sierpnia 10, 2018

19. Niedziela Zwykła (B) - Sumienie — zagrożenia i rozwój

Drodzy, siostry i bracia! Od początku swego istnienia człowiek dążył do ubogacenia i rozwijania własnego życia. Aktywność człowieka zawsze zmierzała do ubogacenia i rozwoju własnej egzystencji; przejawia się to także w życiu współczesnego czło­wieka. W swych zamierzeniach pragnie człowiek osiągnąć możli­wie największą pełnię życia. Wysiłki te bardzo często kończą się niepowodzeniem, ponieważ nie jest zachowana proporcja środków i celu, do którego człowiek zmierza. Zdobywanie podstawowych środków do podtrzymywania życia i podniesienia jego poziomu tak absorbują człowieka, że posiada on coraz mniej siły, aby po­myśleć i działać na rzecz „człowieka wewnętrznego”. Życie du­chowe jawi się mu w bardzo słabych zarysach. Stąd stwierdze­nia: nie czuję potrzeby chodzenia na mszę Św., do sakramentu pokuty, modlitwy...
Ten głęboki kryzys, jaki może zaistnieć w życiu człowieka i całych społeczeństw, analizują już prorocy Starego Przymierza. Prorok Ezechiel woła: „Wyrwę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce cielesne” (Ez 11, 19), to znaczy serce prawdzi­wie ludzkie. Podsumowując współczesne życie mówimy przede wszystkim o kryzysie materialnym, który jednak trzeba widzieć w świetle kryzysu wewnętrznego. Wołanie proroka Ezechiela trze­ba dzisiaj powtórzyć jako bardzo aktualne. Biblijne serce, które w Piśmie św. oznacza sumienie, osobisty wyznacznik rozwoju oso­bowego człowieka, musi być początkiem odnowy, odrodzenia, wyjścia z kryzysu. Nauka chrześcijańska ujmuje tajemnicę ludzkiego życia i ludzkiego przeznaczenia w świetle objawionej Bożej prawdy, która uświadamia człowiekowi drogi, jakimi Bóg prowadzi go do siebie i eksponuje te działania Boże, które nadają życiu ludzkiemu najpełniejszy wymiar. Działania te — to akt stworzenia i akt zbawczy Boga, spełniony dla człowieka i ze względu na niego. W akcie stworzenia i zbawienia zawarł Bógwezwanie skierowane do nas; przyjęcie zaś tego wezwania uza­leżnił całkowicie od naszej postawy i woli. Realizacja tego wezwa­nia, pełna na nie odpowiedź, stanowi moralność chrześcijańską. Bóg zakomunikował człowiekowi swoją wolę i wyposażył go w szczególną zdolność, dzięki której może on poznać i przyjąć Boże wezwanie, a w następstwie tego na nie w pełni odpowiedzieć. Tę zdolność — dyspozycję, nazywamy sumieniem. Wiele tekstów Pi­sma św. Starego i Nowego Testamentu — mówi nam o ścisłym powiązaniu sumienia z Bogiem. Bóg jest jego dawcą. To ono woła w nas, że dobro należy czynić, a zła trzeba unikać. Sumienie jest bezpośrednim sędzią ludzkich czynów, samo podlega osądowi Boga.
Nauka o sumieniu jako zjawisku psychologiczno-moralnym, o jego strukturze, jego funkcjach, deformacjach, wypaczeniach, formowaniu, dojrzewaniu — jest bardzo szeroka i winna stać się dla nas przedmiotem szczególnej troski, abyśmy ją poznali. Ma­jąc na uwadze, że sprawa ta dla naszego chrześcijańskiego życia jest sprawą ogromnej wagi, winniśmy troszczyć się o ukształtowanie w sobie prawego chrześcijańskiego sumienia. W nim za­warta jest realizacja siebie, by coraz pełniej rozwinąć swoją mo­ralną osobowość. Rozwój sumienia zależy ściśle od właściwej je­go formacji, która jest nieodzowna. Sumienie, które się nie rozwi­ja, nie kształtuje prawidłowo, ulega deformacji. Sumienie, które formowane bywa według fałszywych norm, wypacza swoje dzia­łanie. Z sumieniem jest podobnie jak z innymi talentami otrzyma­nymi od Pana Boga, które mogą zostać zmarnowane. Można mieć la lent muzyczny, rzeźbiarski, pisarski i nie rozwinąć go. Można zostać „martwym geniuszem”.
Nie ulega więc wątpliwości, że kryzys sumienia związany jest z brakiem wiedzy, którą Chrystus przyniósł dla nas. Mówił nam, że prawda nas wyzwoli, pswobodzi. Trzeba ją poznać, bo ona kształtuje, wychowuje, rozwija nasze sumienie. Nieznajomość wymagań, jakie stawia przed nami Chrystus w stosunku do prawdy, sprawiedliwości, miłości, w stosunku do drugiego człowieka sprawia, że mówisz: „nie czuję potrzeby modlitwy, chodzenia do kościoła”, że nie widzisz potrzeb drugiego człowieka. Dotknięty zostałeś kalectwem niedorozwoju, stałeś się „martwym geniuszem”. Poważnym błędem w wychowywaniu i kształtowaniu sumienia jest stosowanie fałszywej hierarchii wartości, w której naczelne miejsce zajmują: posiadanie, kariera i sukces, władza, własna przyjemność, zdobywane choćby za cenę cierpienia drugiego człowie­ka. Wypacza nasze sumienie stosowanie zasady łatwizny, kiedy mówimy: „tak postępują wszyscy, taki jest duch czasu”. Ten upiór wiszący nad nami, któremu przypisujemy nadzwyczajną moc, si­łę i władzę, popycha nas w ten bezmyślny tłum, który nie myśli, nie wybiera, nie decyduje. Wystarcza krótkie stwierdzenie: tak wszyscy postępują i aby usprawiedliwić swoją nieuczciwość — mówimy: wszyscy kradną; aby usprawiedliwić swoje zakłamanie mówimy: wszyscy kłamią; aby usprawiedliwić swoją bierność wobec ludzkich potrzeb, nieszczęść mówimy: dzisiaj nie warto się wychylać; gdy zjawiają się trudności w naszej rodzinie, wylicza­my, ile rodzin jest rozbitych i tragicznych. Te postawy zyskują niejednokrotnie poparcie w różnych przejawach tzw. współczes­nej kultury, które tego rodzaju postawy zachwalają jako wyraz wolności sumienia.
Widząc z jaką łatwością można manipulować wartościami, jak łatwo wciskać w duszę ludzką fałszywe sądy, każdy chrześcija­nin winien być krytyczny, aby nie ulec takiemu sterowaniu, lecz w poczuciu odpowiedzialności formować i rozwijać swoje su­mienie. Chodzi przecież o podstawowy sens i cel naszego chrześci­jańskiego życia. Wtedy kiedy mówić będziesz: „ja kieruję się mo­im sumieniem”, nie wolno ci zapominać, że trzeba by tutaj do­dać: „moim prawidłowym sumieniem”. Nasze sumienie trzeba cią­gle weryfikować, aby mogło ono prawidłowo i pewnie funkcjono­wać, być wyznacznikiem naszego osobowego rozwoju. Chrześcija­nin w każdej sprawie odwołuje się do Chrystusa i pyta, co On chce mi powiedzieć. Tak rozwiązuje sprawy cierpienia i ofiar, które trzeba w życiu złożyć, tak myśli o radości, tej prawdziwej, której nikt nam nie odbierze.
Jeżeli w życiu staniesz wobec wielkich trudności, nie szukaj fałszywego rozwiązania, nie odwołuj się do ducha czasu, nie mów: wszyscy tak czynią, ale pytaj, czego oczekuje od ciebie Chrystus, który zawsze przyjdzie z pomocą. „Nie pozwoli Ojciec niebieski kusić was ponadto co możecie” (1 Kor 10, 13). Jeżeli trudno czasami znaleźć odpowiedź we własnym sumieniu, należy pamiętać, że Chrystus powiedział nam „Kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10, 16). Jest urząd nauczycielski Kościoła, w którym możemy mieć dodatkowe oparcie.
Te kilka myśli o sumieniu kieruję do was, siostry i bracia, pracujący i wypoczywający, wzywając was, abyście wszy­stko, cokolwiek czynicie, czynili zgodnie ze swoim chrześcijań­skim, prawidłowym sumieniem. Amen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger