Ukochani Bracia i Siostry! W
dzisiejszej Ewangelii Chrystus Pan zrobił aż trzy wzmianki na temat
piekła. Otóż każde zdanie Ewangelii napełnione jest Bożą
miłością do nas. Również kiedy Chrystus Pan mówi o piekle i
potępieniu wiecznym, jest to słowo serdecznej miłości do
człowieka – słowo, ostrzegające nas przed straszliwą pustoszącą
mocą grzechu. Jeśli zauważę miłość Bożą. jaka przenika
ewangeliczne przestrogi przed wiecznym potępieniem, szybko się
opamiętam z moich grzechów. I jeszcze więcej: Miłość Boża
zawarta w słowach Chrystusa ogarnia wówczas mnie samego i zaczyna
być przedmiotem mojej głębokiej troski, ażeby nikt z moich
bliskich i znajomych nie chodził drogami, które prowadzą do zguby
wiecznej.
Kto
nie zauważy tego, że słowa Ewangelii mówiące o potępieniu
wiecznym przeniknięte są Bożą miłością, ten popadnie w
nerwicowy lęk przed piekłem, albo odrzuci tę prawdę jako rzekomo
przestarzałą, lub nie będzie jej umiał pogodzić z prawdą o
nieskończonym Bożym miłosierdziu.
Ale
przejdźmy - moi drodzy - do głównego tematu dzisiejszej Ewangelii. Pan Jezus
przychodzi do nas dzisiaj jako Boski Prawodawca, który ogłasza
człowiekowi na nowo i ostatecznie prawo moralne. Czyni to
autorytetem własnym, zupełnie inaczej niż prorocy. Prorocy
nauczali autorytetem nie własnym, tylko Bożym, toteż w ich mowach
często powtarzają się zwroty: „to mówi Pan”, „słowo Pana”,
„wyrocznia Pana”. W miejsce tych zwrotów Pan Jezus używa
formuły, której ani razu nie spotkamy u żadnego proroka. Mówi: „A
Ja wam powiadam”. Bo mówi autorytetem własnym, jest bowiem Synem
Bożym, równym Przedwiecznemu Ojcu i bez reszty z Nim zjednoczonym.
Ktoś
słuchający dzisiejszej Ewangelii powierzchownie mógłby sądzić,
że Pan Jezus wprowadza obostrzenia do przepisów Starego Testamentu.
W Starym Testamencie powiedziano: Nie zabijaj; a Ja wam powiadam: w
ogóle się nie gniewaj na swego brata. Powiedziano: nie cudzołóż;
a Ja powiadam: Każdy, kto pożądliwie spojrzy na kobietę, już się
dopuścił cudzołóstwa. Powiedziano: nie przysięgaj fałszywie; a
Ja powiadam: Niech każda wasza mowa będzie: Tak, tak, nie, nie.
Otóż
nigdy dość przypominania, że każde zdanie Ewangelii jest
przepełnione miłością i do miłości wzywa. Choćby się
człowiekowi wydawało, że dany fragment Ewangelii zrozumiał
doskonale, nie rozumiem go zupełnie, dopóki nie rozpoznam zawartej
w nim miłości i nie poczuję się do tej miłości pociągnięty.
Otóż zauważmy, że pozornie rygorystyczne przykazania Pana Jezusa
przepełnione są wezwaniem, żebym drugiego człowieka zaczął
wreszcie naprawdę szanować i kochać.
Powiedziano
waszym ojcom: Nie zabijaj! Jest to oczywiście zakaz ze wszech miar
słuszny. Ale zakaz taki znajdziesz nawet w kodeksie prawa karnego.
Ty jednak staraj się nawet słowem nie zranić swojego brata, wyrzuć
z swego serca wszelkie złe uczucia przeciwko niemu. Krótko mówiąc:
staraj się go naprawdę kochać, staraj się zrozumieć jego punkt
widzenia. Staraj się rzetelnie chcieć jego dobra, nawet jeśli
wasze interesy się ze sobą wzajemnie krzyżują. Nawet jeśli
widzisz w nim zło, to jeszcze nie powód, abyś go potępiał albo
mu złem na zło odpowiadał. Raczej zastanów się czy nie mógłbyś
jakoś pomóc mu do opamiętania.
Powiedziano
waszym ojcom: Nie cudzołóż! Ale tego zakazu przestrzegają nawet
ci, którzy nie chcą ściągać na swoją głowę niepotrzebnych
kłopotów, a nawet ci, którym zależy tylko na dobrej opinii u
ludzi. Ty jednak – powiada do nas Pan Jezus – nawet swoje
spojrzenia oczyść z pożądliwości. Zauważ, że człowiek drugiej
pici jest równą ci osobą – podobnie jak ty kochaną przez samego
Boga, zdolną do czynienia dobra, wezwaną do życia wiecznego. Nie
ulegaj ciemnym fascynacjom sprawami płci, bo zepsujesz w sobie to,
co jest w tobie najbardziej ludzkiego. Zepsujesz w sobie zdolność
do miłości. Swoją płciowość powinieneś zachować we czci nie
tylko dlatego, że w tym wymiarze poczęły się lub zostaną poczęte
twoje dzieci. Zachowanie Bożego prawa w kierowaniu swoim instynktem
płciowym będzie ci pomagało zobaczyć w drugim człowieku równą
ci ludzką osobę, pomoże ci przezwyciężyć niedobre skłonności
do instrumentalnego traktowania innych ludzi. Kiedy Pan Jezus
powiada: Cudzołóstwem jest samo nawet pożądliwe patrzenie na
kobietę – nie jest rygorystą. On pragnie, abyśmy zobaczyli, że
nasza płciowość jest darem Bożym, dzięki któremu możemy się
uczyć również duchowych prawd na temat godności swojej własnej
oraz godności drugiego człowieka.
Spróbujmy
zobaczyć, że również to, co Pan Jezus mówi w dzisiejszej
Ewangelii na temat rozwodów, nie jest rygoryzmem, tylko pełnym
Bożej mocy wezwaniem do miłości. Mówi Pan Jezus: Każdy, kto
porzuca swoją żonę, naraża ją na cudzołóstwo, a kto by z
porzuconą się ożenił, dopuszcza się cudzołóstwa. Wielu
współczesnych ludzi odrzuca tę naukę spontanicznie i stanowczo.
Czasem, zapominając o tym, że jest to przecież wyraźna nauka Pana
Jezusa, ludzie ci obwiniają Kościół, że jest taki rygorystyczny
i przestarzały. Ludzie ci pytają: A jeśli małżonkowie się nie
dobiorą i jeśli jest im ze sobą źle, to czy aż do końca życia
mają się tak wzajemnie męczyć i żyć ze sobą jak pies z kotem?
Czy to możliwe, że Pan Jezus stawia im nawet wówczas takie
żądanie? Przecież to nieludzkie! – powiadają.
Otóż
powtórzmy: Nie rozumiemy nakazów Ewangelii, dopóki nie zobaczymy
tej miłości, jaka je przepełnia. Pan Jezus z pewnością żadnym
małżonkom nie nakazuje tego, żeby się męczyli ze sobą jak pies
z kotem. Pan Jezus powiada: Niech mąż nie opuszcza żony ani żona
męża. Ale powiada tak dlatego, że jest Bogiem miłości, który
stara się wierzyć w człowieka nawet wówczas, kiedy człowiek
przestaje już wierzyć w samego siebie. Ludzie – mówi Jezus do
skłóconych małżonków – nie przekreślajcie swoich
całoosobowych zaangażowań! Przecież włożyliście już w to
małżeństwo najlepszą część swojego życia! Nie pozbawiajcie
waszych dzieci normalnej rodziny! Otwórzcie wasze oczy na to
światło, dzięki któremu zobaczycie swoje małżeństwo nie tylko
w perspektywie krzywd, jakie sobie wzajemnie zadaliście i jakich od
siebie doznaliście. Uwierzcie, że naprawdę istnieje taka miłość,
która przemienia człowieka! Choćby na razie tylko jedno z was się
na tę miłość głębiej otworzyło, już stanie się coś dobrego
z waszym małżeństwem! Uwierzcie ponadto, że różne sytuacje
trudne do uniesienia i trudne do uleczenia można przemieniać w
życiodajny krzyż. Te same uciążliwości, które dotychczas
czyniły twoje życie małżeńskie czymś nieznośnym, zaczną się
przyczyniać do odbudowania waszej wspólnoty, jeśli spróbujesz je
przyjmować w tym Duchu, którego nam przynosi Jezus. Krótko mówiąc,
nie zrozumiemy słów Chrystusa Pana, w których nam zakazuje
rozwodów, dopóki w ich tle nie usłyszymy: „Przyjdźcie do Mnie
wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was
pokrzepię i znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”.
Myślę
sobie w tej chwili o tych nowożeńcach, którzy pobrali się dopiero
wczoraj, i o tych, którzy wezmą ślub w przyszłości. Kochani,
trzymajcie się mocno tej miłości, która płynie z Chrystusa – a
te problemy, o których mówiliśmy przed chwilą, nigdy nie będą
was dotyczyły. Życzę wam, cały Kościół Boży wam życzy, aby
życie wasze było szczęśliwe. Tym szczęściem, jakie z samego
Boga płynie.
A
was, drodzy Chorzy z naszej parafii i nie tylko, których Światowy Dzień wczoraj obchodziliśmy,
serdecznie proszę: Nie zapominajcie w waszych modlitwach i
cierpieniach o tych małżonkach wśród waszych bliskich i
znajomych, którzy szczególnie potrzebują waszej duchowej pomocy.
Kto wie, może również dlatego jest tyle nieszczęścia i rozwodów
w naszych małżeństwach, że się za mało za siebie wzajemnie
modlimy. Zatem jedni drugich brzemiona nośmy, a tak wypełnimy prawo
Chrystusa. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz