Słowa
Pana Jezusa, kończące dzisiejszą ewangelię, powinny być wpisane na
stałe w serce każdego Jego ucznia. Nie można być uczniem Chrystusa, iść
za Nim do domu Ojca w niebie, jeśli nie staną się one dewizą,
przewodnim hasłem człowieka: „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze
samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje" (Mk
8,34). W innym miejscu, w Ewangelii św. Łukasza, Chrystus Pan powie to
jeszcze wyraźniej : „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie
może być Moim uczniem" (14,27).
Pośród
zwykłego czasu w ciągu roku, po wakacjach, gdy trwa jeszcze lato w
naszym kraju, a dzieci i młodzież rozpoczynają nowy rok nauki, pada
słowo Zbawiciela o zaparciu się siebie i o noszeniu krzyża swego
cierpienia, upokorzeń, słabości i niedoli; o niesieniu tego krzyża za
Jezusem. Słyszymy też słowo o straceniu życia: „Kto chce zachować swoje
życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten
je zachowa" (Mk 8,35).
Zaprzeć
się siebie, stracić życie, wziąć świadomie i dobrowolnie ciężar swego
człowieczeństwa, mając w perspektywie śmierć krzyżową — dlaczego? Po
co? Jakże obco i śmiesznie brzmią te słowa zwłaszcza w krajach
dobrobytu, w uszach ludzi, którzy się na ziemi dobrze urządzili lub
mają na to jakieś szanse. I jakże trudne, a może gorszące, są te słowa
dla tych, co żyjąc w nędzy, ucisku i pogardzie, mają tego dosyć i chcą
się z tego wyzwolić. Czy można się dziwić, że wspomniani dziś w
ewangelii przywódcy ludu: starsi, arcykapłani i uczeni w Piśmie
odrzucili i zabili Chrystusa, który im i ludowi wskazywał taką drogę do
królestwa Bożego? Czy można się dziwić, że ludzie współcześni Jezusowi,
choć uznawali w Nim proroka, nie rozpoznali w Nim Mesjasza, oczekiwanego
jako wypełnienie wszystkich obietnic Bożych?
Nam
też trudno zrozumieć te słowa. Ale można je pojąć patrząc z wiarą na
Chrystusa, na całość Jego życia. Można je pojąć w świetle Jego męki,
śmierci i zmartwychwstania; w świetle boskiego, wiecznego życia. Bóg nam
ofiarowuje swoje życie, swoją świętość, miłość, mądrość i potęgę, swoją
nieśmiertelność, swoją pełnię. To, w czym trwa i co stanowi Jego życie.
U początku istnienia człowieka na ziemi stanęło drzewo życia, jak mówi
obrazowo Pismo Święte. Bóg chce, aby człowiek, stworzony na Jego obraz i
podobieństwo, jako osoba, istota nieśmiertelna, rozumna i wolna, brał
owoce z drzewa życia.
Bóg
nam swoje życie ofiarował w swoim Synu, Chrystusie Jezusie. Kto Go
przyjmie jako Mesjasza, Syna Bożego — uwierzy w Niego — otrzymuje życie
boskie. „To jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w
Niego, miał życie wieczne... Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne" (J
6,40.47) — słyszeliśmy to niedawno, w niedziele wakacyjne, w Ewangelii
św. Jana, która nam objawiała tajemnice przekazywania życia boskiego,
wiecznego. Najpełniejszym sposobem przekazywania ludziom życia
boskiego, które jest w Chrystusie, jest Eucharystia: „Kto spożywa moje
ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu
ostatecznym" (J 6,54).
To
boskie życie ofiarowane jest nam w świecie, w jakim żyjemy dziś,
teraz. A więc w świecie grzechu; w świecie, w którym się czyni to, co
złe w oczach Boga; w którym się pragnie tego, co jest złe w oczach Boga;
w świecie, którego myśli są złe w oczach Boga. W takim świecie
zaczęliśmy istnieć. „W grzechu poczęła mnie matka" — znane to słowa z
Psalmu 51. W takim świecie jesteśmy, choć wyzwoleni przez chrzest z
grzechu pierworodnego i ciągle wyzwalani z grzechów przez sakrament
pokuty i pojednania. W tym świecie żyjemy, myślimy nieraz jego
kategoriami, ulegamy jego zasadom, zwłaszcza zasadzie konsumpcjonizmu,
używania, jak nam to niedawno przypomnieli nasi biskupi w liście
pasterskim na uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej. Sami też nosimy w
sobie potrójne zarzewie, korzenie grzechu: pożądliwość ciała,
pożądliwość oczu i pychę życia.
Zaprzeć
się siebie, znaczy: odciąć się od tego wszystkiego. Przekreślić swoją
pychę, chciwość, nieczystość; a więc to, co nas jakoś tworzy, stanowi.
Bo człowiek pyszny — to ja, człowiek zmysłowy — to ja, człowiek
zazdrosny i chciwy — to ja. Takiego człowieka nam się zaprzeć, takiego w
sobie przekreślić. A to dlatego, aby być jak Chrystus; cichym i
pokornego serca, ubogim w duchu, miłosiernym i czystego serca. Po to,
aby żyć jak Chrystus: życiem boskim.
Wziąć
swój krzyż, to wziąć na siebie ciężar grzechów świata, w którym żyjemy.
Tak, jak to uczynił Chrystus, gdy przyszedł na ziemię. Z tym, że my
mamy wziąć przede wszystkim ciężar naszych grzechów: to jest ten mój
krzyż, który mi każe nieść Zbawiciel. Tak nieść, aby inni go nie
dźwigali; aby drugi człowiek nie musiał nieść ciężaru mojej pychy,
zarozumiałości i niecierpliwości, moich złych humorów, pożądań,
lenistwa. Chyba, że sam zechce wziąć, jak i my zresztą winniśmy czynić,
biorąc na siebie ciężary drugiego człowieka, krzyż jego cierpień,
samotności, rozpaczy, by mu ulżyć, a nawet ciężar jego grzechów, by je
naprawić czy też za nie odpokutować. Bo tak właśnie uczynił święty i
niepokalany Chrystus: Jego krzyżem były nasze grzechy.
Zaprzeć
się siebie, wziąć swój krzyż, to znaczy: stracić swoje życie na tym
świecie, umrzeć dla tego świata, który nam prezentuje swoje przemijające
wartości jako najwyższe dobro, a używanie uznaje za najwyższą mądrość
życiową, tak jakby nie było śmierci — „kto chce zachować swoje życie,
straci je" — przestrzega Chrystus Pan. Można stracić swoje doczesne,
grzeszne życie przez śmierć i nic nie zyskać. Można też je stracić przez
zaparcie się siebie i krzyż, by zyskać boskie, nieśmiertelne życie
Chrystusa zmartwychwstałego. I tak właśnie czynił wielki naśladowca
Chrystusa, święty Paweł Apostoł, którego Bóg nam dał jako wzór zaparcia
się i przekreślenia w sobie starego, grzesznego człowieka i jako wzór
niesienia swego krzyża dla Chrystusa i Ewangelii. Znamy jego słowa z
Listu do Galatów: „Z Chrystusem zostałem przybity do krzyża... Teraz
już żyję nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus" (2,19.20).
Bóg
ofiarowuje nam swoje wieczne, nieśmiertelne życie w swoim Synu, Jezusie
Chrystusie. Nic większego dać nam nie może Ten, który wszystko może.
Byłoby prawdziwym nieszczęściem, gdybyśmy odrzucając swój krzyż i
zaparcie się siebie w tym cogrzeszne, stracili życie wieczne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz