października 29, 2017

Rocznica poświęcenia kościoła własnego

Ostatnia niedziela października.

Zbliża się uroczystość Wszystkich Świętych, zbliża się również Dzień Zaduszny. Co nam mówią te tytuły tych świąt, jak je rozumiemy, jak je łączymy z rzeczywistością, którą wyrażają?
Wyprzedza te dwie uroczystości dzisiejsze wspomnienie rocznicy poświęcenia tego kościoła. Można powiedzieć, że te trzy uroczystości mają ścisłą więź. I chyba nie rozumie do końca, do głębi, żadnej z nich ten, kto nie widzi tego związku, i kto nie zna istotnego sensu każdej z tych uroczystości.
Zacznijmy tą naszą krótką refleksję od dzisiejszego święta konsekracji naszej świątyni. Już nieraz przypominaliśmy i pouczaliśmy, że świątynia z kamieni, z cegieł, z elementów widzialnych, jest tylko znakiem świątyni duchowej. I ta, widzialna, nasza, została wybudowana prawie 700 lat temu w podwójnym celu: aby tutaj wielbić Boga Jedynego w Trójcy – Ojca, Syna i Ducha Świętego – aby wielbiąc go tutaj, otrzymywać od niego światło, które nas wewnętrznie przekształca, dając nam wiarę, nadzieję i miłość.
Ten proces zwiemy inaczej uświęceniem. Wspomina o tym dzisiaj we wspaniałym skrócie cytowany list świętego Pawła do Efezjan: „Nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jeszcze Jezus Chrystus. W Nim zespala na cała budowla rośnie na świętą Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha (Ef 2,19-22. A więc w świątyni, która jest znakiem, mamy realizować rzeczywistość. Mamy doświadczyć tej rzeczywistości – i ona ma zaświadczyć o tym, że ten proces dokonuje się i postępuje, że dojrzewa.
Dokonuje się on tak, jak dzisiaj też wspaniale nam przypomniała Ewangelia, dzięki Sakramentom, a zwłaszcza Eucharystii, która zawiera obecnego Jezusa Chrystusa. To On jest kamieniem węgielnym naszej świątyń, i bo On jest sam Świątynią. Dla nas to są bardzo często tylko symboliczne określenia – natomiast Żyd mieszkający nad Jordanem wiedział, co znaczy świątynia. Przodkowie jego wznosili przez kilkadziesiąt lat wspaniały przybytek Boga Jednemu i wierzyli, że on jest tam jest obecny.
Ale chyba i oni byli zaszokowanie i tym, że jedyną istniejącą świątynią jest Ciało Chrystusa. To jest skondensowany skrót, że przez całe życie chodząc do świątyni-znaku – kamiennej, z cegieł z drewna – uczymy się, co to znaczy, że Ciało Chrystusa jest Świątynią. Ciało Zmartwychwstałego, której jest nam rozdzielane w Eucharystii, i przez spożywanie którego my, jako żywe komórki, żywe kamienie, powoli budujemy ten wspaniały, wielki gmach nowej świątyni: „Oto wszystko czynię nowe” (Ap 21,5).
Święto, które w tym tygodniu będziemy przeżywać, Wszystkich Świętych, to święto tych, którzy budowali świątynie i odeszli – nie w ciemności, ale w światłość wiekuistą, gdzie czekają na nas, i święto tych, którzy zmarli i jeszcze nie doszli do pełni światłości, którzy czekają na wyzwolenie, by dojść do tej pełni, i nasze święto. To wszystko razem tworzy jedną całość.
Ale, jak powiedziałem, to od nas też zależy, jak ta całość się tworzy, jak szybko dojrzewa, bo Chrystus przestrzegał nas w tym dzisiejszym obrazie ewangelicznym, żebyśmy my sami nie czynili ze świątyni, którą jesteśmy od chrztu, targowiska (J 2,16). Bardzo twarde słowa Chrystusa, który przyszedł do świątyń – również znaku i symbolu – i zaczął wyrzucać kupczących i handlujących w świątyni. Znak bardzo czytelny i dla nas, i symbol bardzo zrozumiały. Są bowiem po dziś dzień ludzie, którzy przychodzą do świątyni ze sprofanowanowanymi świątyniami własnego ciała, własnego życia. Jak chodzące trupy, jak umarli, którzy wiedzą o tym, że trzeba zmartwychwstać, dotknąwszy się Ciała Zmartwychwstałego, Boga, który jest w Eucharystii. I bardzo często chodzą – i niewiedzą, jaki jest sens ich życia, jaki jest sens umierania, i jaki jest sens wszystkich drobnych spraw, w których się gubią, nie znając ani ładu, ani porządku, ani hierarchii wartości.
Dlatego dzisiejsze święto, wyprzedzając te dwa wspaniałe, które są niemal społecznymi rekolekcjami, kiedy wszyscy na cmentarzach myślimy o rzeczach ostatecznych, daje również tym obu jakieś fundamentalne znaczenie. Dzisiaj bowiem, kiedy jesteśmy tutaj zgromadzeni, kiedy słyszymy o obowiązku oczyszczalnia naszej duszy, kiedy niejako słyszymy wyzwanie od tych, co odeszli, aby im pomóc w przebiciu tej ostatniej warstwy dzielącej od świata – naszą pokutą, naszą ofiarą, naszą modlitwą – wtedy widzimy, że my sami możemy przyłożyć rękę do tej budowy, którą Chrystus rozpoczął na krzyżu, a dokończył zmartwychwstaniem i zesłaniem Ducha Świętego, który jest naszą Światłością.
Cały ten obraz zamyka wizja apokaliptyczna, którą za kilka dni roztoczy przed nami Liturgia Wszystkich Świętych, kiedy już znaków nie będzie i symbole nie będą potrzebne, bo będzie wszystko nowe. Przeminie postać tego świata, a Bóg będzie ze swoimi, „i otrze już ich oczu wszelką łzę (Ap 21,4). I będzie to, co jest w Bogu, i co było, zanim  stał się świat; będzie to, co jest teraz w czasie sprawowania tej Najświętszej Ofiary zakryte przed naszymi oczami. „Ciało strawą, Krew napojem, w obu znakach z Bóstwem swoim Chrystus cały mieszka żyw!” Panie, zmiłuj się nad nami! Amen. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger