grudnia 05, 2017

Rozważania Adwentowe – Szczęśliwe oczy, które widzą...

Wtorek, I Tydzień Adwentu



Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie (Łk 10,23).

Podczas wszystkich podróży apostolskich Ojca świętego Jana Pawła II do Polski niezliczone tłumy cisnęły się do niego, by choć przez kilka chwil przyglądnąć się z bliska tej niezwykłej i niecodziennej postaci. Jedni czynili to z wielką wiarą, widząc w nim Chrystusowego Namiestnika, inni szli ku niemu intuicyjnie wyczuwając w nim dobroć i miłość do człowieka. Jeszcze innych wiodła czysta ludzka ciekawość. Abstrahując od pobudek, którymi kierowali się uczestnicy spotkania się z Ojcem Świętym, jedno jest pewne: wszyscy szukali jakiegoś przeżycia.

Wydaje się, że Apostołowie, którzy porzucili wszystko i poszli za Chrystusem też czegoś szukali, za czymś tęsknili, czegoś pragnęli. Chrystus pochwalił te ich poszukiwania i stwierdził, że weszli na dobrą drogę. Dlatego mogą uważać się za szczęśliwych ludzi. Szukali Boga i tego Boga odnaleźli. Patrzą Mu teraz w oczy, słuchają Jego słów, wypełniają Jego rozkazy. Tylko do nich odnoszą się te słowa: szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Dlaczego szczęśliwi są Apostołowie?

Dlatego, bo z prostotą i pokorą w sercu szukali Boga. Nie poniosła ich ludzka zarozumiałość i pycha, nie byli „mądrzy po ziemsku”, nie mówili do siebie, że wystarczą sami sobie. Czuli swoją małość i słabość. Dlatego raz po raz zatapiali swój umysł w rozważaniu tajemnic bożych, w przybliżaniu się do Boga... Chrystus pochwali tę ich postawę, gdy w sposób uroczysty mówił do swego Ojca: Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi a objawiłeś je prostaczkom (Łk 10,21).

Apostołowie byli szczęśliwi i z tego względu, że doczekali się czasów mesjańskich. Było to dla nich wielkie wyróżnienie. Iluż to ludzi pragnęło oglądać te czasy, a jednak ich nie doczekało. Mieli ku temu wiele danych: nosili na swoich skroniach korony królewskie, jako prorocy cieszyli się specjalnym przywilejem wybrania Bożego, jako mędrcy i patriarchowie stali bardzo blisko Boga. Wszystko to jednak okazało się w ostatecznym rozrachunku, jako małe i niewystarczające. Dlatego Chrystus tak jasno i wyraźnie w rozmowie z Apostołami oświadczył: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, to co wy słyszycie, a nie usłyszeli. To co królowie, prorocy i patriarchowie, a więc osobistości bardzo wysoko postawione w hierarchii społecznej, pragnęli ujrzeć, stało się teraz, nie wiadomo dlaczego, udziałem uczniów Chrystusowych. Pan Jezus rozwiązuje tę zagadkę: stało się tak dlatego, bo czasami Pan Bóg wybiera głupstwa tego świata, aby zawstydzić mądrych. Oglądanie czasów mesjańskich, cieszenie się z ich dobrodziejstw, korzystanie z nich pełnymi garściami, nie jest uzależnione od osobistych przymiotów człowieka, ale jest zawsze darem bożym, jest łaską. Szczęśliwi Apostołowie, że spotkała ich taka łaska.

Razem z nadejściem czasów mesjańskich uczniowie Chrystusa doczekali się także oglądania samego Mesjasza. Patrzą Mu teraz w oczy i słyszą Jego słowa. A słowa te są nie byle jakie: są wyraźnym i jasnym oświadczeniem Jego mesjańskiej świadomości. Chrystus ukazuje się tutaj w ścisłej i bezpośredniej relacji do swego Ojca. Nikt nie wie kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten komu Syn zechce to objawić (10,22). Chrystus objawia teraz przed Apostołami Ojca. Objawia Jego moc, potęgę i działanie w świecie. To co Chrystus teraz czyni, jest objawieniem majestatu i wszechmocy Ojca. A co takiego czyni? Przychodzi na świat, a wypełniając wolę swego Ojca, jako Mesjasz zakłada Królestwo Boże na ziemi. Apostołowie będą w tym Królestwie najbliższymi i najwierniejszymi Jego współpracownikami. Dlatego znowu są szczęśliwi, że właśnie im zostało dane znać tajemnice Królestwa Bożego, a nie innym.

W Adwencie wchodzimy w okres, w którym Kościół przypomina nam i ukazuje istnienie i wartość Królestwa Bożego na ziemi. Dowiadujemy się teraz, że Królestwo Boże, to nie większy czy mniejszy skrawek ziemi, to nie pokarm i napój, ale Królestwo Boże – jest w każdym z nas. I tyle jest tego Królestwa w nas, ile jest w nas Chrystusa. Chrystus jako Mesjasz przychodzi na ziemię, aby nam to Królestwo ukazać i ułatwić wejście do Niego.

Z dzisiejszych czytań mszalnych dowiadujemy się, że chcąc wejść do Królestwa trzeba się stać małym, tak małym, jak małymi byli Apostołowie. Dopiero potem można w tym Królestwie wzrastać i stać się wielkim, również tak wielkim, jak wielkimi Oni zostali. Trzeba jednak spełnić jeden warunek: trzeba się przemienić, całkowicie i wewnętrznie. Przemiana ta dokona się wtedy, gdy zaufamy Chrystusowi i pozwolimy Mu się prowadzić, gdy całkowicie Mu się oddamy, gdy powierzymy Mu siebie i wszystko wokoło siebie. On z nas zrobi prawdziwie szczęśliwych ludzi. Osłuchajmy w tym wypadku rady naszego wieszcza narodowego, Zygmunta Krasińskiego, który mówi: „Niech się twa dusza jako dolina położy, a wtedy popłynie po niej duch Boży”. Pochyleni i otwarci na ducha Bożego, chwytajmy chciwie każde natchnienie Jego łaski, nieraz niedostrzeżenie dochodzące do nas z adwentowych mroków. W tym leży nasza siła i nasze szczęście.

Adwent to trwanie w oczekiwaniu na naszego Zbawiciela, który – jak śpiewaliśmy w psalmie – jest Królem sprawiedliwości i pokoju. On chciał, abyśmy i my poprzez życie sakramentalne otrzymali dar Ducha Świętego. Potrzebujemy w sposób szczególny Ducha mądrości i rozumu, aby w tym świecie dostrzec, że Bóg przychodzi i przyjdzie na końcu czasów, aby nastało królestwo bez ucisków, prześladowań, wojen.
Kiedy w czasie dzisiejszej Mszy św. będziemy oddawać hołd eucharystycznemu Chrystusowi, pomyślmy, że ten sam Chrystus przyjdzie do nas na końcu dni adwentowych, aby nas w dzień Bożego Narodzenia upewnić we wierze, że bliskie już jest Królestwo Boże, a On także jest blisko nas.

Prośmy o to w modlitwie do Ducha Świętego, którą od dziecka przez całe życie, odmawiał Karol Wojtyła (Jan Paweł II):
Duchu Święty, proszę Cię
o dar mądrości do lepszego poznawania Ciebie i Twoich doskonałości Bożych,
o dar rozumu do lepszego zrozumienia ducha tajemnic wiary świętej,
o dar umiejętności, abym w życiu kierował się zasadami tejże wiary,
o dar rady, abym we wszystkim u Ciebie szukał rady i u Ciebie ją zawsze znajdował,
o dar męstwa, aby żadna bojaźń ani względy ziemskie nie mogły mnie od Ciebie oderwać,
o dar pobożności, abym zawsze służył Twojemu Majestatowi z synowską miłością,
o dar bojaźni Bożej, abym lękał się grzechu, który Ciebie, o Boże, obraża...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger