sierpnia 17, 2018

20. Niedziela Zwykła (B) – Jezus, Chleb żywy, który zstąpił z nieba

W tę wakacyjną niedzielę słyszymy kolejny już raz fragment Ewangelii św. Jana o chlebie eucharystycznym. O chlebie, który przychodzi z nieba za życie świata. Jezus mówi nam o sobie, że to On właśnie jest chlebem żywym, który daje życie prawdziwe. I że tym chlebem jest Jego Ciało.
Pragnę zaprosić teraz wszystkich obecnych w kościele, abyśmy się wspólnie wsłuchali w "głos" kawałka chleba, tego chleba, który spożywamy codziennie, aby mieć siły do pracy i życia. Będzie to trochę nietypowa forma kazania. Chcę niejako użyczyć swoich ust, aby posłużył się nimi chleb i wygłosił do nas słowo. Słuchając zaś jego mowy spróbujemy dostrzec jak bardzo mocno i wyraźnie przemawia do nas Bóg przez wszystko, co nas otacza. A także zechciejmy uczyć się szacunku i wdzięcznego przyjęcia daru, jakim jest powszedni chleb. A nade wszystko starajmy się pogłębiać, a może obudzić w sobie pragnienie i tęsknotę za chlebem przemienionym w Ciało Pańskie. Chlebem dawanym nam w Komunii św.
Wsłuchajmy się więc w to, co pragnie do nas powiedzieć zwykły, codzienny chleb. A może poczujemy w sobie bardziej osobiste zaproszenie, by poprowadzić podobny dialog w ciszy własnego serca.
Przyszedłeś dziś na Mszę św. zaproszony jak kiedyś Apostołowie na ucztę do Wieczernika. To spotkanie wypełniają: miłość i służba, prawda i życie. To przecież Twój najgłębszy głód i najważniejsze pragnienie. Rozumiem Cię doskonale, gdyż prawda o głodzie i nasyceniu jest zawarta we mnie samym. Proszę Cię serdecznie zechciej mnie posłuchać, chcę Ci pomóc umocnić Twoje dotychczasowe dążenia. Albo jeżeli życie przecieka Ci przez palce, nie bardzo możesz się w tym świecie połapać, nie widzisz sensu życia, a w głębi duszy uwiera Cię jakaś pustka przeogromna, to spróbuj uwierzyć, że może być inaczej.
Zanim stałem się kawałkiem chleba było tak, jak Zbawiciel powiedział w Ewangelii: "...siewca wyszedł siać ziarno...". Ziarna padały na grunt skalisty, między ciernie, przy drodze, a także na ziemię urodzajną, aby ostatecznie wydać plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny.
Potem był czas żniw. Na pole wyjechali ludzie z ciężkimi maszynami, aby ścinać kłosy. Często mieli dumnie podniesione głowy, jakby sami dali im wzrost. Albo wykonywali swoją pracę obojętnie i bezmyślnie.
Dawniej było inaczej. Czas żniw był wielkim świętem. Człowiek pochylał się nad dojrzałym łanem z wielką czcią i szacunkiem. Wiedział dobrze, że to jest Boży dar i przyjmował go z ręki Ojca i dziękował Mu. Czas żniw oznaczał radość życia, albo niepewność i zapowiedź głodu. Odpowiesz, że dzisiaj nie ma czasu na sentymenty, bo Ci się strasznie śpieszy i chcesz robić wszystko szybciej i łatwiej. Być może, ale dlaczego mniej święcie? Chwilami Cię nie rozumiem. Chcesz zaoszczędzić jak najwięcej czasu, i co z nim robisz? Czy nie widzisz jak podsunięto Ci wiele sposobów, aby ten czas marnować.
A potem wszystko dzieje się szybko. Ziarna ściera się na mąkę, z której niedługo będzie chleb. Takie ścieranie bardzo boli, ale to nie jest ważne, kiedy się pamięta, że to czemuś służy. Możesz mi wierzyć, że ten ból i cierpienie ma swój sens. Nie pamiętam łez, gdy widzę radość i szczęście tych, co spożywają chleb, aby żyć i pracować.
To wielkie szczęście, kiedy czuję ręce matki podające chleb dziecku. Ręce dorosłego człowieka, którym daje siłę do pracy. Wzruszają ręce starca z trudem podnoszące mnie do ust, aby jeszcze na pewien czas podtrzymać gasnące życie.
Za tę radość, że jestem potrzebny, tak bardzo Bogu dziękuję. Zauważ jakie to dziwne; ludzie codziennie spożywają zwykły, powszedni chleb, a on nigdy nie traci dla nich smaku. Ciągle na nowo odzywa się głód, a chleb jest tak samo dobry i potrzebny.
Proszę, powiedz mi jak zrozumieć nieraz Twoje dziwne zachowanie? Tak bardzo musisz się napracować, namęczyć, aby zdobyć mnie - kawałek chleba. A potem tak łatwo wyrzucasz mnie w błoto, na ulicę, do śmietnika. To bardzo boli, a ten ból niepozbawiony jest sensu. Zwłaszcza, gdy wiem, że są na świecie ludzie umierający z głodu. Wyciągają ręce po chleb, a nikt im go nie poda. Może warto, byś przemyślał na nowo sens słów poety i czasami do nich powracał: "Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów nieba, tęskno mi Panie"(C.K. Norwid). Ja nie chcę być wyrzucany i deptany, chcę służyć!
Pamiętam niezwykłe chwile. To były wielkie święta w mym życiu. Był wtedy czas żniw. Przez pola przechodził Nauczyciel z uczniami. Byli głodni, zrywali dojrzewające kłosy, ścierali je w ręku i ze smakiem jedli ziarno, aby w ten sposób zaspokoić głód. Czy wyobrażasz sobie większą radość nad tę, gdy się jest pokarmem samego Boga?
Albo ten wieczór, kiedy Pan po całym dniu nauczania, spojrzał na otaczających Go ludzi. Zrobiło Mu się ich żal. Byli na pustkowiu, do domu długa droga, a im brakowało sił. Przyprowadzili wtedy do Jezusa małego chłopca, który miał kilka małych chlebów. Pan wziął mnie w swoje ręce, błogosławił, dawał uczniom, a uczniowie ludziom. Jak to się stało, że kilka chlebów starczyło dla kilku tysięcy ludzi?
Był też inny wieczór. Trudniejszy. Pan mówił dziwne słowa o chlebie, który jest Jego Ciałem, i jeżeli człowiek nie będzie spożywał tego chleba, to umrze. Pamiętam jak wielu ludzi odeszło wtedy od Niego. Nie umieli słuchać tej twardej mowy. Ja czułem i wiedziałem dobrze, że cud, uczyniony w tamten wieczór, był zapowiedzią innego wieczoru, a chleb cudownie pomnożony, był zaledwie słabym odblaskiem chleba, którego człowiekowi nie zabraknie do końca świata.
I w końcu nadszedł ten przedziwny wieczór. Był to czwartek przed paschą. Dziś nazywamy go Wielkim Czwartkiem. Nauczyciel był smutny, przedziwnie skupiony. Spożywał z uczniami wieczerzę. W pewnej chwili wziął w ręce mnie , kawałek chleba i wypowiedział niepojęte słowa: 'To jest moje Ciało za was wydane". A we mnie wstąpiła niezwykła moc. Zrozumiałem, że w tej chwili nie ja jestem ważny, liczy się jedynie On, Bóg-Człowiek, Zbawiciel. Oto stałem się schronieniem dla Boga samego! To Bóg i Stwórca użył mnie, by pozostać ze swoim ludem. I ten tajemniczy chleb, który nazwał swoim Ciałem podawał swoim uczniom. Uczniowie łamali chleb i podawali sobie z ręki do ręki, nic nie rozumiejąc. Zresztą i później niewiele pojęli, gdyż ten święty chleb, Ciało ich Pana, pozostanie dla nich i dla wszystkich ludzi świętą tajemnicą.
I dzisiaj za każdym razem, gdy nade mną wypowiada te same słowa człowiek-kapłan, przypomina się tamten wielkoczwartkowy wieczór, wstępuje we mnie nieznana siła i moc, a ja wiem, że jestem osłoną dla Boga żywego, który przychodzi, aby bronić i dawać życie swojemu ludowi.
Wiesz, widziałem wiele w swoim życiu:
- widziałem, jak sięgali po ten Święty Chleb ludzie dobrzy i sprawiedliwi, by na świętych rosnąć;
- był pokarmem dla świętych i wielkich, małych i grzesznych, bogatych i biednych, władców i uciśnionych, prostych i uczonych, tak bardzo bliskich sobie przez spożywanie tego Chleba, pamiętam obozy zagłady, wojny, tułaczkę i cierpienia tylu ludzi, gdzie odrobina Bożego Chleba znaczyła więcej niż wszystkie skarby świata, wzruszające obrazy, gdy człowiek stary, porażony grzechem, po latach duchowego głodu nawraca się i płacze jak nowonarodzony, gdyż ten Chleb wprowadza go w komunię z Bogiem.
Chociaż muszę wyznać, że chwilami nie rozumiem was zupełnie. Boicie się bomby, choroby nieuleczalnej, śmierci, samotności, życia bezsensownego... dlaczego nie wyciągacie rąk po ten Chleb? Udajecie silnych? Brak wam wiary?
Tak bardzo chcę Ci to wszystko powiedzieć i zachęcić; jeżeli odczuwasz w sobie tęsknotę za życiem szlachetnym, uczciwym i godnym, jeżeli przeraża Cię zło, którego tak wiele wokół - nie pozostawaj sam, wyjdź naprzeciw! Pan czeka na Ciebie w tym Chlebie, który nazywasz Komunią św. On chce być z Tobą zawsze, we wszystkich chwilach życia, a nie tylko od święta.
Mój drogi Bracie, Siostro, widzę, jak bardzo chcesz być szczęśliwy. W Twoim sercu drzemią tęsknoty i marzenia o życiu sensownym i prawdziwym, o miłości, która przetrwa wszystko. Uwierz, że jest to możliwe. Ale jako uczeń Jezusa pamiętaj, że Bóg, który złożył w Tobie te pragnienia towarzyszy Ci, zaprasza, proponuje swoją pomoc. Jednak niczego nie czyni wbrew Tobie.Tak bardzo szanuje Twoją godność i wolność, że nic nie narzuca na siłę. Po prostu jest Miłością tak wielką, że nie boi się stanąć przed Tobą jak "żebrak" mówiąc: "Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną".
Słyszałeś przed chwilą słowa Apostoła, że dni są złe. We wszystkich czasach dni były złe. Gdyż od samego początku zmagają się ze sobą siły dobra i zła, i Ty także jesteś poddawany próbie tych sił. Nie wygrasz tej próby sam, w pojedynkę. Ale z Nim i w Nim możesz dokonać wszystkiego. Uwierz mi, kawałkowi chleba, który tyle widział w swoim życiu i tak wiele przeżył.
Oto za chwilę zostaniesz zaproszony na ucztę. Usłyszysz dobrze znane Ci słowa: "bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest moje Ciało za was wydane".
Podejdziesz do stołu Pańskiego, albo też przy odbiorniku radiowym postarasz się duchowo otworzyć na przyjęcie Jezusowego Ciała.
Niech ta komunia z Jezusem umocni Twoje życie w jego najgłębszych pragnieniach. Niech pomoże Ci bardzo osobiście i konkretnie podejmować życiowe decyzje wolne od głupoty, a pełne życia i prowadzące drogami rozwagi. A Ty wypełniony chlebem przemienionym w Ciało Boga-Zbawiciela pójdziesz w codzienność. Spotkasz drugiego człowieka i powiesz mu, nie tyle słowem, co własnym życiem: "Bracie, Siostro chcę dzielić się z tobą tym, co wypełnia moje serce, życiem, którym Bóg podzielił się ze mną".
Zobacz, że często chodzi o tak niewiele, dobre i życzliwe słowo, przełamanie gniewu, poświęcenie odrobiny swojego czasu, niekiedy o gest przebaczenia i trochę cierpliwości. I wtedy dzieje się cud, twoje serce poszerza się, a w świecie przybywa miłości. Zaczynasz rozumieć, że jest to możliwe dzięki spożywaniu tego świętego, przemienionego Chleba.
I ten przemieniony Chleb przemienia powoli całe Twoje życie.
Oby i dzisiaj, dzięki Tobie było tej miłości więcej pośród nas. I nieś tę miłość dalej, między ludzi, niech poznają i zobaczą, że ta niedzielna Eucharystia, to wielki ważny dzień dla Ciebie. Tyle kryje się w nim miłości i radości.
Kończąc, chcę Ci przypomnieć słowa Ojca Świętego Jana Pawła II wypowiedziane podczas Mszy św. na stadionie dziesięciolecia w Warszawie: "Moi drodzy Bracia i Siostry! Niech się ta Eucharystia niesie. Niech nią żyje Warszawa, niech nią żyje Polska. Niech z niej czerpie pokój, miłość i zbawienie. Amen."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger