kwietnia 23, 2022

2. Niedziela Wielkanocna (C) – Niedziela Miłosierdzia Bożego



Po skończonym święcie wracali do codziennych zajęć. Warsztatów, pól, winnic, sklepów. W tej krzątaninie zapewne mało kto zauważył biegnących do pałacu Piłata żołnierzy i przemykającą uliczkami Marię Magdalenę. Wieść o zmartwychwstaniu bardziej była plotką niż spotkaniem. I – jak to z plotka bywa – wielu zapewne puściło ją mimo uszów.
W przeciwieństwie do uczniów. Drzwi były zamknięte nie tylko z obawy przed Żydami. Strach i owszem, ale i niespełnione nadzieje, i to głębokie przekonanie, że nie mają dokąd wracać. Przecież bez Tego, który nadał sens ich życiu już nic nie będzie takie same. Ani domy, ani rybackie łodzie… I te drwiące spojrzenia. Te szepty za plecami.
Paradoks wielkanocnego poranka. Zmartwychwstanie jest darem dla nie mających dokąd wrócić. Dla wydziedziczonych. Dla poranionych. I pychą (miejsce po prawej i lewej stronie). I zdradą. I ucieczką. Zranionych przyjaźnią. Tak łatwo otrzymaną i tak łatwo zdradzoną.
Pokój wam! Dotknij ran! Spotkanie ze Zmartwychwstałym to przede wszystkim uzdrowienie. 
W poranek Zmartwychwstania, z wyjątkiem pewnych zawodów służebnych, nie pójdziemy do pracy. Pójdziemy do domów i zasiądziemy przy rodzinnym stole, doświadczając kolejnego paradoksu ludzi, mających dokąd wrócić. Rodzinne świętowanie coraz częściej zamiast rozmową okraszone wspólnym oglądaniem telewizji, próby poważnej rozmowy przerywane co chwila zaproszeniem do spożywania sałatki, jajeczka, świątecznej baby i mazurka. A gdzieś na dnie serca przekonanie o kolejnej zmarnowanej szansie. Bo liczyliśmy, że z tego rodzinnego spotkania coś wyniknie, coś się pogłębi a może zapoczątkuje. A znów było powierzchownie, byle jak, bez wchodzenia w głąb, z rozdrapaniem – co prawda niechcący – starych ran, żalów i animozji. By wieczorem, w ciszy serca, znów pytać o pokój i radość głoszoną od pierwszego bicia wielkanocnych dzwonów.
Ten wieczór, nie poranek, pytań i dotykania ran, to idealne miejsce na spotkanie ze Zmartwychwstałym. Pokój! Dotknij ran!
To nie są rany Wielkiego Piątku. Budzące wstręt i odrazę. To rany pełne Bożej mocy i miłości, rany miłosierdzia, rany uzdrowienia, rany nowego początku.
Dotknij ran swymi ranami, swoja pustka i beznadzieją, swoją goryczą i zwątpieniem. Uczyń coś wbrew logice. Może nawet wbrew samemu sobie. Może nawet niedowierzając.
Dotknij ran. Wyciągnięta dłoń Jezusa, odsłonięty bok. Znów Bóg uczynił pierwszy krok. Następny, czyli dotknięcie, to już kwestia naszej wolności, naszego wyboru. Czasem wbrew logice. Bo w tym wszystkim, w Zmartwychwstaniu i poszukiwaniu uczniów, przyjaciół, starych miłości, naprawdę nie ma żadnej logiki. Tej ludzkiej. Wszystko jest Boże po to, by zostało Boże na zawsze.
Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana”. Przez zmartwychwstanie Jezusa to, co Boskie, nadprzyrodzone i wieczne, połączyło się na zawsze z tym, co ludzkie, ziemskie i czasowe. Przykład uczniów z Emaus, niewiernego Tomasza z dzisiejszej Ewangelii, wielu z nas i tylu milionów ludzi na całym świecie, przekonuje nas, że rzeczywistość wiary nie jest aktem automatycznym i jednostkowym doświadczeniem, lecz długofalowym i wieloetapowym procesem uwzględniającym zwątpienia, odejścia i oczywiście radosne odkrywanie całkowicie innej rzeczywistości, która ich i nas przerasta nowością treści i zakresem życiodajnego oddziaływania. Myślę, że w doświadczeniu wiary mojej, osobistej, dochodzi do czegoś, co można przyrównać do „przewrotu kopernikańskiego”. W jednej chwili zawala się nasz dobrze znany i uporządkowany świat, uważany dotychczas za jedynie możliwy i realny. Nowa i przekraczająca dotychczasowe wyobrażenia rzeczywistość Zmartwychwstałego staje się wielkim wyzwaniem dla zmysłów, rozumu i mentalności świata. Dotychczasowe filozofie, paradygmaty, przemyślne logiki, a zwłaszcza socjotechniki przekłamywania rzeczywistości, tracą swoją jedyną i niepodważalną obowiązywalność i pierwsze miejsce w mass mediach. „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Od tego momentu tylko Ewangelia Zmartwychwstania staje się najważniejszą, najradośniejszą i prawdziwie Dobrą Nowiną, która przemieniła i wciąż przemienia ludzi i świat.
Widzieliśmy Pana!”. Tak, myśmy Go widzieli i „pokazał” nam Swoje przebite ręce i Swój przebity bok. Nie ma żadnych wątpliwości: to On, nasz Pan i Mistrz. Lecz wielu z nas, tak jak Tomasz, stawia Bogu swoje wymagania czy kryteria wiary: „jeżeli nie zobaczę”, „jeżeli nie włożę mojego brudnego palucha”, „jeżeli nie zobaczę cudu w Lourdes, Fatimie, Rzymie…” – nie uwierzę. I masz rację! Wtedy wiara jest i będzie zawsze na twoją, małą i doniczkową miarę. Ale wszystko się zmieni, kiedy On sam przyjdzie do mnie i do ciebie. Bo wiara to nie „jakaś nauka”, opinia, przekonanie czy kalkulacja matematyczno-fizyczna, lecz spotkanie z Osobą. „Podnieś tutaj swój palec i zobacz”. Bóg i prawdziwa wiara nie boją się żadnej konfrontacji. Tomasz nie sprawdzał już „swojej wiary” na miarę dotyku swojego palca czy ręki. „Pan mój i Bóg mój!” Wszystkie wątpliwości przestały istnieć w obliczu Osoby, której zawierzył, za którą poszedł i za którą wkrótce umrze męczeńską śmiercią na kontynencie indyjskim.
Dzisiejsza Ewangelia mówi również o nas: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Tak, myśmy uwierzyli, najpierw naszym kochanym dziadkom i rodzicom, którzy na co dzień pokazywali nam Boga. Potem naszym katechetom, wychowawcom i wspaniałym świadkom wiary, takim jak: Jan Paweł II, Maksymilian M. Kolbe, Jerzy Popiełuszko, Faustyna Kowalska.
Ewangelia Miłosierdzia przekonuje najszybciej i najbardziej. Wie o tym doskonale papież Franciszek, ogłaszając 13 marca 2015r. nadzwyczajny czas łaski dla Kościoła i świata. Oficjalne i uroczyste ogłoszenie Nadzwyczajnego Roku Świętego – Jubileuszu Miłosierdzia (Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny – Łk 6, 36) odbyło się w Niedzielę Miłosierdzia podczas uroczystości wprowadzonej przez św. Jana Pawła II. Papież Franciszek, stojąc przed Drzwiami Świętymi w Bazylice św. Piotra na Watykanie, ogłosił oficjalnie Bullę ustanawiającą Rok Święty. „Potrzeba dziś miłosierdzia i istotnym jest, aby wierni świeccy żyli nim i zanieśli je do różnych sfer społecznych. Naprzód! Przeżywamy czas miłosierdzia
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger