Sobota,
I tydzień Adwentu
„Widząc
tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni,
jak owce nie mające pasterza”. (Mt 10,1)
Pan jako Żniwiarz
Bóg
słyszy wołanie swojego ludu. Nawet gdy człowiek nie potrafi
się modlić, ludzkie choroby i słabości, rany ludu i jego sińce
po razach, zniewolenie przez złego ducha, Bóg odbiera jako ciągłe
wołanie: "Veni – Przybądź!. Przybywa, by leczyć, by
ratować i uwalniać swój lud. przybywa w swoim Słowie, które
Ciałem się stało – w swoim Synu, który wziął na siebie
wszystkie ludzkie ograniczenia. To, że w Jezusie Chrystusie
Nieskończony ma granice, jest z jednej strony lekarstwem najlepiej
dostosowanym do ludzkich słabości, z drugiej strony, zasięg
oddziaływania tego lekarstwa zamyka się w granicach miejsca i
czasu. „Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski... głosił
Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie
słabości”, ale jednocześnie litował się nad ludźmi, „bo
byli znękani i porzuceni jak owce nie mające pasterza”. Żniwo
jest tak wielkie, że nawet On - właśnie z powodu ograniczenia
swych możliwości przyjęciem ludzkiej natury - nie może być
jednocześnie wszędzie, przy każdej chorobie i przy każdej
słabości. To dlatego najpierw Dwunastu wyposaża we władzę „nad
duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie
choroby i wszelkie słabości”. Żniwo jest tak wielkie, że nawet
Dwunastu nie wystarczy. Dlatego Jezus wzywa do modlitwy: „Proście
Pana żniwa, aby posłał robotników na swoje żniwo”.
Ciągle
jeszcze czekamy na "Dożynki". Adwent uświadamia nam to
bardzo mocno. Na żniwie Pańskim jest jeszcze tyle do zrobienia.
Tyle chorób i słabości do wyleczenia, tylu trędowatych do
oczyszczenia, tylu umarłych do wskrzeszenia, tyle złych duchów
do wypędzenia, tyle ran i sińców do opatrzenia.
Żniwo trwa
Chrześcijanie
żyjący w Polsce widzą swoją Ojczyznę jako żniwo, na którym
jeszcze jest wiele pracy do wykonania. Jest to żniwo, na które
jesteśmy posłani jako robotnicy. Bóg posyłając nas odpowiada na
modlitwę ludu, który doznał tyle sińców i ran, który po
bolesnych doświadczeniach z historią jest słaby, obolały i
chory, który jest znękany i chory jak owce nie mające pasterza.
Żniwo wielkie, a świadomych Bożego powołania i ogromu pracy mało!
Od czego zaczynać? Co na tym żniwie jest najważniejsze?
Temu
ludowi potrzebny jest przede wszystkim pasterz. Wszystkie wybory
i skutki wyborów przekonują nas, że tego pasterza nie ma wśród
współczesnych nam ludzi. Robotnicy tego żniwa powinni przekonać
zagubionych i zniechęconych, że „Pan jest moim Pasterzem”,
że „Pan jak Pasterz mnie prowadzi”. Kiedy od ludzi nie można
otrzymać jasnych dyrektyw i doczekać się skutecznego
przewodnictwa, trzeba dać się prowadzić Dobremu Pasterzowi.
On nie tylko poprowadzi bezpieczną drogą, ale spośród tych,
którzy będą Mu wierni, da pasterzy według swego serca.
Na
rany i sińce tego ludu, robotnicy żniwa powinni przykładać
plaster prawdy, bo tylko prawda może wyzwolić z wszelkich chorób i
słabości, tylko ona może przepędzić złe duchy.
Pan powołuje do żniwa
To
Jezus – Dobry Pasterz powołuje swoich współpracowników. Tym,
który wzywa imiennie do swojej winnicy, jest Jezus Chrystus. To nie
przypadek zgromadził nas w Kościele Jezusowym, ale Jego
przywołanie. To nie myśmy wybrali drogę poprzez życie w
Zgromadzeniu, w powołaniu, ale Jezus Chrystus, który nas dostrzegł,
przygarnął do siebie, obdarzył zaufaniem. Owszem, nasi bliscy,
czyjaś pobożność, osobista gotowość, określone możliwości
stanowiły sylwetkę Jemu bliską, ale słowo ważne i decydujące,
On sam wymawia i powołuje. Co z tego faktu wynika? Osobista
odpowiedzialność, aby nie zgubić tego, co było u początku, co
wynosi się z domu, od rodziny, z naturalnych możliwości
ciała, charakteru, wychowania. Nie stracić, nie zmarnować
naturalnych danych, które Bóg dał. Nikt inny, tylko ten, którego
imię Bóg wymówił odpowie wobec Niego za bogactwa i losy swojego
życia.
Zachowanie
cech indywidualnych, które Bóg wziął dla określonych, Jemu
wiadomych zadań i przeznaczeń. Każdy wezwany jest innym
człowiekiem, ma pozostać sobą, bo taki właśnie jest potrzebny
wspólnocie ludu, któremu będzie służył. Czynni i myśliciele,
szczebiotliwi i powściągliwi, otwarci i ostrożni, politycy i „mole
książkowi”, bo dla wszystkich, muszą się stać, aby wszystkich
pociągnąć do zbawienia, bo rozmaici będą szukać i muszą
znaleźć podobnych i zrozumiałych przez siebie.
Bezpośrednia
więź z Jezusem, który mnie tylko powiedział pierwsze słowo, ale
pozostał na zawsze z tymi, którzy stali się Jego uczniami. Więź
przyjaźni, która zaczyna się w początkowej formacji, a potem
pogłębia się i nieprzerwanie towarzyszy dziełu ewangelizacji.
Stąd powstaje świadomość łączności na dobro i zło, na pewność
i wątpienie, na samotność i pogrążenie w tłumie. Jesteśmy
Jego, bo tak postanowił w swojej mądrości. Mamy prawo i obowiązek
pogłębiać przyjaźń, nawet gdy tego faktu nie rozumiemy.
Wspomnicie, kochani bracia i siostry, kto was wybrał, kto zaufał, czyją misję pełnicie
swoim trudem dni i wysiłkiem rąk. Radujcie się, bo jesteście
Jezusowi.
"nawet On - właśnie z powodu ograniczenia swych możliwości przyjęciem ludzkiej natury - nie może być jednocześnie wszędzie, przy każdej chorobie i przy każdej słabości. To dlatego najpierw Dwunastu wyposaża we władzę „nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości”. Hmmm...faktycznie , nigdy nie pomyślałam o tej Jezusa ograniczoności i że dlatego chce wyposażyć we wszystko Dwunastu. Pokazuje tym samym mi ta myśl tych Dwunastu , którzy przyuczają innych . Dzięki, księże Józefie ! ♥
OdpowiedzUsuńBędę z Panią troszkę polemizował. Jezus, jako prawdziwy człowiek wszedł w przestrzeń i czas. Jeśli mówimy, że był ograniczony, to to ograniczenie dotyczyły wyłącznie Jego człowieczeństwa. Można powiedzieć, że Jezus się uniżył, aby wywyższyć każdego człowieka, aby jako Bóg dać wybranym moc działania w Jego imieniu i Jego mocą. Jako Bóg tak naprawdę nie potrzebował ludzkiej pomocy - ani Dwunastu, ani dzisiejszych swoich powołanych - On-Bóg - świadomy tego, że w swoim Człowieczeństwie opuści tę ziemię -czas i przestrzeń - dlatego chciał swoją mocą podzielić się z Apostołami i ich następcami, aby Dzieło rozpoczęte przez Niego TRWAŁO "aż do skończenia świata". "Wyposarza" Jezus Dwunastu i ich Następców nie absolutnie we wszystko, ale w to, co niezbędne do realizacji ich misji. Misją zaś było i jest kontynuowanie dzieła zbawienia. Ci Dwunastu nie tyle przyuczają innych, co - na mocy udzielonej im od Mistrza - dają innym (wybranym przez Niego) udział w Jego mocy zbawczej...
UsuńTo fakt "we wszystko" to niefortunne może określenie przeze mnie :) Może powinnam dołożyć " we wszystko, co im konieczne do służby " . Dzięki za to zwrócenie uwagi , choć nie myślałam nawet o zrównaniu "wszystko u Boga " z "wszystko u uczniów", myślę też , że wszystko jest łaską, więc i tak wszystko jest zależne od Boga, jeśli nie będę pragnąć łaski , jeśli nawet ją mając nie pójdę za nią, krucho będzie z moim udziałem w Jego zbawczej mocy...
OdpowiedzUsuń