grudnia 03, 2022

2. Niedziela Adwentu (A) – Czas nawrócenia

nawróćcie się
Ukochani Bracia i Siostry! Co roku okres Adwentu przeżywamy w duchu nawrócenia: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Trzeba wrócić do Boga, który został zapomniany. Trzeba zmienić styl życia, zmienić kierunek drogi. Bóg tego chce, musimy więc spełnić Jego wolę, podjąć wysiłek nawrócenia.
Adwent jest czasem sposobnym do nowej ewangelizacji naszych rodzin - odkrywania na nowo prawdy o Bogu, o Jego działaniu w nas i przez nas w rodzinnej wspólnocie. Na potrzebę nowej ewangelizacji wskazał już Ojciec św. Jan Paweł II na zakończenie III Pielgrzymki do Polski: „Nie zapominaj­cie, że właśnie nasza polska Ojczyzna wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji - podobnie jak cała Europa. Po setkach lat, tysiącach - wciąż na nowo! Cała Europa stała się kontynentem nowego wielkiego wyzwania dla Ewangelii. I Polska też!”. Powrót do ewangelicznych zasad, pogłębienie życia religijnego, zbliżenie się do Boga przez słuchanie Jego Słowa i służenie Mu dotyczy wszystkich w naszych rodzinach: dzieci, rodziców i dziadków, zdrowych i chorych, pełnych sił twórczych i niepełnosprawnych, unierucho­mionych w inwalidzkich wózkach, a także i tych, którzy na jakiś czas są odizolowani od rodzin w zakładach karnych czy domach poprawczych.
Moi Drodzy! Każdy na swój sposób może włączyć się w dzieło ewangelizacji, świadczyć o Bogu, starać się coraz lepiej Go poznawać i coraz mocniej Mu zawierzyć. Jest jeszcze ciemno, a już małe dzieci z zapalonymi lampionami w ręku w towarzystwie mamy lub taty – idą na Roraty. Może powiesz: „Z naszego bloku tylko ja idę z mamą. Inne dzieci jeszcze śpią”. Idziesz jedynie ty z mamą. Ale i ze światłem, które przypomina Pana Jezusa. Od twojego światła można zapalić wiele świec. Im bliżej kościoła, tym więcej świateł. A potem... jakie to piękne, kiedy przed kapłanem idzie procesja z dziećmi, które oświetlają jeszcze ciemne wnętrze świątyni. Dopiero, gdy kapłan zaśpiewa „Chwała na wysokości Bogu”, dzieci gaszą światła w lampionach, a pan kościelny zapala wszystkie światła w kościele.
Nawróćcie się” (Mt 3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Trzeba wrócić do Boga, który został zapomniany. Trzeba zapalić zgasłe światła. Jedno od drugiego.
W niedzielę, w przerwie między jedną i drugą Mszą Św. idę do chorej osoby z Panem Jezusem. Mijają mnie ludzie spieszący do kościoła. Jedni klękają przed Bogiem Wszechmogącym, inni zdejmują czapkę, pan kapitan salutuje. Są też tacy, którzy się wstydzą wyznać wiarę i oddać hołd Panu Bogu. W pewnej chwili zauważam ojca z dwojgiem małych dzieci. Klęka i zachęca dzieci, aby uczyniły to samo. Myślę: „Szczęśliwe dzieci, które mają takiego ojca. Szczęśliwe te dzieci, które wraz z ojcem i matką uczestniczą w niedzielnej Mszy Św., a także wspólnie się modlą w swoim domu”. Przecież najpiękniejszym skarbem, który przekazujemy rodzinie i w rodzinie – jest wiara i umiłowanie Boga.
A może w naszych rodzinach panuje inna atmosfera, może - jak pisze Józefa Hennelowa – „coraz w nim ciaśniej, coraz mniej miejsca dla każdego. To nie jest tylko kwestia ilości butów na dwóch metrach kwadratowych przedpokoju, ani kolejki do łazienki, kiedy pięć osób wychodzi na tę samą godzinę do pracy i do szkoły. To sprawa zgrania... Kto może, ten znika z domu, na tak długo, jak tylko się da, wykształca się styl spędzania osobno niedziel, świąt, ferii...” (J. Hennelowa: „U nas w rodzinie”, 1989, s. 324-325).
A może w naszej rodzinie wszechwładnie panuje telewizor, który z koła rodzinnego czyni półkole, przesłania wszystkie problemy, nawet te najważniejsze. Wpatrzeni w srebrny ekran, niejednokrotnie za cenę niedzielnej Mszy Św., nie mamy czasu, aby sięgnąć po Pismo św. i zgłębić przynajmniej jeden jego fragment. Brak nam czasu, by odwiedzić swoich bliskich lub napisać do nich list, by dostrzec sąsiadów potrzebujących pomocy.
A może w naszej rodzinie trzeba by zwrocić baczniejszą uwagę na osobę w podeszłym wielku, na osobę, którą dotknął krzyż cierpienia. Los chorych i niepełnosprawnych w rodzinach także bywa różny. Szczęśliwi ci, którzy mimo choroby i kalectwa czują się w domu jak w rodzinie – najbliżsi, dzieci i wnuki otaczają ich szacunkiem, wysłuchują ich rad, korzystają z ich doświadczeń, są wobec nich wyrozumia­li. Ale bywa również inaczej - chora matka na próżno czeka na odwiedziny swoich dzieci, na dobre słowo, najmniejszy odruch ludzkiego serca. Przed­łużająca się. uciążliwa choroba wyczerpuje siły opiekujących się chorym, stają się oni nerwowi i zniechęceni. Cierpienie wpływa na stan psychiczny chorego, który popada w apatię, bywa nawet złośliwy wobec najbliższych. Czasem nam, ludziom sprawującym opiekę nad chorym w rodzinie, zabrak­nie cierpliwości. W takich chwilach pamiętajmy, że tam, gdzie człowiek już nie wytrzymuje, jest z nim Bóg. Źródłem naszego umocnienia niech będą słowa św. Pawła: „przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga” (Rz 15,7).
Moi drodzy! Chrystus przyszedł do nas jako Zbawiciel. Prowadzi nas do ostatecznego celu – jednych drogą cierpienia, drugich – współcierpienia. Potwierdzenie swego powołania znajdujemy na kartach Ewangelii. Stwórzmy chorym godziwe warunki w naszych domach, swoim przykładem uczmy dzieci wrażliwości na potrzeby chorych: babci, dziadka, sąsiada, uczmy szacunku wobec nich. Starajmy się poświęcić czas nie tylko na pielęgnowanie chorego w rodzinie, ale także na wspólną modlitwę, lekturę Pisma Św., książek religijnych czy prasy katolickiej, na rozmowę o życiu parafii. Chciejmy chorej osobie umożliwić uczestniczenie w niedzielnej Mszy Św., niech to nie będzie tylko msza wysłuchana.
Nawróćcie się” (Mt 3,2) – woła św. Jan Chrzciciel. Surowy asceta, żyjący w prymitywnych warunkach, ale o dziwo, cieszący się ogromną popularnoś­cią. Występuje szczególnie ostro przeciwko ludziom, którzy uważają, że przynależność do Narodu Wybranego przez pochodzenie zapewnia im zbawienie. „Każde drzewo, które nie wydaje owoców, będzie wycięte i w ogień wrzucone” (Mt 3,10). Nic nie pomogą przywileje, liczy się tylko szczere nawrócenie. Niech nam, a zwłaszcza naszym rodzinom, dopomoże Maryja, łaski pełna – Niepokalana, którą czcić będziemy w najbliższy czwartek. To właśnie z Jej symbolem – świecą płonącą nad ołtarzem, odprawiamy roratną liturgię. Maryjo, wskaż naszym rodzinom właściwą drogę, abyśmy przyjęli przychodzącego Pana, abyśmy potrafili Go w każdym człowieku, który wśród nas żyje i cierpi, dostrzec. Anem.


2 komentarze:

  1. Jak zawsze piękne i mądre słowa, które dawają duzo do myślenia. Warto w ten radosny czas oczekiwania na Jezusa zatrzymać się na chwilkę i rozważać w swym sercu słowa Boga aby wypełniać Jego wolę tak jak Maryja.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger