„Nie
potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach” (1 Tes 5, 1) -
mówi do nas św. Paweł Apostoł. O czasach, w których żyjemy,
napisano wiele; o chwili obecnej powiedziano bardzo dużo. Bo chwile
przełomowe, czasy wielkich przemian, były zawsze przedmiotem
ludzkich zainteresowań; a takimi są niewątpliwie bieżące lata i
dni.
Zakręty
dziejów niosą ze sobą burze, zamęt i dezorientację. Odczuwamy to
na sobie. Dlatego wschodnie powiedzenie: „obyś żył w ciekawych
czasach”, przywykliśmy nazywać najgorszym życzeniem.
Jakkolwiek
by jednak oceniła historia ostatnie dziesiątki lat wieku
dwudziestego, są to, bez wątpienia, nasze czasy. Nie wybieraliśmy
ich dla siebie. To dziś nas postawiono na świecie. Nie są naszym
udziałem dni panowania Piastów. Jagiellonów, królów elekcyjnych
czy ponad stuletniej niewoli. My dziś tworzymy historię, piszemy ją
teraz i tu, na tej ziemi, którą nazywamy naszą ojczyzną.
Nie
na wiele zdadzą się porównania czy wykrętne odpowiedzi w rodzaju:
„gdybym żył w innym kraju, gdybym żył w innych czasach, mógłbym
być lepszym człowiekiem”. Wielki talent życia ludzkiego dano nam
do pomnożenia właśnie tu i teraz.
Czasy
przełomów można nazwać nocą i dniami udręki. Ale nas św. Paweł
zapewnia, że nie jesteśmy w ciemności, „Wy wszyscy, bracia,
jesteście synami światła, synami dnia, nie jesteście synami nocy,
ani ciemności!” (1 Tes 5, 5).
Niewątpliwie
wiara ma być dla nas światłem i mocą, aby rozwinąć i pomnożyć
niepowtarzalny talent żyda ludzkiego, dany nam dziś i tu! Wiara ma
nas przemieniać, abyśmy, mimo wszystko, stawali się synami
światła, aby czasy, w których żyjemy, można było nazwać
czasami chrześcijańskimi; aby wreszcie ta ziemia, która jest naszą
ojczyzną, była chrześcijańska nie tylko z imienia. Jakże
słusznie mówi się, że czasy chrześcijańskie to czasy wspólnoty,
że społeczeństwo chrześcijańskie to ludzie spieszący sobie
wzajemnie z pomocą.
Wobec
piętrzących się trudności człowiek zawsze potrafi się
usprawiedliwić, że nie kieruje się w życiu światłem wiary.
Zakopuje Boży talent na lepsze czasy, na spokojne dni, gdy odsunięty
od nurtu życia, będzie się cieszył zasłużoną emeryturą.
Będzie obwiniał Pana Boga za to, że go postawił w takich trudnych
warunkach, że domaga się plonów tam, gdzie nie posiał, i że w
ogóle jest Panem twardym, który wymaga ponad miarę.
Spójrzmy
prawdzie w oczy! Czy żyjemy w czasach chrześcijańskich? Są to
czasy niedostatku, braku podstawowych środków do życia. Wyzwalają
one w człowieku odruchy zwierzęcia: złapać co się da, schować,
wyszarpać innemu, za wszelką cenę zabezpieczyć siebie, za wszelką
cenę, nawet za cenę zatratowania drugiego człowieka. Gdy dosięgają
nas trudności, cofamy się jak ślimak w skorupę obojętności i
twardego egoizmu.
Zakopujemy
talent naszego człowieczeństwa. Obumieramy jako ludzie, poddajemy
się warunkom, które nas spychają w świat zwierzęcych odruchów.
Rezygnujemy z mocy i światła wiary. Ogarnia nas noc! Pan Jezus
jednoznacznie ocenia taką klęskę człowieka: „Sługo zły i
leniwy …” (Mt 25, 26).
Nawet
nasze starannie układane tłumaczenia, że jest ponad miarę
wymagający, będą tylko naszym oskarżeniem. Bo wiedząc o
wymaganiach Pana, tak niewiele uczyniliśmy, aby pomnożyć otrzymany
od Niego dar życia ludzkiego.
Ale
to nie jest cała prawda o naszych czasach. To nie jest cała prawda
o naszym pokoleniu. Powiedziano, że czasy chrześcijańskie, to
czasy wspólnoty i wzajemnej pomocy.
My
dziś tworzymy historię chrześcijańskiego narodu. To my n. i
uczyliśmy się cenić światło wiary wobec chaosu, dezorientacji i
nocy. Staramy się w obliczu życiowych przeciwności dorastać do
oczekiwań Pana, który dał nam do pomnożenia talent ludzkiego
życia. Chcemy w obliczu trudności reagować po ludzku. A reakcją
człowieka jest: dostrzec załamanych, zrozpaczonych, zniechęconych,
samotnych i opuszczonych.
Trzeba
z całym przekonaniem powiedzieć, że jest na tej ziemi ludzkie
serce! Gdyby nagle zabrakło wśród nas dobroci ludzkiej
stwierdzilibyśmy, że życie jest niemożliwe. Bo dobro rozsiane
wśród nas jest niedostrzegalne, ale tak konieczne do życia, jak
powietrze, którym oddychamy. Dlatego wyrok Pana jest naszą
nadzieją: „Sługo dobry … byłeś wierny w małym, postawię cię
nad wieloma, wejdź do wesela Pana twego” (Mt 25, 21).
Zapytajmy
znowu: czy żyjemy w czasach chrześcijańskich? Czy jest w nas duch
wzajemnej pomocy? Czy pomnażamy dar ludzkiego życia w sobie? Czy w
życiu naszym ludzkie reakcje górują nad odruchami zwierzęcia?
Przyjdzie Pan i swoim wyrokiem da prawdziwą odpowiedź na te
pytania.
Zanim
to nastąpi, już dziś wielbimy, wraz z Księgą Przysłów, dobroć
człowieka, przejawiającą się w małych codziennych sprawach,
dobroć, która swą ceną przewyższa wartość pereł. Dobroć,
która wyciąga ręce do nędzarza, otwiera dłoń ubogiemu, czyni
dobrze, a nie źle, przez wszystkie dni życia (Prz 31, 10-13).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz