lutego 12, 2018

Kazanie pasyjne - V. Golgota

Wędrując razem ze św. Markiem z Wieczernika na Golgotę, tydzień temu rozstaliśmy się z Chrystusem cierpiącym w pretorium Piłata. Jest już po wydaniu wyroku, po ubiczowaniu. Zmieniono szaty, Chrystus otrzymał swoją własną suknię, drzewo krzyża i wyszedł w stronę Kalwarii.

1.Mimowolni słudzy zła
„Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przy­prowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki" (Mk 15, 20b-22).
Interesuje nas w tym roku odkrycie potęgi i metod działania zła, a równocześnie postawa Jezusa Chrystusa wobec tego zła. Szymon z Cyreny został przymuszony przez żołnierzy, aby dźwigał krzyż. Zło szuka pomocników. Zbyt długo trwałaby krzyżowa droga, ponieważ Chrystus jest bardzo wyczerpany, osłabiony biczowa­niem, nie przespaną nocą. Skazaniec powinien sam nieść belkę krzyża na miejsce stracenia. Pozostali towarzysze Chrystusa, któ­rzy również idą na śmierć, niosą swój krzyż.
Zło przymusiło Szymona. Ten czyni to niechętnie, z musu, ale Bóg potrafi takie przymuszone dobro nagrodzić. Marek Ewan­gelista, podając imiona synów Szymona, Aleksander i Rufus, dowodzi, że są to osoby znane pierwszym chrześcijanom, a więc otrzymali łaskę wiary. Przymuszony ojciec pomógł Chrystusowi dźwigać krzyż, a jego synowie otrzymali łaskę wiary. Tak Bóg płaci nawet za dobro dokonane z przymusu.
Chrystus przyjmuje tę pomoc jako zaplanowaną przez Ojca Niebieskiego. On wie, że to Ojciec w swojej Opatrzności postawił na drodze krzyżowej Szymona, aby Mu pomógł. Uczymy się od Chrystusa, jak należy przyjmować pomoc nawet od tych ludzi, którzy czynią to niechętnie. Trzeba umieć współpracować z tymi, którzy czynią to z przymusu. Nam często taka pomoc się nie podoba, i najchętniej powiedzielibyśmy: Jak nie chcesz, to zrobię sam. Chrystus jednak wzywa: Przyjmij przymuszoną pracę. Nie zawsze też potrafimy usunąć czy skrócić cierpienie człowieka i wtedy trzeba umieć pomóc w trwaniu na drodze cierpienia. Sto­jąc po stronie cierpiącego, stoimy zawsze po stronie dobra. To jest chrześcijańska postawa.
Następnie św. Marek pisze, że na szczycie Golgoty dawali Chry­stusowi „wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali" (Mk 15, 23-25).
Wino i mirra to środek znieczulający, który podawano, aby oszczędzić bólu, był on bowiem tak wielki, że niektórzy ludzie umierali podczas krzyżowania. Zło, aby przedłużyć cierpienie, podawało środek znieczulający i w ten sposób najcięższy moment przebicia rąk i podniesienia ciała w górę na stojącą belkę, był nieco złagodzony.
Obserwujemy, jak zło ciągle zabiega o to, aby kaźń była zreali­zowana do końca, by Chrystus nie umarł w czasie przybijania do drzewa. On miał wisieć jako przestroga dla innych. Jego krzyż miał odstraszać tych, którzy dotychczas byli Jego zwolennikami.
Pan Jezus odmawia tego napoju, bo chce cierpieć świadomie i dobrowolnie. On od początku do końca jest Panem sytuacji. Gdyby Chrystus wypił ten napój, to Jego słowa na krzyżu byłyby słowami człowieka odurzonego. Nie byłby odpowiedzialny za sło­wa, które wypowie na drzewie krzyża. Odpowiedzialność za każ­dy gest to znak prawdziwej dobroci. Dobro jest zawsze odpowie­dzialne za wszystko. Ten kto stoi po stronie dobra, powinien od Chrystusa uczyć się odpowiedzialności za swoje czyny i słowa do końca.
Egzekucji dokonuje pluton żołnierzy. Jest rzeczą znamienną, że Chrystus nie ma do nich większych pretensji, to są ludzie, którzy wykonują rozkaz. Zło posługuje się swoimi poddanymi. Czytając Ewangelię wiemy, że Chrystus odnosił się z dużym szacunkiem do wszystkich instytucji polityczno-gospodarczych. Sam żył w ra­mach tych instytucji i w tych ramach umiera. Ma pretensje do ludzi odpowiedzialnych za wydany na Niego wyrok, a więc do Judasza, Kajfasza, Piłata. Nie ma natomiast pretensji do żołnie­rzy, którzy wykonują rozkaz. Są sługami zła mimo woli.
Św.Marek podaje, że rzucili los o suknię. Jest już po ukrzy­żowaniu. Chrystus przez kilka godzin będzie konał na krzyżu. Żołnierze są odpowiedzialni za cały przebieg egzekucji. Muszą zo­stać pod krzyżem aż do Jego śmierci. W tej sytuacji grają w ko­ści o suknię Jezusa Chrystusa, o Jego szatę. To świadczy o typowo żydowskiej atmosferze, jaka panowała pod krzyżem. Na krzy­żu umiera czyste Dobro, Zbawiciel świata, człowiek sławny, któ­ry czynił wiele dobra, a legioniści siedzą i grają w kości. Dostrze­gamy ten straszny kontrast między tym, co Bóg czyni dla czło­wieka, a tym, jak podchodzi do tego człowiek. Obok wielkich wydarzeń, zabawia się grą w kości. Ile rozumie z tego, że Bóg dla niego cierpi?

2. Zatarcie granicy między dobrem a złem
Następnie św. Marek zaznacza: „Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: ,Król Żydowski'. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców zo­stał zaliczony" (Mk 15, 26-28).
„Król Żydowski". To jest wina, która stała się podstawą do wydania wyroku śmierci. Oświadczenie Jezusa uznano za uzurpację królewskiej godności. Chrystus jest prawdziwym Królem Żydowskim, Królem świata i wszechświata, ale prawda w świecie kłamstwa zasługuje na wyrok śmierci. W oczach okupanta rzym­skiego Chrystus jako Król Żydowski, uchodzi za buntownika po­litycznego i dlatego zasługuje na śmierć.
Tak jest przez wieki. Więźniowie dzielą się na więźniów poli­tycznych i więźniów kryminalnych. Kryminaliści cierpią i giną z powodu przestępstwa, polityczni z powodu prawdy. Zło posłu­guje się tymi samymi prawami, instytucjami, więzieniami, straż­nikami porządku, karząc w imię sprawiedliwości kryminalistów i w imię niesprawiedliwości tych, którzy znają prawdę i mogą zagrozić władzy. To zatarcie granicy między dobrem a złem jest bardzo bolesne. W tłumie ludzie pytają, dlaczego on umiera, skoro nic złego nie uczynił?
Chrystus umiera jako więzień polityczny, jako Król Żydowski, jako buntownik, ale On umiera za prawdę. Łączy się to ściśle z zestawieniem Chrystusa razem z dwoma złoczyńcami. Zbawi­ciel zrównany z łotrami. Św.Marek posługuje się słowem „złoczyńcy", to znaczy ci, którzy czynią zło. Było ich dwóch. Prawdopodobnie jako trzeci miał być Barabasz, skazany również na karę śmierci. Chrystus jest dobroczyńcą, który nic złego nie uczy­nił, ale zostaje zrównany ze złoczyńcami. Zbrodniarze giną ze względu na lud, by władza mogła dać dowód, że stoi na straży prawdziwego porządku, karząc zło. Dobroczyńca, Jezus Chrystus, ginie ze względu na władzę, ponieważ wydaje się być groźnym dla porządku, którego władza strzeże.
Warto stanąć pod tymi trzema krzyżami, nie pod jednym, ale pod trzema, by sobie uświadomić, że z punktu widzenia czysto doczesnego, nie warto być ani bardzo złym, ani bardzo dobrym. Bo taki sam koniec jest bardzo złego i bardzo dobrego. Najwy­godniej być w środku - trochę złym i trochę dobrym. Tak jest w oczach ludzi, ale nie w oczach Boga. Właśnie Pan Bóg powia­da: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (Ap3, 15-16).Zatem lepiej być albo zimnym, albo gorącym. Św.Marek po­twierdza, że ten zimny łotr, złoczyńca, potrafił w ostatnim mo­mencie nawrócić się do Boga. Natomiast trudniej jest nawrócić się tym, którzy zgodzili się na tę wygodną drogę w środku - być trochę złym i trochę dobrym. Chrystus swoją postawą wzy­wa,by opowiedzieć się po stronie dobra, nawet za cenę własnego życia.
Św. Marek wyraźnie podkreśla to zaliczenie Chrystusa do zło­czyńców, ponieważ w całej jego Ewangelii chodzi o ukazanie drogi poniżenia, którą Chrystus dobrowolnie wybrał, aby wejść do swojej chwały. Chrystus udowodnił, że prawdziwie dobry człowiek nic nie traci na wartości, chociaż został poniżony i uznany w oczach tego świata za złoczyńcę. Prawdziwe dobro w najwię­kszym poniżeniu nie traci swojej wartości. Chrystus sam prze­szedł tę drogę poniżenia, aby nam powiedzieć: Nie bójcie się po­niżenia, bo jeśli wasze serce jest czyste i połączone z moim Ser­cem, to nigdy nie zostanie zniszczone, nawet gdyby było poniżo­ne, jak Ja.

3. Dobro przeklęte
W dalszym ciągu swojej relacji św. Marek zaznacza: „Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: ,Ej, Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go od­budowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie’. Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie drwili między sobą i mó­wili: ,Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwie­rzyli’. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani" (Mk 15, 29-32).
Anonimowi przechodnie, ludzie, którzy wcześniej nie brali udziału ani w procesie, ani w egzekucji bluźnią, przechodząc obok krzyża. Sądzą z pozoru, ponieważ ktokolwiek był zawieszony na drzewie krzyża, ten był przeklęty. Taki człowiek był godzien przekleństwa. Oni nie wiedzą z Kim mają do czynienia. Wydają wyrok na podstawie pozorów. Przeklinają czyste Dobro, swojego Zbawiciela. Zło posługuje się metodą przewrotną. To jest mniej więcej tak, jak gdyby na butelkę zawierającą najlepsze lekarstwo na wszystkie choroby naklejono etykietkę z ostrzeżeniem, że w środku znajduje się trucizna. Ludzie sądzą tylko po etykiecie. Ponieważ Chrystus zawisł na krzyżu, zostaje odrzucony. Nikt nie sprawdza Kim jest, o to zatroszczyło się zło. Taka jest metoda niszczenia dobra. Często dobro jest umieszczone w opakowaniu, na którym wymalowano trupią czaszkę z ostrzeżeniem, że jest w nim trucizna. Ludzie zamiast podejść i sprawdzić, na podsta­wie samej etykiety odrzucają to, co jest dobre. Bywa niekiedy i odwrotnie, zło na opakowaniu pisze, że jest w środku wspaniałe lekarstwo, a jest w nim trucizna. Na Golgocie trzeba odkryć i tę niezwykle groźną metodę działania zła.

4. Złośliwość
Obserwujemy jeszcze jeden atak na Chrystusa i to zbiorowy. Chrystus wisiał na krzyżu około trzech godzin i przechodziło obok Niego wielu ludzi. Ich język ranił. Jakże głęboko może ranić ludzka złośliwość. Język to wielki dar Boga, którym można do­konać wspaniałych dzieł, ale równocześnie może to być ostra ży­letka, która tnie głęboko i boleśnie tych, którzy są blisko. Wówczas język staje się narzędziem zła. Złośliwy człowiek potrafi zranić tysiące ludzi. Jest to tym groźniejsze, że często człowiek złośliwy nie uświadamia sobie ogromu zła, jakie jest jego dziełem. Rzadko kto robi rachunek sumienia z własnej złośliwości, a tym­czasem obok niego, całymi miesiącami i latami, płaczą ludzie.
Warto zastanowić się nad sceną ukrzyżowania. Jest to ostatni drapieżny atak zła na Chrystusa. Już przybili ręce i nogi. Zrobili wszystko co mogli, ale jeszcze został język, którym można bole­śnie ranić. Św. Marek zaznaczył, że te złośliwe słowa padały od tych, którzy przechodzili obok, od arcykapłanów i uczonych w Piśmie i od tych, którzy byli razem z Nim ukrzyżowani. Lu­dzie złośliwi mogą pod krzyżem znaleźć swoich towarzyszy. Chry­stus milczy, ponieważ wobec złośliwości nie ma odpowiedzi. Złośliwość uderza w człowieka i jeśli tamten nie odpowie, to za­trzymuje się i rozbija o jego milczenie. Jeśli na atak odpowie się złośliwością, to fala staje się coraz wyższa i zło wzrasta. Chrystus uczy nas milczącej postawy wobec złośliwości.
I wreszcie pokusa: „Niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i uwierzyli". Odpierał Chrystus pokusę chleba, kiedy był głodny; odpierał pokusę władzy, odpierał pokusę sensacji i teraz jest to ostatnia szatańska pokusa — „zejdź z krzyża". Chrystus na krzyżu zostaje dla tych, którzy z Niego drwią. Nie zstąpi z krzyża. Odrzuci ostatnią szatańską pokusę, aby pokonać zło i wszystkie jego formy, jakie istnieją w świecie.
Nasze pytania:
1. W jakiej mierze uświadamiamy sobie, że wartość człowieka poznajemy po jego postawie w godzinie poniżenia, upokorzenia?
2. Czy w rachunku sumienia uwzględniam złośliwość? Czy nie stoję po stronie tłumu, który ranił Chrystusa swoim językiem?
3. Czy zawsze pamiętam, że na ziemi cierpi się nie tylko z po­wodu zła, ale również z powodu dobra?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger