Święto
dzisiejsze, Nawiedzenie Najświętszej Maryi Panny, przypada bezpośrednio
po wielkim święcie Bożego Ciała. Pan jest pośród nas. W I. czytaniu
słyszeliśmy zachętę: “Raduj się, Jeruzalem, bo Pan jest pośród ciebie”.
Te słowa odnoszą się także do Matki Bożej, która niesie Pana, Króla,
Stworzyciela swego, własnego Syna, w swoim najświętszym łonie do krewnej
swej, Elżbiety. Oto powód do najgłębszej radości; oto powód do
uwielbienia Boga – Pan pośród nas.
Było to niedługo po Zwiastowaniu. Wtedy Maryja usłyszała o tej radości, jaka napełniła dom Elżbiety i Zachariasza, że pomimo podeszłego wieku, Elżbieta wreszcie doczekała się syna, który miał się urodzić.
W naszym rozważaniu interesuje nas nie tyle wyprawa Matki Bożej, Jej pośpiech, wydarzenia jakie miały miejsce w domu Elżbiety; interesuje nas postawa Maryi – Dlaczego Ona poszła, i to “z pośpiechem”, w tak daleką i niebezpieczną drogę? Odpowiedź jest bardzo prosta i warto to sobie dziś uświadomić: Poszła, bo uwierzyła; motywem głównym Jej działania jest wiara. Z chwilą powiedzenia “tak”, w tajemnicy Zwiastowania, została włączona w Boski plan zbawiania, który przerastał możliwości zrozumienia każdego człowieka, także i Jej. Całe Jej życie będzie odtąd jednym pasmem zdarzeń, których do końca nie rozumiała. Maryja kierowała się wiarą, wiarą otwartą na nowe i trudne wydarzenia.
Pobożność milionów ludzi, i to przez wieki, wydarzenia z życia Matki Najświętszej i Pana Jezusa, nazywa tajemnicami; tajemnicą było Zwiastowanie; tajemnicą było Nawiedzenie; tajemnicą było Boże Narodzenie; tajemnicą było Ofiarowanie w świątyni; tajemnicą było Znalezienie Pana Jezusa; tajemnicą były wszystkie wydarzenia dotyczące Męki Pana Jezusa; tajemnicą było to, co stało się w chwili Zmartwychwstania i po Zmartwychwstaniu; wielką tajemnicą obecności Pana w swoim Kościele i przeżywania tej obecności także przez Matkę Najświętszą, razem z pierwotnym Kościołem, było to, co działo się po zmartwychwstaniu. Warto śledzić i rozważać życie Jezusa właśnie w kontekście wiary Maryi.
Maryja wędrująca pośpiesznie do swej krewnej, Elżbiety, uczy nas przede wszystkim wiary i konsekwencji wiary w naszym życiu. Jej wędrówka z Galilei do Judei była długa i niebezpieczna; jest potwierdzeniem, że słowa Anioła Gabriela przyjęła na serio, i nie tylko wobec Elżbiety, ale przede wszystkim wobec siebie, szła nie po to, aby sprawdzić, czy Posłaniec mówił prawdę, ale szła po to, żeby służyć. I tu odnajdujemy drugą odpowiedź na pytanie: Dlaczego? Dlatego poszła, bo napełniona Duchem Świętym była ponaglana do służby, która płynęła z miłości.
Mamy więc trzy słowa: wiara, miłość i pośpiech, który tutaj możemy zrozumieć jako niezwlekanie – niezwlekając, poszła.
Jezus mówił: “Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby już zapłonął”. Ten ogień został zapalony w naszych sercach. Pan jest pośród nas. Pan jest w naszych sercach. Pan jest w nas. Tym ogniem jest dobra nowina o Jezusie, o Bożym Zbawicielu, o Nim samym, o nas, którzy zostaliśmy zbawieni. Z tym darem, który otrzymaliśmy, trzeba iść tak, jak się idzie, biegnie z ogniem w rękach. Ten ogień ponagla nas do działania. Coś z nim trzeba zrobić, bo albo zgaśnie, albo poparzy. Są takie sprawy i wydarzenia, których nie wolno przeoczyć, do których należy się spieszyć; są takie sprawy, których nie należy zwlekać. Wiara podpowie, co należy zrobić w danej chwili, o co w konkretnym przypadku chodzi. Może to być sytuacja grzeszna, z której należy pośpiesznie wyjść, nie zwlekając, np. nieuporządkowane małżeństwo, uwikłanie się w sytuacje grzeszne, nałogi, zaniedbana spowiedź itp. Czasami, dzięki Bożej łasce, zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w sytuacjach, które zagrażają naszej wierze. Wtedy nie zastanawiamy się, nie czas na tzw. filozofowanie, gdy ktoś wie, że znajduje się na zaminowanym polu, ale jak najszybciej uciekać. Tak podpowiada mi wiara, tak mówi Chrystus, bo tak mówi Kościół i przykład Maryi.
Nie dziwi nas wybuch uwielbienia u Maryi, w chwili gdy Jej krewna, Elżbieta, napełniona Duchem Świętym, odkryła tajemnicę Jej macierzyństwa. Magnificat Matki Bożej uczy nas, jak należy reagować, gdy w naszym życiu dokonują się rzeczy wielkie; należy – podobnie jak Maryja – wszystko odnieść do Boga, aby On we wszystkim był uwielbiony. Nie zawsze jest tak, że śpiewamy Magnificat, ale zawsze jest czas na skierowanie do Boga myśli w krótkim akcie strzelistym, chociażby tym najbardziej znanym: “Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu”. Tak więc: raduj się, dziękuj, uwielbiaj Boga w każdej sytuacji. Najtrudniej jest wielbić Boga w trudnej sytuacji, ale jest to możliwe.
Uczmy się od Matki Najświętszej tego, co Kościół nam dzisiaj ukazuje, mianowicie: głębokiej wiary, życia wiarą na co dzień, i podejmowania decyzji w oparciu o wiarę; uczmy się pokornej służby i tego Bożego pośpiechu. Niech się tak stanie!
Było to niedługo po Zwiastowaniu. Wtedy Maryja usłyszała o tej radości, jaka napełniła dom Elżbiety i Zachariasza, że pomimo podeszłego wieku, Elżbieta wreszcie doczekała się syna, który miał się urodzić.
W naszym rozważaniu interesuje nas nie tyle wyprawa Matki Bożej, Jej pośpiech, wydarzenia jakie miały miejsce w domu Elżbiety; interesuje nas postawa Maryi – Dlaczego Ona poszła, i to “z pośpiechem”, w tak daleką i niebezpieczną drogę? Odpowiedź jest bardzo prosta i warto to sobie dziś uświadomić: Poszła, bo uwierzyła; motywem głównym Jej działania jest wiara. Z chwilą powiedzenia “tak”, w tajemnicy Zwiastowania, została włączona w Boski plan zbawiania, który przerastał możliwości zrozumienia każdego człowieka, także i Jej. Całe Jej życie będzie odtąd jednym pasmem zdarzeń, których do końca nie rozumiała. Maryja kierowała się wiarą, wiarą otwartą na nowe i trudne wydarzenia.
Pobożność milionów ludzi, i to przez wieki, wydarzenia z życia Matki Najświętszej i Pana Jezusa, nazywa tajemnicami; tajemnicą było Zwiastowanie; tajemnicą było Nawiedzenie; tajemnicą było Boże Narodzenie; tajemnicą było Ofiarowanie w świątyni; tajemnicą było Znalezienie Pana Jezusa; tajemnicą były wszystkie wydarzenia dotyczące Męki Pana Jezusa; tajemnicą było to, co stało się w chwili Zmartwychwstania i po Zmartwychwstaniu; wielką tajemnicą obecności Pana w swoim Kościele i przeżywania tej obecności także przez Matkę Najświętszą, razem z pierwotnym Kościołem, było to, co działo się po zmartwychwstaniu. Warto śledzić i rozważać życie Jezusa właśnie w kontekście wiary Maryi.
Maryja wędrująca pośpiesznie do swej krewnej, Elżbiety, uczy nas przede wszystkim wiary i konsekwencji wiary w naszym życiu. Jej wędrówka z Galilei do Judei była długa i niebezpieczna; jest potwierdzeniem, że słowa Anioła Gabriela przyjęła na serio, i nie tylko wobec Elżbiety, ale przede wszystkim wobec siebie, szła nie po to, aby sprawdzić, czy Posłaniec mówił prawdę, ale szła po to, żeby służyć. I tu odnajdujemy drugą odpowiedź na pytanie: Dlaczego? Dlatego poszła, bo napełniona Duchem Świętym była ponaglana do służby, która płynęła z miłości.
Mamy więc trzy słowa: wiara, miłość i pośpiech, który tutaj możemy zrozumieć jako niezwlekanie – niezwlekając, poszła.
Jezus mówił: “Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby już zapłonął”. Ten ogień został zapalony w naszych sercach. Pan jest pośród nas. Pan jest w naszych sercach. Pan jest w nas. Tym ogniem jest dobra nowina o Jezusie, o Bożym Zbawicielu, o Nim samym, o nas, którzy zostaliśmy zbawieni. Z tym darem, który otrzymaliśmy, trzeba iść tak, jak się idzie, biegnie z ogniem w rękach. Ten ogień ponagla nas do działania. Coś z nim trzeba zrobić, bo albo zgaśnie, albo poparzy. Są takie sprawy i wydarzenia, których nie wolno przeoczyć, do których należy się spieszyć; są takie sprawy, których nie należy zwlekać. Wiara podpowie, co należy zrobić w danej chwili, o co w konkretnym przypadku chodzi. Może to być sytuacja grzeszna, z której należy pośpiesznie wyjść, nie zwlekając, np. nieuporządkowane małżeństwo, uwikłanie się w sytuacje grzeszne, nałogi, zaniedbana spowiedź itp. Czasami, dzięki Bożej łasce, zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w sytuacjach, które zagrażają naszej wierze. Wtedy nie zastanawiamy się, nie czas na tzw. filozofowanie, gdy ktoś wie, że znajduje się na zaminowanym polu, ale jak najszybciej uciekać. Tak podpowiada mi wiara, tak mówi Chrystus, bo tak mówi Kościół i przykład Maryi.
Nie dziwi nas wybuch uwielbienia u Maryi, w chwili gdy Jej krewna, Elżbieta, napełniona Duchem Świętym, odkryła tajemnicę Jej macierzyństwa. Magnificat Matki Bożej uczy nas, jak należy reagować, gdy w naszym życiu dokonują się rzeczy wielkie; należy – podobnie jak Maryja – wszystko odnieść do Boga, aby On we wszystkim był uwielbiony. Nie zawsze jest tak, że śpiewamy Magnificat, ale zawsze jest czas na skierowanie do Boga myśli w krótkim akcie strzelistym, chociażby tym najbardziej znanym: “Chwała Ojcu, i Synowi i Duchowi Świętemu”. Tak więc: raduj się, dziękuj, uwielbiaj Boga w każdej sytuacji. Najtrudniej jest wielbić Boga w trudnej sytuacji, ale jest to możliwe.
Uczmy się od Matki Najświętszej tego, co Kościół nam dzisiaj ukazuje, mianowicie: głębokiej wiary, życia wiarą na co dzień, i podejmowania decyzji w oparciu o wiarę; uczmy się pokornej służby i tego Bożego pośpiechu. Niech się tak stanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz