kwietnia 23, 2022

2. Niedziela Wielkanocna (C) - Miej miłosierdzie dla nas i świata całego


Ukochani Bracia i Siostry!

Niedziela dzisiejsza ma wiele wątków nakreślonych przez liturgię, czy choćby przez czytania mszalne przed chwilą wysłuchane. Przez pierwsze wieki chrześcijaństwa nazywano tę niedzielę „Białą", a to z racji białych szat jakie nosili nowo ochrzczeni podczas Wigilii Paschalnej. Kończył się dla nich „biały tydzień", czas uroczysty, a rozpoczynała szara rzeczywistość, w której trzeba było uczyć się mówić Chrystusowi Panu - „wierzę", a szatanowi - „wyrzekam się". Czyli sprawdzać na co dzień to, co się powiedziało podczas przedchrzcielnego egzaminu. Kościół, jak matka, zwracał się ze szczególną miłością do swoich nowo ochrzczonych dzieci; błogosławił, prosił i prze­strzegał. Mamy ślad takiego pouczania w pismach św. Augustyna: „Zwra­cam się do was wszystkich, dzieci nowo narodzone, niemowlęta Chrys­tusowe, nowe potomstwo Kościoła. Jesteście łaską Ojca i płodnością Matki-Kościoła, świeżą latoroślą, kwiatem naszej czci i owocem trudów, radością i nagrodą naszą, wy wszyscy, którzy trwacie w Panu. (...) Kroczycie teraz drogą wiary, dopóki pozostajecie w tym śmiertelnym ciele i jesteście pielgrzymami daleko jeszcze od Pana, lecz Jezus Chrystus, do którego zdążacie i który raczył dla nas stać się człowiekiem, jest dla nas drogą niezawodną. Pan zachował wielką słodkość dla tych, którzy się Go boją. Wyleje ją w obfitości na tych, którzy w Nim pokładają nadzieję, gdy dostąpimy tej rzeczywistości, którą obecnie posiadamy przez nadzieję." (z kazania 8 na Oktawę Wielk.). Jaki wniosek z tego pouczenia mamy wysnuć my, dawno ochrzczeni i nie noszący już białej szaty? Chyba taki, że o wiarę trzeba dbać jak o wzrost niemowlęcia, karmić ją Słowem Bożym i Ciałem Pańskim. I to również przekonanie niech nam będzie bliskie, że Kościół-Matka z miłością chce dopilnować naszego duchowego rozwoju. On nam zapewnia świeżość wiary, uczy nas chodzić i postępować w tym co można nazwać „nowością" życia.

Do dziś niedziela dzisiejsza nosi również nazwę - „Przewodniej". Przewo­dzi bowiem wszystkim powielkanocnym niedzielom jako dzień niezwykle ważny, tak jak i Chrystus przewodzi nam w wierze. Wniosek w tym miejscu sam się nasuwa - nie stracić z oczu Chrystusa, który zawsze jest naszym przewodnikiem. Dobrze więc będzie dziś szczególnie modlić się o rozpoz­nanie drogi, trafność wyboru. Dobrze utwierdzić się w przekonaniu, że On wszystkim kieruje i we wszystkim przewodzi.

Moi Drodzy!

Niedzielę dzisiejszą można by nazwać w jakimś sensie „dniem dotknięcia". Nazwę taką można wyprowadzić z czytań liturgii słowa. W przeczytanym fragmencie Apokalipsy Jezus kładzie swą rękę na oddającym Mu hołd uczniu i wyzwala go z lęku. Mówi do niego: „Przestań się lękać!" Jezus wskazuje na siebie jako na źródło wyzwolenia, w Nim znajduje sens i dopełnienie wszelki ucisk i wytrwałość, o których mówi św. Jan. To Jezusowe dotknięcie daje cudowną moc i pewność, że jest On z nami we wszystkich doświadczeniach życia. Sam bowiem przeszedł ze śmierci do życia i posiada, jako żyjący, klucze śmierci i Otchłani. Do takich natchnionych wniosków doszedł św. Jan podczas swego internowania na wyspie Patmos przekazując je wszystkim pokoleniom chrześcijan. Bo to dotknięcie i towarzyszące mu słowa: „Prze­stań się lękać" powtarza zmartwychwstały Pan nie tylko chrześcijanom w pierwszych wiekach w dalekiej Jerozolimie i Malej Azji. ale również dziś czyni to wobec wierzących na całym świecie. To położenie ręki jest również gestem wskazującym na wybranie, powołanie i przeznaczenie do określonych zadań stawianych przez Jezusa. Zadań ucznia Pańskiego wśród trudów i prześladowań. Ten gest dotknięcia, wybrania, powołania, tak wiele dla nas znaczy. Właśnie dziś, w Polsce jest tak potrzebny i wyczekiwany, gdy zalewa nas mnogość słów, deklaracji, spotkań, dyskusji i obietnic. Pośród naszego polskiego umęczenia staje Jezus, kładzie na naszych sprawach swoją rękę i mówi: „Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni, i żyjący." Popatrzmy również na drugie dotknięcie, o którym wspomina Ewangelia. Oto Tomasz, nieobecny podczas pierwszego spotkania ze Zmartwychwstałym, ma okazję namacalnego sprawdzenia, że Jezus żyje. Do tego dotknięcia ran boku i rąk zachęca sam Jezus, czyniąc Tomaszowi mały zaledwie wyrzut za zrodzone w jego sercu zwątpienie. Czy można na nowo olśnić rozczarowanego? Z pewnością tak. Jeśli tylko uczciwie szuka prawdy i chce ją znać, jak Tomasz. Jest więc coś godnego naśladowania w postawie Tomasza. Ta nieprzeparta chęć dotarcia do prawdy, walka ze zwątpieniem, niezatrzymywanie się w pół drogi. Dziś też to dla nas ważne, bo tylu u nas obojętnych, którzy nawet nie chcą wyciągnąć swojej ręki w kierunku Chrystusa. Nie stać ich na wysiłek, na pytanie o prawdę. Pozostają na najniższym stopniu życiowych aspiracji.

Od niedawna nazywa się dzisiejszą niedzielę „świętem Miłosierdzia". Święto Miłosierdzia obchodzone jest w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli II Niedzielę Wielkanocną, zwaną obecnie Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Wpisał je do kalendarza liturgicznego najpierw Franciszek kard. Macharski dla archidiecezji krakowskiej (1985), a potem niektórzy biskupi polscy w swoich diecezjach. Na prośbę Episkopatu Polski Ojciec Święty Jan Paweł II w 1995 roku wprowadził to święto dla wszystkich diecezji w Polsce. W dniu kanonizacji Siostry Faustyny 30 kwietnia 2000 roku Papież ogłosił to święto dla całego Kościoła.

Inspiracją  dla ustanowienia  tego święta  było pragnienie  Jezusa, które przekazała Siostra Faustyna. Pan Jezus powiedział do niej: Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299). Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła  miłosierdzia  Mojego. Która dusza  przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski (Dz. 699). W wielu objawieniach Pan Jezus określił nie tylko miejsce święta w kalendarzu liturgicznym Kościoła, ale także motyw i cel jego ustanowienia, sposób przygotowania i obchodzenia oraz wielkie obietnice. Największą z nich jest łaska „zupełnego odpuszczenia win i kar” związana z Komunią świętą przyjętą w tym dniu po dobrze odprawionej spowiedzi (bez przywiązania do najmniejszego grzechu), w duchu nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, czyli w postawie ufności wobec Boga i czynnej miłości bliźniego. Jest to – jak tłumaczy ks. prof. Ignacy Różycki – łaska większa od odpustu zupełnego. Ten polega bowiem tylko na darowaniu kar doczesnych należnych za popełnione grzechy, ale nie jest nigdy odpuszczeniem samychże win. Najszczególniejsza łaska jest zasadniczo również większa niż łaski sześciu sakramentów z wyjątkiem sakramentu chrztu: albowiem odpuszczenie wszystkich win i kar jest tylko sakramentalną łaską chrztu świętego. W przytoczonych zaś obietnicach Chrystus związał odpuszczenie win i kar z Komunią świętą przyjętą w święto Miłosierdzia, czyli pod tym względem podniósł ją do rzędu „drugiego chrztu”. Przygotowaniem do tego święta ma być nowenna polegająca na odmawianiu przez 9 dni, poczynając od Wielkiego Piątku, Koronki do Miłosierdzia Bożego. Święto Miłosierdzia Mojego wyszło z wnętrzności [Moich] dla pociechy świata całego (Dz. 1517) – powiedział Pan Jezus do Siostry Faustyny.

Ukochani Bracia i Siostry!

Prawda o Bożym miłosierdziu została nam przedstawiona w Ewangelii w specyficzny sposób. Miłosierdzie przychodzi do nas przez przebaczenie, przez sakrament pokuty. Jezus ukazując się apostołom powiedział najpierw: „Pokój wam", a później, gdy się uradowali Jego widokiem, mówił: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane". Tu otrzymujemy najlepszy dowód, że Pan Bóg kocha nas miłością nie sentymentalną, ale konkretną, przebaczającą miłosierną. Daje tego dowód tyle razy przy sprawowanym nieustannie w Kościele sakramencie pokuty, sakramencie miłosiernego pojednania z Ojcem. Miłosierdzie Boże leczy nas schodząc do głębi ludzkich zapo­trzebowań. Leczy fundamenty naszego człowieczeństwa w tej smutnej dobie, w której tak łatwo nam się zatrzymać tylko na powierzchni, tam gdzie główna treść życia rozmywa się na płaszczyźnie sentymentu, techniki, automatyzacji i komputeryzacji. I gdzie tragedią największą jest uprzedmiotowienie człowieka.

Uczestników nabożeństw do Miłosierdzia Bożego uderza żarliwość tej modlitwy, przechodząca czasem w pełen bólu jęk. W powtarzanym we­zwaniu wyczytać można ufną nadzieję: „Miej miłosierdzie dla nas i świata całego!" Gdyby tak tym wezwaniem opleść wszystkie człowiecze lęki, gdybyś tak się wyspowiadał, wierząc, że Pan grzechów nie będzie pamiętał, usłyszałbyś od miłosiernego Jezusa: Pokój wam! Z Tomaszem byś mówił: Pan mój i Bóg mój. Amen.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger