października 07, 2017

27. Niedziela Zwykła (A) – Przypowieść o przewrotnych rolnikach

Fragment Ewangelii, który przed chwilą usłyszeliśmy, nazy­wany często "Przypowieścią o przewrotnych rolnikach", w sposób syntetyczny przedstawia dzieje zbawienia.
Nietrudno odnaleźć nam w postaci gospodarza rysy samego Boga. Przewrotnymi sługami jest Naród Wybrany, jego przywódcy duchowi i polityczni, faryzeusze i saduceusze, arcykapłani i uczeni w Piśmie; ludzie, którzy zbuntowali się przeciwko Bogu. Synem gospodarza jest Jezus, odrzucony i zabity przez grzeszników. On jest "kamieniem, który odrzucili budujący, kamieniem węgielnym" (por. Mt 21,42).
Przypatrzmy się przez chwilę postawie właściciela winnicy. Ewangelia mówi, że "założył winnicę", zatroszczył się o wszystko, co było konieczne do jej funkcjonowania, "dał ją w dzierżawę rolni­kom" (Mt 21,33) i usunął się na bok. Przypowieść mówi "wyje­chał. Nie narzucał się więc im ze swoją obecnością. Nie dyktował kalendarza codziennych zajęć. Nie prześladował ich nakazami czy upomnieniami. Potraktował swoich robotników w sposób "po­ważny", licząc na ich dojrzałość i dobrą wolę.
W sposób analogiczny możemy powiedzieć to samo o Panu Bogu. Po sześciu dniach stworzenia Bóg ofiarował człowiekowi ziemię z całym jej bogactwem (por. Rdz 1,28). Oddał mu ją w dzierżawę - to znaczy - niejako usunął się w cień. Jakby odszedł, aby człowieka nie przytłaczać swoją wielkością, nie paraliżować swoim majestatem i mądrością. Człowiek, stworzony na obraz Boży, a więc istota inteligentna i wolna, zostaje w ten sposób panem widzialnego świata. Ma w imieniu Boga, jako ten, który dzierżawi ziemię, kontynuować dzieło stwórcze, pomnażać dobro, przekształcać rzeczywistość ziemską tak, aby mu lepiej służyła. Czyż w postawie pierwszej pary ludzkiej, w pokusie "będziecie jak Bóg" (por. Rdz 3,5), nie znajdujemy jakby zarysowanej już po­stawy rolników, którzy w swej żądzy posiadania posuną się do zbrodni? "Będziemy jak Bóg" i "To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo" (Mt 21,38). Pokusa stale obec­na w naszej historii. Kryje się w niej pycha człowieka, który często odrzuca Boga w imię absolutnej wolności. W ciągu wieków wielu ateistów walczących z religią chciało zbudować świat bez Boga. Marzył im się raj na ziemi, samowystarczalność i absolutna niezależność. Z szaleńczą pychą ogłaszali śmierć Boga i narodziny nadczłowieka. Realistycznie oceniając te próby samozbawienia, musimy jednak przyznać, że wszystkie kończyły się rozczaro­waniem. Często zbrodnia bogobójstwa kończyła się zbrodnią ludo­bójstwa! Nasze doświadczenia, są jeszcze zbyt świeże, abyśmy musieli wymieniać nazwiska tych szaleńczych Prometeuszy!
Jak mówi przysłowie, "historia lubi się powtarzać", i to, co przydarzyło się prorokom i Synowi gospodarza z przypowieści, ma miejsce także i dzisiaj. Także obecnie świat chętniej słucha dziennikarzy, którzy mu schlebiają, proroków, którzy usypiają jego sumienie, prawodawców, którzy uświęcają jego zbrodnie niż Jezusa. I dzisiaj znajdują się ludzie przewrotni, którzy chcieliby "wydziedziczyć" Boga, uczynić Go bezdomnym nędzarzem, zamknąć w przeszłości, unieszkodliwić jak bohatera z bajki...
"To jest dziedzic: chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo" (Mt 21,38). Pokusa wyrażona przez robotników jest wyrazem pewnej nieufności do Pana Boga: "Jest mi źle z Tobą..., chcę pozostać całkowicie sam..., chcę być szczęśliwy na mój własny rachunek...".
Nie potępiajmy zbyt ochoczo tych przewrotnych robotników. Pomyślmy raczej o nas samych. Czy w naszym myśleniu nie kierujemy się ich logiką? Wydaje się, że nie musimy robić długich rachunków sumienia, aby dostrzec to, że i w nas drzemie nie­ufność wobec Boga. Że jesteśmy zafascynowani ideą stworzenia sobie własnego życia, poza dobrem i złem, wytyczając sobie prawa i ustanawiając granice dobra i zła; ofiarowując Panu Bogu odro­binę miejsca i czasu na marginesie naszego życia. Grzech widzimy jako dobro, a ponieważ Bóg przeszkadza nam w byciu "szczęśli­wymi", czyż nie zastanawiamy się poważnie nad Jego nieistnie­niem? Czyż nie wydaje się nam, że przykazania są tylko ograni­czeniem naszej wolności?
Najbardziej niepokojące jest to, że jesteśmy w stanie bardzo łatwo usprawiedliwić wszystkie nasze grzechy, wady i nałogi. Kiedy Pan Bóg wydaje się nam niewygodny, usuwamy Go na bok, tak po cichu, jak starą fotografię, która trochę przeszkadza, ale którą jednak żal wyrzucić, gdyż wiążą się z nią miłe wspomnienia z dzieciństwa.
Postępowanie robotników naznaczone jest niewdzięcznością. Zwrócili się przeciwko temu, któremu zawdzięczali wszystko, co posiadają. On się zatroszczył o winnicę, którą im powierzył. Stwo­rzył im godne warunki życia i pracy. Oni odpowiedzieli na jego dobroć śmiercią Syna. Grzech - czyż przypowieść ta nie uczy nas, że jest on niewdzięcznością wobec Boga? Nieraz uświadamiamy sobie, jak bardzo Pan Bóg nas kocha. Możemy nawet wyliczyć wiele konkretnych dowodów jego miłości, która wyraziła się w zatroskaniu o nas. I oto nieraz stajemy wobec Boga zawstydzeni, uświadamiając sobie naszą niewdzięczność. Pan nie zasługiwał na to, abyśmy Go tak potraktowali! Chrystus nie zasługiwał na to, abyśmy się Go zaparli. Nie zasługiwał na naszą obojętność.
Pan Bóg posyła swojego Syna "tak sobie myśląc: Uszanują mojego Syna" (Mt 21,37). Nie traci nigdy nadziei, którą w nas pokłada! Jego cierpliwość i delikatność zobowiązują nas do nawró­cenia. Przyjmijmy Chrystusa, posłuchajmy tego, co nam propo­nuje. Uwierzmy w to, że Bóg ma wspaniały plan dla każdego z nas. On, całkowicie szanując naszą wolność, wierząc w naszą doj­rzałość i dobrą wolę, zaprasza dzisiaj do pracy w swojej winnicy, którą jest królestwo Boże. Chce odnowić przymierze z nami za­warte w momencie Chrztu świętego. Bóg, przebaczający i miło­sierny, słowami dzisiejszej Ewangelii zachęca do odrzucenia py­chy, do wyjścia z kręgu naszej samotniczej walki o szczęście. Chce, abyśmy przyłączyli się do Niego w pracy nad przemianą świata.


1 komentarz:

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger