lutego 02, 2018

Rozważania codzienne – Ofiarowanie Jezusa w świątyni

Słowo Boże na dziś

Piątek, 2 Lutego 2016 rok
Święto Ofiarowania Pańskiego
Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego. A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:
 „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju,
według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”.
Koniec krótszej perykopy
A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”. Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, kórzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.
 .

Refleksja nad Słowem Bożym

.
Dzisiejsze Święto Ofiarowania Pańskiego jest wspomnieniem spotkania się Chrystusa ze swoim Ludem. Oto Mesjasz przychodzi do świątyni i spotyka się z Ludem Bożym w osobach Symeona i Anny. Ofiarowanie Jezusa w świątyni jest także wypełnieniem wymogów Prawa, które wówczas obowiązywało w Izraelu.
Ale jest to jednocześnie coś więcej: Jezus przybywa do świątyni nie tylko by wypełnić Prawo. On przychodzi do świątyni jako jej Pan. Z Księgi Proroka Malachiasza usłyszeliśmy właśnie tę prawdę: „Oto Ja wyślę Anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną. A potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie i Anioł Przymierza, którego pragniecie – oto nadejdzie – mówi pan Zastępów”. A Symeon rozpoznaje w tym małym Dziecięciu Tego, który jest Zbawieniem Izraela i wszystkich narodów, za zatem także i nas.
Obok tej myśli, bardzo ważny jest również sam fakt ofiarowania Jezusa, który wypływa z dzisiejszego święta. Już w Starym Testamencie polecił Bóg Mojżeszowi: „Poświećcie Mi wszystko pierworodne. U synów Izraela do Mnie należeć będą pierwociny łona matczynego – zarówno człowiek jak i zwierzę”. Dlatego w Starym Przymierzu wszystko, co pierworodne, składano w ofierze Bogu. Chodziło tutaj o pierwociny zbóż, inwentarza żywego, przynoszono też do świątyni pierworodne dziecko, za które składano ofiary zastępcze. Właśnie to usłyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii: „Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: «Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu»”.
Jakie nasuwają się stąd dla nas wnioski?
Maryja przynosi Dziecię Jezus do świątyni. Dlatego bardzo dobrze czyni każda matka, gdy już w stanie błogosławionym ofiaruje swoje dziecko Bogu. Kościół ma nawet specjalne modlitwy na tę okoliczność. Warto więc prosić kapłana o takie błogosławieństwo. A po urodzeniu dziecka, zwłaszcza podczas chrztu św., warto dokonać takiego aktu ofiarowania. Istnieje piękna formuła takiego ofiarowania przy chrzcie – oto jej fragment: „Teraz przynosimy do Ciebie, Boże, nasze dziecko, Twój dar, aby to, co nam dałeś, Tobie znowu ofiarować. Prosimy, przyjmij nasze dziecko pod Twoją opiekę; obdarz je zdrowiem ciała i ducha, wspieraj je mocą Twojego Ducha, uświęcaj światłem z niebios i obdarzaj prawdziwą miłością”.
Taki akt ofiarowania dziecka, a także ofiarowania siebie samych, ponawiajmy często w naszym życiu. Możemy to także czynić prostymi słowami modlitwy. Starajmy się również wpatrywać we wspaniałe wzory ludzi znanych i świętych, którzy umieli ofiarowywać siebie Bogu, np.: św. Maksymilian Kolbe oddanie to ujmuje w słowach: „Abym w Twoich niepokalanych rękach stał się narzędziem Twojej miłości”. Sługa Boży, Stefan Kard. Wyszyński, ofiarowanie się Bogu dokonuje przez ręce Matki Najświętszej w niewolę miłości, za wolność Kościoła w Polsce i na świecie. Papież, Jan Paweł II, ujmuje to w słowach: „Cały Twój”.
Dzisiejsze święto, w naszej tradycji, nazywamy Świętem Matki Bożej Gromnicznej. Jakże wielka jest wymowa świecy, trzymanej dzisiaj w naszych rękach – to symbol Chrystusa-Światła, ale też symbol naszej wiary. Zanieśmy to światło i wprowadźmy je w nasze życie; niech ono strzeże naszych domów i mieszkań; niech nas chroni od wszelkich złych mocy.
„Maryjo, Matko Boża, przynosząca do świątyni Dziecię Jezus, wypraszaj nam światło żywej wiary, gdy przytłaczają nas pokusy, gdy przygniatają cierpienia, gdy zło zdaje się być większe i zwyciężać, a zwłaszcza wypraszaj nam to światło w godzinie naszej śmierci”. AMEN.

ROZWAŻANIE NA ŚWIĘTO OFIAROWANIA PAŃSKIEGO
Zastanawiała mnie kiedyś różnorodność nazw stosowanych na określenie uroczystości 2 lutego. W starych rękopisach liturgicznych aż po wydawane w latach 60-tych naszego stulecia mszaliki uroczystość nosiła nazwę „Puriflcatio” – Oczyszczenie NMP. W Polsce większą popularnością cieszyła się jednak ludowa nazwa „Matki Bożej Gromnicznej” – od świec (gromnic), zanoszonych w tym dniu do kościoła i tam poświęcanych, mających następnie chronić od piorunów i innych nawałnic, a także ułatwiać konającym przejście do wiecznego życia. Oba określenia uwypuklały maryjny charakter święta. Dopiero ostatnia reforma liturgiczna nadała mu charakter uroczystości Pańskiej, co szło w parze ze zmianą nazwy na „Praesentatio” – Przedstawienie, Okazanie Pana Jezusa w świątyni. W języku polskim, zamiast dosłownego tłumaczenia tego łacińskiego terminu, przyjęło się określenie „Ofiarowanie Pańskie”, zwracające uwagę na najistotniejszy aspekt treściowy święta i w niedwuznaczny sposób sugerujące obecność niezgłębionej tajemnicy zbawienia.Myślę, że stąd właśnie wynika niepokojący kontrast pomiędzy wyrażoną w tekstach liturgicznych treścią a radosną oprawą zewnętrzną uroczystości. W dniu tym wracamy do okresu Bożonarodzeniowego – do kolęd, lampek na choince. Również i w różańcu Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni należy do tajemnic radosnych.Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka chodzi o radosną rodzinną uroczystość przedstawienia pierworodnego syna, zaledwie miesiąc wcześniej narodzonego, w świątyni jerozolimskiej. Rodzice z durną niosą dziecko, by je „okazać” Bogu i ludziom, wyrazić wdzięczność za ten żyjący dar, a jednocześnie uiścić przepisaną Prawem zapłatę. W ten sposób dziecko, „wykupione” od Boga, stać się powinno ich własnością cieszyć Bożą opieką i błogosławieństwem (podobnie jak ochronieni od śmierci pierworodni synowie wychodzących z Egiptu Izraelitów – por. Wj 11, 4nn). Czyż może być większy powód do radości?A jednak to tylko najbardziej zewnętrzna warstwa rozgrywającego się wydarzenia. Za nią kryje się niezmierzona głębia tajemnicy – wszystkie Boże plany wobec człowieka, cała historia zbawienia wkraczająca właśnie w stadium ostatecznej realizacji. Na razie jest to tylko zapowiedź tego, co zdarzy się w przyszłości. Zawiera ona jednak w sobie całą nadchodzącą rzeczywistość.Wydaje się, że istotny sens tego, co naprawdę się dzieje, najłatwiej jest odnaleźć w czytanym 2 lutego fragmencie proroctwa Malachiasza: „potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, które go wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże?” (Ml 3, inn). Tekst ten kontrastuje w sposób wprost szokujący z radosną oprawą uroczystości liturgicznej – co roku doświadczam tego „szoku” na nowo. Dopiero chwila refleksji pozwala oswoić się z poszerzoną do granic nieskończoności perspektywą.
Oto rozsnuwa się przed oczami obraz wkraczającego do Przybytku w całej swej chwale i potędze Pana. Obraz ten kreślą niemal wszystkie teksty Liturgii Godzin tego dnia: „Oblecz, Syjonie, szaty chwały i przyjmij twego Pana!” – nawołują hymny, antyfony i psalmy – „Oto już wchodzi Pan do swego domu”. Wejściu temu towarzyszy niewypowiedzianie jasna światłość:
Bóg jest światłością – powie św. Jan – i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1, 5). Światłość ta, „oświecająca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9), rozprasza ciemność skutecznie i całkowicie – wydobywa z mroku wszystko, cokolwiek dotąd się w nim kryło, ujawnia spowite najgłębszą tajemnicą zamysły serc wielu” (Łk 2,35). Nie jest to nic innego jak sąd – sąd najbardziej bezlitosny i nieubłagany: Prawda ukazująca się w pełnym blasku naszym własnym oczom. Potwierdzi to św. Jan, przytaczając w swej Ewangelii słowa Chrystusa „A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat” (J 3, 19). Któż się ostoi, kto przetrwa Jego przyjście?
Spotykają się tutaj dwa wątki treściowe Uroczystości: Chrystus-światłość (którego symbolem jest światło świecy) przybywający, by osądzić człowieka, oraz ściśle z tym związana koniecz ność oczyszczenia. Zwróćmy uwagę na fakt, że to nie Matka Najświętsza, Najczystsza i Niepokalana, potrzebuje tego oczyszczenia. Potrzebujemy go my – ludzie, niezdolni sami z siebie do zniesienia palącej żywym ogniem Bożej obecności. Dopiero przetopieni i oczyszczeni jak złoto w tyglu, będziemy mogli pokusić się o stanięcie przed obliczem Boga-Swiatłości. Aby to było możliwe – teraz, wśród radości, świateł i śpiewów, Dzieciątko Jezus jest wnoszone do świątyni. Małe ludzkie ciało kryje Bożą potęgę, czyni ją dostępną ludzkim zmysłom. W tej rok/post/informacje/indexaci Jedyny Zwycięzca, Ten, który sam jeden może przyjąć na siebie Boży osąd, okazany jest Bogu (Praesentatio). Po raz pierwszy następuje konfrontacja, na którą od tysięcy lat czekał cały świat, a która powtórzy się w sposób pełny i doskonały na Kalwarii: Człowiek staje twarzą w twarz ze Sprawiedliwym Sędzią. Znosi to spotkanie, nie ginie!…
W ten sposób dochodzimy do ostatniego i najważniejszego aspektu Uroczystości – do ofiarowania. Oszołomieni głębią przeżywanych treści. zapytujemy sami siebie: co się tu właściwie dzieje? Kto i co ofiarowuje? Po co? Mam wrażenie, że i ta odpowiedź nie może być całkowicie jednoznaczna. Prawdą jest bowiem, że Maryja i Józef ofiarowują (czy raczej okazują) Dzieciątko Bogu. Nie jest to jednak normalne, zwyczajowe okazanie syna kapłanom. Świadomością – zwłaszcza Matki – wstrząsa przepowiednia, że wszystko potoczy się inaczej, niż można by się spodziewać, że pomimo uiszczenia przepisanej Prawem „zapłaty” Dziecko wcale nie zostanie Jej zwrócone, nigdy nie będzie Jej własnością, nie otoczy Jej szczęściem na ziemi, nie zapewni spokojnej starości. Wprost przeciwnie, od początku będzie znakiem sprzeciwu. Maryja nie cofa się jednak, nie ucieka z płaczem przed perspektywą miecza przeszywającego Jej serce, nie ukrywa zazdrośnie Dziecka dla siebie. Wznosi Je wysoko na wyciągniętych rękach w geście ofiarowania, jak płonącą świecę, by oświetlić nią jak największą przestrzeń. Mnie zapala się bowiem światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim (Mt 5, 15). Maryja wie o tym. W przyszłości zgodzi się, nie zważając na własne cierpienie, by Syna wyniesiono aż na krzyż.
Oto prawdziwe Ofiarowanie – już teraz, już tutaj zaczyna się ofiara Matki Najświętszej. Zaczyna ślę też ofiara Syna, Syna Bożego, który zgodził się umniejszyć, wziąć na siebie ludzkie ciało, ofiarować je jako zapłatę ludzkiego zbawienia, wydać na ofiarę całopalną (jak wypalająca się do końca świeca) po to, abyśmy oczyszczeni przemienieni mogli kiedyś oglądać Boga twarzą w twarz.
W tej perspektywie wszyscy powinni wziąć sobie głęboko do serca przypominane co roku 2 lutego wołanie św. Sofromiusza:
„Ukazała się światłość prawdziwa.. O moi bracia! Niech ona nas wszystkich oświeci, niech w nas wszystkich rozbłyśnie. Niech nikt z nas nie pozostaje poza zasięgiem tej jasności, niech nikt nie trwa pogrążony w nocy; ale idźmy naprzód, wszyscy jaśniejący, wszyscy opromienieni jej blaskiem. Wychodźmy jej naprzeciw Wraz ze starcem Symeonem przyjmijmy owe jasne i wiekuiste światło.., albowiem to Chrystus jest zbawieniem danym nam od Boga Ojca”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Homilie i rozważania , Blogger