Środa w Oktawie Wielkanocy
✠ Słowa
Ewangelii według Świętego Łukasza
W
pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi,
zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem.
Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak
rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł
z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie
poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z
sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem
Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z
przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych
dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu:
«To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem
potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak
arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali.
A my spodziewaliśmy się, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.
Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało.
Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano
u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że
miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli
niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety
opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O,
nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co
powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby
wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez
wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach
odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której
zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili
Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień
się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy
zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił
błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się
im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między
sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w
drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie zabrali się i
wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi
innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i
ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało
w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
Oto
słowo Pańskie.
Refleksja
nad Słowem Bożym
W
spotkaniach uczniów z Chrystusem Zmartwychwstałym
charakterystyczne jest to, że uczniowie nie od razu rozpoznają
Pana. Tak było z Marią Magdaleną, która myślała, że
Zmartwychwstały jest ogrodnikiem. Nawet Piotr i inni apostołowie
nie poznali Go, gdy znowu kazał im zarzucić sieci po prawej stronie
łodzi. Tylko uczeń, który Go miłował, poznał Go i zawołał:
„To jest Pan!” (por. J 21,4-8). W dzisiejszej Ewangelii nie
poznają Zmartwychwstałego Chrystusa uczniowie wędrujący do Emaus.
Święty Łukasz jest nie tylko lekarzem, lecz również doskonałym
psychologiem i próbuje dociec, co było przyczyną, że Chrystus po
swoim zmartwychwstaniu nie był rozpoznawalny od razu. Wnioski ze
swoich dociekań zawarł w zdaniu: „Oczy ich były niejako na
uwięzi” (Łk 24,15).
Pole
ludzkiego widzenia jest stosunkowo szerokie, mimo że oczy mamy
usytuowane tylko po jednej stronie głowy, a nie - jak na przykład
koń - po obu stronach. Na siatkówce oka odbija się nie tylko obraz
tego, co mamy dokładnie przed sobą, lecz również rozległe
pobocza. Co innego jednak jest widzieć, a co innego dostrzegać.
Mimo że widzimy obraz panoramiczny, to jednak dostrzegamy w nim
tylko ten szczegół, który zwraca naszą uwagę. Inne szczegóły
stanowią zaledwie tło. Tę właściwość ludzkiego dostrzegania
wykorzystują magicy, którzy zręcznie kierują naszą uwagę
na działania pozorne, by poza zasięgiem naszej uwagi robić rzeczy
istotne. Choć to na naszych oczach rozwiązywane są związane przed
chwilą węzły, my tego nie dostrzegamy, bo w tym czasie magik
wykonuje jakieś interesujące ewolucje ze swoim cylindrem i to
właśnie pochłania całą naszą uwagę.
Jezus,
idący z uczniami do Emaus, nie posługuje się żadną magią.
Niczego nie ukrywa. Wprost przeciwnie, bardzo cierpliwie próbuje
oderwać uwagę uczniów od strasznych rzeczy i wydarzeń napełniając
ich nieutulonym żalem i bezbrzeżnym smutkiem. Próbuje
skierować ich spojrzenie i myśl na sens i wymowę tych wydarzeń.
Ukazuje im, jak wszystkie momenty minionych dni układają się w
logiczną całość i prowadzą tylko do jednego wniosku. Te zabiegi
sprawiają, że przy wyjaśnianiu Pism serca ich zaczynają się
rozgrzewać i pałać. W końcu jednak musi wykonać gest, który
uwalnia ich oczy z uwięzi. Dzięki łamaniu chleba w Towarzyszu
podróży rozpoznają Pana.
Obserwacje
świętego Łukasza pomagają nam zrozumieć, że między tym,
co doczesne i widzialne, a tym co wieczne i niewidzialne, nie ma
jakiejś istotnej granicy. Odległości od świata Boga, świata
ducha, od królestwa niebieskiego nie mierzy się w latach świetlnych
i nie trzeba tam lecieć rakietą o napędzie atomowym. Wystarczy
tylko zmienić kąt widzenia, sposób patrzenia i dostrzegania.
Trzeba uwolnić oczy i widzieć nie tylko zjawiska, lecz także ich
istotę. Wtedy nawet w pochmurny poranek zobaczymy, że oprócz
łóżka, pościeli, mydła, ręcznika, porannej kawy, ubrań i
butów, które trzeba założyć, tuż obok, lub jeszcze bliżej:
jest Jezus, który żyje; jest Ojciec, który Go wskrzesił z
martwych; jest Duch Święty, który sprawia, że człowiek jest nie
tylko wieżą Babel zbudowaną z bilionów atomów, że nie jest
tylko „trzciną myślącą”, lecz że jest on partnerem Boga, z
którym On pragnie się spotykać, że jest wybrańcem
Zmartwychwstałego, któremu On chce się pokazać i przekonać,
że żyje.
Kto
uwolni swoje oczy z uwięzi nie będzie wpatrywał się z uporem
w realia ziemi, lecz dostrzeże tak bliską rzeczywistość pełną
Boga, ten ma szansę spotkać Zmartwychwstałego, jak uczniowie
idący do Emaus, jak Piotr i Jan, jak Maria Magdalena i wszyscy
świadkowie zmartwychwstania.
Nie
tylko oczy człowieka mogą być na uwięzi. Z Dziejów Apostolskich
dowiadujemy się dzisiaj, że mogą być również uwięzione nogi.
Wiemy natomiast z własnego doświadczenia, że najczęściej
przebywa w areszcie, pozbawione wolności, ludzkie serce. Na
otwarcie tych wszystkich więzień i zerwanie więzów ma
skuteczny sposób. Ten, który przyniósł więźniom wolność, a
jeńcom ocalenie, który przyszedł ogłosić rok łaski od Pana
(por. Łk 4,18-19). Jego mocą można mówić uwięzionym oczom,
uwięzionemu sercu i uwięzionym nogom: „W imię Jezusa Chrystusa
Nazarejczyka, chodź!”, „Otwórz się!”, „Przejrzyj!”.
Otwieramy
się na Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu Chrystusa. Jest to
rzeczywiście Dobra Nowina dla każdego z nas dlatego, że to nowe
jakie ma Jezus Zmartwychwstały jest życiem również dla nas; Jezus
chce się tym nowym życiem podzielić z każdym z nas, nie tylko w
życiu przyszłym, kiedy to będziemy cieszyli się pełnią życia
Jezusa Zmartwychwstałego, ale już teraz Jezus chce się dzielić
tym życiem z nami tu na ziemi, kiedy możemy doświadczać pierwocin
nowego życia Jezusa Zmartwychwstałego już tu na ziemi. Dlatego
możemy doświadczać radości zmartwychwstania, pokoju, możemy
doświadczać mocy Chrystusa Zmartwychwstałego, jako pierwociny,
jako zaczątek tego nowego życia już tu na ziemi.
Jednym
z pierwszych symptomów tego życia, jakie możemy doświadczać, to
są „nowe oczy”, że możemy nagle wszystko zobaczyć inaczej,
niż ludzie na świecie widzą. Dar nowych oczu. W dzisiejszej
Ewangelii widzimy jak to nowe życie do dwóch, którzy idą do
Emaus, się przełamuje. I widzimy jak wygląda człowiek ze „starymi
oczami”. Idą ci dwaj uczniowie do Emaus i Ewangelia mówi, że
„mają oczy jakby na uwięzi”. Idzie z nimi Chrystus, rozmawia z
nimi, ale oni nie są w stanie Go zobaczyć, nie są świadomi, że
Jezus jest z nimi – „mają oczy jakby na uwięzi”, „są
smutni“ – mówi Ewangelia. Chrystus już zmartwychwstał, ale oni
“mają oczy jakby na uwięzi”; co więcej, są rozczarowani
Jezusem Chrystusem: „A myśmy się spodziewali”, myśmy
zainwestowali w Jezusa, myśmy za Nim chodzili, myśmy Mu zaufali,
spodziewaliśmy się wiele – są rozczarowani, bo „mają oczy
jakby na uwięzi”. Ci uczniowie nie widzą o co Jezusowi chodziło,
nie widzą że ich życie, to jest historia zbawienia – nie mają
tych „nowych oczu”, nowego spojrzenia i rozumienia spraw Bożych.
Usłyszeli nowinę o zmartwychwstaniu Jezusa od kobiet i się
przerazili. Człowiek, który nie ma tych „nowych oczu”, przeraża
się pewnymi wiadomościami. Człowiek, który właśnie jeszcze
czeka na te „nowe oczy”, jest nierozumny, jest „nieskory do
wierzenia” w to wszystko, co napisali Prorocy, w co mówi słowo
Boże, że “Mesjasz miał cierpieć i tak wejść do swojej
chwały”.
My,
jeżeli nie mamy tych „nowych oczu”, też jesteśmy nierozumni i
nieskorzy do wierzenia, że uczeń Chrystusa ma cierpieć, by tak
wejść do uczestnictwa w chwale Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego,
do nowego życia.
Dzisiejsza
Ewangelia pokazuje nam jeszcze, jak Jezus daje te „nowe oczy”.
Jezus wyjaśnia Pisma, czyli przez wiarę, budzi wiarę. Wiara jest
ze słuchania. Jezus wyjaśnia, że całe Pismo jest o tym, że
„Mesjasz będzie cierpiał i tak wejdzie do chwały”. I wtedy nie
ich mocą, nie ich wysiłkiem, tylko Jezus powoduje, że „otworzyły
się ich oczy i poznali Go”. W tym momencie wszystko w ich życiu
się zmienia.
Kiedy
otworzą się człowiekowi oczy, wszystko zaczyna wyglądać inaczej.
Nie historia się zmieniła, nie fakty, ale otworzył im oczy i
zobaczyli Dobrą Nowinę w tej samej sytuacji, w jakiej byli przed
chwilą. Nowe życie wchodzi właśnie przez wiarę – człowiek
nagle widzi wszystko tak, jak Pan Bóg widzi, nie tak jak ludzie tego
świata. I wtedy człowiek zaczyna odczuwać radość, pomimo
cierpienia; pokój, pomimo udręk i odpocznienie, chociaż musi
ciężko pracować. Taki jest początek nowego życia i człowiek
zaczyna rozumieć, bo doświadcza Dobrej Nowiny, pociechy Ducha
Świętego.
Teraz
przeżywamy czas tych pięćdziesięciu dni, Okresu Zmartwychwstania,
żebyśmy się otwierali, żebyśmy przyzywali Ducha Świętego, tego
Daru Życia, Chrystusa Zmartwychwstałego. Módlmy się żebyśmy,
jako chrześcijanie, odkrywali to cudowne życie Chrystusa
Zmartwychwstałego, które już możemy smakować, cieszyć się nim
i przekazywać innym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz