maja 03, 2019

Uroczystość NMP Królowej Polski - Królowa miłości, jedności i pokoju

Ukochani Bracia i Siostry!
Posłuszni wezwaniu Apostoła Narodów, świętego Pawła, skie­rowanego pierwotnie do wiernych Chrystusowi Kolosan, a w dniu dzisiejszym skierowanego do nas, wiernych Prawu Bożemu Pola­ków, zgromadzeni w dostojnej bazylice Świętego Krzyża w War­szawie, z radością dziękujemy Bogu Ojcu, który przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie swojego Syna Jezusa Chrystusa, uzdolnił nas do uczestnictwa w dziale świętych w światłości (por. Kol 1, 12).
Zachowaniem „godnym i sprawiedliwym, słusznym i zbawien­nym", dla nas i dla wszystkich pokoleń idących przez polską zie­mię jest, abyśmy zawsze i wszędzie nosili w naszej indywidualnej i narodowej pamięci uwielbienie dla Boga, który dał Narodowi Polskiemu, niczym świętemu Janowi pod Krzyżem na Golgocie, „w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę" (Ko­lekta z Mszy św. o NMP Królowej Polski). „Ona bowiem przyjmu­jąc pod krzyżem testament Bożej miłości, wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego (...) i otacza macierzyńską miłością Naród, który Ją wybrał na swoją Królową...".
Razem z Maryją, naszą Matką i Królową, stajemy jeszcze raz pod Chrystusowym Krzyżem, aby jeszcze raz usłyszeć i jeszcze raz przyjąć „testament Bożej miłości". Pierwszą i ostatnią wolą Bożej miłości, która objawiła się w Jezusie Chrystusie było i wiecznie jest, „byśmy mieli Życie w sobie i abyśmy mieli je w obfitości" (por. J 10, 10).
Wszystko to, co najważniejsze i najwartościowsze dla człowie­ka, dokonało się na Krzyżu i wyrosło tuż obok Chrystusowego Krzyża. Na Krzyżu została pokonana śmierć. Na Krzyżu został zniweczony grzech. Na Krzyżu zatrzymana została obłędna i śmiercionośna diabelska logika, u podstaw której leży pokusa, by być jak Bóg; by móc decydować o tym, co jest dobre, a co jest złe; by móc ustalać kryteria życia osobistego i społecznego. Obok Krzyża Chrystusowego narodził się „nowy człowiek", stworzony mocą Bożej miłości według wzoru i na podobieństwo Jezusa Chrystusa.
Ten „nowy człowiek" wyzwolony z niewoli grzechu, czyli z niewoli egoizmu, poczuwa się do odpowiedzialności za los -doczesny i nadprzyrodzony - drugiego człowieka. A w aspekcie życia społecznego, bierze odpowiedzialność za los Kościoła, Oj­czyzny i świata całego.
To właśnie „obok Krzyża Chrystusowego" wyrasta „plemię ludzi nowych"; pokolenie na miarę nie tylko ludzkiego, ale przede wszystkim Bożego upodobania. Ci, stworzeni na wzór i podobień­stwo Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, stojąc wiernie, zdecydowanie i konsekwentnie „obok Krzyża" razem z Najświętszą Maryją Pan­ną, Królową Polski przez wieki zgodnie proszą:
Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat! Panie, serce nam daj mężne w walce ze złem! Zwleczmy z siebie uczynki starych ludzi, Zniszczmy wszystko, co budzi Boży gniew! Wdziejmy biel no­wych szat w Chrystusie Panu! Nowy człowiek powstanie w każ­dym z nas! Nowi ludzie w historię wpiszą miłość, Wskażą drogi odnowy ludzkich serc. Nowi ludzie przeżyją własne życie, Two­rząc wspólnym wysiłkiem nowy świat. Nowi ludzie przyniosą zie­mi pokój, W znaku wiary zjednoczą cały świat. Nowi ludzie przy­niosą ziemi wolność, Prawda ludzi wyzwoli, niszcząc zło.
Dziełem „nowego człowieka" stojącego „obok Krzyża" była Ustawa Rządowa, zwana Konstytucją 3 Maja z 1791 roku, gdy król Polski, Stanisław August Poniatowski, właśnie „w imię Boga, w Trójcy Świętej jedynego. (...) Uznając, iż los nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia konstytucji narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione rządu na­szego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących obcej przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzystencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w nas namiętności sprawować mogą dla dobra powszechne­go, dla ugruntowania wolności, dla ocalenia Ojczyzny naszej i jej granic z największą stałością ducha, niniejszą konstytucję uchwa­lamy i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy...".
Dziełem „nowego człowieka", stworzonego na wzór i podo­bieństwo Jezusa Chrystusa, odpowiedzialnego za ziemię, którą Bóg nam dał, są również słowa Roty - „Nie rzucim ziemi stąd nasz ród" - napisane przez Marię Konopnicką w odpowiedzi na cierpienia dzieci z Wrześni, jakie zadał im pruski zaborca tylko dlatego, że chciały mówić w szkole po polsku. Dziełem „pokolenia ludzi no­wych" było wykonanie tego utworu z muzyką Feliksa Nowowiej­skiego przez kilkutysięczny zgodny chór Polaków w Krakowie w 1910 roku, przy odsłonięciu pomnika Bitwy pod Grunwaldem w 500 rocznicę zwycięstwa nad Krzyżakami. Ale też i ci, którzy „...niczym kamienie rzucane na szaniec" byli z pokolenia, które wyrosło i wciąż wyrasta „obok Krzyża".
Długa, wręcz niemająca końca, jest litania z imionami świę­tych i błogosławionych synów i córek wyrosłych na polskiej zie­mi. Wspomnieć tylko tych, których znaliśmy bezpośrednio: Sł bożego Ste­fana kardynała Wyszyńskiego, św. Jana Pawła II czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę.
Boża miłość objawiona światu na Krzyżu, kazała im i uzdal­niała ich - by wzorem Jezusa Chrystusa - „nie zwyciężać zła złem, lecz zło dobrem zwyciężać" (por. Rz 12, 21). Pokolenie „nowych ludzi" stojących „obok Krzyża" to nie pokolenie naiw­niaków i frajerów, ale to pokolenie ludzi przez Chrystusa wyzwo­lonych z samych siebie, zdolnych do tego, by zauważyć potrzeby żyjących wokół nich. To pokolenie - w myśl uchwał Konstytucji 3 Maja - ceni drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą, egzy­stencję polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu.
Spod Krzyża Chrystusowego, z nadprzyrodzonej perspektywy jerozolimskiego wzgórza zwanego Golgota, gdzie można doświad­czyć zmienności, ale również nieskończoności życia człowieka, spoglądamy na nasze „wczoraj, dziś i jutro".
Szeroko nam Bóg otworzył oczy na nieśmiertelność ostatnimi wydarzeniami. Otworzył nam oczy na Polskę. Obudził w nas tę nadprzyrodzoną odpowiedzialność za „ojczysty dom" i wszystkich, którzy w nim mieszkają, i mieszkać będą.
Obudził w nas Bóg odpowiedzialność za zbawienie człowieka. Miłość bliźniego, której szczególnym przejawem jest patriotyzm, przestał był pustym frazesem, a na powrót stało się wartością i to wartością cenniejszą nad własne życie. Wbrew cynicznym i zja­dliwym wypowiedziom, że „budzi się demon polskiego patrioty­zmu", to właśnie w dniach następujących po 10 kwietnia tego roku, okazało się, że jako naród nie jesteśmy „stadem baranów niemających pasterza".
Nie błąkaliśmy się po ulicach naszych miast i wsi, jak owce niemające pasterza. Pokolenie „nowych ludzi", stworzonych we­dług wzoru i na podobieństwo Jezusa Chrystusa, na nowo i po raz kolejny odnajdowało siły i nadzieję u stóp Chrystusowego Krzyża. Bo „Tylko pod tym Krzyżem, tylko pod tym znakiem Polska jest Polską, a Polak Polakiem" - jak pisał Adam Mickiewicz. Dni żało­by narodowej i pogrzeby tych, co zginęli pod Smoleńskiem, poka­zały Polsce i światu, że „Pasterzem naszym jest Pan" i „chociaż przechodzę przez ciemną dolinę, to zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną, Boże!" (por. Ps 23). Bóg otworzył nam oczy i zobaczyli­śmy nie tyle dalej, co głębiej; zobaczyliśmy, że Ojczyzna nasza umiłowana - i „...tyle razy we krwi skąpana" - może być „Króle­stwem prawdy, miłości, jedności i pokoju".
„Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat! Panie, serce nam daj mężne w walce ze złem!".
Jeśli więc „Ojczyzna ma" może być Królestwem prawdy, miło­ści, jedności i pokoju, to czemu na co dzień nie jest?
Pragnienie prawdy, pragnienie miłości, jedności i pokoju są podstawowymi pragnieniami zarówno pojedynczego człowieka, jak i całych społeczeństw, wspólnot narodowych i religijnych. Czemu człowiekowi pragnącemu prawdy serwuje się kłamstwo? Czemu człowieka spragnionego jedności, takiej zwykłej ludzkiej solidarności, w której „jeden drugiego brzemiona niesie", prowo­kuje się do kłótni, waśni i wojen? Czemu człowieka pragnącego miłości, sprowadza się na bezdroża partyjnego egoizmu i nienawi­ści? Zaspokajanie pragnienia prawdy - kłamstwem, pragnienia jedności - awanturnictwem, pragnienia miłości - uprawnianiem egoizmu, powoduje, że zamiast oczekiwanego „Królestwa prawdy, jedności, miłości i pokoju" żyjemy w „królestwie kłamstwa, awan­tur, nienawiści i wojen".
Stefan kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, człowiek za­kochany w Bogu, a Kościół i Ojczyznę ceniący bardziej niż własne życie, nauczał: „Wystarczy spojrzeć wokół i nadstawić uszu, aby przekonać się, jakie są losy prawdy w życiu. Co ludzie robią ze słowami, jak używają i nadużywają słów często kłamliwych, brud­nych, zafałszowanych, burzących, druzgocących wokół wszystko, nieodpowiedzialnych, obliczonych na wprowadzenie w błąd, kogo się da. Człowiek współczesny jest rozgadany, rozkrzyczany, rozdyskutowany, rozkrytykowany, produkujący bezmyślnie słowa, na­wet w dyskusji i dialogu słuchający tylko siebie. Prasa jest pełna gadulstwa, niesprawdzonych informacji, kłamstwa, sensacji, które odbierają nam ciszę, skupienie, szarpią nerwy i serca. Kto dba o to, aby pisać prawdę? Kto czuwa, aby przez radio czy telewizję płynę­ła w świat prawda? Czemu właściwie służą te potęgi społecznego przekazu i o czym informują? Czemu to przypisać?" A przecież ludzie mają wielkie osiągnięcia w wielu dziedzinach wiedzy dzięki ścisłości myślenia i odpowiedzialności za każdy znak czy słowo (Stefan kard. Wyszyński, Warszawa, 8 września 1970 roku). Czy potrzeba aż katastrofy, płaczu, bólu, śmierci, żeby człowiek odgru­zował własne sumienie i sumienie Narodu?
Nie istnieje coś takiego, jak „poprawność polityczna", tak jak nie istniała - chociaż takiego terminu używano nagminnie - „mo­ralność socjalistyczna".
Nie ma „poprawności politycznej", jest natomiast zwykła „po­prawność" i ludzka „przyzwoitość". Nie ma też „moralności socja­listycznej" jest po prostu „moralność człowieka". A to, co „poli­tycznie poprawne", okazuje się być w rzeczywistości odrażającym „świństwem" niegodnym i obrażającym człowieka.
Jest taki brak w „poprawności" i „przyzwoitości", który odbiera honor, czyli godność i dobre imię przede wszystkim sprawcy. „Po­lityczna poprawność" - tak jak przed laty „moralność socjalistycz­na" - pozbawia honoru i dobrego imienia, a tym samym pozbawia mandatu do piastowania jakichkolwiek urzędów w służbie dobra publicznego. Dlatego z ufnością prosimy Boga w Trójcy Świętej Jedynego, przez pośrednictwo naszej Matki i Królowej:
„Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat! Panie, serce nam daj mężne w walce ze złem!".
Zygmunt Szczęsny Feliński, święty arcybiskup Warszawy, za miłość do Kościoła i Ojczyzny wygnany z Warszawy i zesłany na Syberię, zwykł mawiać: „Bo na ziemi być Polakiem to żyć bosko i szlachetnie". Rzeczpospolita Polska od chrztu Mieszka I stała się równą w rodzinie państw i narodów Europy i świata, ale też stała się częścią Królestwa Bożego na ziemi. A Królestwo Boże to zawsze „Królestwo prawdy, miłości, jedności i pokoju". Nic więc dziwnego, że wrodzonym pragnieniem dzieci Narodu żyjącego między Bałtykiem a Tatrami jest pragnienie „Królestwa prawdy, miłości, jedności i pokoju". Ale ten Naród również wie, że do tego Królestwa wchodzą tylko ludzie o wielkim sercu. Dlatego prosimy:
„Serce wielkie nam daj, zdolne objąć świat! Panie, serce nam daj mężne w walce ze złem!".
Dziś Jezus Chrystus, który ni­czym Szymon z Cyreny, wziął na swoje ramiona ciężar naszej od­powiedzialności za Ojczysty Dom, wytrwale nam powtarza: Sursum corda - w górę serca. Ale mówi też: podnieście głowy; nie w pysze i zarozumiałości, ale w godności ludzi, których „ku wol­ności wyswobodził Chrystus" (por. Ga 5, 1). Kładliśmy i dalej kładziemy przed Oblicze Wszechmogącego Boga Ojczyznę naszą umiłowaną. Przez wieki wytrwale powtarzamy zgodnym chórem modlitwę błagalną: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!". Głęboka, bolesna i nadal otwarta jest rana na ciele naszej Ojczyzny od dnia 10 kwietnia, kiedy pod Smoleńskiem zginął nie „kwiat polskiego narodu", ale „dojrzałe owoce, jakie wydała ojczysta zie­mia". Mając wspomnienie na ich ofiarną śmierć prosimy Boga: racz nam wrócić Panie Ojczyznę wolną od kłamstwa, wolną od hipokryzji, wolną od „politycznej poprawności". Boże, racz nam wrócić Ojczyznę wolną od historycznej amnezji, partyjnego ego­izmu, antykościelnej neurozy. Racz nam wrócić Ojczyznę o „wiel­kim sercu, mężnym w walce ze złem". AMEN.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger