Wtorek
VII tygodnia zwykłego
Z
Ewangelii według Świętego Marka
Jezus
i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby
ktoś o tym wiedział. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im:
«Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz
zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli
tych słów, a bali się Go pytać. Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy
był już w domu, zapytał ich: «O czym to rozprawialiście w
drodze?» Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między
sobą o to, kto z nich jest największy. On usiadł, przywołał
Dwunastu i rzekł do nich: «Jeśli ktoś chce być pierwszym, niech
będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich». Potem wziął
dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do
nich: «Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie
przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który
Mnie posłał». (Mk 9,30-37)
KOMENTARZ
DO EWANGELII
„Jezus
i Jego uczniowie przemierzali Galileę, On jednak nie chciał, żeby
ktoś o tym wiedział” (Mk 9,30).
Również
i dzisiaj Pan Jezus przebywa wśród ludzi incognito, utajony. Wydaje
się, że jest to ulubiony sposób obecności Boga w sprawach tego
świata. Już wielki Izajasz nauczał: „Zaprawdę, Izraelu, Twój
Bóg jest Bogiem ukrytym” (Iz 45,15). Jest na pewno wiele powodów,
dla których Bóg nie występuje przed ludźmi z odsłoniętym
obliczem. Dzisiejsza Ewangelia podaje jako powód zagrożenie osoby i
misji Syna Człowieczego. „Syn Człowieczy zostanie wydany w ręce
ludzi. Ci Go zabiją...” (Mk 9,31). Pan Jezus nie bał się
zagrożeń. Kiedy nadeszła Jego godzina, stanął śmiało przed
tłumem napastników i powiedział wprost: „Jam jest”. Na groźne
pytanie Kajfasza odpowiedział jawnie: „Tyś powiedział”.
Piłatowi wyznał: „Tak, Ja jestem królem”, choć wiedział, że
niesprawiedliwemu sędziemu daje do ręki uzasadnienie wyroku śmierci
na Niego. Teraz jednak ukrywa się, bo nie wszystko jeszcze zostało
dopowiedziane, bo nie wszystkie znaki zostały dokonane. Dzisiaj
również wypowiada swoje opinie przez usta obcych i dokonuje znaków
przez ręce niewierzących. Wielu ludzi natychmiast odrzuciłoby
prawdę i najwspanialsze dzieła, gdyby tylko wiedzieli, że to co
dobre wśród ludzi związane jest z Jego imieniem.
Kiedy
ktoś naucza o miłości i odpowiedzialności powołując się na
Ewangelię, zaraz ta nauka jest kontestowana przez wielu. Kiedy to
samo głosi ktoś powołując się na „laickie źródła”, może
być (o dziwo) zaakceptowany.
Mistrzowie
życia duchowego nauczają, że ta ukryta obecność Boga, a
szczególnie pamięć na nią, pomaga ludziom zachować zawsze i
wszędzie odpowiednią postawę moralną. Są rzeczywiście ludzie,
którzy w Kościele zachowują się bogobojnie, a poza nim, gdy się
im wydaje, że Bóg ich nie widzi, czasem skandalicznie. Mimowolnie
przypisuje się tutaj ukrytej obecności Boga cechy agenturalne. Bóg
przebywający wśród nas incognito jest jak tajny agent, który
obserwuje nasze zachowanie i z tym trzeba się liczyć. Z tym trzeba,
oczywiście, się liczyć, ale Pan Bóg nie potrzebuje nas śledzić.
On zawsze wie, co kryje się w sercu człowieka.
Kiedy
wielcy ludzie zachowują incognito, to najczęściej dlatego, że nie
chcą na siebie zwracać uwagi i robić wokół siebie zamieszania.
Chcą, żeby życie wokół nich toczyło się normalnie. Gdyby Bóg
objawiał się ludziom w całej swojej chwale, gdyby Pan Jezus
ukazywał się swoim uczniom w takiej postaci jak na Górze
Przemienienia, to blask Jego oblicza „zmusiłby” do
porzucenia codziennych zajęć na rzecz prostracji i adoracji. A Bóg
chce – to również wynika z Jego incognito – partnerskich
stosunków z ludźmi. Nie chce ich ciągle olśniewać i przerażać.
Jest
jeszcze jeden powód incognito Jezusa wśród nas. Jest to powód
chyba najważniejszy. Jezus najczęściej ukrywa się w ludzkich
postaciach, które wyciągają do nas rękę po pomoc. Przypomnijmy
sobie przygodę św. Marcina. W ten sposób Jezus staje się
rzeczywiście naszym partnerem w miłości. Nam, codziennym
żebrakom, pozwala obdarzać się bezinteresownie, kiedy sam staje
wśród nas w postaci żebraka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz