Piątek
VI tygodnia okresu wielkanocnego
Z
Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat
się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz
przemieni się w radość. Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo
przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta
o bólu – z powodu radości, że się człowiek na świat narodził.
Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i
rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła
odebrać. W owym zaś dniu o nic nie będziecie Mnie pytać».
(J
16,20-23a)
RADOŚĆ DAREM I OWOCEM DUCHA ŚWIĘTEGO
Nietrudno
zauważyć, że nasze nastroje tworzą sinusoidę. Raz jesteśmy na
wozie, a innym razem pod wozem. Czas wahań wyprostuje się
kiedyś i ważne jest to, czy wtedy, gdy sinusoida stanie się w
wieczności linią prostą, czy będzie przebiegać wzdłuż
najwyższych punktów sinusoidy, czy najniższych; czy na zawsze
będziemy przeżywać radość czy smutek? Słowa Chrystusa,
dzisiaj do nas wypowiedziane, dają nam wielką nadzieję; wśród
tych wahań między ekstazą a udręką, między ciemnością i
światłem, między radością życia i smutkiem obumierania, między
śmiechem i łzami - „smutek wasz zamieni się w radość”.
Pan
Jezus wskazuje nam również na to, że linie wykreślające stan
ducha i nastroje panujące w świecie i wśród jego uczniów nie są kompatybilne. „Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat będzie
się weselił”. Od czasu, gdy Pan Jezus wypowiedział te słowa,
coś jakby się zmieniło. Uczniowie Chrystusa chętnie dzielili się
ze światem swoją radością i dzisiaj kalendarz świecki, czyli
kalendarz świata, próbuje nadążyć z wyszukiwaniem radości za
kalendarzem kościelnym. Świat razem z uczniami Chrystusa świętuje
Boże Narodzenie, a potem weseli się przez cały karnawał.
Świat wykorzystuje Wielkanoc, Zielone Świątki i inne święta na
rozmaite festyny i wesela. Czy znaczy to jednak, że radość
świata i radość uczniów jest kompatybilna? Niestety, są to tylko
pozory zgrania i harmonii nastrojów. Przede wszystkim zupełnie
inne są przyczyny radości świata i radości Kościoła, nawet
wtedy, gdy zbiegają się one w czasie. Kościół cieszy się ze
zmartwychwstania Chrystusa, a świat cieszy się z malowanych jajek i
dyngusa. Jeszcze mniej kompatybilne są smutki. Wprawdzie świat
celebruje „śledzika”, ale przecież nie podejmuje
wielkopostnej pokuty, Nawet jeśli wielu ze świata nadstawia głowy
na sypiący się popiół. Nawet Wielki Tydzień nie jest dla świata
czasem smutku, refleksji i wstrzemięźliwości.
Widać
więc, że wspólny kalendarz nie zapewnia kompatybilności
nastrojów. Jeszcze bardziej jest to widoczne przy przeżywaniu
najważniejszych spraw ludzkiego życia. Pan Jezus mówi w
dzisiejszej Ewangelii o nastrojach, które towarzyszą
narodzeniu człowieka. Godzina narodzenia jest godziną bólu, który
wywołuje smutek. Matka jednak, gdy „urodzi dziecię, już nie
pamięta o bólu z powodu radości, że człowiek narodził się na
świat” (J 16,21). Właśnie dzisiaj tak wyraźnie dostrzegamy
rozdźwięk - już nie tylko między uczniami Chrystusa i
światem, lecz również - między światem i tym naturalnym
zjawiskiem, którym Pan Jezus posłużył się jako tworzywem w
wyjaśnianiu swojej nauki. Świat dzisiaj nie potrafi cieszyć się z
narodzenia człowieka, bo eliminuje smutek i ból, który towarzyszy
jego narodzeniu. Wybrał do tego drogę bardzo prostą i brutalną:
nie dopuścić do narodzenia. Skoro jednak nie ma narodzenia, to nie
ma również i radości.
Świat
nie potrafi cieszyć się z sukcesów, jakie odnosi prawda i dobro.
Kiedy święty Paweł przebywał w Koryncie i robił tam wiele
dobrego, „Żydzi jednomyślnie wystąpili przeciw Pawłowi i
przyprowadzili go przed sąd” (Dz 18,12). Czytamy o tym w
Dziejach Apostolskich, a potem w kolejnych tomach historii
Kościoła. Dziwna rzecz, ale świat potrafi cieszyć się z różnych
plotek i sensacji, nawet wtedy, gdy ich tematem jest ludzkie
nieszczęście i pohańbienie.
Najwyraźniej
widać to nieprzystawanie radości i smutku w świecie i w
Kościele, gdy mamy do czynienia z końcem ludzkiego życia. Śmierć
- i wśród uczniów Chrystusa - wywołuje smutek i lęk. Jednak
te odczucia zostają przezwyciężone jeszcze przed progiem śmierci.
Wobec zbliżającego się cienia śmierci myślimy o światłości
wiekuistej. Wobec zbliżającego się końca, myślimy o nowym,
bardziej udanym początku. Tu najwyraźniej widać, jak smutek
przemienia się w radość. Świat natomiast panicznie boi się
śmierci. Podobnie, jak z narodzeniem człowieka, który może
narobić światu kłopotu i sprawić ból, również i teraz, świat
nie chciałby dopuścić do śmierci, tak jak często nie dopuszcza
do narodzenia. To jednak przekracza możliwości świata. Próbuje
się więc przekreślić śmierć w ludzkiej świadomości. Nie
myśląc o niej, nie dopuścić do smutku z nią związanego. Jeśli
jednak nie ma tego ostatniego smutku, to w co przemieni się pierwsza
radość życia wiecznego?
Przyjmijmy
z ufnością wszelkie bóle i smutki. Są one rękojmią, że nasza
sinusoida zakończy się trwałym wzlotem w krainę światła,
radości i szczęścia.
W dniu dzisiejszym rozpoczynamy Nowennę do Ducha Świętego. Chcemy otrzymać te dary Ducha, jak: dar mądrości i wiedzy, łagodności i umiejętności, rady i męstwa, pobożności i... radości. Każdy z nas chce otrzymać to, aby być i mieć w sobie Ducha Bożego, Ducha Jezusa Chrystusa po to, aby On był przewodnikiem w drodze naszego życia, w naszej codzienności: w tym, co robimy, do czego zdążamy. I trzeba nam nieustannie o tego Ducha Świętego prosić. Trzeba nam sobie dzisiaj postawić pytanie: Czy zdarza się nam traktować prawdę o Duchu Św. tak, jak fata morgana?, złudę?, jakiś miraż? Nie brak takich ludzi żyjących pośród nas, niemało takich, nawet wierzących, którzy konają duchowo obok Źródła. I chyba nie trzeba nam usprawiedliwiać tych postaw nowoczesnością, otwartością, ale w pokorze naszego serca i życia przyjść i poprosić Jezusa Chrystusa o ten dar, dar Bożego Ducha. Każdemu z nas potrzeba wsparcia Ducha Świętego, ponieważ opowiadanie się za Jezusem Chrystusem i dawanie świadectwa bycia człowiekiem wierzącym nie jest łatwe. Trzeba nam nieustannie błagać Boga o moc Ducha Świętego. To Chrystus Pan zapewnił każdego z nas, że mamy modlić się, a nasza modlitwa będzie wysłuchana: „Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Pamiętając o tym zapewnieniu, Kościół św. nieustannie woła: „Veni Creator” – „Przyjdź Duchu Święty”.
___________
PS.
PS.
Bracie, Siostro - jeśli moje rozważania, refleksje, homilie przynoszą pożytek Twemu życiu,
zwłaszcza
życiu duchowemu, rozwiązując wszelkiego rodzaju problemy, proszę Cię
serdecznie - daj temu wyraz w postaci wsparcia budowy Wotum Wdzięczności za 100-lecie Objawień Fatimskich.
Możesz to uczynić, wpłacając dobrowolny dar serca na konto:
Nazwa banku:
Pekao SA, I O. w Tarnowie
Adres banku:
Plac Kazimierza Wielkiego 3A
Nr konta bankowego:
23 1240 1910 1111 0010 4598 6674
Do przelewów zagranicznych SWIFTT: PKOPPLPW
Właściciel konta bankowego:
Józef Władysław Tabor,
ul. Starodąbrowska 33, 33-100 Tarnów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz