Sobota
VI tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Jezus
wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych
osobno na górę wysoką. Tam się przemienił wobec nich. Jego
odzienie stało się lśniąco białe, tak jak żaden na ziemi
folusznik wybielić nie zdoła. I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem,
którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi,
dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie,
jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Nie wiedział bowiem, co
powiedzieć, tak byli przestraszeni. I zjawił się obłok,
osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój
Syn umiłowany, Jego słuchajcie!» I zaraz potem, gdy się
rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy sobie, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu nie rozpowiadali o
tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych.
Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy
„powstać z martwych”. (Mk 9,2-10)
KOMENTARZ
DO EWANGELII
Poznanie
przez zasłonę
W
Markowym opisie Przemienienia Pańskiego jest jedno zdanie, które
pomaga nam zrozumieć pewną specyfikę poznawania Boga. Dopiero
wtedy, gdy wizja, którą apostołowie oglądali na Górze Tabor,
została przesłonięta obłokiem, dopiero wtedy Piotr, Jakub i Jan
poznali najważniejszą prawdę zawartą w tym objawieniu: „To jest
mój Syn umiłowany”. Ten szczególny sposób przesłania
poznawanego obiektu jest jako metoda poznania stosowany nie
tylko w sprawach wiary, lecz również spraw tego świata
penetrowanych przez różne nauki.
Wiadomo,
że wokół słońca tworzy się korona słoneczna. Jest ona jednak
niedostrzegalna w normalnych warunkach. Dopiero, kiedy podczas
całkowitego zaćmienia tarcza słońca zostanie przesłonięta
tarczą księżyca, pojawia się na czarnym niebie wokół słońca
wspaniała korona, którą można obserwować przez kilka minut
zaćmienia. Na słońcu można dostrzec pewne szczegóły np. plamy
słoneczne. Kiedy wpatrujemy się w nieosłonięte słońce, nie
dostrzegamy żadnych szczegółów, po chwili takiego wpatrywania się
całkiem przestaniemy widzieć. Kiedy jednak słońce zostanie
przesłonięte różnymi filtrami, wtedy ukazują się nie tylko
plamy, ale i pertuberancje i ziarnista struktura słońca.
Temperaturę
kaloryferów badamy zwyczajnie dotknięciem ręki. Kto jednak w taki
sposób chciałby poznać temperaturę pieca hutniczego, to
straci rękę. Trzeba tutaj posłużyć się metodą mniej
bezpośrednią. Temperaturę pieca hutniczego bada się specjalnie
skonstruowanym termometrem, wyposażonym w odpowiednie osłony.
Człowiek zaś, przed żarem pieca musi się chronić azbestowym
kombinezonem i rękawicami.
Kto
chciałby na własne uszy zbadać, jakie jest natężenie hałasu,
przy starcie rakiety kosmicznej, to straci słuch. Uszy trzeba
zatkać, a decybele badać przy pomocy specjalnych urządzeń.
Jeśli
tak jest przy poznawaniu spraw tego świata, to tym bardziej
metoda przesłaniania ma zastosowanie w świecie wiary. Bóg jest
światłością, która swym blaskiem zaćmiewa wszystkie inne źródła
światła. Bóg jest żarem, przed którym „góry jak wosk
topnieją” (Ps 97,5). Głos Pana jest potężny. Głos Pana
„łamie cedry i ugina dęby” (por. Ps 27,5). Kto chciałby Boga
zobaczyć, od blasku Bożego oblicza straci wzrok. Kto chciałby Boga
dotknąć, od żaru Jego wnętrza straci rękę. Kto chciałby Boga
usłyszeć, od grzmotu Jego głosu straci słuch. Kto chciałby Boga
zrozumieć, od bogactwa Jego Istoty straci rozum. Dlatego Bóg
przesłania się obłokiem tajemnicy i otwiera przed nami najbardziej
dla nas odpowiednią drogę poznania i zbliżenia. Jest to droga
wiary.
Czy
teraz już rozumiesz co znaczy ów obłok, o którym pisze
Ewangelista Marek: „I
zjawił
się obłok osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: «To
jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie»”.
(Mk
9,7)
„To
jest mój Syn umiłowany”
Jest
niezmiernie ważne dla naszego rozwoju duchowego to, co powiedział
Bóg-Ojciec o swoim Synu: To
jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie.
Po co Jezus wybrał trzech spośród swoich uczniów i wziął ich ze
sobą na wysoką górę? Chciał przy tej okazji okazać swoją
chwałę najbliższym przyjaciołom, chciał aby Go lepiej poznali
(chociaż – jak to zaznaczyliśmy w pierwszej części naszego
rozważania – było to poznanie przez zasłonę), chciał objawić
się im jako ukochany Syn Ojca. Widząc coś zaskakującego,
uczniowie zlękli się i zdali sobie sprawę, że doświadczenia i
wydarzenia, jakich byli świadkami do tej pory, były niczym w
porównaniu do tego, czego doświadczają teraz.
Piotr
poprosił Pana, aby zawsze mogło wszystko pozostać tak, jak teraz.
Rozumiemy
jego reakcję, my też pewnie postąpilibyśmy tak samo, kiedy
przeżylibyśmy coś tak nadzwyczajnego. To, czego on doświadczył,
wychodzi jednak poza nasze doświadczenia, nawet te najpiękniejsze.
Zobaczył on bowiem Chrystusa takim, jaki jest naprawdę, to znaczy:
mógł stanąć wobec Niego jako Syna Bożego. I jeśli nadal miał
jakieś wątpliwości, usłyszał głos Ojca Niebieskiego,
potwierdzający tajemnicę bóstwa Jezusa: To
jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!
Jako
uczniowie Chrystusa mamy Go słuchać, jako Jego przedstawiciele mamy
Go kochać, jako chrześcijanie – przekonani o Jego boskiej naturze
– mamy Go naśladować i podarowywać Go innym poprzez własne
świadectwo życia.
Cokolwiek
nie jest z Chrystusa i dla Jego chwały, musi zejść na drugi plan.
Nawet
jeśli chcielibyśmy – jak Piotr – pozostać, kontemplując
Chrystusową chwałę (dobrze,
że tu jesteśmy),
na razie jednak musimy zejść z góry i żyć tak, aby któregoś
dnia móc kontemplować Go na wieki w niebie, twarzą w twarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz