Jest
w Działoszycach, skąd Moskal ruszył na Kościuszkę pod Racławicami,
stary kościół. Warto go odwiedzić zanim się stanie sławny. Po prawej
stronie schodami w dół schodzi się do kaplicy Męki Pańskiej. Być może
pod wpływem niedalekich miechowskich Bożogrobców powstało tu przedziwne
sanktuarium. Zebrano razem figury ukazujące jak Pan Jezus dla nas
cierpiał rany. Jest więc naturalnej wielkości malowana figura kamienna
Chrystusa rozmodlonego w Ogrójcu, jest ogromny w drewnie rzeźbiony
Biczowany obejmujący ramionami słup, jest także Pan Jezus złożony do
grobu. Wszystko to teraz jakby zapomniane. Kwiaty zwiędły i przyschły.
Pusto tutaj i cicho...
Bo
teraz jest ciągle Wielkanoc i jej kolejne niedziele niosą w Liturgii
teksty biblijne, które na nowo pomagają nam wniknąć w przeżycia
pierwszych świadków i umocnić się ich wiarą, że ON żyje.
A
to nie było od początku takie oczywiste. Najpierw było zdumienie i
przestrach. Według św. Marka te trzy kobiety po prostu uciekły od
pustego grobu zdumione i przerażone... nikomu też nic nie oznajmiły, bo
się bały (Mk 16, 8).
Bardzo
dobrze je rozumiemy. My też nie bez lęku myślimy o śmierci, chociaż
jest to zawsze los innego człowieka. Nie wiemy, czym jest śmierć...
Jakże możemy pojąć, czym jest zmartwychwstanie.
Nie
ma objawień masowych. Chrystus zmartwychwstały nie przemawia do tłumów,
jak przedtem nad jeziorem Genezaret. Są spotkania z najbliższymi, z
wybranymi.
Maria
Magdalena klęczy przed grobem, płacze, bo jak to: zabrano Pana i nie
wiadomo, gdzie go złożono. Wystarczy jedno słowo: „Mario" i niepokój
zmienia się w pewność. Biegnie jak szalona radością: „Widziałam Pana" Pokój tobie, Magdaleno!
Chodzi Piotr nękany wspomnieniem tej nocy strasznej: "Nie znam tego człowieka". I oto
przychodzi dzień, gdy usłyszy trzykrotne pytanie: „Czy ty mnie
kochasz?" Jedyna aluzja do trzykrotnego zaprzaństwa. Pełna
rehabilitacja, uspokojenie. Więcej: „Paś baranki moje". Pokój tobie, Piotrze!
Szarpał
się przez cały tydzień Tomasz: że też mnie wtedy nie było z apostołami,
gdy On przyszedł. Doczekał się jednak dnia ósmego: Wyciągnij rękę,
dotknij, nie bądź niedowiarkiem". Nie będę dotykał, już wierzę. Pokój tobie, Tomaszu!
Ten wielki dar przyniósł Jezus swoim uczniom: POKÓJ WAM, gdy wszedł mimo drzwi zamkniętych.
Ten wielki dar zapowiedziany na Ostatniej Wieczerzy: Pokój mój zostawiam wam, pokój mój daję wam" (J 14, 27)...
Jak
echo powtarza się to życzenie Chrystusowego pokoju w każdej Mszy Św..
zanim przyjmiemy Ciało Pańskie. Powtarza się z poleceniem: „Przekażcie
sobie"...
I przekazujemy
znakiem: ukłonem głowy, uśmiechem, uściskiem dłoni. Wiemy, że to coś
więcej, niż znak. to gotowość, by się podzielić, by uznać, że ten
człowiek stojący obok, choć może nieznany mi osobiście, nie jest mi
obcy. Dużo wiem o nim, on o mnie też wie. Przed chwilą wspólnie
wołaliśmy do jednego Boga „Ojcze nasz", jesteśmy z tej samej rodziny.
Pokój Jezusowy został dany całemu Kościołowi i za pośrednictwem Kościoła
mogą go inni otrzymać. On sprawia, że Kościół może stać się wspólnotą,
mimo ogromnego zróżnicowania swoich członków.
O tej jedności, mimo różnic, opowiadał nam dzisiaj fragment z Dziejów Apostolskich.
Dla
nas tamten przedmiot sporu może być niezrozumiały, ale wtedy to był
problem niesłychanie trudny. Chodziło bowiem o to, w jaki sposób
przyjmować do Kościoła tych. którzy nie byli pochodzenia żydowskiego, a
więc Greków. Rzymian, Syryjczyków. Po prostu pogan.
Apostołowie
i pierwsi uczniowie wszyscy byli spadkobiercami pierwszej obietnicy.
Byli synami Abrahama. Nosili na swym ciele znak zawartego przymierza:
obrzezanie. A teraz zjawiają się wyznawcy nowi spoza kręgu izraelskiego
wtajemniczenia. Jak ich przyjmować? Zdania były podzielone. Jedni, tak
zwani żydujący żądali, aby pogan przed chrztem obrzezać i przyjąć
formalnie do Synagogi. Paweł i Barnaba byli innego zdania. Twierdzili,
że dla pogan wystarczy wiara, iż Jezus jest Panem i Zbawicielem, by
mogli być chrzczeni. I tak spór rozstrzygnięto. Dekret apostolski
postawił jednak chrześcijanom pochodzenia pogańskiego warunek
drugorzędny natury kulinarnej. Poganie mają się mianowicie powstrzymać
od spożywania mięsa ze zwierząt uduszonych, bo mogła tam pozostać krew, a
tego żaden wierzący Żyd przełknąć nie mógł. Chodziło więc o to, aby
chrześcijanie zarówno pochodzenia żydowskiego jak i pochodzenia
pogańskiego mogli ze sobą bez wstrętu usiąść przy jednym stole. A
wiadomo, że wtedy Eucharystia kończyła się agapą, wspólnym posiłkiem.
Nie
można siadać przy jednym stole, gdy nienawiść lub wstręt dzieli... Czyż
nie jest dzisiaj także znakiem jedności to, że zbieramy się w kościele
na niedzielną Mszę św. wokół stołu. Stołu Słowa Bożego i stołu
Eucharystii.
To
prawda, że można się spotkać ze Słowem Bożym nie przychodząc do
kościoła. Pismo św. jest w naszych domach i coraz więcej ludzi sięga po
nie, szukając w natchnionych słowach kontaktu z Bogiem.
To
bardzo piękne, ale chyba wciąż jeszcze najbardziej masowym
uczestnictwem jest słuchanie wybranych fragmentów Biblii właśnie w
kościele. Kiedy czytam Ewangelię i widzę stojących ludzi, mam wrażenie,
że wszystko jest, jak wtedy. Oto Jezus mówi do swoich uczniów, jak w
Nazarecie, jak nad Morzem Tyberiadzkim, jak w Kafarnaum... Nawet, gdy
czytany jest dłuższy fragment, nikt nie siada, wszyscy stoją, bo Słowo
Pańskie rozbrzmiewa. Wiem o tym, że także ci, co uczestniczą we mszy
transmitowanej przez radio, również zachowują taką postawę, jakby byli w
kościele.
Dziś
Pan Jezus zachęca nas wszystkich zebranych tu w kościele
świętokrzyskim i przy odbiornikach radiowych nie tylko do uważnego
słuchania, ale i do zachowania tego. cośmy usłyszeli. I zapewnia nas o
wspólnocie z Ojcem i Duchem Świętym, gdy zachowamy słowa Jego.
Tak
trzeba słuchać Ewangelii, ciągle na nowo, nawet gdy treść jej znamy na
pamięć, ciągle ufając, że każdemu z nas ma Pan Jezus do powiedzenia coś
ważnego, co tylko dla mnie jest przeznaczone. Bo On nawet wtedy gdy
mówił do tłumów, mówił prosto w serce każdego człowieka, wiedział
bowiem, co się dzieje w człowieku.
Stół Słowa Bożego jest znakiem zjednoczenia. „Błogosławieni, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je".
Pokój
zostawiam wam, słuchającym - nie tak jak daje świat, ja wam daję Tego
pokoju, który Chrystus zostawił - życzył Papież, gdy stanął po raz wtóry
na polskiej ziemi: POKÓJ TOBIE POLSKO. OJCZYZNO MOJA wołał już na
Okęciu w pierwszych słowach powitania. A jaki był wtedy pokój, to
pamiętamy.
Sceneria
wjazdu Ojca świętego do Warszawy budziła głośne sprzeciwy. Wóz papieski
z uzbrojonymi komandosami, jakby Papieżowi w kraju rodzinnym groziło
niebezpieczeństwo od własnych braci. Ale był stan wojenny i takie
obowiązywały zasady gry.
W
tę sytuację pełną napięć i bolesnych ran tchnął Jan Paweł II życzenie
pokoju. Wtedy mogło się wydawać, że to tylko pobożne życzenie. Ale już
trzecia pielgrzymka przebiegała w innej atmosferze. A dziś niektórzy
przecierają oczy, czy aby to wszystko, co się dzieje, nie jest snem.
Narzeka się. że brak społecznego entuzjazmu.
Entuzjazm został wtedy zdławiony.
Myśleliśmy, że nie prędko odżyje. Odżył! I wciąż jest nadzieja, że może tym razem...
Nadzieja, która ma oparcie w wierze, że Chrystus żywy i zwycięski, panuje nad mocami ciemności. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz