Czwartek
V tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Jezus
udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i
chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać
w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka
była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg,
a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby
złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej Jezus:
«Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać
chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom». Ona Mu odparła: «Tak,
Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach».
On jej rzekł: «Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił
twoją córkę». Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na
łóżku; a zły duch wyszedł.
(Mk
7,24-30)
Komentarz
do Ewangelii
Zaskakuje
nas dzisiaj odmowa, którą od Pana Jezusa otrzymała nieszczęsna
Syrofenicjanka. Sam fakt odmowy i jej forma. Pan Jezus przecież
tak chętnie dopomagał ludziom, a forma odmowy była upokarzająca,
wprost obraźliwa. Syrofenicjanka doskonale zrozumiała, że
„dzieci” to Izraelici, a „psy” to cudzoziemcy, a więc ona i
jej córka. W postępowaniu Pana Jezusa jest jednak pewna metoda.
Takiej metody używają często rodzice, kiedy uczą małe dziecko
sztuki chodzenia. Nie podają mu ręki, chociaż ono wyciąga do nich
swoje rączki; nie okazują wzruszenia, kiedy dziecko pada na ziemię.
Z uporem żądają od dziecka wysiłku. Dążą do tego, aby odkryło
ono w sobie umiejętność utrzymania równowagi i do przekonania, że
ma dość siły, aby stawiać kolejne kroki. Jest to metoda dobra i
skuteczna. W krótkim czasie doprowadza ona do tego, że dziecko
samodzielnie buszuje po całym domu, a potem po całym świecie.
Podobnej metody używają trenerzy wobec zawodników różnych
dyscyplin. Dobry trener nie zna litości. Wymaga on od zawodnika
nadzwyczajnych wysiłków. Często swoimi uwagami doprowadza
podopiecznego do wybuchów gniewu, a nawet wściekłości. W
stanie wielkiego wzburzenia człowiek jest w stanie zrobić o wiele
więcej, aniżeli w chwilach relaksu i rozleniwienia. Taki doping
pozwala wydobyć z człowieka nadzwyczajne siły i możliwości.
Córeczka
Syrofenicjanki była opętana przez ducha nieczystego. Pan Jezus
posługuje się tutaj również dopingiem, czy też nawet pewną
prowokacją. Chce ukazać troskliwej matce, że w niej samej są
siły, które mogą przeciwstawić się duchowi nieczystemu. Duch
nieczysty jest przede wszystkim duchem pychy. Nikt na świecie
nie jest bardziej zarozumiały od szatana, choć tylu ludzi chciałoby
mu w tym dorównać. W tej konkurencji nie dadzą rady i zawsze
przegrywają. Na tego przeciwnika jest jednak sposób. Duchowi pychy
można skutecznie przeciwstawić się pokorą. Taką pokorę wydobył
właśnie Pan Jezus z serca Fenicjanki swoją szorstką odmową. Ileż
pokory jest w słowach matki, która chce ratować swoje dziecko:
„Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn
dzieci”. Ostateczna odpowiedź Pana Jezusa potwierdza
przypuszczenie, że zwycięstwo nad szatanem tak bardzo zależało od
jej pokory: „Przez wzgląd na twe słowa, idź, zły duch opuścił
Twoją córkę”.
Nam
również często się wydaje, że Bóg odmawia, kiedy Go prosimy.
Czasem się wydaje, że igraszki losu są igraszkami Opatrzności,
że Pan Bóg chce nas upokorzyć i poniżyć. Zawsze jednak jest tak,
jak w dzisiejszej Ewangelii. Milczenie Boga i przeciwności losu to
jest doping i prowokacja, abyśmy odkryli, że nie musimy pomocy
szukać wokół siebie, że moc jest w nas, że Bóg pomocy udzielił
zanim zwróciliśmy się do Niego. Uczynił to obdarzając nas
na wyrost mądrością i mocą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz