listopada 19, 2017

33. Niedziela Zwykła (A) – Talent ludzkiego życia

Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach” (1 Tes 5, 1) - mówi do nas św. Paweł Apostoł. O czasach, w których żyjemy, napisano wiele; o chwili obecnej powiedziano bardzo dużo. Bo chwile przełomowe, czasy wielkich przemian, były zawsze przedmiotem ludzkich zainteresowań; a takimi są niewątpliwie bieżące lata i dni.
Zakręty dziejów niosą ze sobą burze, zamęt i dezorientację. Odczuwamy to na sobie. Dlatego wschodnie powiedzenie: „obyś żył w ciekawych czasach”, przywykliśmy nazywać najgorszym życzeniem.
Jakkolwiek by jednak oceniła historia ostatnie dziesiątki lat wieku dwudziestego, są to, bez wątpienia, nasze czasy. Nie wybieraliśmy ich dla siebie. To dziś nas postawiono na świecie. Nie są naszym udziałem dni panowania Piastów. Jagiellonów, królów elekcyjnych czy ponad stuletniej niewoli. My dziś tworzymy historię, piszemy ją teraz i tu, na tej ziemi, którą nazywamy naszą ojczyzną.
Nie na wiele zdadzą się porównania czy wykrętne odpowiedzi w rodzaju: „gdybym żył w innym kraju, gdybym żył w innych czasach, mógłbym być lepszym człowiekiem”. Wielki talent życia ludzkiego dano nam do pomnożenia właśnie tu i teraz.
Czasy przełomów można nazwać nocą i dniami udręki. Ale nas św. Paweł zapewnia, że nie jesteśmy w ciemności, „Wy wszyscy, bracia, jesteście synami światła, synami dnia, nie jesteście synami nocy, ani ciemności!” (1 Tes 5, 5).
Niewątpliwie wiara ma być dla nas światłem i mocą, aby rozwinąć i pomnożyć niepowtarzalny talent żyda ludzkiego, dany nam dziś i tu! Wiara ma nas przemieniać, abyśmy, mimo wszystko, stawali się synami światła, aby czasy, w których żyjemy, można było nazwać czasami chrześcijańskimi; aby wreszcie ta ziemia, która jest naszą ojczyzną, była chrześcijańska nie tylko z imienia. Jakże słusznie mówi się, że czasy chrześcijańskie to czasy wspólnoty, że społeczeństwo chrześcijańskie to ludzie spieszący sobie wzajemnie z pomocą.
Wobec piętrzących się trudności człowiek zawsze potrafi się usprawiedliwić, że nie kieruje się w życiu światłem wiary. Zakopuje Boży talent na lepsze czasy, na spokojne dni, gdy odsunięty od nurtu życia, będzie się cieszył zasłużoną emeryturą. Będzie obwiniał Pana Boga za to, że go postawił w takich trudnych warunkach, że domaga się plonów tam, gdzie nie posiał, i że w ogóle jest Panem twardym, który wymaga ponad miarę.
Spójrzmy prawdzie w oczy! Czy żyjemy w czasach chrześcijańskich? Są to czasy niedostatku, braku podstawowych środków do życia. Wyzwalają one w człowieku odruchy zwierzęcia: złapać co się da, schować, wyszarpać innemu, za wszelką cenę zabezpieczyć siebie, za wszelką cenę, nawet za cenę zatratowania drugiego człowieka. Gdy dosięgają nas trudności, cofamy się jak ślimak w skorupę obojętności i twardego egoizmu.
Zakopujemy talent naszego człowieczeństwa. Obumieramy jako ludzie, poddajemy się warunkom, które nas spychają w świat zwierzęcych odruchów. Rezygnujemy z mocy i światła wiary. Ogarnia nas noc! Pan Jezus jednoznacznie ocenia taką klęskę człowieka: „Sługo zły i leniwy …” (Mt 25, 26).
Nawet nasze starannie układane tłumaczenia, że jest ponad miarę wymagający, będą tylko naszym oskarżeniem. Bo wiedząc o wymaganiach Pana, tak niewiele uczyniliśmy, aby pomnożyć otrzymany od Niego dar życia ludzkiego.
Ale to nie jest cała prawda o naszych czasach. To nie jest cała prawda o naszym pokoleniu. Powiedziano, że czasy chrześcijańskie, to czasy wspólnoty i wzajemnej pomocy.
My dziś tworzymy historię chrześcijańskiego narodu. To my n. i uczyliśmy się cenić światło wiary wobec chaosu, dezorientacji i nocy. Staramy się w obliczu życiowych przeciwności dorastać do oczekiwań Pana, który dał nam do pomnożenia talent ludzkiego życia. Chcemy w obliczu trudności reagować po ludzku. A reakcją człowieka jest: dostrzec załamanych, zrozpaczonych, zniechęconych, samotnych i opuszczonych.
Trzeba z całym przekonaniem powiedzieć, że jest na tej ziemi ludzkie serce! Gdyby nagle zabrakło wśród nas dobroci ludzkiej stwierdzilibyśmy, że życie jest niemożliwe. Bo dobro rozsiane wśród nas jest niedostrzegalne, ale tak konieczne do życia, jak powietrze, którym oddychamy. Dlatego wyrok Pana jest naszą nadzieją: „Sługo dobry … byłeś wierny w małym, postawię cię nad wieloma, wejdź do wesela Pana twego” (Mt 25, 21).
Zapytajmy znowu: czy żyjemy w czasach chrześcijańskich? Czy jest w nas duch wzajemnej pomocy? Czy pomnażamy dar ludzkiego życia w sobie? Czy w życiu naszym ludzkie reakcje górują nad odruchami zwierzęcia? Przyjdzie Pan i swoim wyrokiem da prawdziwą odpowiedź na te pytania.
Zanim to nastąpi, już dziś wielbimy, wraz z Księgą Przysłów, dobroć człowieka, przejawiającą się w małych codziennych sprawach, dobroć, która swą ceną przewyższa wartość pereł. Dobroć, która wyciąga ręce do nędzarza, otwiera dłoń ubogiemu, czyni dobrze, a nie źle, przez wszystkie dni życia (Prz 31, 10-13).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger