Piątek
5 tydzień Wielkiego Postu
Z
Ewangelii według Świętego Jana
Żydzi
porwali za kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus:
«Ukazałem wam wiele dobrych czynów, które pochodzą od Ojca. Za
który z tych czynów chcecie Mnie kamienować?» Odpowiedzieli Mu
Żydzi: «Nie kamienujemy Cię za dobry czyn, ale za bluźnierstwo,
za to, że Ty, będąc człowiekiem, uważasz siebie za Boga».
Odpowiedział im Jezus: «Czyż nie napisano w waszym Prawie: „Ja
rzekłem: Bogami jesteście?” Jeżeli Pismo nazwało bogami tych,
do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić
– to czemu wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na
świat, mówicie: „Bluźnisz”, dlatego że powiedziałem: „Jestem
Synem Bożym?” Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie
wierzcie! Jeżeli jednak dokonuję, to choć nie wierzylibyście Mi,
wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest
we Mnie, a Ja w Ojcu». I znowu starali się Go pojmać, ale On
uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce,
gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał. Wielu
przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego
znaku, ale wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu
tam w Niego uwierzyło. (J 10,31-42)
„Ukazałem
wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych
czynów chcecie Mnie ukamienować?” (J
10,31)
Żydom,
którzy porwali kamienie, aby Go ukamienować, Jezus stawia pytanie:
„Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za
który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?” Prześladowcy
odpowiedzieli, że nie za dobre czyny, lecz za bluźnierstwo, bo
Jezus uważał siebie za Boga. Tak naprawdę jednak chcieli Go
ukamienować za to, że przed nimi roztaczał perspektywę zbyt
rozległą, że im stawiał niesłychane wymagania, aby byli podobni
do Boga, przytaczając słowa Prawa: „Bogami jesteście”.
Kamienie
przygotowane na Jezusa, sypią się dzisiaj na Jego uczniów. Przed
kilku laty, w niedzielę Palmową, cios kamieniem w głowę otrzymał
(już nie żyjący dziś) Ks. Biskup Józef Życiński z Tarnowa a później
biskup lubelski. Po tym wydarzeniu wydał on niewielką książeczkę pod
tytułem „Kwiaty i kamienie". Są w tej książeczce
opublikowane listy, które Biskup Tarnowski otrzymywał jako odzew na
swoją działalność i na swoje pasterskie inicjatywy. W jednych
były zawarte wyrazy uznania i poparcia, a w innych pogróżki i
wyzwiska.
Każdy
duszpasterz mógłby uzbierać taką kolekcję kwiatów i kamieni.
Przed kilku dniami otrzymałem list od parafianki, w którym - owszem
- akceptuje niektóre poczynania duszpasterskie w naszej parafii, ale
list był ciężki od kamieni. Dwa były najcięższe: oskarżenie o
pychę i świętokradztwo. Za co oberwałem tymi kamieniami?
Najpierw za taką organizację Liturgii eucharystycznej, która -
według zdania autorki listu - nie uwzględniała dostatecznie czci
Najświętszego Sakramentu przechowywanego w tabernakulum.
Usytuowanie miejsca przewodniczenia liturgii w prezbiterium i
związane z tym ceremonie zakładają głębszą wiedzę na
temat Eucharystii u naszych parafian. Po tylu latach nauczania
można się spodziewać, że dla katolików żyjących po Soborze
Watykańskim II Eucharystia jest nie tylko „świętą rzeczą”
przechowywaną w tabernakulum, lecz „świętą czynnością”,
która dokonuje się przy ołtarzu. W kulcie eucharystycznym
najważniejsza jest Msza Św., a wszystkie inne formy kultu są od
niej pochodne. Niestety, wiedza autorki listu zatrzymała się na
małym katechizmie, z którego kiedyś dzieci przygotowywały się do
I Komunii św. Miejmy nadzieję, że lektura 800 stronicowego
"Katechizmu Religii Katolickiej" rozszerzy wiedzę wielu
katolików na ten temat. Drugi powód oskarżenia o pychę i
świętokradztwo - to wprowadzenie w Liturgii Wielkiego Piątku
adoracji Krzyża - przez zbyt wielu uczestników nabożeństwa. To
miało podobno zdenerwować starsze osoby, które z tego powodu nie
przystąpiły do Komunii św. Również i te oskarżenia były
spowodowane zbyt wygórowanymi oczekiwaniami i wymaganiami
stawianymi parafianom. Niektórzy ludzie tego nie lubią i swoje
niezadowolenie wyrażają rzucaniem kamieni.
Nie
robimy tragedii z powodu obrzucania kamieniami biskupa, czy
proboszcza. Lekcja pokory przyda się każdemu. Martwią nas bardziej
kamienie wymierzane nie w konkretne osoby, ale w Kościół
święty, bo wtedy ciosy spadają na samego Chrystusa. Kamienie na
Kościół sypią się natomiast ze wszystkich stron - od polityków,
dziennikarzy, nauczycieli - najboleśniejsze są natomiast kamienie,
za które chwytają dzieci Kościoła. Współczesnym Polakom Kościół
Katolicki mógłby postawić pytanie: „Przez tysiąc lat obecności
w tym narodzie, ukazywałem wam wiele czynów pochodzących od Ojca.
Za który z tych czynów chcecie mnie ukamienować?” Różni
krytycy i kpiarze odpowiedzą
-
owszem - cenią wkład Kościoła w naszą przeszłość, nawet
niedawną, kiedy Kościół tak bardzo przyczynił się do
bezkrwawej zmiany tyrańskiego ustroju. Oni chłoszczą Kościół za
to, co on „wyprawia” obecnie! Za te niesłychane wymagania.
Za żądanie poszanowania świętości życia od poczęcia aż do
naturalnej śmierci, za wymaganie odpowiedzialności w różnych
dziedzinach życia, a przede wszystkim w miłości, za staroświeckie
trzymanie się dziesięciu przykazań, za przypominanie wszystkim, że
mają być święci.
A
kto z nas rzuci kamieniem? Co mamy do zaofiarowania Chrystusowi i
Kościołowi: kwiaty czy kamienie? Jeśli mamy już mieć do
czynienia z kamieniami, to stoi przed nami zadanie kruszenia kamieni,
które może i my kiedyś mieliśmy w rękach. Sposobem na to jest
skrucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz