1.
Ludzkie problemy i troski. Bracia i siostry! Żyjemy u początku
dwudziestego pierwszego wieku, wieku wspaniałych, wręcz
oszałamiających odkryć i osiągnięć w różnych dziedzinach
nauki i techniki. Człowiek współczesny zdobywa kosmos, dysponuje
mózgami elektronowymi i – przekraczającymi ludzką
wyobraźnię – możliwościami energii nuklearnej.
Jednocześnie my, ludzie wieku postępu, z oburzeniem, łączącym
się również z zażenowaniem i wstydem dowiadujemy się
codziennie o różnego rodzaju niesprawiedliwości, braku
poszanowania godności ludzkiej; słyszymy o wojnach, ucisku,
gwałcie, przemocy, porwaniach, ohydnych morderstwach i
krzywdzie
ludzkiej.
Ileż
energii i wysiłku wkłada człowiek współczesny w to, by zdobyć
mieszkanie, mieć lepsze warunki życia, by osiągnąć wyższe
kwalifikacje naukowe i zawodowe czy bardziej opłacalną i
znaczącą pozycję społeczną. Czasami nawet udaje mu się osiągnąć
to, do czego dążył, cieszy się tym jakiś czas, potem pojawia się
inne pragnienie i rozpoczyna nową pogoń za „szczęściem”.
I gdy znów nie znajduje satysfakcji, stara się zaspokoić głód
swojej duszy namiastkami szczęścia: film, koncert, zabawa,
alkohcl, przyjemności zmysłowe, narkotyki. A jednak głód
pozostaje. Popełnia więc człowiek jakiś błąd w tej gonitwie
życiowej. Może niewłaściwie szuka, może coś przeoczył, a może
zapomniał o tym, co najważniejsze. Jeśli chce wyrwać siebie i
innych z tego marazmu beznadziejności i bezsensu, musi najpierw
zatrzymać się, wyciszyć, pomyśleć – co dalej?
2.
Nawracajcie się! Zatrzymać się – na progu Wielkiego Postu z
Jezusem na pustyni. Przecież był to pierwszy Wielki –
czterdziestodniowy
Post w dziejach chrześcijaństwa. Nie będzie łatwo wyłączyć się
z biegu po tak zwane szczęście. Kusiciel nie zrezygnuje. Będzie
używał różnych sposobów, by nie zostawić wolnej chwili na
refleksję, modlitwę, szlachetne postanowienia. Tak jak Jezusa
na pustyni będzie szantażował, straszył, groził, obiecywał.
Wreszcie pokaże ci wszystko, za czym goniłeś, czego szukałeś,
czego tak bardzo potrzebujesz i powie: „Dam ci to wszystko,
jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4, 9). I co wtedy? –
Albo ulegniesz mu i wrócisz do zwariowanego kołowrotka, gdzie
trudno usłyszeć głos Chrystusa lub też odważnie odpowiesz: „Idź
precz, szatanie!” i wówczas usłyszysz wołanie Pana:
„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15). Cóż to
znaczy? – zapytasz. Ja? – wierzący, praktykujący,
przystępujący często do ołtarza Pańskiego mam się nawracać?
Nie unoś się i nie obrażaj. Tak – ja i Ty – wszyscy mamy
ciągle nawracać się. Nie wystarczy tylko wstrzymać się od
pokarmów mięsnych, odbyć spowiedź wielkanocną, uczestniczyć
w Drodze Krzyżowej. Chodzi o coś więcej jeszcze. Każdy z nas
ma wady i grzechy. „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych
siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1 J 1, 8) –
mówi
św. Jan Apostoł. Pierwszym zatem krokiem do nawrócenia jest
uznanie w sobie grzechu, odkrycie nałogów, skłonności do zła,
egoizmu, zarozumiałości, wygodnego życia. Jeśli szczerze
przyjrzysz się sobie, być może łatwiej zrozumiesz to, co
dotychczas było dla ciebie niezrozumiałe – sens swojej choroby,
cierpienia, krzywd doznawanych od ludzi – nieraz bardzo ci
bliskich. Co więcej, zrozumiesz potrzebę wykorzenienia zła z
siebie i zmiany kierunku życia. Nie znaczy to wcale, że nawracając
się, masz uciec z tego świata. Musisz nawrócić się pozostając
niejednokrotnie w potopie zła fizycznego i moralnego,
pozostając w tej samej społeczności, w tym samym środowisku
pracy, na tej samej sali szpitalnej, w tym samym łożu boleści, w
tej samej rodzinie. Uratujesz się jak Noe tylko wtedy, gdy jak
on – zaufasz bezgranicznie Bogu, gdy uwierzysz w Ewangelię, gdy
zaczniesz nowe życie zgodne z sumieniem, o którym mówi św. Piotr
w drugim czytaniu dzisiejszej liturgii słowa. Nawrócenie to sprawa
nie jednej tylko chwili, jednego pobożnego uniesienia – to sprawa
całego życia. Nawrócenie do Chrystusa ma rozpoczynać się każdego
dnia, przejawiać w każdym działaniu, na wszystkich
płaszczyznach życia, w stosunku do wszystkich ludzi. Jeśli chcesz
coś zmienić – nie czekaj na nawrócenie nagłe, niespodziewane –
nie jesteś Szawłem siejącym grozę i dyszącym żądzą
zabijania uczniów Pańskich (Dz 9. 1). Jesteś przecież już
wierzący, już nawrócony. Pomyśl o czymś konkretnym, idź
naprzód: krok po kroku, dzień po dniu, pytaj siebie, co możesz
dobrego zrobić i staraj się to stopniowo w życiu realizować.
3.
Owoce nawrócenia. Właściwe zrozumienie Chrystusowego
wezwania: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15)
to przede wszystkim pojednanie z Bogiem i braćmi oraz pokuta za zło
popełnione. Przypomina tę prawdę każdemu z nas św. Jan Paweł II
w Adhortacji apostolskiej Pojednanie
i Pokuta.
Chrystus
domaga się od swoich wyznawców nawrócenia całkowitego,
radykalnego: zmiany mentalności, właściwej oceny wartości,
zmiany zainteresowań, zmiany dróg życiowych i złych
obyczajów. Owocami nawrócenia a jednocześnie programem na
Wielki Post są znane nam od dzieciństwa dobre uczynki: modlitwa,
post i jałmużna.
a.
Modlitwa. Czyż trzeba uzasadniać człowiekowi wierzącemu potrzebę
modlitwy, czyli potrzebę spotkania z Bogiem, który rozpoczyna w nas
dzieło nawrócenia? Czyż nie trzeba zwłaszcza dziś otwarcia
się na Jego słowo, wsłuchania się w Jego głos, porozmawiania z
Nim o Nim, o sobie, o swoich najbliższych, o swoich radościach
i smutkach, osiągnięciach i niepowodzeniach, o szlachetnych
ambicjach i codziennych kłopotach,
o
dobrym
zdrowiu i chorobie, o życiu i o śmierci oraz o tym, co nas czeka za
jej progiem?
b.
Post. Drugim owocem nawrócenia jest post. Nie chodzi tylko o to, byś
mniej zjadł. Są różne formy postu. U jego podstaw leży zawsze
to, byś umiał rezygnować i to nie tylko ze względu na zdrowie czy
smukłą sylwetkę. Chodzi o umiejętność rezygnacji i
wyrzeczenia z pobudek wyższych, duchowych, religijnych. Taka
postawa zbliża do Boga, kształtuje i uszlachetnia charakter,
pozwala lepiej zrozumieć drugiego człowieka. Zacznij
rezygnować z tego, co nie jest konieczne a nawet wręcz szkodliwe
dla ciebie. Wyłącz telewizor, gdy jest nieprzyzwoity lub
beznadziejny program, odrzuć papierosa, odstaw kieliszek. Miej
odwagę wreszcie obalić mit, że to cię uspokaja, rozwesela,
łagodzi smutek i ból. Popatrz – zwłaszcza w tygodniu
modlitwy o trzeźwość narodu – popatrz na tragedię polskich
rodzin, na tragedię dzieci, żon i matek. Nie usprawiedliwiaj
się zbyt łatwo sloganowym powiedzeniem: „ja piję tylko
symbolicznie”. Czy naprawdę symbolicznie, czy nie zmuszałeś
innych do picia, czy odważyłeś się przeciwstawić
niekulturalnemu i brutalnemu obyczajowi przymuszania drugiego, nieraz
rozpaczliwie broniącego się człowieka, czy możesz wreszcie z
czystym sumieniem powiedzieć: z mego mieszkania nikt nie
wyszedł pijany? Niech odpowie dziś Bogu twoje sumienie, niech
nawróci się i uwierzy w Ewangelię.
Szczególną
formą postu i pokuty jest cierpienie ludzkie, które w łączności
z cierpiącym Chrystusem w Kościele stanowi centrum
urzeczywistniania się zbawienia. W tym miejscu zwracam się
zwłaszcza do was: siostry i bracia – chorzy i cierpiący w
szpitalach i domach rodzinnych. Wpatrzcie się dobrze w krzyż
Chrystusa. Bądźcie przekonani, że „jesteście najdroższą
i
najpotrzebniejszą
cząstką Kościoła, wszak w swoich cierpieniach w szczególny
sposób odzwierciedlacie tajemnice, krzyża Chrystusowego i Jego moc”
— zapewniał was o tym ojciec św. Jan Paweł II dn. 6 czerwca 1979
r. w Częstochowie. „Z ludzkiego punktu widzenia Wasza
sytuacja życiowa jest bardzo przykra, bolesna, czasem wręcz
Upokarzająca... Ciało Wasze jest słabe nie możecie o własnych
siłach chodzić, pracować, radzić sobie, ale pozostaje Wam
najgłębszy wymiar człowieczeństwa — Wasz ludzki duch..., który
może być źródłem mocy dla innych..., a
wyrzutem
sumienia i
punktem
zwrotnym dla tych, którzy obrażają Boga posługując się swoim
zdrowiem i
siłami”
(Kraków, 9 VI 1979 r.). Poprzez wasze cierpienie przyjęte i z
męstwem zaakceptowane dokonują się nawrócenia, ludzie
otrzymują dobra duchowe, wypraszacie łaskę powołań
kapłańskich i
zakonnych.
Niech dzisiejsza modlitwa i
ofiara
mszy św. sprawowana i w waszej intencji będzie wyrazem
wdzięczności łomżyńskiej wspólnoty seminaryjnej i całej
Polski dla was. Jesteśmy naszą codzienną modlitwą, ofiarą i
umartwieniem z wami i
prosimy
również was o nieoceniony dar cierpienia i podjęcia krzyża w
naszej intencji.
c.
Jałmużna. Jeszcze jeden wymiar wielkopostnego nawrócenia to
jałmużna. Znów nie chodzi tylko o datek rzucony żebrakowi.
Jałmużna to każdy czyn płynący z miłości do Boga i
bliźniego;
to zarówno materialny jak i duchowy dar: odwiedziny, rozmowa,
uśmiech, chętna i konkretna pomoc w potrzebie a nawet –
życzliwa uwaga czy upomnienie.
Kochani!
„wierzcie w Ewangelię” – zachęca Chrystus. Człowiek w
życiu musi w coś lub kogoś wierzyć. A skoro pogoń za
„szczęściem”
i awansami społecznymi wytwarza postawy egoistyczne, samolubne,
blokujące czy wręcz niszczące najpiękniejsze wartości w
człowieku; skoro dobrobyt materialny – dostatek stają się
często nieosiągalnym mitem – uwierzmy Ewangelii. Ileż to
systemów, ideologii, potęg ekonomicznych i politycznych
przeszło niechlubnie – jak straszliwy mit – do historii, a
Chrystus przez prawie dwa tysiące lat, często ośmieszany i
prześladowany,
jest ciągle żywą rzeczywistością. I każdy, kto szczerze
uwierzył w Jego Ewangelię – nie doznał zawodu. Nawracajmy
się więc do Chrystusa całym sercem, zacznijmy od siebie, nie
czekajmy na przemianę świata przez innych, gdyż popadniemy w
następny mit – ci inni czekać będą na
nas.
Społeczność ludzka to nie abstrakcyjna masa – to konkretne
osoby. Zarówno więc dobro jak i zło popełniane przez jednostki,
staje się udziałem całej wspólnoty ludzkiej.
Chrystus
dziś, na progu Wielkiego Postu, zaprasza nas do nawrócenia i
pełnego zaufania Jego słowu, do pójścia drogą, którą On
wskazuje. A jeśli nawet droga ta wiedzie przez cierpienie,
krzyż i śmierć męczeńską, to przecież ostatecznie zawsze
doprowadza do wielkanocnego poranka – do paschalnego wyzwolenia
i zwycięstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz