Środa
VI tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Jezus
i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i
prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i
wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na
niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» A gdy ten przejrzał,
powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby
drzewa». Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on
zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i
wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie
wstępuj!» (Mk 8,22-26)
KOMENTARZ
DO EWANGELII
Powyższy
fragment Ewangelii należy odczytywać w kontekście formacji, którą
przechodzą uczniowie Jezusa. W początkowej jej fazie, Apostołowie
wydają się być duchowo ślepi. Na przykład w dokonanym przez
Chrystusa cudzie rozmnożenia chleba (Mk 8,1-9), nie umieją
rozpoznać tożsamości Jezusa (tego, kim On tak naprawdę jest). To
nadzwyczajne wydarzenie nie pomaga im też lepiej zrozumieć zbawczego
sensu czynów dokonywanych przez ich Mistrza.
Stopniowo
poprzez różne działania i powtórki w nauczaniu, Pan będzie
otwierał duchowe oczy swoich naśladowców, tak aby w końcu w pełni
„przejrzeli” i zrozumieli znaczenie Jego osoby i misji.
Prawidłowe „widzenie” osoby Jezusa i właściwe rozumienie Jego
czynów, jest warunkiem naśladowania Nauczyciela z Nazaretu i
dawania o Nim poprawnego świadectwa. Widzimy to na przykładzie
dzisiejszego fragmentu Ewangelii.
Przy
uzdrawianiu ludzi Pan Jezus posługuje się różnymi metodami.
Raz powie tylko jedno zdanie: „Chcę, bądź oczyszczony!” i
chory odzyskuje zdrowie; a Jego słowo ma moc uzdrawiania nawet na
odległość. Innym razem dotyka uszu i języka człowieka
głuchoniemego, ujmuje za rękę niewidomego i śliną zwilża
mu oczy. Raz uzdrowienie dokonuje się w jednym momencie, a kiedy
indziej - jak w dzisiejszej Ewangelii - zdolność widzenia
przywracana jest etapami.
Warto
zwrócić na metodę dzisiaj nam zademonstrowaną. Bóg w swoim
działaniu na rzecz człowieka nie podlega żadnym ograniczeniom,
ale człowiek całej łaski Boga, przeznaczonej dla niego, nie jest w
stanie przyswoić sobie na raz. Dlatego Bóg postępuje jak mądry
nauczyciel i rozsądny trener. Przekazuje człowiekowi mądrość,
pouczając o ludzkim losie i przeznaczeniu stopniowo. Tym bardziej
stopniowo objawia człowiekowi prawdę o sobie. Również, gdy
chodzi o wymagania, Bóg nie liczy od razu na ustanawianie
rekordów, lecz stopniowo wyzwala coraz to nowe możliwości i moce
ludzkiego serca.
Taki
sposób działania Boga jest widoczny w całej historii zbawienia.
Bóg Nowego Testamentu, objawiony nam przez Jezusa Chrystusa - Bóg w
Trójcy Jedyny - choć stał się bardziej niepojęty niż Jahwe
Starego Testamentu - Elohenu, Elohim i Adonai - to jednocześnie stał
się tak bliski człowiekowi. Jeszcze bardziej transcendentny niż w
Starym Testamencie, w Nowym staje się jeszcze bardziej
immanentny każdemu stworzeniu, a najbardziej człowiekowi, przez
swojego Syna.
Wymagania,
które Bóg stawia człowiekowi, także podniesione są na nowym
etapie historii zbawienia na wyższy poziom. Wystarczy tutaj
przypomnieć słowa kilkakrotnie powtarzane przez Chrystusa w czasie
Kazania na Górze: „Słyszeliście, że było powiedziane
starym... a Ja wam powiadam...” Najbardziej jest to widoczne w
kwestii małżeństwa, gdzie Chrystus wyraźnie ukazuje Boga
jako Pedagoga, który z powodu „zatwardziałości serc”
pozwala na list rozwodowy, podczas gdy On sam wypowiada
zdecydowaną zasadę: „Co Bóg złączył człowiek niech nie
rozdziela”.
Kolejnymi
etapami znaczona jest również droga, którą Bóg prowadzi
poszczególnych ludzi do świętości. W tym procesie doskonalenia
ludzkiego ducha też obowiązuje pewna kolejność. Mistrzowie
życia duchowego mówią o drodze oczyszczającej, drodze
oświecającej i drodze zjednoczenia. W normalnym procesie rozwoju
duchowego ta kolejność musi być zachowana. Zdarza się, że ludzie
(zwłaszcza młodzi), którzy znajdują się dzięki łasce Boga na
początku tej drogi, chwytają od razu za książki, które
traktują o
kontemplacji
i teksty mistyków rozumiejąc nieraz zupełnie opacznie. Nasza
modlitwa wznosi się na coraz wyższy poziom również etapami: od
modlitwy ustnej, przez medytację do kontemplacji. Chociaż jest
to droga do coraz większej prostoty i bezpośredniości, najczęściej
nie da się pominąć żmudnej drogi stosowania różnych metod
medytacji, by osiągnąć ten stan modlitwy, kiedy to już nie
człowiek mówi do Boga, lecz raczej Bóg do człowieka. Do
heroicznej miłości Bóg najczęściej prowadzi przez kolejne
zachwyty i olśnienia, ale również kolejne doświadczenia i ofiary.
Zaliczenie
tych etapów jest pewnym prawem rozwoju duchowego. Człowiek,
który chce podążać ku Bogu musi to prawo respektować.
Trzeba jednak pamiętać, że Duch tchnie, kędy chce, że to prawo
nie obowiązuje Boga. Dlatego Bóg w jednym momencie potrafi porwać
człowieka do siódmego nieba. Bóg tę łaskę daje sercom,
które są wstanie ją przyjąć. Cieszmy się, że Bóg nasze słabe
i chore serca traktuje jak najlepszy lekarz z taką umiejętnością
i delikatnością, że do świętości prowadzi nas stopniowo –
etapami.
Jezus
jest w stanie każdego uzdrowić z duchowej ślepoty. Podobnie jak w
przypadku niewidomego z Betsaidy, takie leczenie może okazać się
procesem, który wymaga cierpliwości i czasu. Istotne jest, aby być
z Jezusem i pozwolić Mu na działanie. On pragnie dotykać mojej i
twojej duchowej ślepoty i otwierać moje duchowe oczy poprzez swoje
słowa, sakramenty święte, świadectwo i postawę dobrych ludzi....
Warto
zadać sobie pytanie: w jaki sposób Chrystus – w moim życiu do
tej pory – leczył mój duchowy wzrok?
Co
najbardziej pomagało mi rozpoznawać Go i pokochać?
Co
najbardziej rozpalało lub rozpala moje serce pragnieniem na
śladowania Mistrza?
Czy
zauważam, w jaki sposób ostatnio Pan próbuje otwierać oczy mojej
duszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz