Wędrując
razem ze św. Markiem z Wieczernika na Golgotę, tydzień temu
rozstaliśmy się z Chrystusem cierpiącym w pretorium Piłata. Jest już po
wydaniu wyroku, po ubiczowaniu. Zmieniono szaty, Chrystus otrzymał swoją
własną suknię, drzewo krzyża i wyszedł w stronę Kalwarii.
1.Mimowolni słudzy zła
„Następnie
wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I przymusili niejakiego Szymona z
Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie
przechodził, żeby niósł krzyż Jego. Przyprowadzili Go na miejsce
Golgota, to znaczy miejsce Czaszki" (Mk 15, 20b-22).
Interesuje
nas w tym roku odkrycie potęgi i metod działania zła, a równocześnie
postawa Jezusa Chrystusa wobec tego zła. Szymon z Cyreny został
przymuszony przez żołnierzy, aby dźwigał krzyż. Zło szuka pomocników.
Zbyt długo trwałaby krzyżowa droga, ponieważ Chrystus jest bardzo
wyczerpany, osłabiony biczowaniem, nie przespaną nocą. Skazaniec
powinien sam nieść belkę krzyża na miejsce stracenia. Pozostali
towarzysze Chrystusa, którzy również idą na śmierć, niosą swój krzyż.
Zło
przymusiło Szymona. Ten czyni to niechętnie, z musu, ale Bóg potrafi
takie przymuszone dobro nagrodzić. Marek Ewangelista, podając imiona
synów Szymona, Aleksander i Rufus, dowodzi, że są to osoby znane
pierwszym chrześcijanom, a więc otrzymali łaskę wiary. Przymuszony
ojciec pomógł Chrystusowi dźwigać krzyż, a jego synowie otrzymali łaskę
wiary. Tak Bóg płaci nawet za dobro dokonane z przymusu.
Chrystus
przyjmuje tę pomoc jako zaplanowaną przez Ojca Niebieskiego. On wie, że
to Ojciec w swojej Opatrzności postawił na drodze krzyżowej Szymona,
aby Mu pomógł. Uczymy się od Chrystusa, jak należy przyjmować pomoc
nawet od tych ludzi, którzy czynią to niechętnie. Trzeba umieć
współpracować z tymi, którzy czynią to z przymusu. Nam często taka pomoc
się nie podoba, i najchętniej powiedzielibyśmy: Jak nie chcesz, to
zrobię sam. Chrystus jednak wzywa: Przyjmij przymuszoną pracę. Nie
zawsze też potrafimy usunąć czy skrócić cierpienie człowieka i wtedy
trzeba umieć pomóc w trwaniu na drodze cierpienia. Stojąc po stronie
cierpiącego, stoimy zawsze po stronie dobra. To jest chrześcijańska
postawa.
Następnie
św. Marek pisze, że na szczycie Golgoty dawali Chrystusowi „wino
zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili
między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A
była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali" (Mk 15, 23-25).
Wino
i mirra to środek znieczulający, który podawano, aby oszczędzić bólu,
był on bowiem tak wielki, że niektórzy ludzie umierali podczas
krzyżowania. Zło, aby przedłużyć cierpienie, podawało środek
znieczulający i w ten sposób najcięższy moment przebicia rąk i
podniesienia ciała w górę na stojącą belkę, był nieco złagodzony.
Obserwujemy,
jak zło ciągle zabiega o to, aby kaźń była zrealizowana do końca, by
Chrystus nie umarł w czasie przybijania do drzewa. On miał wisieć jako
przestroga dla innych. Jego krzyż miał odstraszać tych, którzy
dotychczas byli Jego zwolennikami.
Pan
Jezus odmawia tego napoju, bo chce cierpieć świadomie i dobrowolnie. On
od początku do końca jest Panem sytuacji. Gdyby Chrystus wypił ten
napój, to Jego słowa na krzyżu byłyby słowami człowieka odurzonego. Nie
byłby odpowiedzialny za słowa, które wypowie na drzewie krzyża.
Odpowiedzialność za każdy gest to znak prawdziwej dobroci. Dobro jest
zawsze odpowiedzialne za wszystko. Ten kto stoi po stronie dobra,
powinien od Chrystusa uczyć się odpowiedzialności za swoje czyny i słowa do końca.
Egzekucji
dokonuje pluton żołnierzy. Jest rzeczą znamienną, że Chrystus nie ma do
nich większych pretensji, to są ludzie, którzy wykonują rozkaz. Zło
posługuje się swoimi poddanymi. Czytając Ewangelię wiemy, że Chrystus
odnosił się z dużym szacunkiem do wszystkich instytucji
polityczno-gospodarczych. Sam żył w ramach tych instytucji i w tych
ramach umiera. Ma pretensje do ludzi odpowiedzialnych za wydany na Niego
wyrok, a więc do Judasza, Kajfasza, Piłata. Nie ma natomiast pretensji
do żołnierzy, którzy wykonują rozkaz. Są sługami zła mimo woli.
Św.Marek
podaje, że rzucili los o suknię. Jest już po ukrzyżowaniu. Chrystus
przez kilka godzin będzie konał na krzyżu. Żołnierze są odpowiedzialni
za cały przebieg egzekucji. Muszą zostać pod krzyżem aż do Jego
śmierci. W tej sytuacji grają w kości o suknię Jezusa Chrystusa, o Jego
szatę. To świadczy o typowo żydowskiej atmosferze, jaka panowała pod
krzyżem. Na krzyżu umiera czyste Dobro, Zbawiciel świata, człowiek
sławny, który czynił wiele dobra, a legioniści siedzą i grają w kości.
Dostrzegamy ten straszny kontrast między tym, co Bóg czyni dla
człowieka, a tym, jak podchodzi do tego człowiek. Obok wielkich
wydarzeń, zabawia się grą w kości. Ile rozumie z tego, że Bóg dla niego
cierpi?
2. Zatarcie granicy między dobrem a złem
Następnie
św. Marek zaznacza: „Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony:
,Król Żydowski'. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po
prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W
poczet złoczyńców został zaliczony" (Mk 15, 26-28).
„Król
Żydowski". To jest wina, która stała się podstawą do wydania wyroku
śmierci. Oświadczenie Jezusa uznano za uzurpację królewskiej godności.
Chrystus jest prawdziwym Królem Żydowskim, Królem świata i wszechświata,
ale prawda w świecie kłamstwa zasługuje na wyrok śmierci. W oczach
okupanta rzymskiego Chrystus jako Król Żydowski, uchodzi za buntownika
politycznego i dlatego zasługuje na śmierć.
Tak
jest przez wieki. Więźniowie dzielą się na więźniów politycznych i
więźniów kryminalnych. Kryminaliści cierpią i giną z powodu
przestępstwa, polityczni z powodu prawdy. Zło posługuje się tymi samymi
prawami, instytucjami, więzieniami, strażnikami porządku, karząc w
imię sprawiedliwości kryminalistów i w imię niesprawiedliwości tych,
którzy znają prawdę i mogą zagrozić władzy. To zatarcie granicy między
dobrem a złem jest bardzo bolesne. W tłumie ludzie pytają, dlaczego on
umiera, skoro nic złego nie uczynił?
Chrystus
umiera jako więzień polityczny, jako Król Żydowski, jako buntownik, ale
On umiera za prawdę. Łączy się to ściśle z zestawieniem Chrystusa razem
z dwoma złoczyńcami. Zbawiciel zrównany z łotrami. Św.Marek
posługuje się słowem „złoczyńcy", to znaczy ci, którzy czynią zło. Było
ich dwóch. Prawdopodobnie jako trzeci miał być Barabasz, skazany
również na karę śmierci. Chrystus jest dobroczyńcą, który nic złego nie
uczynił, ale zostaje zrównany ze złoczyńcami. Zbrodniarze giną ze
względu na lud, by władza mogła dać dowód, że stoi na straży prawdziwego
porządku, karząc zło. Dobroczyńca, Jezus Chrystus, ginie ze względu na
władzę, ponieważ wydaje się być groźnym dla porządku, którego władza
strzeże.
Warto
stanąć pod tymi trzema krzyżami, nie pod jednym, ale pod trzema, by
sobie uświadomić, że z punktu widzenia czysto doczesnego, nie warto być
ani bardzo złym, ani bardzo dobrym. Bo taki sam koniec jest bardzo złego
i bardzo dobrego. Najwygodniej być w środku - trochę złym i trochę
dobrym. Tak jest w oczach ludzi, ale nie w oczach Boga. Właśnie Pan Bóg
powiada: „Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani
gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (Ap3, 15-16).Zatem lepiej być albo zimnym, albo gorącym. Św.Marek
potwierdza, że ten zimny łotr, złoczyńca, potrafił w ostatnim
momencie nawrócić się do Boga. Natomiast trudniej jest nawrócić się
tym, którzy zgodzili się na tę wygodną drogę w środku - być trochę złym i
trochę dobrym. Chrystus swoją postawą wzywa,by opowiedzieć się po stronie dobra, nawet za cenę własnego życia.
Św. Marek
wyraźnie podkreśla to zaliczenie Chrystusa do złoczyńców, ponieważ w
całej jego Ewangelii chodzi o ukazanie drogi poniżenia, którą Chrystus
dobrowolnie wybrał, aby wejść do swojej chwały. Chrystus udowodnił, że
prawdziwie dobry człowiek nic nie traci na wartości, chociaż został
poniżony i uznany w oczach
tego świata za złoczyńcę. Prawdziwe dobro w największym poniżeniu nie
traci swojej wartości. Chrystus sam przeszedł tę drogę poniżenia, aby
nam powiedzieć: Nie bójcie się poniżenia, bo jeśli wasze serce jest
czyste i połączone z moim Sercem, to nigdy nie zostanie zniszczone,
nawet gdyby było poniżone, jak Ja.
3. Dobro przeklęte
W
dalszym ciągu swojej relacji św. Marek zaznacza: „Ci zaś, którzy
przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: ,Ej, Ty,
który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z
krzyża i wybaw samego siebie’. Podobnie arcykapłani wraz z uczonymi w
Piśmie drwili między sobą i mówili: ,Innych wybawiał, siebie nie może
wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy
widzieli i uwierzyli’. Lżyli Go także ci, którzy byli z Nim
ukrzyżowani" (Mk 15, 29-32).
Anonimowi
przechodnie, ludzie, którzy wcześniej nie brali udziału ani w procesie,
ani w egzekucji bluźnią, przechodząc obok krzyża. Sądzą z pozoru,
ponieważ ktokolwiek był zawieszony na drzewie krzyża, ten był przeklęty.
Taki człowiek był godzien przekleństwa. Oni nie wiedzą z Kim mają do
czynienia. Wydają wyrok na podstawie pozorów. Przeklinają czyste Dobro,
swojego Zbawiciela. Zło posługuje się metodą przewrotną. To jest mniej
więcej tak, jak gdyby na butelkę zawierającą najlepsze lekarstwo na
wszystkie choroby naklejono etykietkę z ostrzeżeniem, że w środku
znajduje się trucizna. Ludzie sądzą tylko po etykiecie. Ponieważ
Chrystus zawisł na krzyżu, zostaje odrzucony. Nikt nie sprawdza Kim
jest, o to zatroszczyło się zło. Taka jest metoda niszczenia dobra.
Często dobro jest umieszczone w opakowaniu, na którym wymalowano trupią
czaszkę z ostrzeżeniem, że jest w nim trucizna. Ludzie zamiast podejść i
sprawdzić, na podstawie samej etykiety odrzucają to, co jest dobre.
Bywa niekiedy i odwrotnie, zło na opakowaniu pisze, że jest w środku
wspaniałe lekarstwo, a jest w nim trucizna. Na Golgocie trzeba odkryć i
tę niezwykle groźną metodę działania zła.
4. Złośliwość
Obserwujemy
jeszcze jeden atak na Chrystusa i to zbiorowy. Chrystus wisiał na
krzyżu około trzech godzin i przechodziło obok Niego wielu ludzi. Ich
język ranił. Jakże głęboko może ranić ludzka złośliwość. Język to wielki
dar Boga, którym można dokonać wspaniałych dzieł, ale równocześnie
może to być ostra żyletka, która tnie głęboko i boleśnie tych, którzy
są blisko. Wówczas język staje się narzędziem zła. Złośliwy człowiek
potrafi zranić tysiące ludzi. Jest to tym groźniejsze, że często
człowiek złośliwy nie uświadamia sobie ogromu zła, jakie jest jego
dziełem. Rzadko kto robi rachunek sumienia z własnej złośliwości, a
tymczasem obok niego, całymi miesiącami i latami, płaczą ludzie.
Warto
zastanowić się nad sceną ukrzyżowania. Jest to ostatni drapieżny atak
zła na Chrystusa. Już przybili ręce i nogi. Zrobili wszystko co mogli,
ale jeszcze został język, którym można boleśnie ranić. Św. Marek
zaznaczył, że te złośliwe słowa padały od tych, którzy przechodzili
obok, od arcykapłanów i uczonych w Piśmie i od tych, którzy byli razem z
Nim ukrzyżowani. Ludzie złośliwi mogą pod krzyżem znaleźć swoich
towarzyszy. Chrystus milczy, ponieważ wobec złośliwości nie ma
odpowiedzi. Złośliwość uderza w człowieka i jeśli tamten nie odpowie,
to zatrzymuje się i rozbija o jego milczenie. Jeśli na atak odpowie się
złośliwością, to fala staje się coraz wyższa i zło wzrasta. Chrystus
uczy nas milczącej postawy wobec złośliwości.
I
wreszcie pokusa: „Niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy widzieli i
uwierzyli". Odpierał Chrystus pokusę chleba, kiedy był głodny; odpierał
pokusę władzy, odpierał pokusę sensacji i teraz jest to ostatnia
szatańska pokusa — „zejdź z krzyża". Chrystus na krzyżu zostaje dla
tych, którzy z Niego drwią. Nie zstąpi z krzyża. Odrzuci ostatnią
szatańską pokusę, aby pokonać zło i wszystkie jego formy, jakie istnieją
w świecie.
Nasze pytania:
1. W jakiej mierze uświadamiamy sobie, że wartość człowieka poznajemy po jego postawie w godzinie poniżenia, upokorzenia?
2. Czy w rachunku sumienia uwzględniam złośliwość? Czy nie stoję po stronie tłumu, który ranił Chrystusa swoim językiem?
3. Czy zawsze pamiętam, że na ziemi cierpi się nie tylko z powodu zła, ale również z powodu dobra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz