Ukochani
Bracia i Siostry! Co roku okres Adwentu przeżywamy w duchu
nawrócenia: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo
niebieskie” (Mt 3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Trzeba wrócić
do Boga, który został zapomniany. Trzeba zmienić styl życia,
zmienić kierunek drogi. Bóg tego chce, musimy więc spełnić Jego
wolę, podjąć wysiłek nawrócenia.
Adwent
jest czasem sposobnym do nowej ewangelizacji naszych rodzin -
odkrywania na nowo prawdy o Bogu, o Jego działaniu w nas i przez nas
w rodzinnej wspólnocie. Na potrzebę nowej ewangelizacji wskazał
już Ojciec św. Jan Paweł II na zakończenie III Pielgrzymki do
Polski: „Nie zapominajcie, że właśnie nasza polska Ojczyzna
wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji - podobnie jak cała Europa.
Po setkach lat, tysiącach - wciąż na nowo! Cała Europa stała się
kontynentem nowego wielkiego wyzwania dla Ewangelii. I Polska też!”.
Powrót do ewangelicznych zasad, pogłębienie życia religijnego,
zbliżenie się do Boga przez słuchanie Jego Słowa i służenie Mu
dotyczy
wszystkich w naszych rodzinach: dzieci, rodziców i dziadków,
zdrowych i chorych, pełnych sił twórczych i niepełnosprawnych,
unieruchomionych w inwalidzkich wózkach, a także i tych,
którzy na jakiś czas są odizolowani od rodzin w zakładach karnych
czy domach poprawczych.
Moi
Drodzy! Każdy na swój sposób może włączyć się w dzieło
ewangelizacji, świadczyć o Bogu, starać się coraz lepiej Go
poznawać i coraz mocniej Mu zawierzyć. Jest jeszcze ciemno, a już
małe dzieci z zapalonymi lampionami w ręku w towarzystwie mamy lub
taty – idą na Roraty. Może powiesz: „Z naszego bloku tylko ja
idę z mamą. Inne dzieci jeszcze śpią”. Idziesz jedynie ty z
mamą. Ale i ze światłem, które przypomina Pana Jezusa. Od twojego
światła można zapalić wiele świec. Im bliżej kościoła, tym
więcej świateł. A potem... jakie to piękne, kiedy przed kapłanem
idzie procesja z dziećmi, które oświetlają jeszcze ciemne wnętrze
świątyni. Dopiero, gdy kapłan zaśpiewa „Chwała na wysokości
Bogu”, dzieci gaszą światła w lampionach, a pan kościelny
zapala wszystkie światła w kościele.
„Nawróćcie
się” (Mt 3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Trzeba wrócić do
Boga, który został zapomniany. Trzeba zapalić zgasłe światła.
Jedno od drugiego.
W
niedzielę, w przerwie między jedną i drugą Mszą Św. idę do
chorej osoby z Panem Jezusem. Mijają mnie ludzie spieszący do
kościoła. Jedni klękają przed Bogiem Wszechmogącym, inni
zdejmują czapkę, pan kapitan salutuje. Są też tacy, którzy się
wstydzą wyznać wiarę i oddać hołd Panu Bogu. W pewnej chwili
zauważam ojca z dwojgiem małych dzieci. Klęka i zachęca dzieci,
aby uczyniły to samo. Myślę: „Szczęśliwe dzieci, które mają
takiego ojca. Szczęśliwe te dzieci, które wraz z ojcem i matką
uczestniczą w niedzielnej Mszy Św., a także wspólnie się modlą
w swoim domu”. Przecież najpiękniejszym skarbem, który
przekazujemy rodzinie i w rodzinie – jest wiara i umiłowanie Boga.
A
może w naszych rodzinach panuje inna
atmosfera, może - jak pisze Józefa Hennelowa – „coraz w nim
ciaśniej, coraz mniej miejsca dla każdego. To nie jest tylko
kwestia ilości butów na dwóch metrach kwadratowych przedpokoju,
ani kolejki do łazienki, kiedy pięć osób wychodzi na tę samą
godzinę do pracy i do szkoły. To sprawa zgrania... Kto może, ten
znika z domu, na tak długo, jak tylko się da, wykształca się styl
spędzania osobno niedziel, świąt, ferii...” (J. Hennelowa: „U
nas w rodzinie”, 1989, s. 324-325).
A
może w naszej rodzinie wszechwładnie panuje telewizor, który z
koła rodzinnego czyni półkole, przesłania wszystkie problemy,
nawet te najważniejsze. Wpatrzeni w srebrny ekran, niejednokrotnie
za cenę niedzielnej Mszy Św., nie mamy czasu, aby sięgnąć po
Pismo św. i zgłębić przynajmniej jeden jego fragment. Brak nam
czasu, by odwiedzić swoich bliskich lub napisać do nich list, by
dostrzec sąsiadów potrzebujących pomocy.
A
może w naszej rodzinie trzeba by zwrocić baczniejszą uwagę na
osobę w podeszłym wielku, na osobę, którą dotknął krzyż
cierpienia. Los chorych i niepełnosprawnych w rodzinach także bywa
różny. Szczęśliwi ci, którzy mimo choroby i kalectwa czują się
w domu jak w rodzinie – najbliżsi, dzieci i wnuki otaczają ich
szacunkiem, wysłuchują ich rad, korzystają z ich doświadczeń, są
wobec nich wyrozumiali. Ale bywa również inaczej - chora matka
na próżno czeka na odwiedziny swoich dzieci, na dobre słowo,
najmniejszy odruch ludzkiego serca. Przedłużająca się.
uciążliwa choroba wyczerpuje siły opiekujących się chorym, stają
się oni nerwowi i zniechęceni. Cierpienie wpływa na stan
psychiczny chorego, który popada w apatię, bywa nawet złośliwy
wobec najbliższych. Czasem nam, ludziom sprawującym opiekę nad
chorym w rodzinie, zabraknie cierpliwości. W takich chwilach
pamiętajmy, że tam, gdzie człowiek już nie wytrzymuje, jest z nim
Bóg. Źródłem naszego umocnienia niech będą słowa św. Pawła:
„przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku
chwale Boga” (Rz 15,7).
Moi
drodzy! Chrystus przyszedł do nas jako Zbawiciel. Prowadzi nas do
ostatecznego celu – jednych drogą cierpienia, drugich –
współcierpienia. Potwierdzenie swego powołania znajdujemy na
kartach Ewangelii. Stwórzmy chorym godziwe warunki w naszych domach,
swoim przykładem uczmy dzieci wrażliwości na potrzeby chorych:
babci, dziadka, sąsiada, uczmy szacunku wobec nich. Starajmy się
poświęcić czas nie tylko na pielęgnowanie chorego w rodzinie, ale
także na wspólną modlitwę, lekturę Pisma Św., książek
religijnych czy prasy katolickiej, na rozmowę o życiu parafii.
Chciejmy chorej osobie umożliwić uczestniczenie w niedzielnej Mszy
Św., niech to nie będzie tylko msza wysłuchana.
„Nawróćcie
się” (Mt
3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Surowy asceta, żyjący w
prymitywnych
warunkach,
ale o dziwo, cieszący się ogromną popularnością. Występuje
szczególnie ostro przeciwko ludziom, którzy uważają, że
przynależność do Narodu Wybranego przez pochodzenie zapewnia im
zbawienie. „Każde drzewo, które nie wydaje owoców, będzie
wycięte i w ogień wrzucone” (Mt
3,10). Nic nie pomogą przywileje, liczy się tylko szczere
nawrócenie. Niech nam, a zwłaszcza naszym rodzinom, dopomoże
Maryja, łaski pełna – Niepokalana, którą czcić będziemy w
najbliższy czwartek. To właśnie z Jej symbolem – świecą
płonącą nad ołtarzem, odprawiamy roratną liturgię. Maryjo,
wskaż naszym rodzinom właściwą drogę, abyśmy przyjęli
przychodzącego Pana, abyśmy potrafili Go w każdym człowieku,
który wśród nas żyje i cierpi, dostrzec. Anem.
Jak zawsze piękne i mądre słowa, które dawają duzo do myślenia. Warto w ten radosny czas oczekiwania na Jezusa zatrzymać się na chwilkę i rozważać w swym sercu słowa Boga aby wypełniać Jego wolę tak jak Maryja.
OdpowiedzUsuńPiekne kazanie .Bog Zaplac <3
OdpowiedzUsuń