Środa
VI tygodnia okresu wielkanocnego
Słowa
Ewangelii według Świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeszcze
wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie. Gdy
zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo
nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy,
i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z
mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.
Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi». (J
16,12-15)
REFLEKSJA
NAD SŁOWEM BOŻYM
„Jeszcze
wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie.
Gdy zaś przyjdzie on, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”.
(J
16,12)
Poznanie
prawdy jest normalnie procesem ciągłym; jest to zazwyczaj żmudne
wstępowanie po schodach, za każdym razem -stopień wyżej. Uczniom
w Szkole Podstawowej nie można wykładać wyższej matematyki, bo
nie mogliby tego znieść, małemu skrzypkowi nie poleca się
wariacji Paganiniego, bo ledwie radzi sobie z wyciskaniem ośmiu
dźwięków gamy z czterech strun za pomocą jednego smyczka. W
poznawaniu prawdy zdarzają się jednak momenty olśnienia. W
jednej chwili, człowiek szukający prawdy, przeskakuje wiele stopni,
które inni muszą zaliczać po kolei. Nie chodzi tu nawet o jakieś
mistyczne oświecenie. Takie nagłe przyśpieszenia zdarzają
się już na pierwszych etapach poznawania prawdy. Można doskonale
znać wszystkie litery - i pisane i drukowane - i nie umieć
czytać. Dopóki nie uchwyci się związku między literami, można
sylabizować, ale nie odczyta się wyrazu „jednym tchem”, a co
najgorsze, wydukane dźwięki nie będą w umyśle „znawcy
alfabetu” łączyć się z jakimś pojęciem, rzeczą, czy osobą.
Uchwycenie tego związku przychodzi w jednym momencie i jest dane z
góry. Pamiętam, że pierwsze zdanie, które przeczytałem i
zrozumiałem samodzielnie, chwytając związek między literami, a
następnie między słowem pisanym i treścią, znajdowało się nie
w elementarzu, lecz na tabliczce umieszczonej w fabryce. To pierwsze
zdanie brzmiało: „Palenie surowo wzbronione”. Treść tego
zdania i zakaz w nim zawarty, zachowuję przez całe życie.
Podobnie
bywa i w innych dziedzinach wiedzy. Uczenie się historii może być
żmudnym zapamiętywaniem dat, osób i wydarzeń. Kiedy jednak w
pewnym momencie - po przyswojeniu sobie dostatecznej dozy
wiadomości - uczeń doznaje nagle olśnienia i rozproszone i
bezsensowne informacje ukazują się nagle jako elementy wielkiej
drogi, którą ludzkość podąża przez wieki, ogarnia go pasja, aby
wiedzieć coraz więcej, by oczyścić i odkryć kamienie tej drogi
jeszcze mu nieznane.
W
szkole życia głównym przedmiotem jest samo życie. Kiedy uczymy
się życia w prawdzie, doznajemy podobnych doświadczeń i przeżyć.
Pewnych rzeczy o życiu nie mówi się dzieciom, bo nie mogłyby tego
znieść, a tym bardziej przyswoić sobie. Powoli jednak dziecko, a
potem młody człowiek, uczą się wielu rzeczy. Ale i tutaj są
momenty olśnienia, które dla człowieka stają się zasadniczym
przełomem w poznawaniu prawdy życiowej.
Prawie
każdy człowiek musi nauczyć się w szkole życia cierpienia.
Jest to bardzo trudna nauka. Każdy ból i każda choroba jawi się
jako coś nie do pojęcia, nie do zrozumienia i nie do przyjęcia. A
czasem trzeba cierpieć tak wiele i tak długo. Zdarza się jednak,
że człowiek chory przeżywa w swojej chorobie niezwykły przełom.
Nie jest nim nagłe uzdrowienie, lecz poznanie sensu cierpienia
w świetle Chrystusowego krzyża. Kto przeżyje taki przełom,
przeskakuje bardzo wiele teorii, traktatów i nauk, stając się
człowiekiem mądrym tą mądrością, która nie jest osiągalna na
żadnym uniwersytecie.
Jeszcze
trudniejsza do poznania jest w szkole życia prawda o śmierci. Można
ją poznawać tak, jak zbliżamy się do niej - dzień po dniu. Wtedy
jednak śmierć, i to, co po niej nas czeka, nie wygląda zbyt
zachęcająco. Ciekawe jednak, że ci, którzy przeżyli śmierć
kliniczną i zostali z niej odratowani, a zachowali o niej jakieś
wspomnienie, mówią o śmierci jako o czymś bardzo pięknym,
radosnym i uszczęśliwiającym. Nie chcę wypowiadać się tutaj na
temat natury tych przeżyć, ale czy nie jest to również przedziwne
olśnienie, które daje nagle nowy sposób poznania prawdy i
dokonuje przełomu w naszym myśleniu.
Nie
wszyscy są zdolni, by taki przełom przeżyć. W czytaniu z Dziejów
Apostolskich słyszymy dzisiaj przemówienie św. Pawła Apostoła
wygłoszone na Areopagu w Atenach. „Gdy usłyszeli o
zmartwychwstaniu, jedni wyśmiewali się a inni powiedzieli: <
Posłuchamy cię o tym innym razem >”.
Po
tych rozważaniach może łatwiej będzie nam zrozumieć, jak działa
Duch Święty, dokonując oświecenia umysłu człowieka, który
jeszcze parę dni temu nie mógł znieść i zrozumieć wielu rzeczy.
Kiedy Duch Święty przybędzie do nas, aby nas nauczyć całej
prawdy, nie mówmy Mu jednak: „Posłuchamy Cię o tym innym
razem”. Gdy tylko zobaczymy Jego łunę, gdy tylko usłyszymy
Jego szum, natychmiast odtwórzmy przed Nim nasze serca.
Prawda,
tak jak i miłość, często nas przerasta. Do prawdy, tak jak i do
miłości, trzeba wciąż dojrzewać, dorastać, dochodzić. Bywają
prawdy, których w pierwszej chwili ktoś nie może znieść, np.
wiadomość o chorobie nowotworowej, o nagłej śmierci osoby, którą
bardzo kochaliśmy.
Tak
ma się rzecz również w dziedzinie prawd religijnych. Mówi dzisiaj
Chrystus do uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale
teraz znieść nie możecie”. Pan Jezus mówił im o swojej męce.
Nie rozumieli do końca tej zapowiedzi. Mówił o swoim
wniebowstąpieniu, a oni ciągle Go o coś pytali. Wynikało to z
naturalnej słabości ludzkiego umysłu.
Nieraz
ten opór wobec prawdy może być również przejawem zadufania we
własnej mądrości i wielkości, we własnej mądrości i braku
zaufania wobec głosiciela prawdy. Tak np. Ateńczycy, o których
dzisiaj czytamy, których Paweł nawet pochwalił, iż są pod każdym
względem bardzo religijni, gdy jednak usłyszeli o zmartwychwstaniu,
jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: „Posłuchamy cię o tym
innym razem”. Mimo więc swoistej religijności, a nawet otwarcia
na nieznane prawdy, do pewnych prawd Ateńczycy jeszcze nie dorośli,
nie dojrzeli.
Paweł
dobrze wie, że nauka, którą głosi, zaszokuje Ateńczyków, lecz
nie dostosowuje jej do nich, nie zniekształca, by uczynić ją
bardziej zrozumiałą, łatwiejszą. Tak więc, jego słowa
potraktowali jako żart, inni odeszli –„Posłuchamy cię o tym
innym razem”. Św. Paweł odszedł od nich bez uczucia klęski,
wiedząc, że Duch Święty w swoim czasie przygotuje ich na
przyjęcie tej prawdy.
Kto
głosi Chrystusa, musi pogodzić się z tym, że czasami będzie
niepopularny, że nie odniesie sukcesu w ludzkim znaczeniu, że
będzie musiał iść nieraz pod prąd. Być chrześcijaninem, to iść
pod prąd. Dlatego właśnie chrześcijanie są tak często
prześladowani. Dzieje się to także na naszych oczach. Głosząc
Ewangelię, nie powinniśmy się lękać sprzeciwów i
niepopularności, ale odrzucać wszelkie kompromisy i dwuznaczności.
Chcąc,
nie chcąc, człowiek dorasta do pewnych prawd, w obliczu różnych
okoliczności: w obliczu choroby, cierpienia, pobytu w szpitalu, w
obliczu starości czy śmierci. Pan Jezus zapowiada Zesłanie Ducha
Prawdy, „który doprowadzi nas do całej prawdy”. Nie będzie On
nauczał we własnym imieniu, będzie zawsze mówił o Jezusie. Duch
Święty swoim światłem będzie usprawniał umysły do należytego
zrozumienia prawd Chrystusowych w poszczególnych – nieraz bardzo
trudnych – sytuacjach życiowych, w których znajdujemy się. „Z
mojego weźmie i wam objawi”.
Starajmy
się dorastać świadomie przez systematyczne poznawanie i zgłębianie
prawd objawionych. Możliwości jest tak dużo: tak łatwy dostęp do
rozmaitych środków przekazu, przez odważną refleksję nad
prawdami trudnymi i niewygodnymi, przez szczerą konfrontację
swojego życia z prawdą religijną np. z okazji spowiedzi św. –
to już jest szczególna i bardzo dobra okazja, aby tu się sobie
przyglądnąć – poprzez stawianie sobie coraz trudniejszych
wymagań i zaczynanie od siebie.
Tak
bardzo potrzeba mi Ducha Świętego, abym te prawdy całym sercem
poznał i nimi żył na co dzień.
Czy
pozwalam na to, by Duch Święty prowadził mnie przez słowo Boże,
dobre natchnienia?
Czy
rozeznaję duchowe poruszenia?
Czy
dostrzegam Ducha Świętego w doświadczeniu codzienności, czy w
szczególnych momentach życia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz