Hans Memling: "Sąd Ostateczny"
|
„ Zaprawdę
powiadam wam: «Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili»”.
Już
od paru lat trwa dyskusja wokół wspaniałego obrazu Memlinga, który
przedstawia scenę Sądu Ostatecznego. Właścicielem obrazu
jest Bazylika Mariacka w Gdańsku. Władze miasta zaś chcą,
aby obraz był w Muzeum Narodowym, bo będzie lepiej strzeżony i
więcej ludzi go zobaczy. Jak skończy się sprawa, trudno
przewidzieć, ale ważniejsze byłoby to, aby nie tyle wspaniałe
płótna ze sceną wymyśloną przez malarza, ile treść, fakt,
który będzie wydarzeniem ludzkości, nie znikał ze świadomości
człowieka.
Rzeczywiście,
to co rozstrzygnie o losach ludzi, stanie się faktem, gdy niebo i
ziemia przeminą, a słowa Jezusowe staną się rzeczywistym dniem
świata.
Miarą
i wagą życia stanie się dopiero wtedy dobro, całe, pełne,
otrzymane i dane... Granicą dzielącą ludzi stanie się
troskliwość o życie, dobro doczesne i wieczne w codziennym
świadczeniu człowieka.
Dopóki
istnieje obecna struktura świata, wiele dóbr nigdy nie zostanie
docenionych i wiele dzieł złych nie spotka zasłużona kara.
Najpiękniejsze dobro dzieje się zwykle tak dyskretnie, że tylko
Bóg jest jego świadkiem. Niestety, największe zło bywa czasami
tak potężne w miarach ludzkich, że pozostaje zupełnie poza
zasięgiem ludzkiej oceny.
Właściwy
obraz tego, co będzie tylko Bożą odsłoną prawdy o człowieku i
świecie, wymyka się zupełnie naszej wyobraźni, ale słowa
Chrystusa są pod tym względem wyjątkowo jasne.
Wydaje
się, że chciałby bardzo, by Jego bliscy nie lekceważyli
drobnych okazji świadczenia dobra: głodni, spragnieni, nadzy,
chorzy, uwięzieni... Jakże czasem trudno odróżnić tych, którzy
naprawdę są takimi, i nie ulec oszustom stanowiącym zagrożenie
dla miłosierdzia powodującym tylko rozgoryczenie i obojętność.
Jak trzeba być uważnym, aby ziarna nie wysypać z plewami a także
nie rzucać pereł przed wieprze, które zniszczą, co
szlachetne.
Zanim
Panie powiesz nam, gdzie mamy stanąć, obdarz nas mądrością,
która odróżni złych od dobrych, potrzebujących od oszukujących,
abyśmy Ciebie widzieli tam, gdzie naprawdę jesteś i służyli
tym, którym mamy służyć z Twojej woli.
Ewangelia
mówi: „Gdy
przyjdzie Syn Człowieczy w swojej chwale, a wespół z Nim
wszyscy aniołowie, wówczas zasiądzie na swym Bożym tronie.
Wszystkie narody zgromadzą się przed Nim, a On oddzieli jedne
od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów...”
Ostateczne
rozstrzygnięcie. Los każdego człowieka określony na
wieczność. Dramaturgia sytuacji. Nieodwracalne: „Przyjdźcie
błogosławieni Ojca mego...” I tragiczne: „Precz ode Mnie...”
To
dotyczy mnie, ciebie, naszych kochanych. To zostało powiedziane w
tamtym czasie, aby było wiadome wszystkim, po wszystkie czasy.
Dlaczego? „Cokolwiek uczyniliście najmniejszemu spośród
tych braci moich, Mnieście uczynili...” „Czego nie uczyniliście
jednemu z najmniejszych spośród tych, tegoście i Mnie nie
uczynili...” Jakże uważnie musi człowiek żyć. Jak wielką cenę
mają czyny dobre lub złe. Jak uważnie trzeba się samemu
rozliczać, zanim nas rozliczy dzień ostateczny.
Nie
zapomnijmy o sakramencie pokuty i jego dokładnie wymienionych w
katechizmie warunkach.
Na
drzwiach mieszkania widać znaki, jakie zostały po odwiedzinach
kolędowych K+M+B na znak przyjęcia Króla Stworzenia, Pana
Boga, który w naszym mieszkaniu jest i pozostanie. Na czole dziecka
kładzie się znak krzyża, aby to, co jest skarbem rodziny,
było także skarbem Króla Wieków, Pana życia, i takim zostało na
zawsze.
Dawne
polskie drogi, które miały łączyć miasta lub wioski, miały
prowadzić od wieży kościelnej do wieży sąsiedniego kościoła,
bo wierzono, że gdy śniegi zasypią jezdnię, wtedy znaki krzyża
postawione wysoko nad dachami domów poprowadzą do miejsca
bezpiecznego. To nie tylko orientacja w terenie, ale i zawierzenie
Temu, kto prowadzi i decyduje o losach podróżnych.
W
drodze ostatecznej do Boga, zawsze dbano o znaki krzyża, jakie
kapłan miał położyć na czoło i dłonie tych, którzy
odchodzili przed nim, a przecież stanowili jego duchową
rodzinę. I w takim duchu pokornego przygotowania spotykamy się
wiele razy, aby każdy wspólny czas, mógł być szczęśliwym
zakrętem ku Domowi, ku Miłości, która oczekuje, bo tak stanęła
na naszej drodze, aby być dopełnieniem radości wiecznej.
Jezus
jest moim Panem!
Moi
Drodzy! Dzisiejsza Ewangelia, i ta piękna Uroczystość Chrystusa
Króla, mówi nam o sądzie nad światem, na którym będzie całkowite
zwycięstwo dobra nad złem, zwycięstwo miłości. Jezus przyjdzie w
swojej chwale i dokona oddzielenia jednych ludzi od drugich.
Może
to napawać nasze serce lękiem, po której stronie będzie nasze
miejsce. To już zależy od każdego z nas, gdyż każdy dzień
naszego życia ma na to wpływ.
Jezus
jest tym Dobrym Pasterzem, który oddał życie za swoje owce i robi
wszystko, aby odszukać każdą swoją zagubioną owcę.
To
od Ciebie zależy, czy pozwolisz się Mu odnaleźć i zanieść do
Jego owczarni.
Czy
będziesz już teraz wsłuchiwał się w głos swojego Pasterza i
trwał przy Nim, karmiąc się Jego pokarmem, który daje życie
wieczne?
Jezus
powiedział:
Moje
owce słuchają mego głosu, a Ja znam je.
Idą
one za Mną i ja daję im życie wieczne (J
10,26).
Jezus
już teraz daje nam jasne wytyczne, jak powinno wyglądać nasze
pójście za Nim.
Bracie,
Siostro – wybierz dziś świadomie Jezusa na swojego Króla i Pana,
i poproś Go, aby On królował w Twoim życiu, w Twoich decyzjach,
wyborach, aby Jego królestwo jeszcze bardziej się rozwijało w
Tobie i poprzez Ciebie u innych, których spotykasz.
Aby
być dobrym katolikiem, trzeba nam każdego dnia dostrzegać obecnego
i potrzebującego Chrystusa w drugim człowieku, a wtedy On sam staje
się Królem i Panem naszego życia.
Nie
wystarczą tu same deklaracje, że Jezus jest moim Panem, trzeba to
jeszcze potwierdzić swoim codziennym życiem.
Do
tego dziś zaprasza Cię Jezus!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz