Kilka
dni temu obchodziliśmy doroczne święto Ofiarowania Pańskiego.
Znów Kościoły nasze rozjarzyły się światłem świec, które
zapalone na Ewangelię - przypominały, że Słowo Chrystusa jest
naszym Światłem.
Ludzie
próbują zanieść te zapalone świece do domu. Jeśli nie ma
wiatru, to może nawet się to udać. Piękne są te wędrowania
płomyków, które pełzną z Kościoła do ludzkich siedzib.
Najpiękniej
wyglądała przed laty ta wędrówka ze światłem z kościoła
pokamedulskiego na warszawskich Bielanach. Ludzie wędrowali wtedy
obok eremów pustelniczych i wchodzili w ciemny las. Jedni zmierzali
do osiedla drogą dojazdową (wtedy jeszcze nie oświetloną), drudzy
wąską ścieżką przez zarośla. I tak płynęły w ciemności
zupełnej te dwa strumienie płomyków - wchodziły w blokowisko
osiedla Wrzecino i znikały w mieszkaniach.
Dobrze,
że chociaż raz w roku te obrzędy przypominają światu, że Jezus
jest naszym światłem. A zadaniem wszystkich wierzących w Niego
jest roznosić to światło innym. Tak iluminuje liturgia tę chwilę,
kiedy Symeon nazwał Chrystusa światłością na oświecenie pogan.
Sam
Zbawiciel to potem potwierdzi; „Ja jestem Światłością
świata, kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności”
(por. J 8,5-12b).
Tak
też zapowiadał Go Jan Chrzciciel jako Światłość co świeci w
ciemnościach. Wiedział o tym, że był tylko posłanym by
zaświadczyć o światłości. On sam nie był światłością. A
przecież o Nim Jezus powiedział coś, co było największą
pochwałą, że się większy człowiek od Jezusa nie narodził z
kobiety. I ten Jan taki święty, taki sprawiedliwy, taki
bezkompromisowy miał tylko zaświadczyć o światłości, która
oświeca każdego człowieka.
A
do nas Pan Jezus mówi dzisiaj: „Wy jesteście światłem światła”
(Mt 5,14). A do nas mówi także: „Beze mnie nic uczynić nie
możecie...” (Por. 1Kor 2,1-5). Wiemy więc, że nie my sami
jesteśmy źródłem światła, źródłem światła, światłością
ze światłości jest tylko ON - nasz Zbawiciel. Nie jesteśmy
źródłem światła, ale możemy być lampą, która to światło
roznieca.
W
1993 roku było głośno o ciekawym doświadczeniu, przeprowadzonym
przez rosyjską sondę kosmiczną. Rozwinęła ona duże zwierciadło
z folii, które odbiło promienie słońca i skierowało je na
ziemię, ten odbity promień, wędrujący także przez nasz kraj ma
być kilka razy silniejszy niż światło księżyca, które też
jest światłem odbitym. Rosjanie mają zamiar (jeśli to wszystko
się powiedzie do końca) – doświetlić tereny leżące na północ
od koła polarnego - okolice Workuty i jeszcze dalej. Ludzie tam
mieszkający, przez pół roku żyją w ciemności. Jeśli się ten
eksperyment uda - to będą mogli żyć inaczej. Ustąpią mroki.
Otóż podobna jest nasza rola, nasze zadanie jako uczniów
Chrystusa. Mamy być tym lustrem możliwie idealnym, gładkim i
czystym. Ciekawie, że gdy zbliżała się godzina księcia
ciemności, i Chrystus miał być wydany w ręce grzeszników, to
mówił On na Ostatniej Wieczerzy o czystości właśnie. „Jesteście
czyści, ale nie wszyscy...” (J 13,11).
Wiedział
kto opuści to zgromadzenie i wejdzie w czarną noc zdrady. A obmycie
nóg (także znak oczyszczenia), było związane z pouczeniem i w
służbie i w naśladowaniu. Piotra - który się bronił przed tą
posługą Pan Bóg przestrzegał: „Uważaj, jeśli nie zgodzisz się
na to, bym przed tobą uklęknął i nogi ci umył, nie będziesz
miał udziału ze Mną” (por. J 13,6 n). Wobec tego, nie tylko
nogi, ale i ręce i głowę ... . Nie trzeba. Wystarczy.
Wystarczy
żebyś pojął, że wszystko to się dzieje po to, byś to samo
czynił, tak samo postępował, byś był tak czysty, tak przejrzysty
- by ludzie patrząc na ciebie - mogli dostrzec coś co jest
Chrystusowe!
Moja
najwierniejsza korespondentka napisała mi niedawno. Pan Jezus
powiedział wyraźnie: „wy jesteście światłością świata...”.
Tak, jestem odbiciem Jego światła. Tym mocniej świecimy, im
jesteśmy gładsi, czyści.
Jesteśmy
odbiciem Jego światła. Każdy nasz czyn dobry jest przyjęciem
światła promienia Bożego i odbiciem go w kierunku innego źródła
światła. Pan powiedział: „Jesteście światłem”. Dał uczniom
zadanie do wypełnienia – żądanie czystości. A czystość nie
ogranicza się do szóstego czy dziewiątego z Przykazań - ale
rozszerza się na całokształt pragnień, dążeń, myśli słów,
czynów człowieka. To prawda, tylko w zakresie tych dwóch przykazań
można sprawy tak poplątać, że te same zachowania, postawy, gesty
mogą - mogą być przekazywaniem ludzkiej miłości i mogą oznaczać
coś wprost przeciwnego.
Wszystko
zależy od intencji, od czystości pragnień. Tak mądrze mówi o
tych sprawach św. Paweł – pełen światła, które ogarnęło go
pod Damaszkiem w dniu nawrócenia. W 1 Liście do Koryntian pisało
małżeństwie i dziewictwie; o czystości małżonków i trwałości
wspólnoty małżeńskiej. Zdając sobie sprawę ze swobody
obyczajów, jakie panowały wtedy w Koryncie - nazwał rzeczy po
imieniu.
Im
też wyśpiewał hymn „O Miłości”, która nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu; nie szuka swego; nie unosi się
gniewem; nie pamięta złego. Nie bał się tego, że nie zrozumieją,
nie przyjmą. Zrozumieli. Przyjęli - a my się dziś biedzimy w tych
trudnych problemach; bo albo nabiera się wody w usta; albo mówi się
półgębkiem - albo sprawy trudne po prostu się przemilcza.
A
jak już przychodzi do wielkich dyskusji, to niewiele z nich wynika.
Wszystko staje się płynne, relatywne. Co to jest wierność,
niewierność, prawda, kłamstwo, dobro, zło? Zacierają się
granice.
A
jak te problemy niepokojące przedstawić młodzieży, która z
natury jest najbardziej ewangeliczna? Gotowa byłaby przyjąć te
zasady. Niech mowa wasza będzie tak - to tak; a nie - to nie!
Tymczasem ta młodzież patrzy i słucha jak pokolenie ich ojców i
dziadków szarpie się i nie może bardzo ustalić - co to są te
wartości ewangeliczne - wartości chrześcijańskie. A jak już je
stosować i wprowadzić w życie publiczne, środki społecznego
przekazu - to wszyscy się w tym gubią. Takie to jest trudne?
Tak,
to jest trudne – jeżeli to wszystko dzieje się w mrokach własnych
ludzkich pomysłów! A na to światło z góry nie bardzo możemy się
zdecydować. Ile to przeróżnych racji wytyczono wielkiej debacie
noworocznej na temat ochrony życia nienarodzonych.
Na
pewno wielkim dobrem w tej dyskusji było zwycięstwo orientacji
biologicznej, że w momencie poczęcia się dwóch komórek
rozrodczych powstaje nowe, oddzielne (odrębne) życie i że jest to
życie człowiecze. Dla wielu ludzi było to naprawdę odkrycie! To
już jest wielka sprawa. A przyznajmy, że problem ten ma wiele
innych aspektów. I jeśli nie posłuchamy tego, co ma do powiedzenia
Pan i Jego Ewangelia; i jeśli odrzucimy
wskazania Magisterium Kościoła świętego – nie będzie ważne co
mówi na ten temat Papież, biskupi – to podejmować będziemy
rozwiązania doraźne, które będą nieszczęśliwe i na dziś i na
jutro.
Mamy
być światłem, mamy być solą. Prośmy więc dziś o światło,
obyśmy nie błądzili, prośmy o sól mądrości, byśmy nie
stracili smaku Prawdy, która została nam dana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz