lipca 27, 2024

17. Niedziela Zwykła (B) - Panie dobry jak chleb


Czas dojrzewania zboża i czas żniw. Kłosy brzemienne ziarnem chylą się ku ziemi. Rolnik wyciąga po nie dłonie, aby na stole był chleb. Ziemia obrodziła, bo człowiek się troszczył i Bóg błogosławił.

Nic w życiu nie jest tak konieczne, a tym samym i cenne, jak chleb. Dlatego o ten chleb prosimy dla nas i innych w codziennym „Ojcze nasz...", aby nikt nie umierał z głodu. Bo gdzie jest chleb, tam jest życie. W chlebie eucharystycznym przyjmujemy Jezusa Chrystusa, aby mieć życie wieczne, bo tam gdzie Bóg, tam jest życie wieczne.

Nic się nie daje człowiekowi tak we znaki, jak klęska głodu. Mam na myśli nie ten głód, który zaspokajamy regularnie spożywanymi posiłkami. Dziś nie odczuwamy głodu. Nie wiemy co to znaczy brak chleba...

Mam na myśli czasy, w których kobiety nie miały niczego, co mogłyby włożyć do garnka i ugotować dzieciom. Mam na myśli ludzi z obozów koncentracyjnych. Mam na myśli moją nieżyjącą mamę, która za Wisłą sprzedawała własną biżuterię za kawałek chleba, abyśmy z głodu nie umarli. Mam na myśli wszystkich mieszkańców terenów dotkniętych klęską suszy klęską głodu. Najbardziej fizyczny, nagi głód, głód codziennego chleba. Ucisza go dzisiaj Elizeusz i Jezus. Chleb jest wynikiem współpracy między człowiekiem, przyrodą i Bogiem. Bóg powierzył człowiekowi ziemię, aby on się z nią po ludzku obchodził. I to jest nasza odpowiedzialność. Bronić ziemi i nie marnować jej, aby nie leżała odłogiem.

Tak bardzo łatwo jest zrzucić odpowiedzialność za brak chleba na Pana Boga. Tymczasem troska o materialne potrzeby człowieka i o cały stworzony świat obciąża w pierwszym rzędzie nie Boga, ale człowieka. To przecież człowiek ustanowiony został przez Stwórcę panem i władcą doczesnej rzeczywistości. Jednym z jego podstawowych zadań jest według planów Bożych zaludnienie ziemi i uczynienie jej sobie poddaną (Rdz 1, 26; 3, 23) Odtąd za wszystko co się dzieje na świecie, zarówno za materialny dobrobyt, jak i za brak chleba, za ład lub bałagan, sprawiedliwość lub krzywdę i wyzysk, pokój i wojnę, postęp lub nawrót barbarzyństwa, odpowiedzialny jest człowiek. To on buduje miasta i wsie, drogi i lotniska, szkoły i szpitale, kościoły i więzienia, kopalnie, huty i stocznie, koszary i poligony, on też zbudowane niszczy i rujnuje. To on obsiewa rolę ziarnem albo zieleniejące pola zbożem depce.

To nie z powodu Boga, ale z powodu człowieka – złego, głupiego lub samowolnego gospodarza świata - umiera z głodu rocznie na naszej planecie kilkanaście milionów ludzi. To nie Bóg, ale człowiek podpala co kilka lat ziemię nową wojną.

Takie to niby proste i oczywiste, ale jakże często o tym zapominamy. Dopóki jeszcze na świecie idzie jako tako dobrze, dopóty chodzimy nadęci jak pawie, że to niby my stworzyliśmy na ziemi ten raj. Natomiast w chwilach klęsk i nieszczęść, gdy wszystko co z trudem budowaliśmy, wali się nam na głowę, podnosimy pretensje nie tyle pod adresem człowieka, który burzy nasze szczęście, pod adresem Boga. Czasem czujemy do Niego żal, wybuchamy zarzutami, a nawet bluźnierstwami.

Jak łatwo jest rozgrzeszyć siebie i własne zaniedbania, szerzącą się korupcję, która potem spada na głowę gradem nieszczęść. Łatwo powiedzieć: kara Boża. Najczęściej jednak to wcale nie Bóg nas karze. To nie „ojciec rozgniewany siecze" jak śpiewamy w pieśni kościelnej. To karzą nas własne grzechy. To siecze bicz złości i głupoty, upleciony naszymi własnymi rękami lub rękami naszych bliźnich. Niestety - świat i człowieka unieszczęśliwia najczęściej drugi człowiek: nasz nieposłuszny Bogu, brat.

Zauważmy. Ludzie przychodzili do Jezusa z różnych stron. Każdy z nich miał swoje potrzeby. Jedni potrzebowali pociechy, inni uzdrowienia, jeszcze inni przebaczenia. Byli też tacy, którzy oczekiwali sensacji. Wszyscy otrzymują z jego ręki chleb i jedzą do sytości. Mało tego, mówią, z Jezusem można żyć. Uczyńmy Go naszym królem. I tu jest błąd ludzi, błąd tłumów, które podążały za Jezusem. Bo On jest Królem, On im wszystko da za darmo, bez pracy. A Pan Bóg stworzył człowieka po to, aby on troszczył się o odzienie, o pokarm, o uprawę ziemi. Aby cenił pracę swoją i drugiego człowieka.

Cudu rozmnożenia chleba Chrystus dokonał w miejscu odludnym. Pustkowie jest obrazem pewnej sytuacji życiowej. Chciał wskazać, że są różne głody i różne pustkowia. Pustkowie współczesnego Europejczyka jest powodowane przesyceniem. Współczesny człowiek, w naszym kręgu cywilizacyjno-technicznym, jest „przejedzony". Wielu nawet nie wie co to jest głód. Ale dusza jego znalazła się w wielkim bezideowym pustkowiu, jest wyjątkowo głodna. Sprawdzają się słowa A. de Saint-Exupery: Żywić człowieka to nie znaczy tuczyć zwierzę. Można sycić swoje ciało w restauracjach, można sycić książkami, filharmonią, przyjaciółmi i wieloma sprawami..., ale to nie zaspokoi głodu duchowego. Jedynym pokarmem dla duszy jest Bóg. Tylko On uśmierza głód duszy, zaspokaja tęsknotę ludzkiego rozumu i serca.

Chrystus zna nasze głody i może nam zesłać pokarm. Docenia doczesność. Wie, że potrzebny jest człowiekowi chleb, potrzebna jest siła, potrzebne jest życie doczesne, bo w życiu może urzeczywistnić boski plan organizacji świata i może zdziałać wiele dobrego. Od Chrystusa możemy się dziś nauczyć cenić wartości materialne i te wartości tworzyć.

Wydaje mi się, że kiedyś ludzie żywili prawdziwy kult dla wytworzonych wartości. Mieli szacunek dla swojej pracy i cudzej. Jeżeli kromka chleba upadła na ziemię, należało ją podnieść i pocałować. A już wielkim grzechem było rzucić chleb na ziemię czy deptać jego okruszyny... Uważało się słusznie chleb za dar Boży.

Jeżeli sponiewierało się chleb - zachodziła obawa, że Bóg za karę może tego chleba odmówić. Był też i taki zwyczaj i jeszcze w wielu rodzinach pozostał do dziś, że zanim rozpoczęło się nowy bochenek chleba - to końcem noża znaczyło się krzyż na jego odwrotnej stronie. Jest w tym geście coś z gestu Chrystusa, który zanim przełamał i rozmnożył chleb, odmówił nad nim modlitwę.

Nic dziwnego, że jeżeli uważało się chleb za rzecz świętą, to szanowali ten chleb i ci, którzy go jedli i ci, którzy go wypiekali. Chodzi o to, aby szanować ludzką pracę. Ze zgrozą patrzymy na połamane ławki, potrzaskane szyby i latarnie, zaśmiecone ulice i pomieszczenia. Przestało się szanować cudzą pracę i własną pracę, zabrakło tego boskiego spojrzenia na rzeczy wytworzone. A prawda jest taka, że wszystkie rzeczy stworzone i wytworzone, wszystko czym żyjemy, czym posługujemy się na co dzień - jest darem Boga, jest przejawem dobroci Boskiej, Opatrzności Boskiej, Miłosierdzia Boskiego. To Bóg daje nam te rzeczy przez ludzi. Przez myśl ludzką, przez serce ludzkie, przez ręce ludzkie, objawia się myśl Boża, serce Boże i ręka Boża. I taka świadomość każe nam szanować dzieła rąk ludzkich. Szanując dzieło człowieka, oddajemy cześć Bogu. A lekceważąc, niszcząc, poniewierając dzieło człowieka - obrażamy Boga i popełniamy grzech.

Taki pogląd musimy sami sobie przyswoić i zaszczepić go dzieciom: aby szanowały pracę ludzką i jej owoce, bo to są sprawy i rzeczy boskie, czcigodne i święte; gdyż inaczej przyszłe pokolenie zniszczy również naszą pracę i owoce naszych wysiłków.

A my Polacy dobrze wiemy, że chleb polski tworzyły pokolenia wspólnym trudem Bożej historii... Od zasiewu pola do żniwa, od żniwa do wypieku towarzyszyła mu dola i niedola plecionych w jeden łańcuch próśb modlitewnych. Różny był smak tego chleba historii:

Były chleby pokoju i dostojeństwa
Chleby tułaczy i pielgrzymów
Chleby zakuwane po stokroć w kajdany
Chleby rozmodlone nad ziarnem zasiewu 
Chleby złowrogie zaciśnięte w pięść buntu 
Chleby pędzone polami Syberii
Chleby zroszone potem trudu codziennego 
Chleby zadumane nad grobami bliskich 
Chleby zaszywane w poezji wolności 
Chleby sprzedawane na licytacji narodów 
Chleby wpatrzone w Obraz Jasnogórski 
Chleby klęczące u ołtarzy Pańskich 
Chleby wymodlone naszych ojców.


Oni wszyscy nieśli w rękach kłosy zboża. Dziś stoimy pośrodku pola. To były dojrzałe kłosy, które kłaniają się pod ciężarem ziarna. Jest teraz czas na nasz chleb.

Abyśmy byli kromką światła dla ociemniałych, dla uwięzionych kromką wolności, dla tchórzliwych kromką odwagi; dla cierpiących kromką otuchy; dla odrzuconych, poniżonych i złamanych kromką miłości; dając samych siebie mamy rozdawać dobry, polski chleb.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger