Sobota, 3 tydzień Wielkiego Postu
Słowo Boże na dziś:
Przypowieść o faryzeuszu i celniku...
Słowa
Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus
opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są
sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: «Dwóch ludzi
przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi
celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże,
dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy,
niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję
post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co
nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść
ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość
dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu
usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa,
będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
Oto
słowo Pańskie.
Refleksja nad Słowem Bożym
Doskonale
znamy dzisiejszą Ewangelię. Doskonale wiemy, iż postawa faryzeusza
jest błędna i zakłamana. Widząc bowiem swoje dobre uczynki,
wierność literze Prawa, wywyższał się ponad innych. Osądzał
bliźnich i na tle ich życiowych niepowodzeń budował swoją
iluzoryczną wielkość. W głębi serca zaś chciał w ten sposób
ukryć swoje grzechy i przewinienia, którymi ich krzywdził. „Boże,
dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści,
cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w
tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam” (Łk
18,11-12). W jego mniemaniu prawda była rzeczywistością
subiektywną, niezależną od rzeczywistości. Uważał, że
prawdą można manipulować i pokazywać innym tylko to, co samemu
uznaje się za korzystne. U siebie widział tylko zalety, w
innych zaś dostrzegał same wady.
Inaczej
na swoje życie spojrzał celnik. On się nie „wybielał”. On
siebie nie usprawiedliwiał. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż nie
ma nic na swoje usprawiedliwienie. Doskonale wiedział, iż nie ma
wytłumaczenia dla jego grzechów. Dlatego z pokorą stanął przed
Bożym majestatem i wołał o miłosierdzie: „Boże, miej litość
dla mnie, grzesznika!" (Łk 18,13). Bóg w swym miłosierdziu
wejrzał na prośbę skruszonego celnika. To jego modlitwa
została wysłuchana. To jego prawda została przyjęta przez
Stwórcę.
Lecz
przyglądając się pokornej modlitwie celnika, możemy zadać sobie
pytanie: Czy w jego życiu był tylko grzech? Czy on naprawdę
niczego dobrego w życiu nie zrobił? Czy naprawdę nie mógł
powiedzieć o sobie niczego pozytywnego? Oczywiście przychodząc
przed Boży majestat, błagał o odpuszczenie grzechów, lecz zapewne
miał w sobie także wiele pokładów dobra. Przecież to właśnie
pragnienie dobra, wewnętrznego pokoju i miłości przygnało go do
świątyni, aby tam mógł odzyskać spokój serca. Przecież
zależało mu na tym, aby zerwać z grzechem. Przecież chciał być
lepszym człowiekiem. To jest drugie oblicze prawdy o
nim
samym. Był grzesznikiem - jak każdy z nas - lecz zarazem pragnął
dobra i pokoju serca.
To
są dwa oblicza prawdy o każdym z nas. Jesteśmy grzeszni, lecz nie
wolno nam zapominać także o tym, iż są w nas wielkie pokłady
dobra. Jesteśmy zdolni do zła, lecz zarazem stać nas na
poświęcenie i ofiarną, bezinteresowną miłość bliźniego.
Dobrze, kiedy człowiek ma świadomość własnych grzechów. Lecz
trzeba także mieć odwagę do tego, aby uznać swoje zalety. Kiedy
trzeba, należy bić się w piersi i powtarzać: „Boże, miej
litość dla mnie, grzesznika!”. Lecz równocześnie należy
rozwijać swoje zalety i talenty na chwałę Boga Stwórcy i ku
pożytkowi drugiego człowieka.
My
zaś mamy problem z uczciwym spojrzeniem na swoje życie.
Łatwiej przychodzi nam mówić o swoich wadach niż o zaletach.
Szybciej przyznamy się do tego, iż wyrządzamy krzywdę, niż
uświadomimy sobie, iż stać nas na panowanie nad własnymi
emocjami. Dla innych chcemy być atrakcyjni, pragniemy być
docenieni i szanowani. Lecz spoglądając na własne życie w
prawdzie
1
szczerości, trudno przychodzi nam mówić o swoich zaletach.
Dlaczego? Czy tylko dlatego, że brakuje nam poczucia własnej
wartości? Czy tylko dlatego, że niemile widziani są ludzie pewni
siebie? Czy tylko dlatego, że modne jest narzekanie i
zazdroszczenie innym? Może tak, lecz jest jeszcze jeden powód,
dla którego uciekamy od pozytywnej prawdy o sobie samym. Kiedy
człowiek uświadamia sobie własne zalety, powinien je
wykorzystywać. Kiedy dostrzegamy swoje talenty, mamy obowiązek je
rozwijać. Kiedy widzimy w sobie dobro, musimy je pomnażać. Nie
można już wtedy narzekać, że się nic nie da zrobić. Nie
przystoi wtedy innym zazdrościć, gdyż sami możemy to samo
osiągnąć. Nie ma już jak załamywać rąk i użalać się nad
swoją nędzą, gdyż okazuje się, iż sami jesteśmy bogaci we
wszelakie dobra.
Oto
dwa oblicza prawdy o nas samych. Jesteśmy grzeszni, popełniamy
błędy, zdradzamy i krzywdzimy. Z pokorą uznajmy więc przed Bogiem
swe błędy i błagajmy o miłosierdzie, gdyż niczego na swoje
usprawiedliwienie nie mamy. Nie oceniajmy innych, gdyż sami
takie same błędy i grzechy popełniamy. Lecz nie zapominajmy przy
tym, że stać nas na odkrycie w sobie wielu zalet. Każdy
człowiek jest utalentowany i w każdym drzemią pokłady dobra.
To dobro trzeba zaś rozwijać. Te talenty należy wykorzystywać.
Zdolnościami trzeba służyć bliźnim. Potencjał, który jest w
nas, nie może zostać zmarnowany. Stwórca dał nam to wszystko,
byśmy sobie czynili ziemię poddaną, wspomagali bliźnich i
zasłużyli na zbawienie wieczne. Oto dwa oblicza prawdy o nas
samych. I nie można od tej prawdy uciec! Bez niej nie można
uczciwie spojrzeć na życie nikogo z nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz