grudnia 05, 2022

Rozważania Adwentowe – Jezus odpuszcza grzechy

 
Poniedziałek, II tydzień Adwentu



On widząc ich wiarę, rzekł: człowieku odpuszczają ci się grzechy twoje (Łk 5,20).

1. Kiedy jedziemy do Lourdes czy do Częstochowy, czy też do innego sanktuarium maryjnego przynosimy ze sobą cichą nadzieję, że może Matka Najświętsza dokona na naszych oczach jakiegoś cudu. Może człowiek ślepy odzyska wzrok, może kulawy zacznie chodzić, może ktoś nieuleczalnie chory dostąpi łaski wyzdrowienia. A kiedy nic z tych rzeczy się nie stanie, wracamy do siebie i stawiamy sobie pytanie: czy Matka Boża już teraz nie wysłuchuje ludzi, tak jak dawniej to robiła?
Zapominamy o jednym: że Ona zawsze nas wysłuchuje, zawsze działa cuda. Z tą tylko różnicą, że dziś jest więcej cudów natury wewnętrznej, aniżeli zewnętrznej. Czyż nie jest to cudem, gdy człowiek niewierzący po przyjściu do Matki Bożej przed Jej obrazem odzyskuje wiarę: albo człowiek który latami się nie spowiadał, tchnięty Jej łaską, nagle klęka u kratek konfesjonału, lub ktoś stojący z dala od Boga, dzięki Matce Najświętsza staje się gorliwym katolikiem? Myśląc o tym wszystkim przez pryzmat dzisiejszej Ewangelii, stawiamy sobie pytanie: co jest większym cudem, czy przywrócenie komuś zdrowia duszy czy ciała? Co jest łatwiej powiedzieć: odpuszczają ci się grzechy twoje, czy powiedzieć wstań i chodź? (5,23).
2. Chrystus staje dziś przed nami, jako ten, który leczy jedno i drugie. Przez takie postępowanie pragnie przekonać współczesnych sobie, że naprawdę jest obiecanym Mesjaszem. Współcześnie z Nim żyjący ludzie, wiedzieli, choćby z lektury proroka Izajasza (por. dzisiejsze czyt. I), że w czasach mesjańskich ślepi będą widzieć, chromi chodzić, cierpiący będą uleczeni, a wszyscy biedni, opuszczeni i poniżeni przeżyją radość nastania nowych czasów. Idą więc dziś z głęboką wiarą do Jezusa, nie tylko po radę i pociechę, ale przede wszystkim po konkretną pomoc: idą i nie zostają zawiedzeni.
Wydaje się, że dzisiejsza Ewangelia jest kompozycją dwóch epizodów z życia Jezusa: 1. uzdrowienie paralityka i 2. Jego dyskusji z faryzeuszami na temat władzy odpuszczania grzechów. Oto te wydarzenia miały miejsce w różnym czasie, ale św. Łukasz połączył je celowo, aby udowodnić, że i jedno i drugie jest uzależnione od wiary człowieka. Chodzi tu zarówno o wiarę chorego człowieka, jak i o wiarę tej wspólnoty, do której on należy. Do tego wniosku upoważniają nas słowa samego Chrystusa: a On widząc wiarę ich rzeki: człowieku, odpuszczają ci się grzechy twoje.
Chrystus widział wiarę ich. Nie ulega wątpliwości, że wielka była wiara tych, którzy przynieśli przed Chrystusa chorego paralityka. Ileż musieli po drodze pokonać trudności, na ileż napotkali przeszkód, z jakimiż borykali się przeciwnościami, a jednak wszystko pokonali i ostatecznie stanęli przed samym Chrystusem. Nie odstraszyła ich wielka rzesza, która otaczała Chrystusa, nie powstrzymały ściany ani powała domu, w którym On nauczał. Podjęli się skomplikowanego trudu rozebrania sufitu, a wszystko dlatego, bo posiadali wielką wiarę. I ta wiara została wynagrodzona. Nie pierwszy raz wiara w moc cudotwórczą Chrystusa odnosi zwycięstwo. Zwyciężyła ona w prośbie setnika rzymskiego, samarytańskiej niewiasty, upokorzonego Piotra i innych. I dziś ta sama wiara rzuca dziesiątki i setki ludzi pod stopy Chrystusa.
3. Kiedy dziś rozmyślamy nad uzdrowionym przez Chrystusa paralityka, szukamy wielu analogii i powiązań do naszego życia. Uświadamiamy sobie fakt, że paralityk żadną miarą o własnych siłach nie dostałby się przed oblicze Zbawcy. On potrzebował pomocy drugich. Dziś jest dużo ludzi, którzy jak ewangeliczny paralityk, potrzebują tej pomocy, aby ich podprowadzić do Chrystusa. Czy jesteśmy gotowi do podjęcia się tego apostolskiego czynu? Przyprowadzić do Chrystusa tych, którzy sami nie mają na tyle siły, aby się przybliżyć do Niego. Ułatwić dojście do Boga temu, który je odkłada na późniejsze, może lepsze czy szczęśliwsze czasy. Pomyśleć o tych, którzy wiele lat stoją z dala od Boga i nie mają człowieka, który by ich do Niego przyprowadził.
Oni potrzebują naszej pomocy. Czas Adwentu to najsposobniejszy czas udzielania potrzebującym pomocy. Nie myśl zatem tylko o sobie. Nie chciej być sam szczęśliwym na Święta. Pomyśl o tym, że Boże Narodzenie to Święta szczególnie ludzi biednych, opuszczonych i nieszczęśliwych. Jeśli Chrystus przyszedł na świat, aby właśnie tych ludzi uwolnić od zła, to tym samym ukazał nam wszystkim właściwą drogę życia. Nie wahaj się wstąpić na tę drogę. To najpewniejsza droga, bo wytyczona przez Niego.
Jezus staje także dziś przed nami jako ten, który odpuszcza grzechy. Nie znaczy to, że i my mamy grzechy odpuszczać, choć powinniśmy darować tym, którzy nas obrazili, ale przede wszystkim znaczy to że mamy sami przygotować się na odpuszczenie grzechów. Faryzeusze nie dostąpili tego odpuszczenia, bo ani nie przygotowali się, ani nie nastawiali na nie. Przeciwnie, żyjąc w swoim świecie odgrodzeni od Boga, skostniali w swoim formalizmie, z dnia na dzień pogłębiali tylko przepaść między sobą a Bogiem. Adwent ma nam dzisiejszym ludziom ułatwić zasypać tę przepaść. Ma nas przybliżyć do Boga. Miejscem tego zbliżenia i pojednania niech będzie konfesjonał — ołtarz — Eucharystia.
4. Uczestnicząc dziś we Mszy św. ożywmy w sobie wiarę, że stoimy bardzo blisko Chrystusa. Tak blisko, jak kiedyś przed wiekami stali ludzie wierzący w Jego moc cudotwórczą. Stali i doczekali się łaski, o którą prosili. My też dziś stoimy i wierzymy, że On dziś dostrzeże nas, uleczy nasze chore dusze, a może i ciała oraz weźmie na zawsze pod skrzydła swojej przemożnej opieki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger