Poniedziałek
III tygodnia okresu wielkanocnego
Z
Ewangelii według Świętego Jana
Nazajutrz,
po rozmnożeniu chlebów, tłum stojący po drugiej stronie jeziora
spostrzegł, że poza jedną łodzią nie było tam żadnej innej
oraz że Jezus nie wsiadł do łodzi razem ze swymi uczniami, lecz że
Jego uczniowie odpłynęli sami. Tymczasem w pobliże tego miejsca,
gdzie spożyto chleb po modlitwie dziękczynnej Pana, przypłynęły
od Tyberiady inne łodzie. A kiedy ludzie z tłumu zauważyli, że
nie ma tam Jezusa ani Jego uczniów, wsiedli do łodzi, dotarli do
Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy zaś odnaleźli Go na
przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: «Rabbi, kiedy tu przybyłeś?»
W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam:
Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że
jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który
niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam
Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg
Ojciec». Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy
wykonywali dzieła Boga?» Jezus, odpowiadając, rzekł do nich: «Na
tym polega dzieło Boga, abyście wierzyli w Tego, którego On
posłał». (J 6,22-29)
Refleksja
nas Słowem Bożym
Pogoń
za chlebem, o której czytamy w dzisiejszej Ewangelii, jeszcze się
nie zakończyła. Była ona kontynuowana przez całe wieki i czasami
miała dramatyczny przebieg. Wystarczy tu wspomnieć z naszej
historii ten nurt emigracyjny, który tylu naszych rodaków oderwał
od ojczystej gleby niezdolnej do wyżywienia wszystkich i kazał im
za chlebem przemierzać oceany i karczować obcą ziemię, by sadzić
na niej kukurydzę i tytoń. Wyrazem tej tragedii są słowa
popularnej piosenki: „I góry porzucić trzeba, dla chleba, panie,
dla chleba”. Dzisiaj to poszukiwanie chleba jest również związane
z utratą czegoś bardzo ważnego dla człowieka. W wypadku
emigracji była to utrata gór, dolin, lasów, języka
ojczystego i rodzimej kultury, czyli po prostu ojczyzny. Dzisiaj, gdy
widzimy, jak ludzie szukają chleba w śmietnikach, jak dla dóbr
materialnych gotowi są zaprzedać duszę, poszukiwanie chleba wiąże
się z utratą godności, wolności i innych dóbr duchowych. Słowa
Pana Jezusa, zacytowane na początku tej medytacji, bardzo trafnie
opisują sytuację ludzi. Kiedy człowiek szuka tylko chleba, traci
wtedy wszystko inne, bo nie samym chlebem żyje człowiek. Znaki,
które czynił Jezus, a które miały skierować uwagę ludzi na
to, co w życiu najważniejsze, mało interesowały Jego słuchaczy;
wielkie natomiast zainteresowanie wzbudzał chleb, którym
zostali za darmo nakarmieni. Głodu chleba w nikim nie trzeba
rozbudzać, bo każdy głód odczuwa, dlatego Pan Jezus stara
się swoją Ewangelią rozbudzić w nas zapotrzebowanie na inny
pokarm, „który może nam dać Syn Człowieczy”.
Ciągła
gonitwa za chlebem spowodowana jest właśnie tym, że człowiek
ciągle odczuwa głód, a przyczyną głodu jest to, że spożywamy
pokarm, „który ginie”. Kiedy „zginie” jeden bochenek chleba,
trzeba myśleć o drugim. Dziwne jest to, że wielu ludzi nie szuka
pokarmu, „który trwa na wieki”. Taki pokarm przecież istnieje.
Pan Jezus obiecuje Samarytance, że da taką wodę, która zaspokoi
ludzkie pragnienie na zawsze. Obiecuje również taki pokarm, że
jak ktoś go spożyje nie będzie łaknął na wieki. Taki pokarm
daje nam Syn Człowieczy dając nam siebie. Jeśli idziemy do Jezusa
to w pierwszym rzędzie idziemy nie po to, by otrzymać od Niego
chleb, zdrowie i powodzenie w życiu, idziemy do Niego, aby Jego
samego odnaleźć. Kto będzie szukał i znajdzie ten właśnie
pokarm, doświadczy, że reguła, która mówi, że szukanie
wyłącznie chleba zacieśnia horyzont człowieka i pozbawia go wielu
wartości, w tym wypadku zmienia swój kierunek. Kto na pierwszym
miejscu szuka królestwa Bożego i wszystkich spraw jego, wszystko
inne ma przydane; temu również nie zabraknie chleba.
Chlebem,
którego szukamy i który znajdujemy, dzielimy się z innymi.
Najpierw nas karmią, ale potem trzeba karmić innych. Podobnie jest
z tym chlebem, który nam daje Syn Człowieczy. Najpierw w nas
zaszczepiona jest wiara, nadzieja i miłość, ale od pewnego
momentu, a jest nim osiągnięcie dojrzałości chrześcijańskiej,
trzeba dzielić się tą strawą duszy z innymi. Najpierw sami
jesteśmy słuchaczami wszelkiego słowa, które pochodzi z ust
Bożych, ale przychodzi moment, kiedy sami mamy głosić słowo
Boże.
W
pierwszym czytaniu, wyjętym z Dziejów Apostolskich, ukazany
jest nam - jeden z pierwszych - głosiciel słowa i świadek
Chrystusa: święty Diakon Szczepan. Przeciwnicy nie mogli sprostać
mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał, bo też,
gdy „przyglądali się mu uważnie, widzieli twarz jego podobną do
oblicza anioła” (Dz 6,15).
Jezus
przez cud rozmnożenia chleba chciał nie tylko pokazać, że
dostrzega i troszczy się o zwykłe, codzienne potrzeby człowieka,
ale też uczynił znak prorocki. Oto ten cud rozmnożenia w pewien
sposób antycypuje rzeczywistość Eucharystii. Jezus będzie nas
karmił Chlebem Życia, jako swoje dzieci, i nigdy nam tego Chleba
nie zabraknie, bo sam Pan będzie się ofiarowywał codziennie na
ołtarzach świata, aby umacniać swój lud pokarmem eucharystycznym,
którym będzie Jego Ciało i Jego Krew.
Ludzie,
którzy jedli do sytości pokarm ziemski, biegną, aby odnaleźć
Jezusa, który oddalił się od miejsca cudownego rozmnożenia. Gdy Go
znajdują, Pan im wyjaśnia, aby bardziej pragnęli i szukali pokarmu
duchowego, tego, który daje prawdziwe życie, który daje wewnętrzną
siłę, wzmacnia ducha, tego, który potrafi zaspokoić prawdziwe
wewnętrzne pragnienia.
Również
dziś, jak chyba nigdy wcześniej, Niebieski Pokarm jest bardzo
niedoceniony, wielu bowiem zaniedbuje przystępowanie do Komunii
świętej, wielu nie stara się o to, aby karmić swoją duszę,
swoje serce, tym duchowym Pokarmem.
A
przecież, gdyby człowiek nie jadł, gdyby odżywiał się
niewłaściwie lub nieregularnie, to podupadłby na zdrowiu, zacząłby
słabnąć, aż wreszcie groziłaby mu śmierć.
Tak
samo jest w naszym życiu duchowym, z naszą wiarą. Jeśli nie
będziemy się karmić częstą i regularną Komunią św., to nasze
życie duchowe będzie słabło, będzie coraz bardziej podatne na
rożne duchowe choroby, zniewolenia, aż wreszcie zaniknie, umrze.
Jezus
i dziś woła: Troszczcie
się nie o ten pokarm, który ginie, ale ten, który trwa na wieki, a
który da wam Syn Człowieczy (J
6,17).
Czy
traktujesz poważnie wezwanie swego Pana?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz