Dziś
byliśmy świadkami wstrząsającego wydarzenia. Chory człowiek,
okryty trądem, pada na kolana i z daleka, nieśmiało prosi: „Jeżeli
chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mk 1,40). Bóg jest wszechmocny!
Chrystus dokonał już tylu cudów. Jezus z Nazaretu uzdrowił
tak wielu chorych! Trędowaty wie o tym, On nie wątpi w moc
Zbawiciela: Ty możesz... ale czy zechcesz? Czy więc On zechce
zatrzymać się przy trędowatym? Człowiek chory na trąd był
skazany na odrzucenie przez ludzi. Trąd to choroba szczególnie
odrażająca. Trędowaty gnił za życia. Trędowaty to ktoś, kto
zamiast ludzkiej twarzy miał koszmarną, odpychającą, nieludzką
maskę... Stąd pytanie: czy On zechce zatrzymać się. czy
zwróci uwagę na kogoś, kogo ludzie omijają? Czy dotknie chorego,
który stracił twarz i miano człowieka? Czy mocą uzdrawiającą
ogarnie tego, który stracił prawo mieszkania wśród ludzi?
Odpowiedź
Zbawiciela przychodzi natychmiast: „Chcę, bądź oczyszczony”
(Mk 1,41). Ten krótki dialog odbył się gdzieś na drogach Galilei,
poza miasteczkami i wsiami, do których trędowaci nie mieli wstępu.
Odbył się poza wielkimi przemówieniami Chrystusa i poza
wydarzeniami, które poruszyły tłumy... A jednak w tym dialogu
kryje się tyle światła i ciepła, że trzeba było wziąć w nim
udział podczas kolejnej niedzieli nowego jeszcze roku. Problem jest
w zasadzie prosty. Człowiek nie poddaje w wątpliwość mocy Boga.
Człowiek przytłoczony ciężarem choroby, człowiek załamany
odrzuceniem przez innych pyta pełen niepokoju: Czy ta Boża
wszechmoc może również jego ogarnąć? Czy Bóg pełen mocy zechce
zatrzymać się przy nim ? Przy kimś, od którego wszyscy się
odwrócili... Problem j est w zasadzie prosty. Pytanie, pełne
niepokoju stawiane przez chorego człowieka, to pytanie o miłość.
Tylko miłość jest zdolna do przezwyciężania odrazy, jaka budzi
się na widok trędowatego. Tylko prawdziwa miłość jest
silniejsza niżzabonny lęk. z jakim omijano żyjących poza
osiedlami ludzkimi chorych. Czym się kieruje albo kimże jest
ten Nauczyciel z Nazaretu? Możesz mnie uzdrowić, ale czy zechcesz
się przy mnie zatrzymać? Czy zechcesz oczyścić? Chcę! Jest to
odpowiedź Miłości!
Może
ktoś z uczestników dzisiejszej liturgii zdążył już odczytać w
kalendarzu dwa imiona świętych Cyryla i Metodego. Ojciec św.
ogłosił ich współpatronami Europy. W roku 1985 ogłosił
encyklikę poświęconą ich dziełu, ich działalności apostolskiej
wśród narodów słowiańskich. W tej encyklice czytamy:
„Wydarzeniem, które miało zadecydować o całym biegu ich
życia, było poselstwo księcia Moraw, Rościsława, wysłane do
Cesarza Michała III z prośbą o przysłanie jego ludom Biskupa
i nauczyciela takiego, który by w naszym własnym języku
prawdziwą wiarę chrześcijańską wykładał” (Slavorum
Apostoli, 5).
„Przychodzili do nas — pisał książę — rozliczni
nauczyciele... którzy uczą rozmaicie. A my Słowianie... nie mamy
nikogo, kto by nas ku prawdzie skierował i zrozumiale pouczył”
(Tamże,
9).
Dotrzeć do każdego człowieka, pouczyć w sposób zrozumiały.
Przekonać o tym, że Jezus jest Zbawicielem każdego człowieka,
bez wyjątku! Oto zadanie misyjne, przed którym stanęli dwaj święci
bracia. „Było ono wypełnieniem — w konkretnym czasie i
okolicznościach — słów Chrystusa, który w mocy swego krzyża i
zmartwychwstania polecił apostołom: Głoście Ewangelię wszelkiemu
stworzeniu. Nauczajcie wszystkie narody... W tym celu pragnęli
upodobnić się pod każdym względem do tych, którym nieśli
Ewangelię; należeć do nich i dzielić we wszystkim ich los”
(Tamże,
9).
Praca
świętych Cyryla i Metodego to wierne wypełnienie apostolskiego
ideału św. Pawła, który był nam przed chwlią przypomniany: „Ja
staram się przypodobać wszystkim, nie szukając własnej korzyści,
lecz dobra wielu, aby
byli
zbawieni” (1 Kor 10,25). Powszechność misji Chrystusa, który nie
mógł przejść obojętnie nawet wobec tych, którzy zostali
wyłączeni z życia społecznego przejawia się w historii, w
powszechnej misji Kościoła, który głosi wielką godność każdego
narodu i każdego człowieka. Jest to powtarzana
przez
wieki odpowiedź, jaką może dać tylko miłość Chrystusa
ogarniająca każdego człowieka. Miłość, która nie cofa się
nawet wobec człowieka okrytego trądem.
Trzeba
teraz, dziś zobaczyć na swojej drodze życia — Chrystusa.
Przecież nasze spotkanie tu, przy stole, przy tym ołtarzu, ma
sens jedynie wtedy, gdy zobaczymy, że przy nim zasiada z nami
On. Tak było wtedy w Galilei i Judei. Zasiadał do stołu razem
z grzesznikami i celnikami. Jadał w ich towarzystwie, ku zdziwieniu
i zgorszeniu wielu. Zatrzymać się przy trędowatych, przy
odepchniętych przez wszystkich. Być może, myślałeś czasem, że
Bóg jest wprawdzie wszechmocny, że Bóg jest dobry, ale jakże On
daleko od twoich spraw. Twoje życie jest takie, że odstąpili
od ciebie ludzie. Może uznałeś, że to twoje odosobnienie jest
skutkiem twego postępowania. Stałeś się trędowaty dla
innych, omijają cię z daleka, bo znają twoje grzechy. Być może
myślałeś, że Bóg wprawdzie wszechmocny, ale o tobie zapomniał,
tak jak ludzie, którzy opuścili cię w twojej chorobie. Być może,
ogarniały cię wątpliwości, czy Pan, który wszystko może, wie o
samotności. która cię przeraża, czy wie o problemach, których
nie jesteś w stanie sam rozwiązać.
Teraz,
gdy byłeś świadkiem tego dialogu, który się odbył na drodze w
Galilei, z ufnością zwróć się do Jezusa. Wśród nas grzeszników
zasiadł do stołu. Nas grzeszników do tego stołu zaprosił! On nie
tylko może nas oczyścić. On rzeczywiście chce nas oczyścić
i umocnić. W języku dla ciebie zrozumiałym przemawia słowami
Ewangelii: „Chcę, bądź oczyszczony” (Mk 1,41). Są to słowa
mówiące o miłości, która jest większa niż to wszystko, co może
Boga od każdego z nas odpychać. Przez posługę Kościoła, w
każdym czasie i miejscu, Chrystus mówi do człowieka, który do
Niego zwraca słowa pełne nadziei: „Chcę, bądź oczyszczony!”
(Mk 1,41). Dlatego to już najwyższy czas, abyś usłyszał te
słowa wypowiedziane do ciebie w twoim języku. Dlatego to już
najwyższy czas, abyś zobaczył, że trądem, który oddziela ciebie
od Boga i ludzi — są twoje grzechy. On, który jest miłością,
nie tylko chce ciebie oczyścić. On chce, abyś z nim zasiadał do
stołu. On chce, abyś Go przyjął do swojej codzienności.
Grzech,
jak trąd, niszczy nasze człowieczeństwo. Grzech, jak trąd,
odbiera nam ludzką twarz. Grzech, jak trąd, oddziela nas od
naszych współbraci. Tylko miłość Boża może nas oczyścić
z grzechu. Tylko Bóg może nam przywrócić ludzką godność.
Miłosierdzie pochyla się nad nami, chce w nas dokonać swego cudu.
Gdy tylko wyznamy mu nasz żal, nie tylko oczyszcza nas, ale
staje się uczestnikiem naszego życia. Zaufaj! Jezus teraz wchodzi
w twoje życie! Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz