Wielki Poniedziałek
Namaszczenie w Betanii...
Słowa
Ewangelii według Świętego Jana
Na
sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał
Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla
Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z
zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt
szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią
olejku. Na
to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go
miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów
i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał
o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał
to, co składano. Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to,
aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze
macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie». Wielki tłum Żydów
dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na
Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z
martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza,
gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w
Jezusa.
Oto
słowo Pańskie.
Refleksja nad Słowem Bożym
„Albowiem
korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy. Za nimi to
uganiając się, niektórzy zabłąkali się z dala od wiary i siebie
samych przeszyli wielu boleściami” (1 Tm 6,10). Te słowa św.
Pawła doskonale odzwierciedlają motywację Judasza. Wybrany
spośród wielu uczniów. Wezwany po imieniu do grona apostołów.
Obdarzony zaufaniem — wszak to jemu Chrystus powierzył troskę
o pieniądze, którymi dysponował. Otrzymał jak każdy z Dwunastu
władzę wypędzania złych duchów. Widział cuda i znaki, które
dokonywał Zbawiciel. Lecz wciąż mu było mało. Wciąż chciał
więcej. Jego serce zżerała chciwość. „Był złodziejem i
mając trzos, wykradał to, co składano” (J 12,6).
Ta
chciwość popchnie Judasza do największej zdrady, którą będzie
wydanie Mesjasza w ręce oprawców. Uczyni to dlatego, że Jezus nie
sprostał oczekiwaniom, jakie apostoł w Nim pokładał. Wszak Judasz
marzył o karierze i bogactwie. Wciąż chciał więcej i ta właśnie
chciwość trzymała go przy Mistrzu z Nazaretu. Planował, że
przy Chrystusie będzie żył dostatnio, a kradnąc, jeszcze
bardziej się wzbogaci. Kiedy zaś okazało się, że ten plan
się nie powiedzie, za marne srebrniki zdradził swego Mistrza i
Przyjaciela.
Ta
chciwość, która zawładnęła sercem Judasza, ujawnia swoją
niszczycielską siłę także w życiu innych ludzi. Ta chciwość
puka do serca każdego z nas. Człowiek pragnie bowiem przez całe
życie napełniać się jakąś wartością. Wciąż czegoś chcemy.
Nasze serce wciąż jest głodne. Głodne miłości, akceptacji,
pokoju i życzliwości. Lecz to nie zawsze da się osiągnąć. Te
wartości wiele kosztują, a zarazem stawiają wymagania. Miłość
domaga się poświęcenia. Akceptacja wymaga przyznania się do swych
wad i zalet. Pokój możliwy jest tylko i wyłącznie, kiedy człowiek
zabiega o wspólne dobro. Trzeba więc wiele z siebie dać, aby żyć
w miłości, akceptacji i pokoju. Łatwiej głód swego serca nasycić
czymś innym. Łatwiej sięgnąć po to, co miłe, łatwe i
przyjemne. Łatwo wtedy ulec żądzy chciwości.
Chciwość
popycha zaś do wielu grzechów, które wydają się człowiekowi
konieczne do zaspokojenia własnego pragnienia posiadania.
Kradzież ułatwi zdobywanie nowych środków finansowych.
Kłamstwo będzie ucieczką przed odpowiedzialnością za swoją
nieuczciwość. Oszustwa nieść będą niesprawiedliwość. Krzywdą
ograbiać się będzie słabszych. Wyzysk stanie się normalnym
sposobem dodatkowego dochodu jako dla pracownika, jak i pracodawcy.
Zdrada przyjaźni, koleżeństwa i zaufania utoruje drogę ku
realizacji egoistycznych zamierzeń. Wszystko po to, aby mieć więcej
pieniędzy, władzy, przyjemności. Wszystko po to, aby zaspokoić
wieczny głód serca. Wszystko po to, aby samemu sobie oraz
innym pokazać swoją wielkość i wartość.
Jakże
inaczej na życie patrzyła Maria: „Maria zaś wzięła funt
szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią
olejku” (J 12,3). Dla niej największą wartością była miłość
Jezusa. Ona tej miłości doświadczyła. Ona wiedziała, że
Chrystus ją miłuje i pragnie jej szczęścia. Czuła się - w swej
niedoskonałości i grzeszności - przez Syna Bożego akceptowana.
Przyjaźń z Chrystusem była dla niej źródłem pokoju serca,
którego świat dać nie może. Dlatego Maria miała zdrowy dystans
do majętności. Dlatego stać ją było na ofiarę złożoną Bogu.
Dlatego jej serce dalekie było od chciwości.
Zadajmy
sobie dziś, w Wielki Poniedziałek, zasadnicze pytanie: Czy
moje serce owładnięte jest chciwością? Czy dla mnie największą
wartością życia jest pieniądz i dostatek? Czy dla zysku
zdolny jestem do zdrady, oszustwa, kradzieży i wyzysku? Każdemu z
nas zagraża chciwość. Każdy z nas jest nieustannie atakowany tą
pokusą. Iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa i znaczenia, które
daje majątek, wciąż na nas czyha. Pieniądz można dotknąć.
Pieniądz próbuje zasłonić nasze wady i grzechy. Lecz ten pieniądz
nie daje szczęścia. Szczęście zapewnia tylko i wyłącznie
życie w przyjaźni z Bogiem i drugim człowiekiem.
Judasz
miał wiele i wciąż chciał więcej. Chciwość zawiodła go do
potępienia. Maria wartość swego życia widziała w przyjaźni
z Chrystusem i życiem według Jego Ewangelii. Wybór tej drogi
zapewnił jej ziemskie szczęście i zbawienie wieczne. Każdemu
z nas zagraża los Judasza. Pieniądz każdego kusi. Chciwość
jest korzeniem wszelkiego zła. Przez całe życie trzeba się więc
uczyć od Marii, że największym naszym majątkiem jest miłość
Boga i drugiego człowieka. „Starajcie się naprzód o królestwo
<Boga> i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam
dodane” (Mt 6,33).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz