Dziś 3 maja. Dzień bliski każdemu Polakowi. Wszak dziś wspominamy 228 rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja.
I wspominam tych, co śpiewali:
„Witaj majowa jutrzenko,
Świeć naszej polskiej krainie!
Uczcimy ciebie piosenką,
Która z serc naszych popłynie.
Witaj maj, piękny maj!
U Polaków błogi raj!” (Rajnold Suchodolski, z Powstania Listopadowego)
Wspominam
twórców Konstytucji Trzeciego Maja: Ignacego i Stanisława Kostków
Potockich, Adama Czartoryskiego, Hugona Kołłątaja oraz Stanisława
Małachowskiego. Patrzę i wiem, jak droga im była Polska, o którą
walczyli i którą zawierzyli Bogu.
I
może się wydawać dziwne, dlaczego Kościół nie idzie z duchem czasu i
nie zmieni tego tytułu? Dzisiaj, kiedy z powierzchni ziemi znikają
trony, korony i królewskie tytuły? Pytamy — bo nie chcemy być zacofani,
nie chcemy mieć cesarzy, królów, tyranów. Nie chcemy płacić podatków na
królewskie dwory, stroje i zabawy. Tak myślimy i pytamy: dlaczego
Królowa w Kościele?
Bo
najpierw Maryja nie jest taką królową, o jakich czytamy w historii
różnych narodów. —Nie jest Marią Antoniną — królową Francji. Pustoszyła
ona kasę królewską, wydając ogromne sumy na suknie, z których każdą
przywdziewała tylko jeden raz. Nie jest królową perską, noszącą na
głowie brylantową koronę, ważącą kilka kilogramów. — Nie jest królową
Egiptu, co jak Kleopatra chciała swoją pięknością zniszczyć cesarstwo
rzymskie. — Nie jest królową, co swoich rywali skazuje na więzienie i
śmierć. — Nie jest królową z bajek, z podręczników historii, z
życiorysów sławnych kobiet. — Nie jest królową, po której zostają tylko
wspomnienia, pamiątki, obrazy, muzea. — Nie jest królową letniego czy
zimowego sezonu. — Nie jest tanią pseudo-królową młodzieżowych
festiwali. Maryja nie ma nic wspólnego z takim pojęciem i z takim
wyobrażeniem królowej.
Maryja
jest Matką Boga-Człowieka, Matką Króla królów. Ona razem z Chrystusem
prowadzi Lud Boży do wiecznego królestwa. Ona żyje i króluje. Ona
jedyna, po Bogu, jest najbliżej nas, aby nam pomagać, aby nas podnosić,
pocieszać, prowadzić. Ona jedyna jest naszą tęsknotą, marzeniem,
ideałem i przewodniczką. I dlatego nazywamy Ją — Królową. Dlatego
modlimy się „Witaj Królowo, Matko Litości”. W Litanii — wołamy:
„Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta”, „Królowo Wniebowzięta”,
„Królowo Różańca Św.”, „Królowo pokoju”…
Ale
jest nadto jeden tytuł bardzo bliski nam Polakom — Maryja jest Królową
Polski. Jest rzeczą znamienną, że pierwszy Kościół polski w Gnieźnie —
poświęcony był Maryi Wniebowziętej; że pierwsze kazanie w języku
polskim głosiło cześć Matki Najświętszej; że pierwsza polska pieśń
bojowa — to była Bogurodzica. Może to był polski instynkt narodowy, a
może instynkt religijny, który w wyjątkowo twardych warunkach
narodowego dzieciństwa szukał serca czułego i tkliwego. Może to
wreszcie było świadome poszukiwanie macierzyńskiej opieki, skierowane do
najpotężniejszej Matki i Pośredniczki. Do Niej uciekaliśmy się; do
jednej i tej samej Bogurodzicy w koronie i bez korony, w gonitwie i
bitwie, w radzie i biesiadzie, nad łóżkiem rodzinnym i nad ladą
sklepową.
I
cały polski kult maryjny to nie jest tylko sentymentalizm. Jeżeli trzy
tysiące Polaków z Imieniem „Maryja” na ustach rozbija szesnaście
tysięcy Szwedów pod Kircholmem — to nie jest sentymentalizm. Jeżeli pod
Racławicami polskie chłopstwo pod sztandarem Matki Boskiej
Częstochowskiej kosami zwycięża armaty — to nie jest tani
sentymentalizm. Jeżeli w Częstochowie stu kilkudziesięciu ludzi
przetrzymuje pięciotygodniowe oblężenie dziewięciotysięcznej regularnej
armii szwedzkiej — to nie jest sentymentalizm. Pola Grunwaldu i
Racławic, mury Częstochowy i Wiednia niech świadczą, czy to był tylko
tani sentymentalizm. To są fakty nieliczne spośród wielu innych, które
świadczą, że zwycięska wiara była po jednej stronie — a silna i
zwycięska opieka — po drugiej. Jakież to szczęście, że władczynią
polskiego serca stała się Matka, Królowa nieba i ziemi. Wszystkie
najszlachetniejsze porywy serca polskiego: idealizm, patriotyzm,
serdeczność, uczynność, gościnność, odwaga, wiara, nieugiętość —
właśnie w kulcie Matki Najświętszej znalazły swój najpiękniejszy wyraz.
I dlatego najbardziej polski poeta musiał swoje dzieło — epopeję
narodową rozpocząć od wezwania „Panny Świętej, co Jasnej broni
Częstochowy”. Mógł też Henryk Sienkiewicz włożyć w usta ks. A.
Kordeckiego słowa: „Wszystkie cnoty — być może zginęły już w narodzie
naszym, pozostała jedna cnota, pozostało nabożeństwo do Matki
Najświętszej i na tej cnocie, na tym nabożeństwie tak jak na
fundamencie odbudujemy resztę cnót w wolnej i szczęśliwej Ojczyźnie
naszej”.
I
kiedy w dzisiejszym dniu Episkopat Polski na czele z Księdzem Prymasem
odnawia Śluby Jasnogórskie, to nie robi nic nowego. Potwierdza
historię, potwierdza tradycję, potwierdza potrzebę ludzkiego serca,
potwierdza to, o czym wie cały świat, że chcemy, aby te skrzydła orła
wielkiego nadal spoczywały w rękach Matki Najświętszej. I żeby Pani serc
naszych nadal pozostała pośród nas. Nie tylko na medalikach i
szkaplerzach — ale w sercach naszych, w postępowaniu naszym, w czynach
naszych, w życiu naszym.
Drodzy
czciciele Maryi! Z tego zaszczytnego tytułu Królowej Polski, płyną
zobowiązania: — Królowę trzeba szanować i czcić. Nie wolno Jej przynosić
wstydu. Trzeba żyć jak przystało na dziecko Królowej Polski. Wszelkie
poniżanie godności ludzkiej — to bolesny miecz wbijany w serce Matki —
Królowej. — Królowej trzeba słuchać; trzeba Jej być posłusznym. A Ona
wydała tylko jedno polecenie w czasie swego ziemskiego życia:
„Cokolwiek wam Syn mój każe, to czyńcie” (J 2,5). A Jej Syn, Jezus
Chrystus po tysiąckroć razy woła z kart Ewangelii: „Miłujcie się
wzajemnie, bądźcie dla siebie braćmi”. Kto tego nie spełnia, nie jest
godzien nazywać się dzieckiem Królowej Polski, bo nie jest Jej
posłuszny. Tam gdzie panuje nienawiść w domu — w sąsiedztwie, tam nie
ma miejsca na obecność Królowej Polski. Tam, gdzie w sercu panuje
obłuda, krętactwo, donosicielstwo, oszczerstwo i obmowa, wszelki egoizm —
tam choćby ręce ściskały różaniec, choćby usta wołały: Zdrowaś Maryjo —
panuje zło i nie ma miejsca dla Królowej Polski.
W
najpiękniejszym miesiącu — maju, śpiewem Litanii i Pod Twoją obronę
wyrażamy Jej szczególną wdzięczność za cudowną opiekę w ciągu ostatnich
stuleci tragicznie trudnych dla naszego narodu. W Jej kulcie umacniała
się świadomość naszej narodowej tożsamości i gotowość do największych
ofiar w obronie ojczyzny. Ona, jako Królowa Polski, chroniła w naszym
narodzie wiarę i ducha narodowego, mimo wszelkich niebezpieczeństw i
przeciwności, a nawet klęsk i upadków. Naszym nabożeństwem i modlitwą
oraz pracą nad sobą okazujemy Jej sw6ją wierność.
Potrzebowaliśmy
Maryi, aby Kościół był zawsze wierny Bogu, krzyżowi i Ewangelii.
Potrzebowaliśmy, aby mimo naszych wad i grzechów osobistych i
społecznych, można było zmartwychwstać i odbudować kraj.
Potrzebowaliśmy i potrzebujemy Maryi — Matki Królowej, jako
Nieustającej Pomocy ku obronie w walce ze złem i grzechem. Jak kiedyś,
tak i dzisiaj potrzebujemy Maryi, Matki-Królowej na drugie tysiąclecie.
I dlatego dziękujemy Bogu, dziękujemy Kościołowi, że mamy
Matkę-Królowę. Nie pytamy już, dlaczego Królowa, ale wołamy: „Królowo
nieba, wesel się, Alleluja!” Jesteśmy przy Tobie na zawsze. Pamiętamy,
żeś nam Matką i Królową ukochaną. Czuwamy i czuwać będziemy, aby
ojczyzna nasza, aby nasze rodziny, aby nasze szpitale i sanatoria, aby
wszędzie nasze serca były Twoim królestwem. Amen!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz