Moi
drodzy! W życiu każdego człowieka może być tak, że słucha Ewangelii z
uczuciem, jakby tekst był napisany tylko dla niego. Zdarza się przecież,
że wcale nie jest łatwo przyjść do Chrystusa nawet teraz, gdy już znamy
tyle cudów jego miłosierdzia. Zdarza się, że świadomość grzechu zrodzi
poczucie oddalenia. Zdarza się, że pogrążamy się w sobie jak w mroku
nocy, aż do onieśmielenia i rezygnacji. Zdarza się i tak, że człowiek
wręcz ucieka przed Bogiem jak wystraszone dziecko, które popełniło zło i
przerażone własnym czynem chowa się przed dobrym nawoływaniem. Zdarza
się też, że nieudane doświadczenia z ludzką sprawiedliwością utrudniają zrozumienie miłosierdzia Bożego.
Nic dziwnego, że liturgia tak troskliwie maluje dzisiaj śliczny tryptyk nadziei. Popatrzmy uważnie: najpierw pouczająca historia narodu, który odnalazł łaskę; potem wyznanie św. Pawła o spełnionej nadziei w Chrystusie; i wreszcie najpiękniejsze rozgrzeszenie na dziedzińcu świątyni.
Historia pierwsza: naród pogrążony w niewoli, skazany na wyniszczenie biologiczne, zamknięty w wielkim obozie bez praw ludzkich, bez szansy. A jednak z głębi beznadziejności Pan wyprowadzi swój naród; Bóg staje się ich przewodnikiem. Wyjście z niewoli pozostaje znakiem potęgi i miłosierdzia Bożego. Jednocześnie wyjście oznacza odejście; odejście od chleba niewoli, od czynu poniżenia, od niewolniczej bezmyślności. Trzeba oczyścić szaty z brudu, zwyciężyć strach, odbudować poczucie godności człowieka wolnego. Naród nie jest święty, ale w swoim przymierzu z Bogiem chce być święty. Ludzie zgnębieni wynoszą z sobą wszystkie wady i nędze duchowe właściwe ludziom zniewolonym. A jednak Pan doprowadzi swój naród; Pan zna drogi zbawienia. W ręgu Boga los tych, którzy mu zaufali. I z tego faktu ludzie wiary wyciągnęli wnioski: Choćby odległość twoja od Boga była jak morze i nieprzebyta jak pustynne piaski; choćby na przeszkodzie stały moce piekła i strach wielki jak własna wyobraźnia, wiemy, że wszechmocny jest Pan a miłosierdzie Jego niepojęte nad tymi, którzy Mu zaufali.
Jakby w nawiązaniu do historii narodu wyprowadzonego z udręki zwierza się św. Paweł: opowiada własne doświadczenie łaski Bożej. Wspomina o miłującej przemocy Boga, który ciągle błądzącemu Szawłowi pozwala upaść na twarz przed swoją obecnością i niemal dotknąć Boga, żeby już nigdy nie zwątpić. Trzeba przeżyć na własnej drodze nawrócenie, aby rozumieć radość tych którzy odnaleźli i rozpoznali. Oczywiście z tym łączy się nowe życie. Ale to nowe jest jasne, pewne, jest spełnieniem wiecznej tęsknoty.
I wreszcie nadzieja i miłosierdzie na dziedzińcu świątyni. Kobieto - człowieku grzeszny - ucisz lęk, teraz już nie trzeba się bać, już jesteś z Nim. Już zaczął się twój wielki czas nawrócenia. On, Jezus Chrystus, znajdzie słowo, wyzwoli. Straszyli cię Nim. Oskarżeniem innych chętnie osłaniają własne niegodziwości. Poniewierają. Łatwo poniewierać słabych, aby osłonić własne zdrady. Ale ty - człowieku grzeszny - ucisz lęk. On zna całą biedę twojej zagubionej miłości, ale przecież miłości. To On, Bóg miłosierdzia posłużył się rękami twoich wrogów, aby odnaleźć twoje serce. Jakże znamienne zakończenie tego wydarzenia: Idź w pokoju - nie grzesz więcej (J 8, 11) - jakieś ogromnie ważne „tu i teraz". Od tej chwili. Nie odkładaj. To jest miejsce stosowne, to jest najlepszy czas. Tu postawił Bóg znak miłosierdzia, tu pierwsze słowo twojej świętości. Weź z tego miejsca serce nowe, nowe słowo, nowe dzisiaj.
Jak echo tamtej nadziei pozostał drogi nam głos Namiestnika Chrystusowego św. Papieża Jana Pawła: Nie lękajcie się Chrystusa – I wyjaśniał: Ani ludzie błądzenia, ani ludzie władzy, ani ludzie strachu, ani ludzie sprzedani, ani ludzie kupieni... Tylko w Chrystusie znajdziecie wolność, tylko z Nim zachowacie twarz, tylko z Nim przejdziecie cierniste drogi, tylko w Jego świetle odnajdziecie własne jutro. Piotrze, niedawny uczestniku wieczernika, nie kryj twarzy. Oczekuje ciebie. Odnaleźć Jego na nowo, to odnaleźć siebie. Uczniu, który jeszcze trzymasz w ręku zapłatę niegodziwości za mistrza, nauczyciela i przyjaciela jeszcze jesteś przy głośniku, jeszcze słyszysz, a więc, to jest czas dla ciebie. Nikodemie, szanowany człowieku, który przychodziłeś nocą. Nawet w swoim strachu należysz do Niego. To nic, że twoja mądrość musi jeszcze uporządkować drżenie lęku. Człowieku władzy, Piłacie, Herodzie – ucisz lęk. On nie czeka na biurko i pieczęcie, ani na fotele, ani na stanowisko; On zostanie na dziedzińcu, by kolejnym ludziom dać nadzieję i zostać szansą ocalenia.
A co dla nas, ludzi dzisiejszej mszy świętej? Jeżeli możemy przeżyć pojednanie z Bogiem w sakramencie pokuty i Komunii Św., a na przeszkodzie stoi tylko lęk lub lenistwo, to ucisz lęk i podejdź. Może nawet nie wiesz, jak bardzo tęsknią do stołu Pańskiego ci, którzy z jakichś przyczyn całymi latami nie mogą się tam znaleźć.
Jeżeli możemy przeżyć pojednanie z Bogiem w modlitwie, bo na przeszkodzie pójścia do Komunii św. stoją powikłania życiowe, to nie opuszczaj tej okazji. To przecież jest cudowne miejsce gdzie spotyka się tęsknota Boga i tęsknota człowieka za Bogiem. Tam mogą powstawać przymierza nieśmiertelne i bogate na całą wieczność.
Jeżeli możemy przyjść do Chrystusa sami – po prostu przyjść jak domownicy – jak idą bliscy do tych, którzy na nich czekają – to po cóż czekać, aż zły los, nieszczęście, choroba, klęska życiowa czy tragedia historyczna rzuci nas w piasek. Czy dopiero w chwilach rozpaczy powiemy piękne słowa i znajdziemy drogę do Boga?
Bracie i Siostro! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w Ewangelii jest wciąż mowa o tobie, o mnie... To ja, to ty jesteś tym synem lekkomyślnym, który marnuje swoje życie, sługą nieroztropnym, który zakopuje swój skarb... faryzeuszem zadowolonym z siebie... oczyszczonym trędowatym, który nie dziękuje za łaskę uzdrowienia... Piotrem, który ze strachu zapiera się Jezusa, Judaszem, który Go zdradza. Ale ja, i ty jesteś także tym ociemniałym, który wychodzi na drogę i błaga: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” … Zacheuszem, do którego Jezus przychodzi w gościnę i Magdaleną, która płacze u stóp Jezusa, Mateuszem, który rzuca wszystko i idzie za Jezusem... wiernym Janem, który stoi do końca pod krzyżem... Jezusem, który niesie swój krzyż.
Bracie i Siostro! Jeżeli jesteś jednym z nich – podejdź bliżej – czas jest trudny – bądź z Nim. Jeżeli odszedłeś – nie tłumacz nic – nie odkładaj powrotu – czas jest trudny – bądź z Bogiem. A ja dziś życzę ci radości z nawrócenia, głębokich przeżyć związanych z Wielkim Tygodniem a zwłaszcza z Wielkim Czwartkiem, w którym Chrystus ustanowił Sakrament Kapłaństwa i Eucharystii, z Wielkim Piątkiem Męki i Śmierci Pańskiej, z Wielką Sobotą i Wigilią Paschalną. Życzę sobie i tobie radości i pokoju, który daje Chrystus Zmartwychwstały. On zawsze jest wśród nas i zawsze daje nam swojego Ducha, Ducha Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który doprowadzi nas do całej prawdy. Amen.
Nic dziwnego, że liturgia tak troskliwie maluje dzisiaj śliczny tryptyk nadziei. Popatrzmy uważnie: najpierw pouczająca historia narodu, który odnalazł łaskę; potem wyznanie św. Pawła o spełnionej nadziei w Chrystusie; i wreszcie najpiękniejsze rozgrzeszenie na dziedzińcu świątyni.
Historia pierwsza: naród pogrążony w niewoli, skazany na wyniszczenie biologiczne, zamknięty w wielkim obozie bez praw ludzkich, bez szansy. A jednak z głębi beznadziejności Pan wyprowadzi swój naród; Bóg staje się ich przewodnikiem. Wyjście z niewoli pozostaje znakiem potęgi i miłosierdzia Bożego. Jednocześnie wyjście oznacza odejście; odejście od chleba niewoli, od czynu poniżenia, od niewolniczej bezmyślności. Trzeba oczyścić szaty z brudu, zwyciężyć strach, odbudować poczucie godności człowieka wolnego. Naród nie jest święty, ale w swoim przymierzu z Bogiem chce być święty. Ludzie zgnębieni wynoszą z sobą wszystkie wady i nędze duchowe właściwe ludziom zniewolonym. A jednak Pan doprowadzi swój naród; Pan zna drogi zbawienia. W ręgu Boga los tych, którzy mu zaufali. I z tego faktu ludzie wiary wyciągnęli wnioski: Choćby odległość twoja od Boga była jak morze i nieprzebyta jak pustynne piaski; choćby na przeszkodzie stały moce piekła i strach wielki jak własna wyobraźnia, wiemy, że wszechmocny jest Pan a miłosierdzie Jego niepojęte nad tymi, którzy Mu zaufali.
Jakby w nawiązaniu do historii narodu wyprowadzonego z udręki zwierza się św. Paweł: opowiada własne doświadczenie łaski Bożej. Wspomina o miłującej przemocy Boga, który ciągle błądzącemu Szawłowi pozwala upaść na twarz przed swoją obecnością i niemal dotknąć Boga, żeby już nigdy nie zwątpić. Trzeba przeżyć na własnej drodze nawrócenie, aby rozumieć radość tych którzy odnaleźli i rozpoznali. Oczywiście z tym łączy się nowe życie. Ale to nowe jest jasne, pewne, jest spełnieniem wiecznej tęsknoty.
I wreszcie nadzieja i miłosierdzie na dziedzińcu świątyni. Kobieto - człowieku grzeszny - ucisz lęk, teraz już nie trzeba się bać, już jesteś z Nim. Już zaczął się twój wielki czas nawrócenia. On, Jezus Chrystus, znajdzie słowo, wyzwoli. Straszyli cię Nim. Oskarżeniem innych chętnie osłaniają własne niegodziwości. Poniewierają. Łatwo poniewierać słabych, aby osłonić własne zdrady. Ale ty - człowieku grzeszny - ucisz lęk. On zna całą biedę twojej zagubionej miłości, ale przecież miłości. To On, Bóg miłosierdzia posłużył się rękami twoich wrogów, aby odnaleźć twoje serce. Jakże znamienne zakończenie tego wydarzenia: Idź w pokoju - nie grzesz więcej (J 8, 11) - jakieś ogromnie ważne „tu i teraz". Od tej chwili. Nie odkładaj. To jest miejsce stosowne, to jest najlepszy czas. Tu postawił Bóg znak miłosierdzia, tu pierwsze słowo twojej świętości. Weź z tego miejsca serce nowe, nowe słowo, nowe dzisiaj.
Jak echo tamtej nadziei pozostał drogi nam głos Namiestnika Chrystusowego św. Papieża Jana Pawła: Nie lękajcie się Chrystusa – I wyjaśniał: Ani ludzie błądzenia, ani ludzie władzy, ani ludzie strachu, ani ludzie sprzedani, ani ludzie kupieni... Tylko w Chrystusie znajdziecie wolność, tylko z Nim zachowacie twarz, tylko z Nim przejdziecie cierniste drogi, tylko w Jego świetle odnajdziecie własne jutro. Piotrze, niedawny uczestniku wieczernika, nie kryj twarzy. Oczekuje ciebie. Odnaleźć Jego na nowo, to odnaleźć siebie. Uczniu, który jeszcze trzymasz w ręku zapłatę niegodziwości za mistrza, nauczyciela i przyjaciela jeszcze jesteś przy głośniku, jeszcze słyszysz, a więc, to jest czas dla ciebie. Nikodemie, szanowany człowieku, który przychodziłeś nocą. Nawet w swoim strachu należysz do Niego. To nic, że twoja mądrość musi jeszcze uporządkować drżenie lęku. Człowieku władzy, Piłacie, Herodzie – ucisz lęk. On nie czeka na biurko i pieczęcie, ani na fotele, ani na stanowisko; On zostanie na dziedzińcu, by kolejnym ludziom dać nadzieję i zostać szansą ocalenia.
A co dla nas, ludzi dzisiejszej mszy świętej? Jeżeli możemy przeżyć pojednanie z Bogiem w sakramencie pokuty i Komunii Św., a na przeszkodzie stoi tylko lęk lub lenistwo, to ucisz lęk i podejdź. Może nawet nie wiesz, jak bardzo tęsknią do stołu Pańskiego ci, którzy z jakichś przyczyn całymi latami nie mogą się tam znaleźć.
Jeżeli możemy przeżyć pojednanie z Bogiem w modlitwie, bo na przeszkodzie pójścia do Komunii św. stoją powikłania życiowe, to nie opuszczaj tej okazji. To przecież jest cudowne miejsce gdzie spotyka się tęsknota Boga i tęsknota człowieka za Bogiem. Tam mogą powstawać przymierza nieśmiertelne i bogate na całą wieczność.
Jeżeli możemy przyjść do Chrystusa sami – po prostu przyjść jak domownicy – jak idą bliscy do tych, którzy na nich czekają – to po cóż czekać, aż zły los, nieszczęście, choroba, klęska życiowa czy tragedia historyczna rzuci nas w piasek. Czy dopiero w chwilach rozpaczy powiemy piękne słowa i znajdziemy drogę do Boga?
Bracie i Siostro! Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w Ewangelii jest wciąż mowa o tobie, o mnie... To ja, to ty jesteś tym synem lekkomyślnym, który marnuje swoje życie, sługą nieroztropnym, który zakopuje swój skarb... faryzeuszem zadowolonym z siebie... oczyszczonym trędowatym, który nie dziękuje za łaskę uzdrowienia... Piotrem, który ze strachu zapiera się Jezusa, Judaszem, który Go zdradza. Ale ja, i ty jesteś także tym ociemniałym, który wychodzi na drogę i błaga: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” … Zacheuszem, do którego Jezus przychodzi w gościnę i Magdaleną, która płacze u stóp Jezusa, Mateuszem, który rzuca wszystko i idzie za Jezusem... wiernym Janem, który stoi do końca pod krzyżem... Jezusem, który niesie swój krzyż.
Bracie i Siostro! Jeżeli jesteś jednym z nich – podejdź bliżej – czas jest trudny – bądź z Nim. Jeżeli odszedłeś – nie tłumacz nic – nie odkładaj powrotu – czas jest trudny – bądź z Bogiem. A ja dziś życzę ci radości z nawrócenia, głębokich przeżyć związanych z Wielkim Tygodniem a zwłaszcza z Wielkim Czwartkiem, w którym Chrystus ustanowił Sakrament Kapłaństwa i Eucharystii, z Wielkim Piątkiem Męki i Śmierci Pańskiej, z Wielką Sobotą i Wigilią Paschalną. Życzę sobie i tobie radości i pokoju, który daje Chrystus Zmartwychwstały. On zawsze jest wśród nas i zawsze daje nam swojego Ducha, Ducha Pocieszyciela, Ducha Prawdy, który doprowadzi nas do całej prawdy. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz