✠ Słowa Ewangelii według Świętego Jana (J 3, 16-21)
Jezus powiedział do Nikodema:
«Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu».
REFLEKSJA NAD SŁOWEM BOŻYM
Wielu poszukuje recepty na szczęście. Zastanawia się, co zrobić, by dostać się do nieba. Słowa dzisiejszej Ewangelii niosą pomoc, dają wręcz odpowiedź na nurtujące pytania.
Bóg dał swojego Jednorodzonego Syna po to, aby każdy, kto w Niego uwierzy, przyjmie Jego miłość, osiągnął życie wieczne, był szczęśliwy.
Wydaje się to takie proste: uwierzyć w Jezusa, przyjąć Go jako Pana i Zbawiciela, a jednak tak wielu ludzi chodzi smutnych, brakuje nadziei w ich życiu.
Bóg pragnie naszego szczęścia, daje dar odkupienia każdemu, bez wyjątku. Nie bierze w ogóle pod uwagę strącenia do piekła kogokolwiek.
Bóg daje nam również dar wolności - piękny, ale wymagający od nas dokonania wyboru.
Bóg szanuje naszą wolność, naszą decyzję. Człowiek może w swojej wolności powiedzieć Bogu „tak" lub „nie". Może odrzucić Boga, Jego miłość, Jego wyciągniętą dłoń. Piekło to nie miejsce, to stan duszy człowieka, w którym nie ma miejsca dla Boga.
Czy wierzę w to, że Bóg mnie kocha?
Czy chcę być w niebie?
Czy żyję tak, by niebo było wokół mnie?
W jaki sposób te słowa z dzisiejszej Ewangelii przemawiają do mnie?
Jezus mówi do Nikodema o miłości Boga do człowieka, o miłości, która nie ma granicy, nie zna przeszkód. Tę miłość Bóg realizuje przez swojego Jednorodzonego Syna, który przychodzi na świat do Ciebie i do mnie, nie po to, by nas potępić, ale po to, by zbawić. By wyrwać mnie i Ciebie z naszych ciemności, postawić na drodze rozświetlonej prawdą o nas samych, o miłości Boga do mnie i do Ciebie, konkretnych ludzi.
Nikodem z Ewangelii słyszy te słowa, ale czy słyszy je „Nikodem" dzisiejszy, co więcej, czy ma on odwagę przyjść do Jezusa na spotkanie i wejść w dialog dotyczący sensu życia i jego celu, niezależnie od pełnionej funkcji, zadań, tego, kim jestem: kapłanem świeckim, rodzicem, żoną, matką, ojcem, mężem?
Jeśli słyszę lub czytam te słowa, to znaczy, że jestem na właściwej drodze, drodze poszukiwania, a może już budowania głębszej relacji z Tym, którego odnajduję w swoim życiu.
Pozostaje tylko pytanie: co mogę uczynić więcej dla Ciebie, Jezu?
Od razu mogę usłyszeć odpowiedź - to miłość, której potrzebujesz i której poszukujesz - ona Cię pociągnie i da odwagę do dawania odpowiedzi.
Jezus mówi do Ciebie: Otwórz swoje serce, bym mógł do Ciebie przychodzić, Ciebie karmić, Ciebie prowadzić może nawet tam, dokąd dziś nie chcesz iść, bo może jeszcze tego nie rozumiesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz