W
niedziele otwierające okres zwykły roku kościelnego przypatrujemy
się pierwszym krokom stawianym przez Jezusa w rozpoczętym co
dopiero życiu publicznym. Wsłuchujemy się w słowa pierwszych
pouczeń skierowanych do idących za Nim.
Dzisiaj
- wraz ze zwiastowanym Słowem Bożym - staje przed naszymi oczami
historia Narodu Wybranego i ożywają obietnice składane przez Boga
Abrahama, Izaaka, Jakuba; proroctwa z kart Starego Przymierza.
Pierwsze
czytanie - proroctwo Izajasza - przypomina wydarzenia roku 732
przed Chrystusem, Asyryjczycy najeżdżają na ziemie północne
Palestyny, krainę Zabulona i Neftalego. Naród zostaje pojmany,
wolność zostaje skuta kajdanami niewoli. Zapada głęboka noc,
choć jej oznaki już wcześniej dostrzegało czujne spojrzenie
Proroka. Ale to właśnie wtedy, w upokorzeniu, rodzą się słowa,
które słyszeliśmy przed chwilą, słowa, które w planach Bożych
przekraczają granice Starego Testamentu: „W
dawniejszych czasach upokorzył [Pan] krainę Zabulona i krainę
Neftalego, za to w przyszłości chwałą okryje drogę do
morza, wiodącą przez Jordan, krainę pogańską. Naród kroczący w
ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju
mroków zabłysło światło” (Iz
8,23-9,1). I jakby echo tamtych wydarzeń, tamtego proroctwa -
głoszona jest dzisiaj pośród nas Dobra Nowina, która jest ich
spełnieniem. Pamiętamy zapewne słowa usłyszane przed tygodniem z
ust Jana Chrzciciela: „Oto
Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J
1,29). Słowa świadectwa mówiące o tym, że w Jezusie z Nazaretu
Bóg spełnia to, co obiecał w symbolu baranka paschalnego i
zapowiadał w proroctwie o baranku przebitym za nasze grzechy.
Dzisiaj,
w świetle Izajaszowego proroctwa, spoglądamy na Jezusa nie tylko
jako na Tego, który „gładzi
grzech świata”, ale
czyniąc kolejny krok w poznaniu misterium Jezusa - widzimy Go jako
prawdziwą
Światłość (J
1,9), która jako początek swojej misji obiera właśnie Galileę:
„Przyszedł
i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i
Neftalego” (Mt
4,13). Tę Obecność Jezusa Ewangelista odczytuje jako kolejne,
wyraźne "tak" wypowiedziane ze strony Boga, potwierdzające
daną w dalekiej przeszłości obietnicę. Kolejne "tak"...
„Bóg dotrzymuje danych obietnic! To Jezus Chrystus jest pełną
ich realizacją!” - jakby chciała wołać dzisiaj Ewangelia według
św. Mateusza, której prawie nieprzerwaną lekturę dzisiaj
rozpoczynamy. Dietrich Bonhoeffer zauważył jakże słusznie: „Bóg
nie realizuje wszystkich naszych pragnień, ale wypełnia wszystkie
dane nam obietnice”.
Jezus
- Światłość. To niewątpliwie jeden z najbardziej ulubionych
przez Ewangelistów obrazów. To właśnie tym obrazem rozpoczyna się
Prolog Ewangelii św. Jana: „Była
światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi” (J
1,9), ale świat nie przyjmuje jej, bo umiłował bardziej
ciemności. To po ten obraz sięga starzec Symeon, w dniu, w
którym Maryja z Józefem przynoszą Jezusa do świątyni
jerozolimskiej, by przedstawić Go Panu. Słowami proroctwa pozdrawia
Go jako: „Światło
na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk
2,32). Wreszcie sam Jezus powie o sobie: „Ja
jestem Światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie
chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J
8,12).
Jezus
- Światłość.
Jest
w bogactwie liturgii Kościoła ta jedna, niepowtarzalna Noc Wigilii
Paschalnej, kiedy ten symbol wyrażający, ucieleśniający
wręcz posłanie Jezusa, zostaje zaakcentowany w sposób jakże
fascynujący. Ta niezapomniana Liturgia, kiedy pośród dosłownych
ciemności późnych godzin nocnych, będących niemal dotykalnym
wyrażeniem niewoli, grzechu, śmierci, osamotnienia, zagubienia,
zostaje wskrzeszony i poświęcony Nowy Ogień, od którego zapala
się Paschał, naznaczony literami greckimi: alfą i omegą, bo
Chrystus jest „początkiem i końcem” wszystkiego. Pascha!
naznaczony cyframi przeżywanego roku, bo Pascha jest zawsze
nowa i zawsze zbawcza... Paschał naznaczony krzyżem, bo to przez
śmierć wiedzie droga do nowego życia. Paschał - symbol Chrystusa,
światłości rozświecającej mroki nocy, Światłości, która nie
zna zachodu. I to za Paschałem, wokół którego rozbrzmiewa pełne
radości: „Światło Chrystusa - Bogu niech będą dzięki!”,
ruszają w procesji wszyscy zgromadzeni. Ruszają w procesji, która
jest wyrazem naszego powołania do życia - kroczenia w Światłości.
„Kto
idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie
miał światło życia” (J
8,12).
Jezus
rozpoczyna głoszenie Dobrej Nowiny słowami, które odtąd nigdy już
nie stracą swej aktualności: „Nawracajcie
się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt
4,17).
Ale
jednocześnie, rozpoczynając przemierzanie ścieżek galilejskich,
już u początku, poszukuje pomiędzy spotykanymi ludźmi tych,
którzy wespół z Nim dopomogą innym dostrzec światłość, która
zamieszkała pośród nich. I wybiera, powołuje tych, którzy staną
się „rybakami
ludzi” (Mt
4,19): Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, potem
kolejnych braci: Jakuba i Jana, synów Zebedeusza. Do nich zwraca
swoje: „Pójdźcie
za Mną” (Mt
4,19). Dobrze znamy drogi, którymi poprowadzi ich Jezus... poprzez
chwile uniesienia i pokusy, poprzez towarzyszące im wiwatujące
tłumy i samotność, poprzez „Hosanna”
(J
12,13) i „Na
krzyż z Nim” (J
19,6). Poprzez chwile, kiedy mogli dotykać Jego uzdrawiającej
mocy i spoglądali na posiniaczone, zakrwawione Jego ciało. Poprzez
pełną blasku przemienienia górę Tabor aż po Golgotę, gdzie
wyzionął ducha i skłonił głowę. Poprzez odrzucony kamień
pustego grobu i Wieczernik, gdy stanął pośród nich
Zmartwychwstały, by rzec: „Pokój
wam” (J
20,19). Dobrze znamy te drogi, na które zaprosił ich Jezus, by
odkryli sami, w swoim życiu tę jedyną Światłość, którą jest
On sam. Bo tylko ten, kto spotkał Światłość, może o niej
opowiadać, dawać świadectwo... Tylko ten może wyśpiewać: „Pan
światłem i zbawieniem moim” (Ps
27,1).
I
to już dzisiaj - w kontekście tej prawdy - słychać słowa, które
Kościół skieruje do nas w liturgii V niedzieli: „Wy
jesteście światłem świata [...]. Tak niech świeci wasze światło
przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca
waszego, który jest w niebie” (Mt
5,14-16).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz