Drodzy
Bracia i Siostry.
Niech
Bóg będzie uwielbiony za obfitość darów, które dziś dla nas
przygotował. Zapraszam więc do stołu Słowa Bożego wszystkich
Was, ukochani Bracia i Siostry.
Dzisiaj,
z przebogatego skarbca Bożej Mądrości i Miłości próbujemy
wydobyć zbawienne myśli ku nawróceniu naszego serca, ku pouczeniu
i umocnieniu w wierze.
Tydzień
temu stwierdziliśmy, że zachowanie przykazań Bożych jest
warunkiem ładu, warunkiem porządku w naszym życiu osobistym,
rodzinnym i społecznym. Dzisiejsze pierwsze czytanie, jak echo
tamtych rozważań przypomina nam, co może stać się z człowiekiem,
a nawet z całym narodem, gdy przestaje on przestrzegać Bożego
prawa, Bożych nakazów. Historia jest nauczycielką życia.
Wyciągajmy więc wnioski, aby nie powtórzyło się w naszych
czasach, na naszym narodzie doświadczenie Narodu Wybranego.
Kościół,
poprzez wieki, przypomina człowiekowi wezwanie do zachowania Bożego
prawa, do zachowania ładu moralnego. Wiele już razy był posądzony
o zachowanie, o konserwatyzm, o nieliczenie się z zapotrzebowaniem
współczesnych na wygodę i swobodę obyczajów. Pozostając wiernym
swojej misji, Kościół kieruje się prawdziwym dobrem człowieka,
niejednokrotnie broniąc człowieka przed nim samym, przypominając
mu kim jest, mówiąc o jego godności i przeznaczeniu do chwały.
Dziś
tak łatwo szafuje się hasłem wolności, którą próbuje się
sprowadzić do sloganu „Róbta co chceta” i niestety, wielu za
tym idzie. A my coraz bardziej boimy się wyjść z domu, nawet w
biały dzień, bo skutki takiej filozofii już są opłakane...
Bracia
i Siostry, już połowa Wielkiego Postu. W samym środku tego czasu
powagi i rozważania Męki Chrystusa Kościół rozpoczyna dziś
liturgię Mszy św. słowami: „Raduj się Jerozolimo! Cieszcie się
wy, którzyście się smucili, weselcie się i nasycajcie u źródła
waszej pociechy”. Skąd takie słowa wzywające do radości? Otóż,
Bóg bogaty w miłosierdzie, mimo tylu niewierności, o których
słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, postanawia okazać swemu ludowi
miłosierdzie i posyła Syna swego Jednorodzonego Jezusa Chrystusa,
aby nas zbawił.
Święty
Paweł tłumaczy dziś: „Łaską jesteście bowiem zbawieni. Bóg
nas posadził na wyżynach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby w
nadchodzących wiekach przemożne bogactwa Jego łaski wykazać na
przykładzie dobroci względem was...” (Ef 2,6-7).
Obiecany
Mesjasz przyszedł. Naucza, czyni znaki, uzdrawia na duszy i ciele.
Skoro
uważamy się za wyznawców Chrystusa, za Jego uczniów, spróbujemy
myślą i sercem uczestniczyć w tym nocnym spotkaniu Nikodema z
Jezusem. To chyba nie pierwszy raz ów dostojnik żydowski przychodzi
do Jezusa o tej porze. Warto się przysłuchać tej rozmowie Nikodema
z Mistrzem z Nazaretu, bo ona pozwala zrozumieć pewne problemy
naszego życia, naszych czasów.
Nurtuje
nas pytanie: jak pogodzić wielkie zbrodnie dziejące się w świecie,
wojny, morderstwa, a także te codzienne małe i większe
nieuczciwości i niesprawiedliwości z tym, co usłyszeliśmy z ust
samego Jezusa? ... „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale
miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat
po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego
zbawiony”. (J 3,16-17). Po której stronie leży wina za to
wszystko, co nas boli i upokarza? „...światło przyszło na
świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, aniżeli światło,
bo de były uczynki”. Tu właśnie leży cała przyczyna, tu jest
źródło zła i cierpienia, losu, jaki człowiek gotuje człowiekowi
w dawnej Jugosławii, w Afganistanie, a także i u nas.
Bracia
i Siostry!
W
naszych rekolekcyjnych rozważaniach dotykamy spraw stanowiących
sedno, istotę naszego chrześcijańskiego życia, naszej wiary, a
zarazem dramatu, który rodzi się z niezrozumienia tych prawd.
Nikodem
przychodzi do Jezusa po odpowiedź na pytania, które nurtują jego
serce. Szuka wartości większych, niż doczesne, a Pan stawia mu
warunki: musi uwierzyć w Chrystusa nie tylko czyniącego cuda, ale
przede wszystkim wiszącego na drzewie Krzyża... gdyż uwierzyć do
końca w Chrystusa i Chrystusowi to zrozumieć sens ofiary Krzyża,
zbawczej śmierci Jezusa Chrystusa, Jego wielkiej Miłości. Te nocne
rozmowy Nikodema przyniosły owoc. W Wielki Piątek Nikodem stanął
po stronie Skazańca i wziął udział w Jego pogrzebie.
Tu
stają przed nami pytania o naszą wiarę w Chrystusa i Chrystusowi.
Bez uciekania się do wielkich teologicznych dowodów i definicji
mamy odpowiedzieć, a właściwie każdego dnia odpowiadać swoim
życiem, czy i jak wierzymy Temu, który za nas umarł oraz jak
zachowujemy to, co On polecił nam spełnić...?
Być
wyznawcą Chrystusa, to znaczy przyjąć pewien sposób życia,
postępowania, zachowania się na co dzień.
Ojciec
Święty Pan Paweł II w Encyklice Veritatis
Splendor pisze
„o niebezpiecznym i szkodliwym rozdźwięku między wiarą a
moralnością. Ten rozdźwięk stanowi jedną z najpoważniejszych
trosk duszpasterskich Kościoła”.
Papież
mówi, że „wielu - zbyt - ludzi myśli i żyje tak jakby Bóg nie
istniał”. Ta atmosfera szerzącego się zeświecczenia wpływa na
postawy i zachowanie chrześcijan, sprawia, że ich wiara traci
żywotność, właściwą jej oryginalność, jako nowa zasada
myślenia i działania w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym.
Jakże często można dziś usłyszeć słowa: „Jestem katolikiem,
jestem wierzącym, ale...” i tu padają wypowiedzi zupełnie
sprzeczne, obce Ewangelii, obce nauce Chrystusa, niezgodne z
podstawowymi zasadami naszej świętej wiary.
Słyszymy
dziś o nowej Ewangelizacji. Ojciec Święty Jan Paweł II dostrzegał
pilną potrzebę „ponownego odnalezienia i ukazania prawdziwego
oblicza chrześcijańskiej wiary, które nie jest jedynie zbiorem tez
wymagających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum, ale jest
prawdą, którą powinniśmy żyć”.
Przyjęcie
wiary jest decyzją angażującą całego człowieka. Czym jest
wiara? Wiara jest spotkaniem, dialogiem, komunią miłości i życia
między wierzącym a Jezusem Chrystusem. Wiara musi być weryfikowana
w codziennym życiu.
To
nas, ludzi wierzących w Chrystusa, napomina dziś św. Paweł:
„teraz jesteście światłością w Panu, postępujecie jak dzieci
światłości, nie miejcie udziału w bezowocnych czynach ciemności,
a raczej piętnując, nawracajcie. (...) Baczcie pilnie, jak
postępujące: nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy”. (Ef 5,8-11).
Jakże
często powołujemy się na swoją wiarę, na swoje chrześcijaństwo,
a św. Jan sprowadza nas na ziemię i przestrzega: „Kto mówi: znam
Go - Chrystusa - a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i
nie ma w nim prawdy”.
Kościół
pragnie, aby nasza wiara była poparta świadectwem naszego życia.
„Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto
położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod
korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w
domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli
wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
(Mt 5,14-16).
Może
zapytasz Bracie, Siostro: na czym opierać fundament wiary? Przypomnę
jeszcze raz słowa Chrystusa: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna
Swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał
życie wieczne”. W tym zdaniu sam Jezus ukazuje kamień węgielny,
fundament chrześcijańskiej wiary: jest nim prawda o niepojętej
miłości Boga do każdego z nas.
Cała
historia zbawienia to nic innego jak dowód miłości Ojca i Syna i
Ducha Świętego do człowieka. Trzeba, byśmy i my, tak jak Nikodem,
dostrzegli w zbawieniu ofiarowaną przez Boga w Chrystusie Jego
Miłość.
Gdybyśmy
bliżej znali dalsze dzieje Nikodema zobaczylibyśmy ile musiał
przeżyć przeciwności i szykan ze strony opozycji faryzeuszów
przeciw Jezusowi i Jego nauce. Myślę, że po rozmowach z Jezusem
Nikodem był na tyle silny, że nie uląkł się opinii przywódców
narodu.
Dziś
ludziom wierzącym też trzeba nieraz wiele odwagi. Ta odwaga rośnie
w sercu wraz z poznaniem Chrystusa i Jego Ewangelii, z umiłowaniem
prawdy. Trzeba nam spotykać się z Chrystusem w Jego Słowie, na
modlitwie, w Eucharystii. A to wymaga ciągłego nawracania się,
ciągłego dostosowywania swego postępowania do wymagań Ewangelii.
Bracia
i Siostry.
Spróbujmy
w najbliższych dniach popatrzeć na swoje życie w świetle słów,
które kieruje dziś do nas Chrystus. Przyłóżmy różne fakty
naszego życia do przykazań Bożych. Popatrzmy, czy pasują... jeśli
nie, nie czyńmy wysiłków, by zmienić przykazania, ale postarajmy
się zmienić choć trochę nasze życie. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz