Jest
tak w historii Kościoła, że raz mniej a raz więcej czci się
pewne tajemnice życia Jezusa czy Jego świętych. Na pewno w naszej
epoce mniej uwagi zwraca się na świętego Józefa. Ludzie starsi
pamiętają jeszcze, że kiedyś cały miesiąc marzec był
poświęcony nabożeństwom do św. Józefa, jak maj poświęcony
jest Matce Bożej, październik modlitwie różańcowej a czerwiec
Sercu Bożemu. Dziś już nie jest to tak rozpowszechnione –
bo czasy tak trudne jak nasze domagają się ukazywania samego
Centrum, jakim jest Jezus Chrystus. Więcej mówimy o mszy świętej,
lepiej ją chyba rozumiemy, lepiej w niej uczestniczymy, bardziej
ją cenimy jako miejsce spotkania z Chrystusem. A czasem o Jego
świętych nie tylko mniej mówimy, ale nawet zapominamy.
Nie
znaczy to, że ich rola stała się mniejsza. Tak jak było, tak i
jest, od naszej strony są tylko zmiany. Znowu przyjdzie kiedyś
epoka, że wyakcentuje się te czy inne prawdy. Tacy są już
ludzie. Kiedyś mówiono o Kościele jako o instytucji, dziś mówi
się więcej o Kościele jako o Ciele Mistycznym Chrystusa. A
Kościół jest jednym i drugim, zawsze ten sam, „święty,
katolicki i apostolski”.
Chciałbym
dzisiaj w kilku zdaniach tylko wam przypomnieć, że szukając w
naszym wieku XXI modelu autentycznego chrześcijaństwa, warto
rzucić okiem właśnie na świętego Józefa.
Dzisiaj
Kościół obchodzi uroczystość św. Józefa, który jest opiekunem
Kościoła, jak był kiedyś opiekunem Pana Jezusa i Świętej
Rodziny. Można snuć dzisiaj różne refleksje, ponieważ św. Józef
ma wiele do powiedzenia tym wszystkim, którzy wierzą w Jezusa
Chrystusa. Jego postać jest zresztą bardzo zakorzeniona w tradycji
Kościoła. W każdym niemal kościele jest jego wizerunek. Wiemy, że
jak jego imię znaczy „Bóg da więcej, Bóg przyda", tak on
sam jest patronem od spraw wymagających opieki. I wiele razy
apelowaliśmy do niego, zwłaszcza kiedy doskwierał nam
niedostatek czy głód, czy jakaś inna potrzeba.
Ale
dzisiaj chciałbym zwrócić waszą uwagę na sprawę może nieco
głębszą. Proszę przez chwilę wmyśleć się w sytuację Józefa
wobec tego całego zagadnienia, które my dzisiaj językiem
teologicznym nazywamy tajemnicą Wcielenia. Dla nas ta rzecz jest
trudna do zrozumienia. Dla niego była – myślę – jeszcze
trudniejsza. Mimo, że był wychowany w najbardziej autentycznych
tradycjach żydowskich i wiedział o tym, że takie wydarzenie kiedyś
w historii nastąpi. Ale czasem tak jest, jak i z nami jest: kiedy
nam się mówi „tak ma być, to jest właśnie to”, nam się
zdaje, że to jeszcze nie to, ale że to, co ma być, dopiero kiedyś
będzie. Myślę, że każdy z nas w ten sposób będzie przeżywał
swoją śmierć. Do końca jeszcze nie będziemy wierzyć, że
to jest t o. Zresztą czy nie raz już tak było w życiu?
I
on musiał zająć wobec tajemnicy Wcielenia stanowisko autentyczne,
stanowisko zasadnicze. I trudno nie przypuszczać że otrzymał do
tego specjalne światło. Choćby nawet ewangelie mówią o tym, że
anioł Pański powiedział Józefowi, że „z Ducha Świętego jest
to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 20). A także: „weź Dziecię
i uchodź do Egiptu” (Mt 2, 13). Miał dużo światła i miał dużo
światła wyjątkowego, bo cała historia była wyjątkowa.
Ale
jeszcze była inna rzecz, na którą warto zwrócić uwagę.
Mianowicie Józef był z zawodu rzemieślnikiem. Homo faber —
mówi język łaciński. Do dziś dyskutują znawcy historii
palestyńskiej, na czym to rzemiosło polegało, czy był
rzemieślnikiem od drzewa, czy rzemieślnikiem od żelaza. Ale
to nie jest ważne. Ważne jest, że był człowiekiem konkretu,
człowiekiem rzemiosła. Prostym, zwykłym, takim jak po dziś dzień
wielu ludzi, którzy parają się pracą każdego dnia, walcząc o
chleb codzienny. I to mu dawało pewien głęboki, autentyczny
realizm. Patrzył właśnie tak jak prości ludzie się patrzą
na wydarzenia.
Patrzył
na wydarzenia. I równocześnie, ponieważ tak umiał patrzeć, był
wielkim (można by powiedzieć) może nie filozofem, ale teologiem.
On poprzez dotykanie swoimi rękoma rzeczywistości umiał również
dotknąć tej największej Rzeczywistości, jaka się wtedy
dokonywała, kiedy Słowo stało się Ciałem, kiedy Syn Boży
stał się człowiekiem. On to rozumiał po swojemu. A rozumiał
dlatego, że tajemnica Wcielenia jest jakoś bardzo po linii tego
realnego rzemiosła, jak bym powiedział. Bóg wcielił się w
codzienność.
Tak
się czasem zastanawiamy, dlaczego dzisiejsi ludzie nie rozumieją
Eucharystii, dlaczego nie potrafią dojść do ołtarza, kiedy jest
tutaj Chrystus i uczta jest ucztą. Dlatego, że zatracili pojęcie
sacrum — świętość jakiejkolwiek uczty.
Który
ojciec błogosławi dzisiaj chleb i rozdziela dzieciom? Kto o tym
wie? Kto to mówi, kto tak robi? To było kiedyś chlebem powszednim
i związane z chlebem powszednim: nasze matki i ojcowie błogosławili
chleb. Tak samo jest z pracą. Kto dobrze rozumie pracę, w tego
pojęciu praca jest czymś świętym. Tak jak błogosławi się
chleb, tak się błogosławi pług, który wychodzi w pole, czy
ziarno, które się rzuca, czy warsztat rzemieślniczy, czy warsztat
naukowy.
Żaden
z wielkich teologów nie zaczynał szukania i dociekania bez pokornej
modlitwy. I wtedy rozumiał o wiele więcej, co znaczy tajemnica
Wcielenia: że Bóg się wcielił a on udziela pracy rąk i pracy
umysłu i sprzymierza pracę rąk i pracę umysłu z tym tchnieniem
Bożym, które daje mu dynamizm do pracy. I służy, dlatego służy.
Dzisiaj,
kiedy po Soborze Watykańskim Drugim coraz więcej się mówi o
tak zwanej teologii rzeczywistości ziemskich, kiedy się mówi o
kontynuowaniu, ciągu dalszym tajemnicy Wcielenia, kiedy się mówi
każdemu człowiekowi, prostemu i wielkiemu: gdy pracujesz, pamiętaj,
że kontynuujesz dzieło wcielenia Jezusa Chrystusa – to bardzo
wyraźnie temu całemu procesowi patronuje Józef. Józef –
homo faber a równocześnie oblubieniec Matki Bożej i człowiek
sprawiedliwy (por. Mt 1, 19), opiekun tej „trójcy ziemskiej”,
jak to się mówi o Świętej Rodzinie.
Tego
się dzisiaj uczymy w to święto, które jest też takie ciche, jak
cichy był Józef, Oblubieniec Matki Chrystusowej. Wielkie dzieła w
ciszy się dokonują, bez rozgłosu – tak jak ziarno, które jest
długi czas w ziemi a potem dopiero przynosi owoc. Przyjąwszy
dzisiaj Komunię świętą, w ciszy głębokiego skupienia
odszukajmy przy Panu Jego Opiekuna i pomówmy z nim o naszych
sprawach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz