czerwca 15, 2023
Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa - Serce Jezusa, źródło życia i świętości
czerwca 15, 2023
czerwca 10, 2023
10. Niedziela Zwykła (A) - "Pójdź za Mną"
czerwca 10, 2023
Słyszymy dzisiaj zachętę „dołóżmy starań, aby poznać Pana. Jego przyjście jest pewne, jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas i jak deszcz późny, co nasyca ziemię".
Jak to uczynić, żeby poznać Pana? Wzbudź w sobie takie pragnienie. Otwórz swoje serce. Zatęsknij za tym, aby Pan dał się poznać. Bóg natychmiast na to odpowie, bo chce, żeby człowiek znał Jego miłość. Przecież Bóg chce ratować człowieka, chce wejść w jego życie, chce dać się poznać.
Wsłuchaj się w dzisiejsze słowo, a zobaczysz co znaczy „poznać Pana". Kiedy Bóg daje się poznać człowiekowi, całe jego życie się zmienia. Tak było z Abrahamem. Kiedy Bóg przychodzi do Abrahama jest on starym człowiekiem, którego życie nie ma sensu. Abraham jest bezdzietny, jest u kresu swojego życia, nie ma też ziemi. Wydaje mu się, że już tak będzie do końca życia. I nagle przychodzi do niego Bóg, daje słyszeć swój głos, obiecując Abrahamowi całkowicie nowe życie. Jeżeli uwierzy obietnicy Boga i wyruszy w drogę, otrzyma ziemię i będzie ojcem wielu narodów. ,,Abraham wbrew nadziei, uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów ... i nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest obumarłe... i nie okazał wahania ani niedowierzania, co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze... był przekonany, że Bóg wypełni to co obiecał".
Życie Abrahama nabrało nowego blasku, odzyskało sens, dzięki temu, że Abraham uwierzył Bogu. I wszystko co otrzymał było dziełem i darem Boga. Nie było w tym żadnej zasługi Abrahama.
Czy my to rozumiemy? My, którzy tak często nie widzimy sensu życia. My pogrążeni w smutku, nie mający nadziei. My do- tknięci rozmaitymi cierpieniami, chorobami, starością. Wydaje się nam, że już się nic nie zmieni, wszystko będzie tylko coraz gorzej. Nawet wiarę traktujemy jako próbę pogodzenia się z losem, jako podtrzymanie w nas resztek nadziei. Niektórzy mówią u kresu swoich dni, a czy w ogóle coś jest po śmierci, czy nie na próżno tak starałem się być religijny? Czy widzimy, jak daleko odbiega takie myślenie od postawy Abrahama?
Słowo dzisiaj zachęca, aby poznać Pana, aby zapragnąć spotkania z Nim, nie wątpić w Jego obietnice. Bóg każdemu kto wierzy chce dać całkowicie nowe życie. Życie w każdym czasie i w każdej sytuacji pełne piękna, radości i pewności, że Bóg nas kocha.
Wiara więc, to nie religijność, ale spotkanie z Bogiem Żywym, który wkracza w konkretne ludzkie życie i prowadzi je drogami nowymi. Czy rozumiemy więc, po co trzeba się modlić? Dlaczego trzeba karmić się Słowem Bożym? Właśnie po to, by pragnąć poznać Pana i zobaczyć Jego dzieła w naszym życiu.
Podobnie dzisiejsza ewangelia. Pan Jezus przychodzi do domu celnika Mateusza. To spotkanie całkowicie odmieniło życie Mateusza. Jako celnik doświadczał ludzkiej pogardy. Był przez wielu podejrzewany o chciwość i nieuczciwość. Był też traktowany, jako zdrajca, bo służył okupantowi, cezarowi rzymskiemu. I nagle do jego domu przychodzi Chrystus. Mateusz doświadczył tego, że wreszcie ktoś go nie sądzi i nie potępia. Ktoś patrzy na niego z miłością, przyjmuje jego gościnę. Wielu było tym zgorszonych:,,dlaczego wasz nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?"
Powiedzielibyśmy dzisiaj, cóż to za towarzystwo, wstyd z takimi przebywać. A Pan Jezus patrzy z miłością i mówi "nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają". Pan Jezus kochał Mateusza i dlatego przyszedł do jego domu, aby dać mu możliwość nowego życia. Mateusz usłyszał ,,pójdź za mną" i to Słowo odmieniło jego życie. Nie tylko zostawił wszystko, to kim był, co robił, ale stał się uczniem Chrystusa. Takie skutki powoduje spotkanie z Panem Jezusem.
Dzisiaj każdy z nas słyszy to wezwanie "pójdź za mną". Każdego Pan Jezus chce dotknąć swoja laska i uzdrowić. Trzeba, jak Abraham,,nie zachwiać się w wierze", nie wątpić w miłość i moc Pana Jezusa. Czy chcesz się tak z Nim spotkać, aby poprowadził ciebie całkowicie nowymi drogami?
Ważna jest nasza stałość w wierze, nasze otwarcie na Jego miłość. Przecież każda eucharystia przypomina to spotkanie w domu Mateusza. Czyż wszyscy nie jesteśmy tymi, którzy się źle mają?" Czyż nie z tego powodu Pan Jezus przebywa pośród nas?,,Dołóż my starań, aby poznać Pana, Jego przyjście jest pewne, jak świt poranka".
Tak niedawno wielu naszych braci przyjęło święcenia kapłańskie. Jeżeli będą wierni tej lasce, przeżyją wspaniałe życie. Sami, jak św. Mateusz przeżyją niezwykła przygodę, chodząc za Panem i będą pomagali braciom poznać Jego miłość.
Wczoraj też wiele młodych par przyjęło sakrament małżeństwa. Wierni Bogu w tym powołaniu doświadczą Jego miłości i przeżyją wielką przygodę swojego życia. Bo Bóg czyni wszystko wspaniale. Ale niejednokrotnie też przeszła ulicami naszych miast tzw. „,parada równości". Dlaczego tym młodym ludziom nikt nie mówi, że nie znajdzie się szczęścia oddając się grzechowi. Nie przeżyje się prawdziwej miłości w tym, co jest za przeczeniem Bożych zamiarów. Dlaczego nikt im nie mówi, że w środowiskach z tymi problemami jest najwięcej ludzi osamotnionych, załamanych, wielu popełnia samobójstwo. Przecież to jest oszukiwanie człowieka, pogrążanie go w bezsensie. Ale cóż, jak mówi Chrystus,,moje owce znają mój głos i nie pójdą za obcym, który przychodzi by niszczyć i zabijać". Dlatego jest wielką mądrością usłyszeć to zbawienne i pełne miłości wezwanie: "Pójdź za mną" i na nie całym życiem odpowiedzieć, tak jak Abraham i Mateusz.
Kimkolwiek dziś jesteś, cokolwiek przeżywasz, każdy czas jest dobry, aby usłyszeć skierowane do Ciebie z miłością pójdź za mną" i natychmiast pójść za Chrystusem, aby przeżyć tę wielką odmianę życia, która może być tylko dziełem Chrystusa.
czerwca 10, 2023
10. Niedziela Zwykła (A) - Powołanie Mateusza
czerwca 10, 2023
Słowo Boże na dziś
Słowa Ewangelii według św. Mateusza.
Refleksja nad Słowem Bożym
marca 28, 2023
Rozważania wielkopostne - Kimże Ty jesteś, Jezu?
marca 28, 2023
Z Ewangelii św. Jana (J 8, 21-30)
Jezus powiedział do faryzeuszów: «Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać i w grzechu swoim pomrzecie. Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie». Mówili więc Żydzi: «Czyżby miał sam siebie zabić, skoro powiada: Tam, gdzie Ja idę, wy pójść nie możecie?». A On rzekł do nich: <<Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrze- cie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach waszych». Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?». Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż do was mowie? Wiele mam w waszej sprawie do powiedzenia i do osądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał, jest prawdomówny, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic sam z siebie nie czynię, ale że mówię to, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną: nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego.
Refleksja nad Słowem Bożym
Liturgia słowa przygotowuje nas do wydarzeń Wielkiego Tygodnia. W rozmowie z faryzeuszami Jezus zapowiada swoją śmierć. W ich dialogu wyczuwalne jest napięcie, które z czasem będzie narastać. Jednym z kluczowych słów rozważanego dziś fragmentu jest wiara. Autor czwartej Ewangelii, pisząc o wierze, nie ma na myśli tylko czysto intelektualnego uznania Bóstwa Jezusa i Jego zasad. Chodzi raczej o żywą relację zaufania i posłuszeństwa wobec osoby Chrystusa i Jego słów.
Faryzeusze, którzy nie wierzą w Jezusa, tzn. nie są w żywej relacji z Nim, nie ufają Mu, a przez to nie rozumieją ani kim jest, ani o czym mówi. Za bluźnierstwo uważają utożsamianie się Chrystusa z Bogiem, który ich przodkom przedstawił się jako Ten, który JEST (dosł. JESTEM, KTÓRY JESTEM). Jego słowa o odejściu błędnie interpretują jako zapowiedź samobójstwa.
Ta niemożność akceptacji Zbawiciela przez faryzeuszów (którzy byli przecież bardzo pobożnymi" ludźmi) jest przestrogą dla wszystkich wierzących. Żaden bowiem człowiek, nawet ochrzczony, nie będzie do końca rozumiał Jezusa bez właściwej wiary tzn. zażyłej relacji z Odkupicielem i zaufania wobec Niego.
Ponieważ faryzeusze takiej wiary nie mają, nie mogą aktualnie "pójść" tam, gdzie idzie Chrystus. Chodzi o naśladowanie Go, aż po oddanie swego życia. Bez właściwej wiary nie jest to możliwe.
W podobnych słowach Nauczyciel z Nazaretu zwróci się później do swego ucznia Piotra w trakcie Ostatniej Wieczerzy: Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz (J 13, 36). I rzeczywiście Szymon, który zaprze się najpierw Mistrza, później, po Jego śmierci, zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego, będzie Go naśladował aż po oddanie swego życia. Piotr, słabej wiary, nie był w stanie ani do końca rozumieć Chrystusa, ani iść za Nim. Gdy wsparty pomocą z góry Szymon uwierzył - był w stanie pójść „tam, gdzie Jezus". Jezus ostrzega też swoich rozmówców:
Jeśli (...) nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach waszych.
Bez żywej relacji z Panem trudno jest wyrwać się ze zniewolenia grzechem. Walka z własną słabością tylko dla jakichś określonych zasad okaże się bezskuteczna.
Dopiero żywa relacja ze Zbawicielem, który miłuje człowieka i pragnie być miłowany, daje wewnętrzną motywację i siłę do prze- zwyciężania zła w sobie.
MODLITWA EWANGELIĄ - ADOROWAĆ MIŁOŚĆ, KTÓRA OFIARUJE SIĘ ZA MNIE
▸Jezus wie, że czas Jego męki i śmierci jest bliski. Będę kontemplował Jego zatroskane oblicze. Nie chce, abym zmarnował czas łaski. Wsłucham się w Jego mowę. Zostawia mi Słowo, które przygotowuje mnie na owocne przeżycie Wielkiego Tygodnia.
▸„Ja odchodzę, a wy będziecie Mnie szukać" (w. 21). Jezus przygotowuje mnie na swoje odejście. On zawsze wyprzedza mnie swoją łaską. Idzie umierać za mnie, abym miał siłę pójść za Nim do końca.
▸ „Jeżeli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach" (ww. 21.24). U św. Jana „wierzyć" oznacza przylgnąć, wejść w zażyłą relację z Jezusem. On bierze na siebie grzech, który uśmierca moją relację z Nim. Potrzebna jest jednak moja wiara w Jego miłość i gotowość na Jej przyjęcie.
▸ „Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka" (w. 23). Potrzebuję Jego Słowa, abym mógł odczytywać moją historię życia. Z perspektywy Ukrzyżowanego moja historia jest zbawiona. Potrzebuję Jego spojrzenia, abym mógł to zobaczyć. Potrzebuję przylgnięcia do Jego serca, abym mógł w to uwierzyć.
▸ „Ten, który Mnie posłał..." (w. 26-29). Jezus wskazuje mi na Ojca. Wszystko, co uczyni dla mnie w Wielkim Tygodniu, będzie mówiło mi o wielkiej miłości Ojca. Tak bardzo mnie umiłował, że Syna swego Jedynego dał.
▸ „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM" (w. 28). Na krzyżu objawia się Bóg w swoim najpiękniejszym imieniu. Będę częściej kontemplował Ukrzyżowanego i prosił Go, aby przeniknął mnie i przemienił swoją miłością.
▸ Zbliżę się do Jezusa i przytulę do Jego serca. Będę trwał na modlitwie i powtarzał: „Rozpal moje serce Twoją miłością". Powierzę Mu także moich bliskich: Panie, spraw, aby uwierzyli w Twoją miłość" (w. 30).
marca 27, 2023
Rozważania wielkopostne - Chrystus ocala grzesznika
marca 27, 2023
Refleksja nad Słowem Bożym
Ewangelia o kobiecie cudzołożnej pokazuje nam Jezusa pod koniec Jego ziemskiego nauczania. Faryzeusze, uczeni w Piśmie, równie jak ludzie prości, wiedzieli o działalności Jezusa. Podążali za Nim, tylko ich cel był zupełnie inny niż prostych ludzi. Tłum podążający za Jezusem po prostu z otwartym sercem słuchał Jego nauki. Przynoszono Mu chorych i opętanych. Proszono o uzdrowienie, a Jezus dokonywał cudów. Wiele fragmentów Ewangelii kończy się stwierdzeniem: Wielu uwierzyło w Niego. Przekonało ich wszystko, co było związane z Jezusem: sposób życia, Jego słowa, cuda...
Faryzeusze zaś i uczeni w Piśmie nie chcieli przyjąć Jego nauki. Oni posługiwali się umysłem, a nie potrafili spojrzeć na Jezusa sercem, przez pryzmat miłości, którą wciąż ukazywał swoim życiem. Dla nich było tylko ważne, czy podobnie skrupulatnie, jak oni, zachowuje Prawo Mojżeszowe, czy też nie. Jeśli nie, to trzeba Mu zabronić głoszenia rzeczy nowych, sprzecznych z tym prawem. Trzeba Go pochwycić i skazać, aby raz na zawsze zamknąć Mu usta, uniemożliwić działanie. A jak jest w moim życiu? Czy wierzę w Jezusa takiego, jakim się sam objawił, opisanego w Ewangelii? Co jest dla mnie ważniejsze: Prawo Boże, czy prawo stanowione przez ludzi? Tym razem Jezus... o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On usiadłszy nauczał ich. W tej naturalnej dla Jezusa scenerii, uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie... powiedzieli do Niego... W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty, co mówisz? Mówili to wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Sytuacja bardzo trudna. Jezus, który głosił miłosierdzie, przebaczenie, będąc wiernym sobie, powinien wstawić się za nią, aby nie robiono jej krzywdy, ale wtedy byłby to powód do oskarżenia za łamanie Prawa. Gdyby jednak zalecił postępowanie zgodne z Prawem, to przestałby być wiarygodny dla tych, którzy uwierzyli w Niego. Cóż więc robi Jezus? Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od star szych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środ ku. Można się zastanawiać, co miało znaczyć to pisanie palcem po ziemi. Niektórzy widzą w tym niewinną, dziecięcą postawę Jezusa, który jak dziecko bawi się tym pisaniem. Inni zaś domyślają się, że Jezus na ziemi wypisywał grzechy. Był jednak o wiele bardziej delikatny, niż oskarżyciele kobiety. Nikogo nie postawił pośrodku, nie mówił głośno jego grzechów, nie wskazywał po imieniu, ale pisał i każdy mógł tam znaleźć swój grzech. Zatem musiał się zawstydzić, a jedyne, co mu pozostało, to odejść. Warto zauważyć, że Jezus nie sprzeciwił się Prawu Mojżeszowemu. Jednak wybrnął z tej sytuacji w genialny sposób. Kazał rzucić kamieniem zgodnie z prawem, ale wtedy, gdy znajdzie się ktoś bez grzechu. Nie było więc podstaw do oskarżenia Jezusa. A kobieta? Musiała zdawać sobie sprawę, że zawiniła i musi ponieść karę. Zapewne wstyd i lęk przepełniał jej serce. Nawet nie prosiła o litość, nie protestowała nie krzyczała... Trudno sobie wyobrazić, co czuła, gdy pozostała sama z Jezusem. A Jezus zapytał: «Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił?». A ona odrzekła: «Nikt, Panie!». Rzekł do niej Jezus «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz!». Jak ja odnoszę się do ludzi łamiących Boże przykazania w sposób jawny? Pragnę ich ukarania, czy Bożego Miłosierdzia, łaski nawrócenia? Czy zdaję sobie sprawę z tego, że też jestem grzesznikiem i dostępuję Bożego Miłosierdzia zawsze, gdy szczerze wyznaję swoje grzechy w sakramencie pokuty? Czy staram się walczyć z pokusami, aby więcej nie popełniać tych samych błędów, nie grzeszyć? Panie Jezu, pomóż mi być miłosiernym i wdzięcznym za Twoje Miłosierdzie dla mnie. Amen.