maja 12, 2019

4. Niedziela Wielkanocna (Rok C) – Jezus, Dobry Pasterz, daje swoim owcom życie wieczne

Obraz pasterza pasącego swoje stado jest nam właściwie dzisiaj nieznane. Przybliżają je nam jakieś filmy przyrodnicze, czy też jakieś zamazane wspomnienie z dzieciństwa. I nie bardzo potrafimy odnieść tę rzeczywistość do naszego codziennego życia. A dzisiejsze czytania liturgiczne są wspaniałym komentarzem do obrazka, który chyba każdy z nas w życiu widział, na którym Chrystus przedstawiony jest jako Pasterz, dźwigający na swoich ramionach owieczkę.
I oto Prorok Izajasz w I czytaniu poucza, że „Bóg przychodzi z mocą, a z Nim idzie Jego nagroda”. I Bóg, jak pasterz, prowadzi swą trzodę, a jagnięta nosi na swej piersi. Kto zatem chce być blisko Pana, musi stać się jak ta mała owieczka, pełna dziecięcej ufności i czystości. Często sama już iść nie może, jest zbyt słaba, ale ufa, że Ten, który jest Dobrym Pasterzem, pomoże jej i nie pozwoli odłączyć się od stada, nie pozwoli jej zgubić drogi do owczarni.
Psalmista Pański z kolei mówi o wielkiej radości, która stanie się udziałem wszystkich, dla których Pan jest Królem. Powtórne przyjście Pana nie będzie powodem strachu, ale wesela, bo „Pan będzie sądził świat sprawiedliwie, a ludy według swej prawdy”. Kto zatem żył sprawiedliwie w oczach Bożych, kto żył według Bożej, nie ludzkiej, ale Bożej prawdy, ten będzie miał udział w Bożej radości, bo Bóg jest sprawiedliwy i każdemu daje możliwość doświadczenia radości ze swojego przyjścia.
I wreszcie Ewangelia. Św. Jan zapisał słowa Jezusa, że "Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną, a Ja daję im życie wieczne. Nie zginą na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy". Tak, Jezus nie chce stracić żadnej z tych, która Mu zginęła. Posuwa się do wielkiej troski, i sam szuka tych owiec, które osłabły, czy też odeszły; ba, nawet życie swoje oddaje za swe owce. A jeżeli znajdzie taką zagubioną owcę, cieszy się, że wreszcie wróciła do domu.
Jakże często my sami odchodzimy z Bożej Owczarni. Odchodzimy przez grzech: przez pychę, zazdrość, nienawiść, obłudę, kradzież, bezmyślność, czasem przez naszą łatwowierność, gadulstwo, przez kłamstwo, czy oszczerstwo. Czasem odchodzimy przez nienawistne spojrzenia, prymitywne uśmieszki. I w ten sposób bardzo często szukamy usprawiedliwienia dla naszych własnych grzechów. Sądzimy siebie według własnych uczynków, i innych sądzimy według naszego własnego postępowania.
I często nie zastanawiamy się nad skutkami naszych czynów, nad tym, jakie konsekwencje niosą nasze grzechy dla nas samych i dla innych ludzi. A jakie one są, prześledźmy choćby na podstawie oszczerstwa. Oto do św. Filipa Nereusza przyszła pewna znana hrabina i prosiła o pokutę za grzech oszczerstwa. I jako sakramentalną pokutę miała rozerwać i rozrzucić na wietrze poduszkę z piórami. Zaraz też wróciła, zadowolona z siebie, aby pochwalić się św. Filipowi, że tak dokładnie wypełniła sakramentalną pokutę. A wówczas święty kazał jej pozbierać wszystkie pióra, co do jednego.  Ależ to nie możliwe – zawołała hrabina. Właśnie – tak samo, jak nie jest możliwe naprawienie zła, wyrządzonego przez twoje obmowy, plotki i oszczerstwa – odparł święty.
I to jest nasze odejście od Chrystusowej Owczarni – nasz grzech. A Chrystus nie przestaje nas szukać; czeka na nas, przychodzi po nas, chce nas wziąć w ramiona i przygarnąć do siebie. Chce, abyśmy wrócili do Niego, abyśmy znowu się z Nim spotkali, abyśmy do Niego należeli. I czeka na nas w Sakramencie Pokuty, czeka w Sakramencie Eucharystii, czeka w kościele podczas Mszy św., czeka na nas w drugim człowieku, także tym skrzywdzonym.
Jednak jakże często my wcale nie wychodzimy Mu naprzeciw, bo sądzimy, że jeszcze mamy czas, że jeszcze nie nasza pora, że tak właściwie to jeszcze możemy z tą pokutą, nawróceniem, czuwaniem, gotowością, że jeszcze możemy poczekać. Albo sądzimy, że nasze nawrócenie polega tylko i wyłącznie na odprawieniu sakramentalnej spowiedzi. I żyjemy w złudnym poczuciu sprawiedliwości, zapominając, że istnieje jeszcze jeden warunek dobrej spowiedzi: zadośćuczynienie, czyli naprawienie wyrządzonej krzywdy: pychy i zazdrości – pokorą i chęcią służenia innym; nienawiści – miłością; obłudy – krytycznym spojrzeniem na samego siebie; kradzieży – zwrotem skradzionych rzeczy, a kłamstwa i oszczerstwa – publicznym odwołaniem ich. I dopiero po dokonaniu zadośćuczynienia człowiek jest tą owcą, która się znalazła, która jest źródłem radości dla Dobrego Pasterza. On zawsze szuka owcy zagubionej. On nie chce, aby jakaś zginęła. Każdą chce wziąć na swoje ramiona i włączyć do swej owczarni.
Jeśli więc chcesz być źródłem radości, pozwól się odnaleźć i wziąć Chrystusowi na ramiona. Podejmij trud powrotu do Ojca, aby przez pokutę i zadośćuczynienie przygotować Chrystusowi nie szopę, ale prawdziwą świątynię swojego serca. Aby Jego przyjście było dla ciebie rzeczywiście źródłem radości i wesela. AMEN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger