmy w zeszłą niedzielę. Pamiętamy również kontekst tego posłania, pochodzący ze Starego Przymierza, z odległych prorockich czasów. Przypomniano nam tydzień temu mocne, aroganckie słowa skierowane do Pańskiego proroka Amosa: „Widzący, idź, uciekaj sobie do innej ziemi, a tu u nas więcej nie prorokuj" (por. Am 7,12).
Tego smutnego, prorockiego losu dopełnia to, co Pan Bóg powiedział do proroka Ezechiela. Słyszeliśmy to dwa tygodnie temu: „Posyłam cię do ludu buntowników, którzy mi się sprzeciwiają aż do dnia dzisiejszego. To ludzie bezczelni, zatwardziali i oporni. Czy usłuchają, czy nie, będą jednak wiedzieli, że prorok jest wśród nich" (por. Ez 2,3-5).
W ten sposób Pismo święte daje nam pełniejszy obraz reakcji ludzkich na upomnienie, które Pan Bóg kieruje do człowieka.
Dziś apostołowie wracają po misyjnym trudzie, „zebrali się u Jezusa i opowiadają Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali". Ewangelista nie zanotował treści tej rozmowy, choć byłoby ciekawe, co Jezus pochwalił, a co zganił.
Można się tylko domyślać, że opowiedzieli Panu Jezusowi, ile drzwi i serc ludzkich się przed nimi otworzyło, a ile zatrzasnęło. Może im wówczas Pan przypomniał Ezechielowe słowa: „a oni czy usłuchają, czy nie, będą jednak wiedzieli, że prorok jest wśród nich"; a może im powiedział: „kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi" (Łk 10,16).
Jedno jest pewne, że Jezus zauważył wielkie ich zmęczenie i z wielką troską mówi: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu" (Mk 6,31). „Odpłynęli więc łodzią na miejsce pustynne osobno".
Ewangelia podaje dalszą chronologię faktów.
Wszystko dzieje się szybko. Ludzie zorientowali się błyskawicznie w sytuacji i czekali już na nich na przeciwległym brzegu.
„Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum i zdjęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać" (Mk 6,34). I tu również Ewangelista milczy o tym, jak Jezus pocieszał, jak okazywał litość dla potrzebujących opieki i słowa.
Szkoda, że dziś nie czytamy dalszych wersetów Ewangelii Markowej, z których dowiadujemy się, że pomoc Jezusa jest bardzo konkretna. Jezus dokonuje na oczach tłumów pierwszego rozmnożenia chleba; a do apostołów powie: „Wy dajcie im jeść".
To pełne litości i serdeczności postępowanie Jezusa jest dla nas bardzo cenną wskazówką. On nikogo nie odsuwa, ale chętnie przyjmuje, słucha, przychodzi z konkretną pomocą, naucza.
Tak postępował za swego ziemskiego życia, tak też czyni dzisiaj, gdyż żyje jako zmartwychwstały.
On jest prawdziwym Pasterzem, jakiego wzbudził Ojciec, aby nieustannie troszczył się o owce, „które źli pasterze prowadzą do zguby, nie troszcząc się o nie" (por. Jr 23,2).
I znów w tym miejscu ewangeliczne sformułowania mają punkt odniesienia w Starym Testamencie. W cytowanym dziś fragmencie Jeremiasza proroka. Pismo święte znów nam przychodzi z pomocą, dając pełniejszy obraz w ocenie dobrego i złego pasterzowania.
Jezus - Dobry Pasterz - realizuje wszystko, co Jeremiasz zapowiedział. Czule i troskliwie pasie swoje owce, tak że „nie będą się więcej lękać ani trwożyć, ani trzeba szukać którejkolwiek; bo będzie panował jako Król, postępując roztropnie" (por. Jr 23,3-5).
Na tym tle łatwiej zrozumieć kim są źli pasterze.
Może kapłanami, lewitami, faryzeuszami albo uczonymi w Piśmie, których tak często upominał Jezus?
Może to ci wszyscy, którzy zajmując wysokie stanowiska w społeczeństwie starają się służyć przede wszystkim sobie?
A może w jakimś sensie to my wszyscy jesteśmy tymi marnymi pasterzami, bo tyle razy można nam wytknąć egoizm i pazerność, która bierze górę nad życzliwością i dobrocią, tak potrzebną przecież, by człowiek mógł żyć godnie?
Tak, czy inaczej, tragiczne nieraz następstwa złego pasterzowania nie dają długo na siebie czekać, są one bowiem przyczyną warunków życia, jakie człowiek stwarza człowiekowi na ziemi.
Oczyma Jeremiasza widzimy tę bolesną prawdę o ludziach przygnębionych, wystraszonych, bezradnych, zdesperowanych, a to z powodu sposobu, w jaki stwarza się warunki życia społeczeństwu.
A dziś nasze oczy oglądają wyjątkowo smutny obraz całych społeczeństw wyprowadzonych w pole, rozczarowanych i zdesperowanych, żyjących naprawdę jak owce bez pasterza. Poszukują wciąż jakiegoś proroka i po kolei okazują względy marksistom, hinduistom, sekciarzom, czy też idolom muzyki rokowej.
Co rusz organizują głośne pochody, manifestując swoje, takie czy inne, „inaczej".
Nadziwić się nie możemy, że takie współczesne „bożyszcze" jest przyjmowane z wszelkimi honorami przez głowy państwa!
Zły pasterz nigdy nie przeszkodzi, gdy człowiek zaczyna sobie budować świat z pieniądza i z ciała.
A właśnie w takie macki wpadł współczesny i co gorsza nazywany „nowoczesnym", świat kultury zachodniej.
To świat bez Boga, świat, do którego tak chętnie wyciągamy ręce podpisując wszelkie możliwe deklaracje i układy.
Obyśmy nie byli znów oszukaną „papugą narodów", która tyle razy fatalnie wyszła na obietnicach i zapewnieniach.
Niech nikogo nie dziwi, że patrzeć będziemy z bólem na skrytą wojnę przeciw Chrystusowi - Dobremu Pasterzowi, jaka toczy się w świecie, w Europie i w Polsce. Zakamuflowana, otoczona nimbem pseudotolerancji; niby przyjazna dla człowieka, a zatruta jak narkotyk, bo odbiera człowiekowi duszę.
To właśnie tym oszukanym i zdradzanym, jak również nam, a także wszystkim złym pasterzom, każdej owcy bez pasterza - każdemu z osobna - Chrystus Pan ogłasza Dobrą Nowinę.
Jedynie On jest Dobrym Pasterzem. Kościół zaś o tyle postępuje właściwie, o ile jest do Jego dyspozycji, o ile zabiega o potrzeby owiec Chrystusa. Dlatego pozostaje niejako w cieniu, jakby na uboczu zdarzeń. Nigdy nie może zasłaniać Dobrego Pasterza, który przekazuje nam wciąż aktualne swoje orędzie.
Dziś to orędzie zawarto w jednym zdaniu listu do Efezjan św. Pawła, wiernego naśladowcy Jezusa, Dobrego Pasterza. Brzmi ono tak: „On jest naszym pokojem; On, który obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość" (Ef 2, 14). Taką przyszłość chcemy głosić światu w duchu Dobrego Pasterza. Jest to nasza chrześcijańska eschatologia pokoju.
Dlatego nie możemy się zgodzić na propagowanie życia bez Boga, rozszerzanie tzw. kultury zniszczenia świata i równie zniszczonego, zdegradowanego człowieka, bo rodzi straszną dla nas przyszłość - eschatologię rozpaczy.
Tragikomiczne jest to, że te wszystkie zagrożenia widzi prosty człowiek, a nie chcą widzieć, lub celowo nie widzą, rządy i parlamenty świata, Europy i Polski. Może się okazać, że w takim duchu podejmowane uchwały (nie ustawy) będą tragiczną w skutkach pomyłką. Dlatego pojmujcie swoją służbę, panowie, jako udział w dobrym pasterzowaniu, pamiętajcie, że macie służyć ludziom jak braciom, żeby wam nie zarzucono, żeście złymi pasterzami, zabiegającymi o wysokie stołki i głosy wyborców, bo jeszcze brzmi w uszach pełne cynizmu stwierdzenie sprzed kilku lat: „rząd sam się wyżywi".
W 1997 roku zalała nasz kraj fala powodzi. Tyle było straconych istnień. Tyle pochłoniętego
przez żywioł dobytku. Często nie było do czego wracać. Powracająca
fala znów nam wtedy zagrażała. I były łzy, trwoga, niepewność. A dziś to samo może się powtórzyć...
Lecz
myślę, jak wtedy, z otuchą o innej fali - ludzkiego braterstwa, solidarności,
hojności, zrozumienia człowieka pogrążonego w rozpaczy. Obojętnie
skąd przychodzi, ważne, że służy jednemu celowi. Tym
celem jest być razem, serce przy sercu. Tym celem jest dobro człowieka, każdego człowieka.
A dziś, jak fale powodzi, zalewa nas inna fala - fala zła, fala demoralizacji, obłudy, kłamstwa, a nawet niszczenia tego, "co Polskę stanowi". Może obronimy to, co dla nas jest wciąż ważne - polską duszę!
Wstańcie, poderwijcie się Orlęta Lwowskie i pokażcie nam jak się służy tej ziemi i żyjącym na niej ludziom. Powiedzcie, że potrafimy uszanować każdego; że u nas niczyją, a tym bardziej polską flagą butów się nie wyciera! Pokażcie, jak potrafiliście kochać i dać młode życie w ofierze za braci, za Polskę i wszystko to, co Polskę stanowi.
Zaśpiewajcie nam waszą piosenkę:
Taki niech będzie nasz polski dom.
Wysoko więc nieśmy nasz sztandar, tuż obok sztandaru Chrystusa, Dobrego Pasterza. Chrystus Pan w dniach powodzenia i niedoli niesie nam prawdziwy pokój, pokój jakiego świat dać nie może.
Dziś, jak w każdą niedzielę, usłyszmy przed Komunią św. zapewnienie, że pokój Pański zawsze będzie z nami.
Posyłajmy ten pokój dziś szczególnie tym wszystkim, których dotyka zło, niesprawiedliwe więzienie, aresztowanie i poniżanie na oczach całej Polski i świata - tym wszystkim nieśmy dobro naszych serc, stawajmy nam miarę naszych możliwości w ich obronie i nieśmy im Chrystusowy pokój, którego świat dać nie może, który tak bardzo się nam dziś wszystkim przyda. Z nim, z Chrystusem-Dobrym Pasterzem, można odbudować wszystko. UWIERZMY W TO, PÓKI JESZCZE CZAS...!
Bracie i Siostro, dziś, jak wtedy do proroka Ezechiela, mówi do Ciebie Bóg: „Posyłam cię do ludu buntowników, którzy mi się sprzeciwiają aż do dnia dzisiejszego. To ludzie bezczelni, zatwardziali i oporni. Czy usłuchają, czy nie, będą jednak wiedzieli, że prorok jest wśród nich" (por. Ez 2,3-5)! Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz