grudnia 08, 2017

Homilia na 2 Niedzielę Adwentu, Rok B – Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego

Ukochani w Chrystusie bracia i siostry! Dzisiejsze czy­tania mszalne przypominają nam dwie prawdy: o pierwszym przyjściu Boga, które dokonało się w osobie Jezusa Chrystusa oraz o powtórnym przyjściu, które nastąpi u kresu tego świata.

Naród wybrany przez długie wieki był nosicielem obietnicy wyzwolenia człowieka z niewoli grzechu i śmierci - wybawienia go od zła i nieszczęść. Droga Żydów poprzez historię często była usłana cierpieniem i nieszczęściami, dlatego prorocy nieraz dodawali mu otuchy budząc nadzieję na przyjście Pana. Izajasz mówi: „Oto wasz Bóg! Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata” (Iz 40,10). Żydzi jednak z przyjściem Pana wiązali na­dzieje bardziej polityczne niż nadprzyrodzone i dlatego wielu Go nie roz­poznało.
Dramat rozminięcia się z Bogiem powtarza się, niestety, w każdym po­koleniu i pod każdą szerokością geograficzną. Różne mogą być tego przy­czyny: nie spełnione przez Boga nasze oczekiwania, wybór drogi sprzecz­nej z Jego przykazaniami, letniość i obojętność. Życie człowieka może na pozór przez długie lata toczyć się tak, jakby Boga nie było. Mogą Go prze­słonić przygniatające nas realia tego świata: powab grzechu i urok dobro­bytu, zakłamanie, przewrotność, chciwość, bezmiar krzywd i zła, wobec których Bóg pozornie milczy. W swym Drugim Liście św. Piotr odpowiada na to: „… niektórzy są przekonani, że Pan zwleka, ale On jest cierpliwy w stosunku do nas. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich do­prowadzić do nawrócenia” (2 P 3,9).

Niemniej to prawda, że obecność Boga w naszym życiu nie jest wcale taka oczywista. O tego Boga trzeba się zmagać. On nieraz ułatwia nam doj­ście do siebie, ale to dokonuje się najczęściej poprzez krzyż i doświadcze­nie. Istnieje także wiele rozlicznych, wyraźnych znaków w naszym życiu, które napominają – których nie można lekceważyć. Nie ma człowieka, którego nie nachodziłyby chwile refleksji. Jeśli jednak dla ułatwienia sobie życia tłumimy głos sumienia i unikamy przemyślenia pewnych prawd do końca, zważmy na słowa św. Piotra: jak złodziej przyjdzie dzień Pański (2 P 3,10). Nieistotne jest tutaj, czy tym dniem będzie koniec całego otacza­jącego nas świata. Śmierć każdego z nas będzie dla nas końcem świata, bo odejdziemy stąd na zawsze, by odnaleźć się w innym świecie.

W dzisiejszej Ewangelii św. Marek wskrzesza postać Jana Chrzciciela, który nawoływał do pokuty, chrzcił wodą w Jordanie i zapowiadał rychłe nadejście Pana. Św. Jan ogłosił, że Ten, który po nim przyjdzie, będzie chrzcił Duchem Świętym – jest to zapowiedź dostępnej nam wszystkim ła­ski Bożej, której Bóg nikomu nie odmawia, ale bez naszego wysiłku, poku­ty i nawrócenia Bóg sam jej dać nie może. On stworzył nas bez nas, ale bez naszego udziału nie może nas zbawić.
Trzeba nam wyznać grzechy i mieć poczucie grzechu. Bóg ustala, co jest grzechem i to pozostaje poza wszelką dyskusją. Nie usiłujmy dyspensować się od odpowiedzialności za popełnione grzechy. Ludzkie sumienie nie jest autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co jest dobre, a co jest złe. Prośmy raczej Ducha Prawdy, by uwrażliwił nasze sumienie na grzech, by głos zdrowego sumienia nigdy nie zamarł w naszej duszy.

Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki... woła Izajasz Prorok, a za nim prorok adwentowy – św. Jan Chrzciciel.
Wielu ludzi przychodziło do niego nie tylko, aby przyjąć od niego chrzest i wyznać swoje grzechy, ale też dlatego, że wierzono, że jest prawdziwym prorokiem, których nie było w tamtym czasie wielu. Właściwie nie było żadnego prawdziwego proroka Boga Jahwe, co najwyżej jacyś samozwańczy prorocy.
Ludzie podążali więc z nadzieją, że wreszcie pojawił się prawdziwy prorok, posłany przez Boga. Tłumy, które przychodziły do Jana nad Jordan, świadczą również o tym, że Izraelici oczuwali głód słuchania słów proroczych, czyli słów, które Bóg za pośrednictwem proroka kierował do swego ludu.

Człowiek potrzebuje drugiego, który będzie mu wskazywał drogę, który będzie mówił mu o Bogu. Człowiek potrzebuje nauczyciela, potrzebuje świadka, kogoś, kto będzie dla niego drogowskazem, przykładem, wzorem.
Jan Chrzciciel był tym nauczycielem, świadkiem, drogowskazem, który zapowiedział przyjście Mesjasza. Był dla ludzi człowiekiem wiarygodnym, bo trwał w prawdzie i był pokorny. Świadczą o tym jego słowa, że idzie za nim Mocniejszy, któremu on nie jest godny rozwiązać rzemyka u sandałów.
Jan nie uzurpował sobie tytułu mesjańskiego, choć wśród ludzi byli i tacy, którzy go uważali za Mesjasza. W pokorze i prawdzie, konsekwentnie głosił słowo Boże, kierując wszystkich ku postaci Mesjasza, ktorym był Jezus Chrystus.

Niech postawa i przykład św. Jana Chrzciciela będą dla nas wzorem, aby nasze życie i nasz dobry przykład kierowały innych do Pana Boga.
Niech więc ten czas Adwentu będzie też dla nas okazją do nawracania się, do prostowania ścieżek naszego krętego i grzesznego życia, aby przychodzący Chrystus miał prostą drogę do naszych czystych i otwartych serc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger