Czwartek
po Popielcu
Z
Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?» (Łk 9,22-25)
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie?» (Łk 9,22-25)
KOMENTARZ
DO EWANGELII
Jezus
przewiduje swoją przyszłość. Jezus wie, co Go czeka. Jezus wie,
po co idzie do Jerozolimy. I nie cofa się przed tą drogą. Jezus
wie, że będzie musiał wiele wycierpieć, że będzie odrzucony, bo
taka wizja Boga jest nie do zaakceptowania, żeby miał cierpieć,
żeby miał objawić chwałę Boga na krzyżu, bo On jest chwałą
Boga, a krzyż, od tej chwili, dla wierzących nie będzie ani
głupstwem, ani zgorszeniem, ale – jak powie św. Paweł – „mocą
i mądrością Bożą”. Jezus dobrze wie, dokąd idzie, i co Go tam
czeka.
Kim
jest chrześcijanin? Chrześcijanin, to uczeń Jezusa Chrystusa. Co
to znaczy być uczniem Jezusa Chrystusa? To znaczy: iść za Nim; to
znaczy wypełniać to Słowo, które On nam podaje, i które On sam,
pierwszy wypełnił.
To
Słowo najpierw mówi: „Zaprzeć się samego siebie” – zaprzeć
się tego wszystkiego, co jest obce duchowi Jezusa Chrystusa; zaprzeć
się pełnienia swojej woli, a zacząć szukać i żyć po to, by
pełnić wolę Boga. Zaprzeć się samego siebie, to znaczy wziąć
swój krzyż na każdy dzień.
Być
chrześcijaninem, to znaczy: „Wziąć swój krzyż”.
Chrześcijanin kocha Chrystusowy i swój krzyż, i krzyża nie
przeklina, nie odrzuca, ale go akceptuje. Co jest krzyżem? Tym
prawdziwym krzyżem jest twoja i moja historia życia. Tym prawdziwym
krzyżem jest moje życie, i to wszystko, co mnie w życiu spotyka:
może w tej chwili starość, może samotność, może to, że nikt
mnie nie kocha, a może to, że się nikt ze mną nie liczy, i że
jestem na ostatnim miejscu.
„Niech
weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje”, bo był pokorny, jak
baranek. I mówimy: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy
świata”. Bo baranek nie opiera się, kiedy jest przeznaczony na
złożenie ofiary. Może tylko płacze i delikatnie beczy, ale nie
opiera się, nie ucieka przed krzyżem.
Całe
nasze życie niekiedy polega na dwóch rzeczach: na projektowaniu
swojego życia za wszelką cenę, aby tego życia mieć więcej – z
jednej strony, a z drugiej strony, na uciekaniu od krzyża, na
uciekaniu od cierpienia, bo jest cierpienie nie do zaakceptowania. A
przecież Bóg jakoś cierpienie zaakceptował. Boży sposób na zło,
to nie opieranie się złu. Boży sposób na zło, to krzyż,
przyjęcie zła na siebie. Ten, który był bez grzechu, przyjął
wszystkie grzechy na siebie. Ten, który był niewinny, przyjął
wszystkie winy na siebie.
Misja
Kościoła w świecie, misja chrześcijanina w świecie, to właśnie
taka misja – nie uciekania od zła, nie uciekania od krzyża, nie
oddawanie złem za zło, ale może wcześniej – przyznanie się
również do zła w moim życiu. Ojciec św. Jan Paweł II teraz, w
tych ostatnich dniach, ukazuje ten wielki dokument Pokuta i
pojednanie – właśnie w Kościele, żeby Kościół stanął w
prawdzie, również w swej historii, żeby przyznał się do błędów.
Może właśnie wtedy te błędy się rodziły, kiedy tak bardzo się
opierał na tych ludzkich atrybutach: może na władzy, na pieniądzu,
na sukcesie, i właśnie wtedy przegrywa.
My,
jeżeli opieramy życie – jak mówi pierwsze czytanie – „na
bożkach”: na bożkach sukcesu, pieniądza, na bożkach prestiżu,
tego, żeby nas podziwiali i bili brawo – również nam, ludziom
Kościoła – to wtedy przychodzi śmierć, to tam życia nie ma.
„Kładę przed wami życie i śmierć” – popatrzmy, jak Pan Bóg
jest delikatny, jaki jest wrażliwy. On nie traktuje człowieka, jak
marionetkę, jak przedmiot, daje człowiekowi wolność, bo u podstaw
wolności leży wybór, wybór życia, albo śmierci.
Rozgrywa
się dramat zbawienia o Twoje i moje życie. Jaką pójdziesz drogą?
Drogą życia, czy drogą śmierci? Życia, to jest właśnie zaprzeć
się siebie samego, wziąć krzyż, by zyskać życie, bo nie są to
słowa, które mówią o jakimś cierpiętnictwie, o jakimś użalaniu
się nad sobą, ale właśnie to są słowa życia. Chrześcijanin,
to ten człowiek, który nie tylko ma wiedzę, nie tylko ma doktrynę,
bo chrześcijaństwo, to nie tylko indoktrynacja, ale chrześcijanin
to ten, który ma żywe doświadczenie Boga, Tego, który wyprowadza
ze śmierci życie. Chrześcijanin, to człowiek, który ma
doświadczenie tego, że w tym zapieraniu się siebie, w tym braniu
krzyża codziennej historii życia, jest właśnie życie.
Ale,
jeżeli patrzymy na życie oczami nie Pana Boga, a swoimi, jeszcze
nieprzemienionymi, to wtedy krzyż staje się zgorszeniem, a
zapieranie się siebie, staje się jakimś masochizmem, i nic z tego
nie rozumiemy, i robimy z chrześcijaństwa cierpiętnictwo, co niema
nic wspólnego z chrześcijaństwem.
Dojrzała
wiara, żywa wiara, wiara, która umie ufać Panu Bogu. Kto umie
ufać? Ten, kto się nie boi, ten, który się nie lęka. Bo nie
można, z jednej strony być przepełnionym strachem, lękiem o swoje
życie, a z drugiej strony ufać. Wierzyć, to znaczy być wolnym, to
znaczy puścić lęk i strach, a oddać się Panu Bogu.
Może
jesteśmy na początku tej drogi do dojrzałej wiary, ale módlmy
się, abyśmy mogli doświadczać Boga, który nie ucieka od
historii, ale w tę historię wchodzi, i tę historię chce
przemieniać; chce przemienić twoją historię i moją historię, bo
jest Bogiem życia. Jezus Chrystus – Dobra Nowina – bo
chrześcijaństwo jest Dobrą Nowiną. Ona nie ucieka od życia, od
problemów, ale wchodzi w sam środek życia.
Dziękujmy
Panu Bogu za to, że pozwolił nam dożyć tego dnia, bo to dzięki
Niemu i Jego miłosierdziu, możemy modlić się znowu dzisiaj, i
nawracać się od samego początku, od pierwszych godzin tego dnia.
Ten czas mamy ofiarowany po to, by się nawracać, to znaczy, by
pełniej żyć, by być bardziej szczęśliwym, by w naszym życiu
było mniej strachu i mniej lęku, a więcej zaufania do Pana Boga.
„Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, i
niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz