Sobota, IV tydzień wielkanocny
✠ Słowa Ewangelii według Świętego Jana (J 14, 6-14)
Jezus powiedział do Tomasza: «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, a nawet większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię».
REFLEKSJA NAD SŁOWEM BOŻYM
Dzisiejsza Ewangelia przypomina słowa Jezusa: "Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła". A jakich dzieł dokonywał Jezus? Uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, dokonywał cudów nad przyrodą, nauczał nie jak ten, co tylko przekazuje wiedzę, ale jako ten, który ma władzę. Jest to podobna różnica, jak między uczniem a profesorem: Uczeń mówi, co wie, a profesor wie, co mówi!
On jest naszą Drogą, Prawdą, którą powinniśmy przyjąć i naszym Życiem, które nigdy się nie skończy. On chce, abyśmy na zawsze zamieszkali w domu Jego Ojca, ale droga do tego domu wiedzie tylko przez Niego. Jezus Chrystus jest Drogą, a więc Jego słowa, Jego życie na tej ziemi sprzed 2000 lat, uczą nas przede wszystkim miłości Boga i miłości bliźniego. Uczą kochać i przebaczać. Uczą miłować tak, jak On nas umiłował, oddając życie za nas, aby i Ojciec Bóg nam przebaczył wszystkie nasze grzechy, abyśmy wciąż na nowo mogli podejmować próby stawania się coraz lepszymi, doskonalszymi, podążając za naszym niedoścignionym Mistrzem Jezusem Chrystusem. On, który uczył i nadal uczy (między innymi w przypowieściach o synu marnotrawnym, o zagubionej owcy, o dłużnikach i nieuczciwych rolnikach). Uczy o ziarnie, które padło na rolę i o chwaście. Mówi jeszcze w wielu innych przypowieściach, ale na te warto zwrócić szczególną uwagę, bo one wskazują na drogę do zbawienia poprzez darowanie win. Mówią też o słowie, które pada na różną glebę i w różne miejsca tak, że może przynieść różny plon i to nie z powodu jakości ziarna, ale z powodu jakości roli, na którą padło. Tą rolą jest zapewne ludzkie serce, rozumiane w sensie ewangelicznym. Tą rolą jest serce każdego z nas. Jaka to jest rola? Być może każdemu z nas wydaje się, że na pewno żyzna, więc wszystko jest w najlepszym porządku, ale czy naprawdę? Warto zrobić sobie taki szczery rachunek sumienia choćby z minionego dnia, tygodnia, miesiąca, a może nawet z kilku ostatnich lat: jaki owoc przynieśliśmy, jaki owoc ja przyniosłem. Owoc, który podobałby się Bogu. Owoc, który jest pójściem za Chrystusem, uzdrawiającą i przebaczającą miłością.
Jezus nie potępił nikogo. Nikogo nie odrzucił, ale sam na siebie wziął grzechy wszystkich i w swoim ciele poniósł je na krzyż. Jezus nikogo nie odepchnął z tych, którzy pragnęli Go zobaczyć, którzy pragnęli Go słuchać i nawiązać z Nim kontakt. Uzdrawiał chorych, leczył także trędowatych, aby ich wrócić społeczeństwu, aby też oni sami mogli wrócić do swych bliskich. Wyrzucał złe duchy, aby ci biedni, udręczeni ludzie byli wolni. A jak jest z nami? Ilu ludzi Bóg uwolnił przez moje ręce? Ilu uzdrowił, ilu przywrócił do praktyk religijnych w Kościele lub może przyprowadził do Kościoła kogoś, kto był daleko lub może bardzo daleko? Czy rzeczywiście Jezus jest moją Drogą, Prawdą i Życiem? Czy nie zbaczam z tej Drogi do Ojca, jaką wskazał mi Jezus?
Jezus też pozostawił nam obietnicę, a zarazem sprawdzian naszej wiary: "Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię". Niby to takie proste, a jakże mało ludzi Z tego korzysta. Jeśli się rozejrzeć wokół siebie, a także jeśli się choć chwilę zatrzymać nad własnym życiem, to można zauważyć wiele problemów trudnych do rozwiązania. Są problemy w świecie, jak i w kraju. Trudności polityczne, dyplomatyczne, gospodarcze, finansowe, zdrowotne, brak zrozumienia, niesprawiedliwość czy złośliwość za darmo. To wszystko utrudnia normalne spokojne życie współczesnym świecie i wydawać by się mogło, że jesteśmy samotni i bezsilni wobec otaczającego nas zła.
Jezus jednak nie pozostawia nas samymi z ciężarem, który nas przytłacza, ale zachęca: o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. Korzystajmy z tej możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz