Sobota
III tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Owego
dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów:
«Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego
zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że
łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na
wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic
Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher
i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i
nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi
jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili
między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro
są Mu posłuszne?» (Mk 4,35-41)
Refleksja
nad Ewangelią
Panu
Jezusowi są posłuszne wicher, jezioro i wszystkie żywioły. My
natomiast jesteśmy jak plewa, którą wiatr rozmiata (por. Ps 1, 4).
Nie potrafimy kształtować pogody, a nawet prognozy nie zawsze są
trafne. Nie panujemy nad tym wielkim żywiołem, jakim jest ziemska
atmosfera, bo znajomość tego, co się w atmosferze dzieje jest
jeszcze bardzo mała. Meteorologia dopiero rozpoczęła swój pochód
ku naukowej prawdzie. Tym bardziej wiedza i doświadczenie prywatnych
meteorologów, nawet starych górali, są tutaj niewystarczające.
Pan Jezus panuje nad żywiołem, bo to On dobywa wiatr ze swoich
komór (Ps 135,7), mocą swą wywiódł wiatr południowy (Ps 78,26)
i On przechadza się na skrzydłach wiatru (Ps 104,3). On jest
mądrością, przez którą wszystko zostało stworzone, która
przenika wszystkie tajemnice świata.
W
ostatnich latach szczęśliwie nas omijają wielkie wichury i
powodzie. Nie nawiedzają nas tajfuny i trzęsienia ziemi. Zdarzają
się jednak inne wzburzenia: w nas samych i pomiędzy ludźmi. Te
burze bywają nawet groźniejsze niż kataklizmy przyrody. Mają
jednak one jedną dobrą stronę: choć nie zawsze dadzą się
przewidzieć, to jednak człowiek ma moc, aby nad tymi
"żywiołami" zapanować. Tą mocą jest rozum i dobra
wola. Panu Jezusowi w opanowaniu burzy na jeziorze pomogła mądrość
- znajomość dogłębna praw przyrody - i moc, której wszystkie
siły przyrody są podporządkowane. Aby pokonać burze, które
wstrząsają duchem człowieka, aby zaprowadzić pokój między
ludźmi potrzebna jest również mądrość. Bardzo przydaje się
tutaj znajomość psychologii i socjologii. Wystarczy jednak zwyczajna
mądrość, której człowiek uczy się na uniwersytecie życia.
Potrzebna jest więc osobista refleksja nad tym, co czujemy, czego
pragniemy i do czego dążymy. Potrzebny jest osąd naszych czynów.
W ten sposób realizujemy starą zasadę "Poznaj samego siebie".
Następnie miarę swego człowieczeństwa trzeba przyłożyć do
tego, co mówią i co czynią inni ludzie. Łatwiej będzie innych
zrozumieć, jeśli zastanowimy się nad tym, co ja bym w takiej
sytuacji powiedział lub zrobił. Samo poznanie nie wystarczy,
oczywiście, by opanować burze, które szaleją w człowieku i wśród
ludzi. Potrzebna jest jeszcze wola działania i samo działanie.
Człowiek dysponuje wystarczającą potęgą woli, by skutecznie
powiedzieć sobie samemu: "Milcz, ucisz się". Mamy
również dość woli, by skutecznie powiedzieć: "Milcz"
burzom pomiędzy ludźmi. Najskuteczniej wnosimy ciszę pomiędzy
wzburzone umysły i języki - właśnie milczeniem. Wyciszone i
uspokojone serce człowieka jest wśród kłótni, swarów, wyzwisk i
walk jak beczka oliwy wylana na wzburzone fale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz