maja 24, 2017

Jak Maryja, Wspomożycielka Wiernych, uczy nas chodzić po ziemi?

Przeżywamy dziś piękne święto, Święto Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki Wiernych. To święto ustanowił papież Pius VII w roku 1815 dla Rzymu i państwa kościelnego na podziękowanie za opiekę Matki Bożej nad Kościołem. W roku 1959 na prośbę biskupów polskich zostało ono wprowadzone w Polsce.

Moi Drodzy!
Święty Bernard, ten wielki czciciel Maryi, powiedział, że „Bóg postawił Maryję między Chrystusem a Kościołem”. A my dzisiaj pytamy: po co? Po co Bóg postawił Maryję między Chrystusem a kościołem, czyli między nami? I odpowiedź brzmi: po to, aby nas prowadziła do Chrystusa, do Boga. By nas, tutaj na ziemi uczyła żyć, by nas brała za rękę, jako dobra matka i uczyła stawiać właściwie kroki na tej ziemi, byśmy szli krokiem mocnym, zdecydowanym, w naszej wędrówce do Nieba.
Kiedy się tak przyglądamy ludziom, sobie samym, żyjącym na tej ziemi, to możemy powiedzieć, że dręczą nas rozmaite kłopoty i bolączki. Ale jedna wysuwa się na pierwsze miejsce: bo chociaż człowiek żyje na tej ziemi, to jednak nie umie on po niej chodzić.
Kiedyś nasza matka ziemska, gdy jeszcze byliśmy mali, brała nas za rękę, by nas uczyć chodzić. Niejako w przeddzień Święta Matki, wspomnijmy te nasze ukochane ziemskie matki, które brały nas za rękę, by nas uczyć chodzić po tej ziemi – wspaniałe nauczycielki chodzenia po tej ziemi; w sensie dosłownym, fizycznym i w sensie moralnym. Jakąż radość sprawiały tym naszym kochanym matkom nasze pierwsze kroki stawiane samodzielnie na tej ziemi.
Ale o wiele ważniejszą sprawą jest to, by się nauczyć chodzić po ziemi gdy chodzi o sprawy duchowe, nadprzyrodzone, Boże. Tu też zasługa naszych kochanych ziemskich matek – i chwała im za to... Jednakże Bóg, w trosce o nasze dobro duchowe, obok matki ziemskiej, daje nam swoją Matkę za naszą Matkę duchową, aby nas nauczyła chodzić po ziemi. Bo można mieć zdrowe serce, silne nogi, szybko biegać – ustanawiając rekordy świata – a jednocześnie być duchowym kaleką, człowiekiem duchowo kulawym i nie umieć chodzić po tej ziemni. Dlatego rozważmy dziś, w kontekście tego pięknego Święta Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, a także w kontekście zbliżającego się Dnia Matki, jak to Maryja uczy nas chodzić po tej ziemi?

1. Człowiek nie umie chodzić po ziemi, gdy tylko na tej ziemi chce znaleźć prawdziwe szczęście, raj na ziemi. Tymczasem jest to niemożliwe po grzechu pierworodnym. Prawdziwe szczęście, prawdziwy raj będzie dopiero w zjednoczeniu z Bogiem, a tu, na ziemi, nieodłącznym towarzyszem człowieka jest trud, jest niejednokrotnie cierpienie. Tego uczy nas Maryja, kiedy wnosi do świątyni Dziecię Jezus, by Je ofiarować Bogu i wtedy zastępuje Jej drogę starzec Symeon, bierze w ramiona Dziecię Jezus i mówi: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu...., a do Matki kieruje słowa: „a twoją duszę przeniknie miecz boleści”. I odtąd Maryja idzie przez życie z wizją tego miecza, który będzie ciągle przeszywał Jej Niepokalane Serce. Będzie przekonana, że nie może być Jej życia, życia innych ludzi, bez krzyża, bez cierpienia, a tym samym uczy nas pozbywać się złudzeń, że człowiek tu na ziemi może mieć raj, pełnię szczęścia. Iluż to ludzi dzisiaj, zwłaszcza młodych, popełnia samobójstwo. Stawiamy sobie pytanie: dlaczego? Ludzie gonią za szczęściem – pragnienie szczęścia jest wpisane w naturę człowieka – szukają tutaj na ziemi tego szczęścia w rozmaity sposób, a po jakimś czasie przekonują się, że to szczęście ucieka im, przelewa się im przez palce, ucieka z rąk, z serca i nie mogą zaznać prawdziwego szczęścia i dlatego, niejednokrotnie, buntują się, załamują psychicznie, a nawet odbierają sobie życie.
Nie umie człowiek chodzić po ziemi, chociaż nieraz posiada obfitość dóbr materialnych. I ciekawa rzecz: najwięcej samobójstw jest w krajach najzamożniejszych.
I dlatego uczmy się od Maryi, naszej Matki, Wspomożycielki Wiernych, tej prawdy, że to cierpienie, które nas wcześniej czy później dotknie, że ono nadaje sens i wartość naszym dniom, wszelkim naszym poczynaniom, naszemu życiu, że ono posiada wartość zbawczą.

2. Nie umie chodzić człowiek po ziemi. Dlaczego? Dlatego, że nie ucieka przed złem, którego tak wiele w dzisiejszych czasach. Choćby człowiek miał zdrowe nogi, choćby miał wspaniały rytm serca, jeśli przed złem nie ucieka – nie umie prawidłowo chodzić, jest duchowym kaleką.
I znowu popatrzmy na Maryję, popatrzmy na Jej życie. Jakiż to wspaniały pedagog dla każdego z nas. Kiedy zagrażało zło Jej Dziecięciu i jej samej – uciekała. Ucieka Maryja przed złym Herodem do Egiptu, by dopiero wrócić po jego śmierci.
Popatrzmy na ludzi, na siebie samych, na młodzież i dzieci. Co tu dużo mówić: my niejednokrotnie pchamy się do zła, lgniemy do niego jak ćma do światła. Popatrz, jak pchają się dzisiaj ludzie do alkoholu – to już nie tysiące, to miliony straconych istnień; popatrz, jak młodzież wciąga narkomania, nikotyna, seks i innego rodzaju zło. A tymczasem trzeba uciekać przed złem – uciekać przed złym środowiskiem, przed złym otoczeniem, przed demoralizującym filmem, artykułem, książką. My tak nieraz mówimy, że trzeba życie poznać, trzeba się przekonać, zanim dokonam wyboru... Moi drodzy, zło ma to do siebie, że ono wciąga człowieka, zaraża sobą. Jeśli człowiek od niego nie ucieka, to go opanuje i stanowi śmiertelne zagrożenie dla jego umysłu, dla jego serca, ducha.
Uczmy się zatem od Maryi tej wielkiej sztuki ucieczki przed złem, byśmy nie stali się kalekami, byśmy umieli chodzić krokiem pewnym, zdecydowanym po tej ziemi.

3. I dalej! Człowiek dzisiejszy nie umie chodzić po tej ziemi. Dlaczego? Dlatego, że nie szuka Boga.! Patrzmy na Maryję! Jezus – Jej Syn – zagubił się w Jerozolimie. Pozostał tam trzy dni. I Maryja szuka Jezusa, a gdy Go znajduje, mówi wtedy: „Synu, cóżeś nam uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie!”.
Żeby umieć chodzić po ziemi, trzeba umieć szukać nie tylko stanowiska, pieniędzy na wszelki możliwy sposób, ale przede wszystkim trzeba szukać Boga – trzeba nieraz szukać Go z bólem serca, wytrwale, szukać na modlitwie, na klęczkach, we Mszy św., w Sakramentach św., w słowie Bożym, wszędzie tam, gdzie On jest...
Czy wy, moi drodzy, staracie się szukać Boga? Obyśmy w tym szukaniu Boga, w odkrywaniu Jego Obecności i napełnianiu się Nim nie ustawali. Bo kiedy człowiek przestanie szukać Boga, staje się kaleką, nie umie chodzić po ziemi, gubi się.
Słyszy się nieraz, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, o tzw. teologii śmierci Boga. Niektórzy ludzie zaczynają głosić, i to na rożne sposoby, że nie ma Boga, że Chrystus to wiszący od XX wieków trup na krzyżu. Papież Paweł VI zabrał na ten temat głos i powiedział że ludzie, którzy głoszą śmierć Boga, równocześnie głoszą śmierć siebie samych, bo człowiek, który przestaje wierzyć w Boga, poczyna być przedmiotem, rzeczą, zaczyna mieć tylko jeden wymiar, wymiar materii, a przez to sam sobie zadaje śmierć.

4. Nie umie chodzić człowiek po ziemi, choćby był zdrowy fizycznie, wtedy, gdy nie jest wierny. Patrzmy na Maryję – Ona stanęła pod krzyżem, przeżyła śmierć swojego Syna-Chrystusa, a potem składają na Jej kolanach martwe ciało Jej Dziecka. Wszyscy od Niego odeszli, stchórzyli, pouciekali, zwątpili, ale Ona pozostanie Mu wierna do końca, bo to jest Panna Wierna. I przez ten fakt Maryja uczy nas żyć, chodzić po ziemi, bo uczy nas wierności.
A popatrzmy na siebie, na ludzi! Czy są wierni? Czy są wierni sobie..., ludziom..., Bogu...? Czy jestem wierny? Czy jestem wierny własnym ideałom i przekonaniom? Ile jest we mnie wahania, przerzucania się z miejsca na miejsce, niedotrzymywania danego słowa, obietnicy? O, jak nam brak tej wielkiej cnoty: wierności! A człowiek niewierny, to kaleka, który po ziemi nie umie chodzić, chodzi po omacku, albo się czołga... Prośmy Maryję, by nas uczyła wierności,by nas wspierała, wspomagała w wierności na co dzień, zwłaszcza wtedy, gdy ta wierność nas będzie kosztować...

5. I wreszcie – nie umie chodzić po ziemi człowiek, gdy nie szuka zwycięstwa tam, gdzie go może naprawdę znaleźć. A może go znaleźć tylko z Chrystusem, w Chrystusie i przez Chrystusa. I tego nas uczy również Maryja. Popatrz! Ona bierze udział w pogrzebie swojego Syna-Chrystusa. Smutny pogrzeb, jak każdy. Ale jest to pogrzeb także niezwykle radosny, najbardziej radosny na tej ziemi, bo Ona jest przekonana, że Jej Syn trzeciego dnia zmartwychwstanie i wstąpi do Nieba, by zasiąść po prawicy Ojca, że zostanie Królem wszechświata, i że kiedyś przyjdzie sądzić żywych i umarłych, i że do Niego należeć będzie ostatnie słowo, że On jest Alfą i Omegą, Początkiem i Końcem. Ona, Jego Matka, od początku, aż po ten pogrzeb, wszystko postawiła na Chrystusa-Zwycięzcę i nie zawiodła się! Popatrzmy na ludzi, na siebie samych – czy my stawiamy na Chrystusa-Zwycięzcę bez reszty, w każdej sytuacji naszego życia i przez całe nasze życie?
Czy stawia na Chrystusa-Zwycięzcę ten, kto idzie do kościoła jedynie po to, by spotkać się z kolegami poza murami świątyni, który do konfesjonału idzie tylko po to, by kapłan podpisał karteczkę, bo chrzest dziecka, czy I Komunia? Czy taki człowiek, który – będąc za granicą – lekceważy udział we Mszy św stawia na Chrystusa-Zwycięzcę? Nieraz ogarnia nas zwątpienie, zniechęcenie, nie wiadomo czego się boimy, lękamy. Moi drodzy, choćby nie wiadomo jakie moce stanęły przed nami, na naszej drodze życia, to jeśli postawisz na Chrystusa-Zwycięzcę, nie zwiedziesz się. Czy zawiódł się bł. ks. Jerzy Popiełuszko? Na kogo postawił? Na Chrystusa-Zwycięzcę ! I kto jest dzisiaj zwycięzcą? On, zza grobu! Jedźcie do Warszawy,to się przekonacie i zrozumiecie na czym to zwycięstwo polega.
Być wiernym swoim ideałom, swoim przekonaniom – to jest zwycięstwo. Jednemu Bogu mamy służyć, bośmy Jednego wybrali – służyć na serio, całe życie i całym sobą. Moi drodzy, można powiedzieć, że „Bóg jest zazdrosny” o każdego z nas. Bóg jest „zachłanny”! On chce mieć nasz cały umysł, całe, niepodzielone serce; On chce całej naszej miłości i bezgranicznego zaufania, bo do Niego należy ostatnie słowo. Do Niego należą czasy i wieki. Tego uczy nas Maryja, nasza Matka, Wspomożycielka Wiernych.

Na koniec, wspomnij, bracie i siostro, swoją ziemską matkę – może już nie żyjącą tu, na ziemi, ale będącą w Niebie. Ona brała mnie, Ciebie, za rękę i uczyła stawiać pierwsze kroki po tej ziemi. Uczyła nas tej podstawowej umiejętności. I choćby za to za to należy się jej cześć, szacunek i pamięć i wdzięczność. Ale ta matka ziemska nie wystarcza. Ona wcześniej czy później odchodzi. I dlatego jest w naszym życiu inna Matka, Matka Niebieska, Maryja, a Jej pragnieniem jest wziąć każdego z nas za rękę, by nas prowadzić do swojego Syna. Bo po to Ją Bóg postawił między Chrystusem a Kościołem – nami, by nas prowadziła. Z ufnością dziecka podajmy Jej dłonie. I chodzi o to, abyśmy się nie wyrywali z tych wspaniałych matczynych dłoni, bo Ona nam daje wiedzę ponad wszelką wiedzę, umiejętność ponad wszelkie umiejętności i skarb ponad wszelkie skarby. Maryjo, Wspomożenie Wiernych, módl się za nami, jako w tej majowej Litanii do Ciebie wołamy.
*
**
Jeśli to rozważanie choć trochę pomogło Ci, bracie i siostro, ożywić cześć, miłość i dziecięce zaufanie do Maryi, naszej wspólnej Matki, to Bogu niech będą dzięki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger