maja 22, 2019

6. Niedziela Wielkanocna (C) – Pokój mój daję wam

Jest w Działoszycach, skąd Moskal ruszył na Kościuszkę pod Rac­ławicami, stary kościół. Warto go odwiedzić zanim się stanie sławny. Po prawej stronie schodami w dół schodzi się do kaplicy Męki Pańskiej. Być może pod wpływem niedalekich miechowskich Bożogrobców powstało tu przedziwne sanktuarium. Zebrano razem figury ukazujące jak Pan Jezus dla nas cierpiał rany. Jest więc naturalnej wielkości malowana figura kamienna Chrystusa rozmodlonego w Ogrójcu, jest ogromny w drewnie rzeźbiony Biczowany obejmujący ramionami słup, jest także Pan Jezus złożony do grobu. Wszystko to teraz jakby zapomniane. Kwiaty zwiędły i przyschły. Pusto tutaj i cicho...
Bo teraz jest ciągle Wielkanoc i jej kolejne niedziele niosą w Liturgii teksty biblijne, które na nowo pomagają nam wniknąć w przeżycia pierwszych świadków i umocnić się ich wiarą, że ON żyje.
A to nie było od początku takie oczywiste. Najpierw było zdumienie i przestrach. Według św. Marka te trzy kobiety po prostu uciekły od pustego grobu zdumione i przerażone... nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały (Mk 16, 8).
Bardzo dobrze je rozumiemy. My też nie bez lęku myślimy o śmierci, chociaż jest to zawsze los innego człowieka. Nie wiemy, czym jest śmierć... Jakże możemy pojąć, czym jest zmartwychwstanie.
Nie ma objawień masowych. Chrystus zmartwychwstały nie przemawia do tłumów, jak przedtem nad jeziorem Genezaret. Są spotkania z najbliższymi, z wybranymi.
Maria Magdalena klęczy przed grobem, płacze, bo jak to: zabrano Pana i nie wiadomo, gdzie go złożono. Wystarczy jedno słowo: „Mario" i niepokój zmienia się w pewność. Biegnie jak szalona radością: „Widziałam Pana" Pokój tobie, Magdaleno!
Chodzi Piotr nękany wspomnieniem tej nocy strasznej: "Nie znam tego człowieka". I oto przychodzi dzień, gdy usłyszy trzykrotne pytanie: „Czy ty mnie kochasz?" Jedyna aluzja do trzykrotnego zaprzaństwa. Pełna rehabili­tacja, uspokojenie. Więcej: „Paś baranki moje". Pokój tobie, Piotrze!
Szarpał się przez cały tydzień Tomasz: że też mnie wtedy nie było z apostołami, gdy On przyszedł. Doczekał się jednak dnia ósmego: Wyciągnij rękę, dotknij, nie bądź niedowiarkiem". Nie będę dotykał, już wierzę. Pokój tobie, Tomaszu!
Ten wielki dar przyniósł Jezus swoim uczniom: POKÓJ WAM, gdy wszedł mimo drzwi zamkniętych.
Ten wielki dar zapowiedziany na Ostatniej Wieczerzy: Pokój mój zo­stawiam wam, pokój mój daję wam" (J 14, 27)...
Jak echo powtarza się to życzenie Chrystusowego pokoju w każdej Mszy Św.. zanim przyjmiemy Ciało Pańskie. Powtarza się z poleceniem: „Przekaż­cie sobie"...
I przekazujemy znakiem: ukłonem głowy, uśmiechem, uściskiem dłoni. Wiemy, że to coś więcej, niż znak. to gotowość, by się podzielić, by uznać, że ten człowiek stojący obok, choć może nieznany mi osobiście, nie jest mi obcy. Dużo wiem o nim, on o mnie też wie. Przed chwilą wspólnie wołaliśmy do jednego Boga „Ojcze nasz", jesteśmy z tej samej rodziny. Pokój Jezusowy został dany całemu Kościołowi i za pośrednictwem Kościoła mogą go inni otrzymać. On sprawia, że Kościół może stać się wspólnotą, mimo ogromnego zróżnicowania swoich członków.
O tej jedności, mimo różnic, opowiadał nam dzisiaj fragment z Dziejów Apostolskich.
Dla nas tamten przedmiot sporu może być niezrozumiały, ale wtedy to był problem niesłychanie trudny. Chodziło bowiem o to, w jaki sposób przyjmować do Kościoła tych. którzy nie byli pochodzenia żydowskiego, a więc Greków. Rzymian, Syryjczyków. Po prostu pogan.
Apostołowie i pierwsi uczniowie wszyscy byli spadkobiercami pierwszej obietnicy. Byli synami Abrahama. Nosili na swym ciele znak zawartego przymierza: obrzezanie. A teraz zjawiają się wyznawcy nowi spoza kręgu izraelskiego wtajemniczenia. Jak ich przyjmować? Zdania były podzielone. Jedni, tak zwani żydujący żądali, aby pogan przed chrztem obrzezać i przyjąć formalnie do Synagogi. Paweł i Barnaba byli innego zdania. Twierdzili, że dla pogan wystarczy wiara, iż Jezus jest Panem i Zbawicielem, by mogli być chrzczeni. I tak spór rozstrzygnięto. Dekret apostolski postawił jednak chrześcijanom pochodzenia pogańskiego warunek drugorzędny natury kulinarnej. Poganie mają się mianowicie powstrzymać od spożywania mięsa ze zwierząt uduszonych, bo mogła tam pozostać krew, a tego żaden wierzący Żyd przełknąć nie mógł. Chodziło więc o to, aby chrześcijanie zarówno pochodzenia żydowskiego jak i pochodzenia pogańskiego mogli ze sobą bez wstrętu usiąść przy jednym stole. A wiadomo, że wtedy Eucharystia kończyła się agapą, wspólnym posiłkiem.
Nie można siadać przy jednym stole, gdy nienawiść lub wstręt dzieli... Czyż nie jest dzisiaj także znakiem jedności to, że zbieramy się w kościele na niedzielną Mszę św. wokół stołu. Stołu Słowa Bożego i stołu Eucharystii.
To prawda, że można się spotkać ze Słowem Bożym nie przychodząc do kościoła. Pismo św. jest w naszych domach i coraz więcej ludzi sięga po nie, szukając w natchnionych słowach kontaktu z Bogiem.
To bardzo piękne, ale chyba wciąż jeszcze najbardziej masowym uczestnic­twem jest słuchanie wybranych fragmentów Biblii właśnie w kościele. Kiedy czytam Ewangelię i widzę stojących ludzi, mam wrażenie, że wszystko jest, jak wtedy. Oto Jezus mówi do swoich uczniów, jak w Nazarecie, jak nad Morzem Tyberiadzkim, jak w Kafarnaum... Nawet, gdy czytany jest dłuższy fragment, nikt nie siada, wszyscy stoją, bo Słowo Pańskie rozbrzmiewa. Wiem o tym, że także ci, co uczestniczą we mszy transmitowanej przez radio, również zachowują taką postawę, jakby byli w kościele.
Dziś Pan Jezus zachęca nas wszystkich zebranych tu w kościele świętok­rzyskim i przy odbiornikach radiowych nie tylko do uważnego słuchania, ale i do zachowania tego. cośmy usłyszeli. I zapewnia nas o wspólnocie z Ojcem i Duchem Świętym, gdy zachowamy słowa Jego.
Tak trzeba słuchać Ewangelii, ciągle na nowo, nawet gdy treść jej znamy na pamięć, ciągle ufając, że każdemu z nas ma Pan Jezus do powiedzenia coś ważnego, co tylko dla mnie jest przeznaczone. Bo On nawet wtedy gdy mówił do tłumów, mówił prosto w serce każdego człowieka, wiedział bowiem, co się dzieje w człowieku.
Stół Słowa Bożego jest znakiem zjednoczenia. „Błogosławieni, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je".
Pokój zostawiam wam, słuchającym - nie tak jak daje świat, ja wam daję Tego pokoju, który Chrystus zostawił - życzył Papież, gdy stanął po raz wtóry na polskiej ziemi: POKÓJ TOBIE POLSKO. OJCZYZNO MOJA wołał już na Okęciu w pierwszych słowach powitania. A jaki był wtedy pokój, to pamiętamy.
Sceneria wjazdu Ojca świętego do Warszawy budziła głośne sprzeciwy. Wóz papieski z uzbrojonymi komandosami, jakby Papieżowi w kraju rodzinnym groziło niebezpieczeństwo od własnych braci. Ale był stan wojenny i takie obowiązywały zasady gry.
W tę sytuację pełną napięć i bolesnych ran tchnął Jan Paweł II życzenie pokoju. Wtedy mogło się wydawać, że to tylko pobożne życzenie. Ale już trzecia pielgrzymka przebiegała w innej atmosferze. A dziś niektórzy przecierają oczy, czy aby to wszystko, co się dzieje, nie jest snem. Narzeka się. że brak społecznego entuzjazmu.
Entuzjazm został wtedy zdławiony.
Myśleliśmy, że nie prędko odżyje. Odżył! I wciąż jest nadzieja, że może tym razem...
Nadzieja, która ma oparcie w wierze, że Chrystus żywy i zwycięski, panuje nad mocami ciemności. Amen.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger