Sobota
VII tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Przynosili
Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko
zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do
nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie
im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam
wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie
do niego». I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i
błogosławił je. (Mk 10,13-16)
KOMENTARZ
DO EWANGELII
Pan
Jezus miał szczególny stosunek do dzieci. Obejmował je i
błogosławił, ale też często stawiał dziecko za przykład dla
dorosłych. W Ewangelii według św. Mateusza Jego słowa
zapisane są w taki sposób: "Jeśli się nie odmienicie i nie
staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa
niebieskiego" (Mt 18,3). Kiedy słuchamy tych słów nachodzi
nas pokusa, by zapytać Pana Jezusa, tak jak pytał Go Nikodem:
"Jakżesz może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż
może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?"
(J 3,4) Jak człowiek dorosły ma stać się dzieckiem? Czy ma
zrezygnować z tego wszystkiego co zdobył przez naukę i
doświadczenie życiowe? Czy ma być tak naiwny i niezdarny jak
dziecko?
Ta
sama myśl zapisana w Ewangelii św. Marka pozwala nam lepiej
zrozumieć naukę Pana Jezusa. Tutaj jest powiedziane: "Kto nie
przyjmie królestwa Bożego jako dziecko, ten nie wejdzie do niego".
Bardzo ważne jest tutaj słowo "przyjmie". Właśnie ono
określa sytuację dziecka. Przez cały okres swego dzieciństwa
człowiek jest tym, który przyjmuje i to zupełnie za darmo. W miarę
jak dziecko rozwija się, coraz więcej rzeczy zdobywa samodzielnie.
W końcu, kiedy człowiek osiąga dojrzałość, coraz mniej
otrzymuje od innych, wszystko musi zdobywać sam i coraz więcej musi
dawać. W sprawach królestwa Bożego, człowiek cały czas musi być
dzieckiem. Własnymi siłami człowiek nie jest w stanie zdobyć
zbawienia. Może je tylko otrzymać jako łaskę daną zupełnie za
darmo. Dziecko wszystkie dary przyjmuje w sposób zupełnie
naturalny. Nie czuje się upokorzone tym, że jest tak bardzo
uzależnione od swoich rodziców. Przeciwnie, dziecko jest
najzupełniej świadome tego, że jest ośrodkiem zainteresowania
całej rodziny, że jest kochane i uwielbiane. Wszystkie dary,
wszystkie gesty dziecko przyjmuje jako objawy miłości i nie czuje
się tym zażenowane. Chociaż rodzice mają przewagę nad dzieckiem,
są tacy wielcy, tacy ważni, tacy bogaci i mają taką władzę, to
przecież dziecko nie boi się swoich rodziców, lecz ich kocha i ufa
im. Z taką prostotą i naturalnością ma człowiek przeżywać
to niezwykłe zainteresowanie Boga. Od chwili chrztu świętego,
kiedy człowiek rodzi się na nowo jako dziecko Boże, cały czas Bóg
otacza go ze wszystkich stron. Wokół każdego dziecka Bożego krążą
jak "rój pszczeli" Ojciec i Syn i Duch Święty. W miarę,
jak człowiek zdobywając mądrość, uświadamia sobie wielkość
Boga i dystans między Jego świętością a swoją nędzą,
może ogarnąć ludzkie serca lęk i przerażenie, które odczuwali
prorocy przeżywając nawiedzenie Boga. "Stawać się
dzieckiem" wymaga jednak, aby ten lęk przezwyciężać i
odnosić się do Boga z ufnością i zaufaniem. Najważniejsza
prawda, jaką Pan Jezus objawił nam o Bogu jest ta: Bóg jest Ojcem.
To On kazał nam mówić do Niego: "Ojcze nasz". Czyż
więc należy się dziwić, że wymaga od nas, żebyśmy byli w
stosunku do Boga jak dzieci i jak dzieci przyjmowali Jego miłość i
Jego zbawienie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz